Niedawna wizyta rosyjskiego prezydenta Władimira Putina w Delhi przeszła bez większego echa. Tymczasem polityka Indii względem Rosji jest interesującą kontynuacją więzi zbudowanych jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, dzięki którym Indie chcą równoważyć swoje stosunki ze Stanami Zjednoczonymi.

Warto zauważyć, że bliskie relacje Delhi z Moskwą mają długie tradycje, sięgające lat 50. ubiegłego wieku. Związek Radziecki, po śmierci swojego przywódcy Józefa Stalina, udzielał Indiom pomocy rozwojowej. W kolejnym dziesięcioleciu Sowieci skupili się z kolei na zbrojeniu Hindusów. Zacieśnianiu indyjsko-radzieckich relacji z pewnością pomagał fakt, że pierwszy indyjski premier Jawaharlal Nehru miał ambicję, aby zbudować państwo socjalistyczne i antykapitalistyczne.

Przełomem we wzajemnych stosunkach był jednak 1971 rok, gdy ZSRR poparło Indie w sporze z Pakistanem o Kaszmir. W tym samym roku podpisano indyjsko-radziecki traktat o pokoju, przyjaźni i współpracy. Między innymi z jego powodu Sowieci wspierali Hindusów w trakcie pierwszych podejmowanych przez nich prób nuklearnych. Sprzeciwiały się im tymczasem Stany Zjednoczone, które stawiały na Pakistan jako swojego pośrednika w relacjach z Chińską Republiką Ludową.

Braterstwo zbrojeń

Delhi utrzymywało bliskie relacje z Moskwą nie tylko z powodu rozwoju wspomnianego programu nuklearnego. Związek Radziecki był również postrzegany przez nich jako dużo bardziej wiarygodny partner niż Ameryka, która nie była zresztą zainteresowana bliskimi relacjami. Z tego powodu Sowieci mieli znaczący udział w budowie indyjskich sił zbrojnych, w latach 70. i 80. w praktyce uzależnionych od dostaw radzieckiej broni.

Nie zmienił tego nawet rozpad ZSRR. Co prawda powstała na jego gruzach Federacja Rosyjska była pod koniec ubiegłego wieku zainteresowana relacjami z Zachodem, ale to zamówienia ze strony Indii pomogły rosyjskim firmom zbrojeniowym w czasach burzliwej transformacji. Dodatkowo Indie znalazły wówczas rynek zbytu dla swojego przemysłu farmaceutycznego.

Indie mogą też zawsze liczyć na wsparcie w zakresie rozwoju programu nuklearnego. W 1998 roku przeprowadziły drugą w swojej historii próbę jądrową, prowadzącą do kolejnego ochłodzenia w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Ostatecznie w 2006 roku podpisano indyjsko-amerykańską cywilną umowę nuklearną, a jej największym beneficjentem okazała się Rosja. To właśnie ona, a nie Ameryka, wzięła bowiem udział w budowie indyjskich reaktorów jądrowych.

Wracając do tematu zbrojeń, Rosja wynajmuje Indiom ich jedyny okręt powrotny o napędzie atomowym. I jest jedynym posiadającym technologie jądrowe krajem na świecie, który jest jednocześnie zainteresowany ich dostarczeniem Indiom. Głównie z tego powodu należy oczekiwać dalszej kontynuacji bliskiej współpracy, zwłaszcza wojskowej, pomiędzy Delhi i Moskwą.

Zapowiedzią jej dalszego rozwoju była właśnie tegoroczna wizyta Putina. W jej trakcie podpisano między innymi umowę na dostawę do Indii blisko 600 tysięcy rosyjskich karabinów szturmowych AK-203, a firma Kałasznikow ma je produkować w fabryce znajdującej się w indyjskim mieście Corva, Poza tym, opiewającym na blisko 677 milionów dolarów, kontraktem podpisano również porozumienia dotyczące zwiększenia produkcji na licencji myśliwców Su-30 i dostarczenia Indiom systemów obrony przeciwlotniczej S-400.

Balans

W ubiegłym roku informowano, że Indie liczą na dalsze dostawy szeroko pojętego sprzętu wojskowego z Federacji Rosyjskiej. Chcą mianowicie, aby Rosja pokrywała około 60 proc. wszystkich zamówień indyjskiego wojska. Jednocześnie w ubiegłym roku, podczas wizyty ówczesnego amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa w Delhi, Indie podpisały wartą blisko trzy miliardy dolarów umowę ze Stanami Zjednoczonymi. W ten sposób Ameryka stała się drugim największym po Rosji dostawcą broni dla Indii.

Ameryka wciąż nie jest jednak uważana przez Indię za pewnego partnera. Delhi uważa, że Waszyngton w każdej chwili może odwrócić swoje sojusze, natomiast z Moskwą łączy je niechęć do podporządkowania się USA lub Chinom. Indie poczuły się zresztą zlekceważone przez Stany Zjednoczone, gdy w lecie ubiegłego roku Amerykanie nie stanęli po ich stronie w kolejnej odsłonie konfliktu granicznego z Chinami, proponując jedynie pośrednictwo pomiędzy oboma państwami. Dodatkowo nawet administracja Trumpa krytykowała rządy indyjskiego prezydenta Narendry Modiego za łamanie praw człowieka. Nietrudno się domyślić, że ten temat będzie jeszcze mocniej eksploatowany pod rządami Joe Bidena.

Republikańscy i demokratyczni politycy co prawda nie widzą problemu w handlu sprzętem wojskowym z Indiami, ale nie podoba im się współpraca indyjsko-rosyjska. Trump i Biden krytycznie odnosili się zwłaszcza do pozyskiwania przez Indie zaawansowanych technologii wojskowych od Rosji. Administracja poprzedniego gospodarza Białego Domu zagroziła nawet Indiom sankcjami za zakup wspomnianych systemów obrony przeciwlotniczej.

Problem w tym, że Indie nie mogą w zbyt dalekim stopniu rozluźnić swoich dotychczasowych kontaktów ze Stanami Zjednoczonymi. Choć przez kilka lat Chiny prowadziły politykę zbliżenia z Indiami, zapraszając je do formatów pokroju Szanghajskiej Organizacji Współpracy czy zwiększając wzajemne obrony handlowe, to w ostatnim czasie ich działania wzbudziły niepokój indyjskich władz. Chiny bowiem rozbudowują wciąż infrastrukturę na spornej granicy, zacieśniają więzi z Pakistanem, rozpychają się na Oceanie Indyjskim oraz nadmiernie ingerują w indyjską strefę wpływów w Azji Południowej. Z tego powodu indyjsko-chińskie relacje są obecnie bardzo chłodne.

Tym samym Indiom pozostaje balansowanie pomiędzy największymi światowymi mocarstwami, dopóki nie zrealizują własnych ambicji stania się jednym z nich. Bez ścisłego sojuszu z Rosją i Ameryką będą one chciały opierać się wyzwaniom związanym z coraz bardziej asertywną polityką Państwa Środka. Zbyt daleko idące zbliżenie z samym USA mogłoby zresztą pokrzyżować wspomniane wyżej plany dotyczące budowy mocarstwowego statusu Indii.

Rosja liczy na więcej

Jeszcze przed spotkaniem Putina z Modim na łamach „The Moscow Times[1] ukazał się artykuł poświęcony relacjom rosyjsko-indyjskim. Krytycznie odnosił się on do rzeczywistego stanu wzajemnych stosunków. Zwracał bowiem uwagę, że co prawda między oboma przywódcami widać przysłowiową „chemię”, ale chociażby wzajemne obroty handlowe nie są wystarczające względem rangi kontaktów Moskwy z Delhi. Wynoszą około 10 mld dolarów rocznie, gdy tymczasem, mimo wzajemnej wrogości, kontakty gospodarcze Indii z Chinami są ponad dziesięć razy wyższe.

Zobacz także: Indie chcą pomóc Rosji przy rozwijaniu Północnego Szlaku Morskiego

Dzieje się tak między innymi za sprawą źle skonstruowanych umów handlowych. Blisko 85 proc. indyjskiej gospodarki znajduje się w rękach prywatnych, natomiast wszelkie porozumienia dotyczące wymiany gospodarczej mają charakter międzyrządowy. Dodatkowo spada udział Rosji w indyjskim rynku zbrojeniowym, który jest coraz bardziej nastawiony na rozwój własnej produkcji wojskowej.

Ogółem dziennik proponuje głębszą analizę możliwych kierunków rozwoju rosyjsko-indyjskiej współpracy. Obecne rosyjskie elity, skupiające się mimo swoich euroazjatyckich deklaracji na szeroko pojętym Zachodzie, zdają się tymczasem nie rozumieć współczesnych Indii. Postrzegają je więc wciąż jako państwo trzeciego świata, nie dostrzegając gwałtownego rozwoju kraju od czasu upadku Związku Radzieckiego. Z tego powodu Rosja musi zacząć rozumieć, że Indie są tak naprawdę wschodzącym mocarstwem, przynajmniej w regionie Azji.

Oba państwa mogłyby zsynchronizować swoje strategie dotyczące szeroko pojętej Eurazji. Utrzymanie strategicznego partnerstwa Rosji zarówno z Indiami, jak i z Chinami, mogłoby pozytywnie wpłynąć na ogólną stabilność geopolityczną w tym regionie. W ten sposób Moskwa mogłaby wpłynąć na lepsze zrozumienie się między Delhi a Pekinem. „The Moscow Times” w pierwszej kolejności chciałoby jednak wykorzystania potencjału tkwiącego w rosyjsko-indyjskich relacjach gospodarczych, które byłyby przydatne do budowania szerszego kontekstu rosyjskiej polityki wobec Indii.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply