Pomysł, że Stany Zjednoczone starają się o obecność w kosmosie prawdopodobnie nie zaskoczy nikogo, ale Trump mówi coś zupełnie innego. Tworzy dowództwo wojskowe dla przestrzeni kosmicznej, księżyca i planet i zamierza je wykorzystać do wspierania zdolności ofensywnej, która zapewnia dominację na tych obszarach. Ponieważ nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłby Waszyngtonowi na militarną dominację w przestrzeni kosmicznej, mając na uwadze jego nieodpowiedzialne “przywództwo” od czasu zamachów z 11 września 2001 roku, propozycja Trumpa powinna być i będzie przedmiotem sprzeciwu ze strony całego świata – przypomina były oficer CIA Philip Giraldi na łamach Strategic Culture.

W ubiegłym miesiącu miały miejsce dwa wydarzenia, które jasno pokazują, co jest nie tak z postrzeganiem roli Ameryki w świecie przez Biały Dom. Wykraczając daleko poza często powtarzane nonsensy, że Stany Zjednoczone są w jakiś sposób “przywódcą wolnego świata”, administracja Trumpa przyjęła kilka stanowisk, które podtrzymują dziwaczny pogląd, że takie przywództwo może być sprawowane skutecznie tylko wtedy, gdy Stany Zjednoczone całkowicie dominują we wszystkich obszarach. Poza tym, Waszyngton twierdzi także, że ci, którzy nie zgadzają się z tą farsą i będą nadal przestrzegać ustanowionych zasad, zostaną ukarani.

Pierwszy problem dotyczy kosmosu. W 1967 r. uzgodniono międzynarodowy traktat, tak zwany Traktat o przestrzeni kosmicznej, który został podpisany przez 107 państw, w tym większość Europejczyków, Rosję, Chiny i Stany Zjednoczone. Konwencjonalna broń lub systemy elektroniczne zaprojektowane do ochrony satelitów przed atakiem są dozwolone tam, gdzie kończy się atmosfera, czyli 62 mile nad powierzchnią Ziemi, ale przestrzeń kosmiczna powinna być dostępna dla wszystkich. Traktat zabrania również wszelkiej kolonizacji lub przywłaszczania księżyca lub planet przez jakikolwiek organ krajowy.

Prezydent Donald Trump najwyraźniej nie jest obeznany z traktatem. Przemawiając przed publicznością w Narodowej Radzie Kosmicznej 18 czerwca, powiedział, że na podstawie własnej prezydenckiej władzy: “… nakazuje Departamentowi Obrony i Pentagonowi natychmiast rozpocząć proces niezbędny do utworzenia sił kosmicznych jako szóstego rodzaju sił zbrojnych … nasze przeznaczenie, poza Ziemią, jest nie tylko kwestią tożsamości narodowej, ale kwestią bezpieczeństwa narodowego. Nie wystarczy jedynie mieć amerykańską obecność w kosmosie. Musimy mieć amerykańską dominację w kosmosie”.

Pomysł, że Stany Zjednoczone starają się o obecność w kosmosie prawdopodobnie nie zaskoczy nikogo, ale Trump mówi coś zupełnie innego. Tworzy dowództwo wojskowe dla przestrzeni kosmicznej, księżyca i planet i zamierza je wykorzystać do wspierania zdolności ofensywnej, która zapewnia dominację na tych obszarach. Ponieważ nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłby Waszyngtonowi na militarną dominację w przestrzeni kosmicznej, mając na uwadze jego nieodpowiedzialne “przywództwo” od czasu zamachów z 11 września 2001 roku, propozycja Trumpa powinna być i będzie przedmiotem sprzeciwu ze strony całego świata.

Zobacz także: Przełamywanie prezydenta

Fantazja dominacji w przestrzeni kosmicznej jest symptomatyczna dla klasy rządzącej, która nie potrafi odróżnić tego, co ważne od tego, co nie. Jest zakorzeniona w narodzie, który od 9/11 nieustannie jest karmiony strachem, mimo że nie jest zagrożony. Iran, drugi temat, który pojawił się niedawno, jest częścią tej samej matrycy rzekomego zagrożenia, a Stany Zjednoczone i jego szczekający pies – Izrael – wielokrotnie twierdzili, że Teheran jest zwolennikiem terroryzmu oraz że jest zaangażowany w tajny program broni jądrowej. Oba twierdzenia są w zasadzie fałszywe.

Trump postąpił zgodnie z żądaniami Izraela o wycofaniu się ze Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (JCPOA) ograniczającego irański program nuklearny, mimo, że Teheran pozostawał w zgodzie z jego zapisami. 26 czerwca Biały Dom ogłosił karę dla Iranu, oświadczając, że nałoży sankcję na każdego, kto będzie kupował irańską ropę, począwszy od 4 listopada. Globalny zakaz nałożony na irańską ropę i “zerowa tolerancja” mają zniszczyć większość sektorów gospodarki kraju, aby zmusić go do spełnienia żądań izraelskich, saudyjskich i amerykańskich, tj. całkowitego rozbrojenia.

Groźba sankcji jest rażącym zastraszaniem, ponieważ Organizacja Narodów Zjednoczonych i wszyscy inni sygnatariusze JCPOA nadal popierają porozumienie i nie mają powodu, by karać Iran, ale oznaczają również, że sankcje będą obejmować blokowanie rynków finansowych USA, co oznacza, że ostrzeżenie musi być potraktowane poważnie. Istnieją doniesienia, że wiele rafinerii z Europy i Azji oraz ich finansowi zwolennicy już podjęło działania, by ograniczyć zakupy i opuścić rynek Iranu na długo przed listopadem.

Pojawiły się jednak pewne problemy. Turcja odmawia podporządkowania się amerykańskim żądaniom i jest mało prawdopodobne, by Chiny, Rosja i Indie również się dostosowały, nawet jeśli grożą im sankcje. Gdyby Wspólnota Europejska zjednoczyła się przeciwko presji USA, mogłaby zmusić Waszyngton do uratowania twarzy, poprzez wydanie zwolnień w celu złagodzenia amerykańskiego żądania.

Nie istnieje racjonalny amerykański interes, który zmuszałby rząd Stanów Zjednoczonych do powołania kosmicznej armii lub stworzenia globalnego reżimu sankcji przeciwko Iranowi, jest jednak jasne, że administracja Trumpa nie dba o prawdziwe interesy, ponieważ obraża się i sapie, by pokazać swoją moc i determinację. Nadszedł czas, aby reszta świata obudziła się w obliczu niebezpieczeństwa, jakie stwarza Waszyngton, i zmobilizowała się do walki z nim.

Philip Giraldi

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply