Gorzkie dziesięciolecie Kosowa

Powstaniu niepodległej Republiki Kosowa towarzyszyło propagandowe wsparcie państw zachodnich, sceptycyzm europejskich krajów borykających się z problemem separatyzmu, a także protesty Serbii i tradycyjnie wspierającej ją Rosji. Przede wszystkim wielkie nadzieje pokładali w tej sprawie kosowscy Albańczycy, którzy z okazji dziesięciolecia swojego państwa nie urządzali jednak hucznych zabaw.

Tej najważniejszej dla albańskich mieszkańców Kosowa rocznicy towarzyszyły oczywiście okolicznościowe przemówienia, specjalny koncert w Prisztinie, czy chociażby sadzenie drzewek symbolizujących 116 państw uznających niepodległość Kosowa. Już sama organizacja wydarzeń towarzyszących obchodom kosowskiego dnia niepodległości mówi wiele o stanie, w jakim znajduje się to młode państwo. Jeden z tamtejszych posłów skrytykował chociażby specjalną sesję parlamentu w tej sprawie, która jego zdaniem przypominała raczej przypadkowe zbiegowisko, podczas którego nikt nie zatroszczył się nawet o zagranicznych gości.

Na niewdzięczność Albańczyków z Kosowa narzekał zresztą Bernard Kouchner, który jako ówczesny szef francuskiej dyplomacji był jednym z głównych zachodnich zwolenników niepodległości tego regionu, natomiast wcześniej pełnił funkcję wysokiego przedstawiciela ONZ i tymczasowego szefa tymczasowej administracji w Kosowie. Francuski polityk po wizycie w Prisztinie stwierdził, że do głosu w trakcie obchodów w ogóle nie dopuszczano Europejczyków, natomiast sami mieszkańcy kraju w ogóle nie odczuwają zachodzących w nim przemian.

Bieda i korupcja

Były szef francuskiej dyplomacji najwyraźniej się jednak myli, bo kosowscy Albańczycy na własnej skórze mogą przekonywać się o efektach dziesięciu lat niepodległości. Czytając tamtejsze media nietrudno jednak dojść do wniosku, że nie są to pozytywne przemiany, jakie obiecywali im zachodni politycy oraz bojownicy Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UÇK).

Założony przez kosowską diasporę w Szwajcarii dziennik „Bota Sot”1 wylicza obszary, w których tamtejsze państwo po prostu zawiodło. W wielu z nich widać przy tym wyraźny regres, a chodzi głównie o zasady demokracji, poziom szkolnictwa, sytuację ekonomiczną, osiągnięcia sportowe, czy też o wszechobecną korupcję. Za taki stan rzeczy mają odpowiadać skorumpowane i niekompetentne elity polityczne, które w największej mierze odpowiadają chociażby za zmniejszanie się populacji i tak niewielkiego przecież państwa.

Niezależny dziennik „Koha Ditore”2 z okazji święta niepodległości przez Kosowo składa głównie życzenia tym, którym udało się wyrwać z marazmu nie tylko dzięki własnym umiejętnościom, lecz głównie wbrew nieudolności własnego państwa, co tyczy się głównie sportowców i ludzi kultury. Jednocześnie gazeta wzywa do pozytywnej debaty na temat perspektywy kolejnych dziesięciu lat Kosowa, aby możliwe było naprawienie obecnych niedociągnięć w kwestach degradacji tamtejszej praworządności i redukcji usług publicznych świadczonych przez państwo.

Związana z opozycyjnymi radykałami z ugrupowania „Samostanowienie” gazeta „Epoka e Re” gorzko podsumowując ostatnie dziesięciolecie, pochyla się głównie nad swoimi bohaterami walki o niepodległość Kosowa. W więzieniu ma bowiem przebywać dwóch ważnych dowódców UÇK, którzy formalnie są oskarżeni o udział w zbrodniach wojennych, natomiast według dziennika nie mogą obchodzić swojego święta mimo braku dowodów na popełnienie zarzucanych im czynów.

Rozczarowany Zachód

Niewiele dobrego o współczesnym Kosowie piszą także te zachodnie media, które były najbardziej zaangażowane w szerzenie propagandy przeciwko Serbom i za utworzeniem niezależnego Kosowa. Reporter „New York Timesa”3 Andrew Testa znalazł się w tym regionie po raz pierwszy dwadzieścia lat temu, aby relacjonować przebieg albańsko-serbskiego konfliktu. Do dzisiaj dziennikarz nie ukrywa swoich politycznych sympatii, ale w tekście „Kosowo nie chce świętować po dziesięciu latach niepodległości” jednocześnie wyraża duże rozczarowanie efektami utworzenia nowego państwa.

Zobacz także: Kosowo patrzy na Bliski Wschód

Wracając po kilku latach do Kosowa Testa z przykrością stwierdza, iż wcześniejszy „bezgraniczny optymizm” Albańczyków został zastąpiony przez ich totalną rezygnację, a także wyraźne rozczarowanie powszechną korupcją wśród rządzących. Jeden z rozmówców reportera mówi wręcz, że w Kosowie żyło się dużo lepiej przed walką o niepodległość, czego nie chciał jednak powiedzieć pod swoim nazwiskiem, ponieważ podobne deklaracje są w Kosowie uważane za herezje i mogą skończyć się źle dla osób decydujących się na ich wygłaszanie.

W tekście nie zabrakło miejsca dla Olivera Ivanovicia, zamordowanego w połowie stycznia działacza serbskiej mniejszości, doskonale znanemu autorowi tekstu „New York Timesie”. Podkreśla on, że polityk ten był niegdyś jednym z dowódców serbskich oddziałów paramilitarnych, lecz później stał się dużo bardziej pragmatyczny, co nie uchroniło go jednak od śmierci na ulicach Mitrovicy. Samo miasto jest według Testy wciąż etnicznie podzielone, przy czym w największym strachu żyją tutaj serbscy mieszkańcy, podchodzący mocno krytycznie do policji, nazywanej przez nich „kwiatami dla dekoracji”. Ogólny obraz Kosowa jest więc według amerykańskiego dziennikarza przygnębiający, bowiem do takich problemów jak gospodarcza stagnacja i niskie zarobki dochodzi chociażby brak liberalizacji reżimu wizowego przez pozostałe europejskie państwa.

Propaganda sukcesu

Nie wszyscy kreślą jednak obraz Kosowa w czarnych barwach. Nie będzie zapewne niczym zaskakującym, że z krytyką nie zgadzają się główni beneficjenci niepodległości, tacy jak prezydent Hashim Thaçi. W rozmowie ze szwajcarską telewizją publiczną SRF ten były dowódca UÇK, oskarżany zresztą o przemyt i handel ludzkimi organami, o negatywne opinie na temat Kosowa oskarżył rosyjską agencję informacyjną Sputnik oraz Serbów. Jego zdaniem kraj stale się rozwija, o czym mają świadczyć chociażby zagraniczne inwestycje, wzrost gospodarczy na poziomie 4 proc., a także perspektywa przyłączenia się Kosowa do struktur euroatlantyckich.

Thaçi oczywiście nie podziela coraz powszechniejszych opinii o konieczności wymiany pokoleniowej w kosowskiej polityce. Głowa państwa twierdzi bowiem, że obecne władze zostały wybrane w demokratycznych wyborach przeprowadzonych według najważniejszych światowych standardów, a poza tym młodzi ludzie już i tak odgrywają dużą rolę w rządzeniu Kosowem.

Wszechobecna korupcja, łamanie demokratycznych standardów, ekonomiczna zapaść i całkowita degeneracja wymiaru sprawiedliwości są tylko niewielkim ułamkiem nieciekawej kosowskiej rzeczywistości. Prawdziwymi wyzwaniami dla Prisztiny będą bowiem negocjacje z Belgradem na temat unormowania obustronnych stosunków, zaakceptowanie linii demarkacyjnej z Podgoricą, czy też rozliczenie się ze zbrodni dokonanych w trakcie wojny w byłej Jugosławii.

Marcin Ursyński

1 http://www.botasot.info/politika-lajme/838113/keqqeverisja-e-mbrapshte-fushat-ne-te-cilat-deshtoi-kosova/

2 http://www.koha.net/veshtrime/76036/urime-per-10-vjetet-e-ardhshem/

3 https://www.nytimes.com/2018/02/15/world/europe/kosovo-independence-anniversary.html

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply