Kosowo patrzy na Bliski Wschód

Republika Kosowa ze swoimi problemami wewnętrznymi zapewne nieprędko stanie się członkiem Unii Europejskiej, dlatego tamtejsze władze poszukują innych źródeł zagranicznych pieniędzy. Z tego powodu na wyraźne życzenie Turków w Kosowie zakazano kurdyjskiej imprezy muzycznej. Prisztina zabiega również o względy Arabii Saudyjskiej.

Kurdyjska noc muzyczna zapowiadana pod hasłem „Wolności dla Kurdystanu” miała odbyć się w piątek w Prisztinie, lecz ostatecznie zablokowała ją miejscowa prokuratura. Funkcjonariusze policji z kolei stwierdzili, że organizatorzy imprezy nie wystąpili po odpowiednie zezwolenia na jej przeprowadzenie, a ponadto otrzymała informację o „nieprzewidzianych wydarzeniach”, które mogłaby ona za sobą pociągać. Owe doniesienia sugerowały, iż w trakcie koncertu może dojść do incydentów sprowokowanych przez jego uczestników.

Argumentację kosowskich stróżów prawa można jednak włożyć między bajki. Najbardziej realne byłoby zakłócenie muzycznego wydarzenia przez przedstawicieli lokalnej społeczności tureckiej, której liczebność szacowana jest oficjalnie na około 18 tysięcy, a nieoficjalnie na nawet 50 tysięcy osób. Koncert nie spodobał się szczególnie konserwatywnej Tureckiej Partii Demokratycznej Kosowa, mającej swoich dwóch przedstawicieli w lokalnym parlamencie. To ona także nagłośniła sprawę w tureckich mediach.

Tamtejsi dziennikarze dość szybko zrobili więc prawdziwą burzę, donosząc o organizacji w Kosowie spotkania mającego na celu „promowanie ugrupowań terrorystycznych”. Impreza była dedykowana oczywiście Kurdom walczącym obecnie w Syrii przeciwko inwazji tureckiego wojska i jego syryjskich kolaborantów, dlatego wywołała spore poruszenie w tureckich mediach znajdujących się już pod niemal całkowitą kontrolą rządzących. Cytując przedstawicieli swojej mniejszości w Kosowie, gazety nad Bosforem przestrzegały jednocześnie tę bałkańską republikę przed „urządzaniem prowokacji” mogących zaszkodzić relacjom kosowsko-tureckim.

Tureckie interesy

Współpraca pomiędzy tymi dwoma muzułmańskimi państwami układa się obecnie wręcz świetnie, choć oczywiście to Turcja ma dominującą rolę w tej relacji. Turcja jako jedno z pierwszych państw na świecie uznało Kosowo na arenie międzynarodowej. Natomiast w czasie konfliktu w byłej Jugosławii to m.in. tureckie służby bezpieczeństwa szkolić miały bojowników Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UÇK). Oczywiście rozwój relacji przypadł na czas rządów Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), co ma związek z mocarstwowymi ambicjami (określanymi wręcz często mianem restauracji Imperium Osmańskiego) prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.

Erdoğan będąc jeszcze szefem tureckiego rządu w 2013 roku powiedział wręcz, że „Turcja jest Kosowem, a Kosowo jest Turcją”, ponieważ Albańczycy i Turcy mają dzielić wspólną historię, kulturę i należeć do jednej cywilizacji. Z tego powodu większość tureckich środków kierowanych do Kosowa jest przekazywana na renowację osmańskich zabytków i budowę meczetów. Nad ideologicznymi projektami Ankary czuwa Turecka Międzynarodowa Agencja Współpracy i Rozwoju, która nie tylko finansuje powstawanie nowych centrów islamskich, ale inicjuje też debaty religijne i wysyła do Kosowa imamów krzewiących mahometanizm zgodny z ideologią AKP.

Zobacz także: Wicekanclerz Austrii: Kosowo to bez wątpienia część składowa Serbii

Turcja stara się także realizować swoje czysto gospodarcze interesy. Przed pięcioma laty Kosowo zawarło pierwszą w swojej historii umowę o wolnym handlu właśnie z Turcją, która jak dotąd jest korzystna głównie dla strony tureckiej, eksportującej całą paletę swoich produktów do Kosowa. Na kosowskiej ziemi działa dodatkowo już ponad pół tysiąca tureckich przedsiębiorstw. Stąd Turcy są trzecim bezpośrednim inwestorem zagranicznym w tym kraju po Niemczech i Wielkiej Brytanii.

Saudyjska konkurencja

Konkurencja w świecie islamu jest duża, dlatego Turcy nie mogą być pewni swojej dominującej pozycji w Kosowie, oczywiście wśród państw Bliskiego Wschodu zainteresowanych dotarciem do tamtejszych muzułmanów. Turcy muszą więc obserwować uważnie napływ petrodolarów do tego bałkańskiego państwa, a te najhojniej w tym regionie wydaje Arabia Saudyjska.

Zobacz także: Niejasne zabójstwo w bałkańskim kotle

Saudowie może nie uznali kosowskiej niepodległości tak szybko jak Ankara, ale już pod koniec wojny w byłej Jugosławii zaczęli dbać o radykalizację tamtejszych muzułmanów. Wahhabizm, czyli radykalny islam dominujący w Arabii Saudyjskiej, zdobywa swoje przyczółki w Kosowie poprzez budowę meczetów, lecz także dzięki działalności charytatywnej, własnym szkolnictwie, programom stypendialnym i nieprzejrzystej sieci finansowych powiązań.

Negatywne konsekwencje wpływów radykalnego islamu rodem znad Zatoki Perskiej są już widoczne. W 2016 roku liczbę Albańczyków z Kosowa walczących w szeregach Państwa Islamskiego szacowano na dokładnie 314 osób. W połowie zeszłego roku w Syrii zginął co prawda lider ISIS w Kosowie, ale analitycy ostrzegają przed postępującą radykalizacją części kosowskich muzułmanów.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply