Duży błąd Trumpa

Decyzja amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa o zerwaniu porozumienia nuklearnego z Iranem spotkała się w jego kraju ze sporą krytyką, między innymi ze strony środowisk konserwatywnych. Od dłuższego czasu patrzą one sceptycznie na politykę zagraniczną Białego Domu, a samą umowę z Teheranem uważają za najlepszego gwaranta stabilności na Bliskim Wschodzie.

Trump podczas wtorkowej konferencji prasowej wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie, ponieważ jak sam stwierdził, jego decyzja potwierdza dotrzymywanie przez niego przedwyborczych obietnic. Gospodarz Białego Domu od początku swojej prezydentury krytykował bowiem porozumienie wynegocjowane przez Baracka Obamę, jednak dopiero teraz zdecydował się na cofnięcie postanowień swojego poprzednika. Amerykański prezydent podkreślił przy tym, że nie tworzy żadnego sztucznego zagrożenia, natomiast do podjęcia takiej decyzji skłoniła go między innymi ubiegłotygodniowa prezentacja izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, gdzie przekonywał o rzekomo wciąż trwającej budowie broni atomowej przez Iran.

Bez zaskoczenia

Takie tłumaczenia nie przekonują, ani specjalnie nie zaskakują amerykańskiego magazynu „The National Interest”1. Konserwatyści mają przede wszystkim wątpliwości odnośnie wypowiedzi Trumpa sugerujących rzekome zagrożenie ze strony Iranu. Czy Ameryce grozi więc irańska inwazja lądowa? Bombardowania ze strony tego kraju? Pozbycie się przez Iran programu bankowości SWIFT? To jedynie retoryczne pytania.

„The National Interest” nie przekonują także słowa amerykańskiego prezydenta o możliwym rozpoczęciu nuklearnego wyścigu zbrojeń na Bliskim Wschodzie. Według magazynu jest wręcz odwrotnie. Jeśli Iran będzie bowiem dążył do budowy własnej broni jądrowej, wówczas inne kraje na czele z Arabią Saudyjską podwoją swoje wysiłki w tym kierunku, a Teheran po wtorkowej decyzji Waszyngtonu wcale nie będzie chciał negocjować ewentualnego kolejnego porozumienia. Dla magazynu najważniejszym efektem decyzji Trumpa jest jednak fakt, że to właśnie on ponosi teraz pełną odpowiedzialność za bliskowschodnią politykę Białego Domu, a jest to przecież region niezwykle „burzliwy, brutalny i wrogi”.

Jednocześnie dla „The National Interest” obecna polityka amerykańskiego prezydenta nie jest szczególnym zaskoczeniem. Pod hasłem „American First” od początku miał się skrywać jastrząb, który w ostatnim czasie pozbył się ze swojej administracji ostatnich zwolenników rozsądnej polityki zagranicznej. Sekretarza stanu Rexa Tillersona i prezydenckiego doradcę ds. bezpieczeństwa Herberta Raymonda McMastera zastąpiono „potężnymi jastrzębiami” jakimi są Mike Pompeo oraz John Bolton. Postaci tego drugiego magazyn poświęca zresztą sporą część artykułu „Czy Trump rozpoczyna wojnę z Iranem”, ponieważ już przed trzema laty w tekście dla „New York Times” wzywał on do podjęcia działań militarnych przeciwko Teheranowi.

Zyska Iran

Do postaci Boltona nawiązuje również dwumiesięcznik „The American Conservative”2, który miał podsumować decyzję Trumpa dwukrotnym podkreśleniem, że to Ameryka „wystąpiła z porozumienia”. Magazyn zwraca więc przede wszystkim uwagę na stanowisko Iranu, który zapowiedział przestrzeganie umowy tylko w przypadku, gdy będzie ona zgodna z interesem narodowym tego kraju. Irański prezydent Hasan Rowhani nie jest więc już zainteresowany porozumieniem pozostającym jedynie na papierze, dlatego nakazał irańskim naukowcom rozpoczęcie przygotowań do wznowienia przemysłowego wzbogacania uranu.

Amerykański prezydent jest przy tym otwarty na rozmowy o zawarciu nowego porozumienia, uwzględniającego interesy jego kraju, ale podobne negocjacje mogą zająć wiele lat. Tak było zresztą z zerwaną właśnie umową, a obecne wymagania Trumpa spowodowałyby, że Iran musiałby pójść na jeszcze większe kompromisy. Tymczasem według „The American Conservative” porozumienie zawarte trzy lata temu było naprawdę dobre. Mocno ograniczyło ono zdolności Iranu do wzbogacania uranu, a nad całym procesem rozwoju energii jądrowej w tym kraju czuwała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej.

Dodatkowo administracja Trumpa nieopatrznie sama przyczyniła się do jeszcze lepszych efektów umowy, ponieważ Iran chciał przekonać do swoich dobrych intencji zarówno Amerykę, jak i Unię Europejską. Właśnie z powodu wielomiesięcznej niepewności co do przyszłości porozumienia, Iran zaprzestał prowokacji wobec amerykańskich okrętów w Zatoce Perskiej, a amerykańskie wojsko w Syrii i Iraku było wolne od irańskich ataków, które mogłyby być odwetem za niszczenie aktywów tego kraju przez izraelskie lotnictwo.

Krok w stronę dalszego zaostrzenia kursu wobec Iranu może spowodować, iż podobne korzyści odejdą w zapomnienie. A punktów spornych pomiędzy Ameryką i Iranem jest obecnie bardzo dużo. Zaś Teheran może liczyć na swoich przyjaciół w regionie Bliskiego Wschodu, takich jak rosnący w siłę libański Hezbollah czy też szyickie milicje oraz ugrupowania polityczne działające na terenie Iraku. Iran ma obecnie dużo mniej do stracenia w swoich relacjach z Ameryką, dlatego przybliża się możliwość wybuchu wojny amerykańsko-irańskiej. Wzbogacanie uranu przez Iran będzie powodowało coraz większą presję na Amerykę i Izrael, aby spróbowały zniszczyć irański program nuklearny, a obecne uwarunkowania powodują przesunięcie się ciężaru w tej sprawie właśnie na amerykańskie wojsko.

„The American Conservative” zauważa, że podobna operacja będzie musiała być przeprowadzona przez amerykańskie lotnictwo, co w połączeniu z rozwojem możliwości obronnych Iranu będzie niezwykle kosztowne. Umowa tymczasem nie tylko nic nie kosztowała, ale nie niosła za sobą żadnych ofiar, ani też nie groziła większym konfliktem.

Triumf neokonserwatystów

Zupełnie inne nastroje panują z kolei po przeciwnej stronie konserwatywnej barykady. Stanowisko neokonserwatystów w najbardziej jaskrawy sposób wyraził dwutygodnik „The National Review”3, który uznał zerwanie porozumienia za „największy od dziesięcioleci impuls dla bezpieczeństwa amerykańskiego oraz globalnego”. Pismo krytykuje przy tym zwłaszcza politykę Obamy, oskarżanego o zapewnienie zastrzyku gotówki „czołowemu światowemu sponsorowi anty-amerykańskiego terroryzmu”, a także o podpisanie umowy gwarantującej Iranowi dalszy rozwój potencjału nuklearnego.

Zdaniem neokonserwatystów przez czas trwania umowy miało dojść do wielu gorszących scen, przy czym interpretacja wielu wydarzeń na arenie międzynarodowej, dokonana właśnie przez „The National Review”, jest mocno kontrowersyjna. Jeden z najbardziej prestiżowych konserwatywnych magazynów twierdzi więc, że Iran pozyskał dzięki Obamie pieniądze na „finansowanie obu stron wojny w Syrii, dostarczenie gotówki Talibom walczącym z Amerykanami, sfinansowanie walki Hamasu i Hezbollahu z Izraelem, a także wojny zastępczej Jemenu z Arabią Saudyjską”.

Magazyn uznaje też za bzdurne argumenty, które sugerują, że zerwanie umowy prowadzi do dalszej izolacji Ameryki i obniża jej wiarygodność. „The National Review” uważa bowiem, że Trump swoją decyzją udowadnia, iż Stany Zjednoczone są „krajem nieodzownym”. Choćby Europa będzie więc teraz musiała wybierać pomiędzy dostępem do amerykańskiej gospodarki a współpracą ekonomiczną z Iranem, ponieważ współpraca z oboma tymi państwami nie będzie możliwa.

Marcin Ursyński

1 http://nationalinterest.org/feature/trump-starting-war-iran-25751

2 http://www.theamericanconservative.com/articles/america-loses-big-as-trump-jettisons-the-nuclear-deal/

3 https://www.nationalreview.com/2018/05/president-trump-exits-iran-deal-boost-for-global-security/

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply