Ze strategicznego punktu widzenia, NATO zostało mylnie ukierunkowane od czasu zakończenia zimnej wojny. W latach 90. próbowało być organizacją policyjną, co doprowadziło do ekspansji i interwencji na Bałkanach, które zaalarmowały Rosję i doprowadziły Moskwę do sformułowania strategii skierowanej przeciwko NATO. To z kolei doprowadziło do tego, że NATO ponownie stało się sojuszem antyrosyjskim – podkreśla Daniel McCarthy, redaktor naczelny konserwatywnego kwartalnika Modern Age oraz publicysta amerykańskiej edycji magazynu The Spectator w rozmowie z portalem Kresy.pl.

Michał Krupa, Kresy.pl: Wydaje się, że przez ostatnie 3 lata obserwujemy odrodzenie intelektualnej i konserwatywnej krytyki klasycznego liberalizmu, który przez jakiś czas uważany był za istotny element samego konserwatyzmu. Popularna książka prof. Patricka Deneena na temat liberalizmu i wybór Donalda Trumpa, między innymi, zdają się sugerować, że wielu Amerykanów wreszcie “zdemaskowało” liberalizm. Czy to słuszna obserwacja?

Rozkwit konserwatywnej krytyki liberalizmu jako idei, a także Ameryki jako w pewnym sensie liberalnego narodu, ma paralelę w epoce Clintona 20 lat temu, kiedy magazyn First Things prowadził sympozjum pt. “Koniec demokracji”, Paul Weyrich doradzał konserwatystom w 1998 r., żeby “wyłączyć się, ignorować i odejść”, a Pat Buchanan prowadził nacjonalistyczne i konserwatywne kampanie w 1992 i 1996 r. Te krytyki liberalizmu wypadły z mody po tym, jak George W. Bush został prezydentem. Epoka Trumpa jest inna, ponieważ Trump otwarcie stawia pytanie o to, w co konserwatyści powinni wierzyć. Ale pojawiła się też fala obrony liberalizmu ze strony chociażby takich ludzi jak Jonah Goldberg, a w wielu republikańskich instytucjach wciąż istnieje silna tendencja liberalna. Obecnie ma miejsce energiczna i rozważna debata, ale nie jest to jeszcze przejaw wyrywania liberalizmu z korzeniami.

W jednym z ostatnich Pana artykułów, postawiono tezę, że pod Trumpem odradza się polityczny konserwatyzm, a neokonserwatyści wraz z “konserwatywnymi liberałami” są w odwrocie. Jak to jednak pogodzić to z ewidentnymi tendencjami interwencjonistycznymi obecnymi w Białym Domu?

Neokonserwatyzm jest tylko jednym z rodzajów interwencjonizmu. Jego cechami charakterystycznymi są tendencja do wyolbrzymiania zagrożeń do apokaliptycznych proporcji, nadmierna wiara w zdolność Stanów Zjednoczonych do przekształcania innych państw poprzez zastraszanie lub zmiany reżimu oraz ideologiczny, a nie oparty na interesach, pogląd na stosunki międzynarodowe. Sam Trump nie widzi konfliktów i rywalizacji w kategoriach apokaliptycznych, nie wierzy, że demokratyzację lub zmianę reżimu można łatwo osiągnąć i nie sądzi, że są one konieczne dla interesów Ameryki oraz ma raczej transakcyjny niż ideologiczny pogląd na politykę międzynarodową. Jego administracja bardziej odzwierciedla jego osobowość niż ideologię neokonserwatystów, choć niektórzy członkowie administracji przejawiają tendencje neokonserwatywne w różnym stopniu. Zagraniczne interwencje, które kontynuowano lub eskalowano pod rządami Trumpa, mają nieideologiczny charakter. Mogą być nierozsądne w takim czy innym stopniu, ale w przeważającej części nie są one wyrazem neokonserwatyzmu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Trump kontra sternicy imperium

Czy można się spodziewać, że jeśli Demokraci przejmą kontrolę w Kongresie po 6 listopada, Trump wzmocni przekaz, który wyróżniał go w 2016 r., tj. imigracja, handel i realistyczna polityka zagraniczna? Niektórzy komentatorzy wskazują na możliwe zmiany personalne. W jaki sposób prezydent zareaguje na potencjalną wygraną Demokratów?

Dla Trumpa, w kontekście możliwego przejęcia Izby Reprezentantów przez Demokratów, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Posiadanie Nancy Pelosi lub jakiegokolwiek innego Demokraty na stanowisku spikera będzie korzyścią dla Trumpa. On uwielbia osobiste konflikty, a spiker-Demokrata będzie dla niego w 2019 roku tym, kim była Hillary Clinton w 2016 r. Spodziewam się, że będzie podkreślał swoje różnice z kontrolowaną przez Demokratów Izbą Reprezentantów w sprawie imigracji i będzie nadal realizował politykę nacjonalizmu gospodarczego, a także stosunkowo wyważonej polityki zagranicznej. Demokraci rozpoczną przesłuchania i śledztwa przeciwko administracji, ale istnieje spora szansa, że przeszarżują. Izba Reprezentantów kontrolowana przez Demokratów może tak naprawdę ułatwić Trumpowi reelekcję w 2020 roku.

Z amerykańskiego konserwatywnego/nacjonalistycznego punktu widzenia, czy rozszerzenie amerykańskiej obecności wojskowej w Europie Wschodniej, na przykład poprzez słynną propozycję projektu Fort Trump w Polsce, ma polityczny sens?

Może mieć sens jedynie w ramach zreformowanej wielkiej strategii. Ze strategicznego punktu widzenia, NATO zostało mylnie ukierunkowane od czasu zakończenia zimnej wojny. W latach 90. próbowało być organizacją policyjną, co doprowadziło do ekspansji i interwencji na Bałkanach, które zaalarmowały Rosję i doprowadziły Moskwę do sformułowania strategii skierowanej przeciwko NATO. To z kolei doprowadziło do tego, że NATO ponownie stało się sojuszem antyrosyjskim.

Jakkolwiek niebezpieczna byłaby obecnie Rosja, nie jest ona Związkiem Radzieckim, a większym problemem z punktu widzenia bezpieczeństwa – zarówno ekonomicznym, jak i wojskowym – pozostają Chiny. Tymczasem Stany Zjednoczone pozostają bezowocnie uwikłane na Bliskim Wschodzie. Jest to droga do porażki na każdym froncie. Zjednoczony Zachód (w tym Polska i niektóre inne państwa Europy Środkowej lub Wschodniej), może być gospodarczą, dyplomatyczną i kulturową przeciwwagą dla Chin, a także dla niepaństwowych źródeł niestabilności, takich jak terroryzm czy masowa migracja.

Silny Zachód musiałby jednak być samowystarczalnym i strategicznie ukierunkowanym Zachodem. Poprzez powstrzymanie dalszej ekspansji NATO, stając się bardziej zwartym, a przez to zdolnym do obrony oraz zjednoczonym, Zachód może skuteczniej redukować napięcia i radzić sobie bardziej efektywnie zarówno z pozycji siły, jak i dyplomatycznie, z Moskwą. Ekspansja osłabia NATO i pogarsza trudności z Rosją. Miejsce Polski w tym układzie jest kwestią decyzji Polaków, lecz Polska jest wystarczająco duża, wystarczająco silna i na tyle spójna, że jej włączenie do bloku zachodniego nie stwarza problemów, które powstały w wyniku późniejszych rund ekspansji NATO.

Gdzie dostrzega Pan największe osiągnięcia Trumpa, które mogłyby usatysfakcjonować jego żarliwych zwolenników?

Niezłomność Trumpa w walce o zaprzysiężenie sędziego Bretta Kavanaugha jako członka Sądu Najwyższego zadowoliła zarówno jego najbardziej gorliwych zwolenników, jak i wielu wahających się. W kwestiach, w których Trump wyróżnia się na tle innych Republikanów, osiągnął najwięcej i wykazał się dużą odwagą w kwestii polityki handlowej. Jego wysiłki w zakresie polityki zagranicznej i imigracji spotkały się z ostrym sprzeciwem, w tym czasami w ramach jego własnej administracji, co oznaczało, że nie był w stanie realizować swojej agendy w takim tempie lub dokładnie tak, jakby tego chciał. Dlatego też mur graniczny nie został jeszcze zbudowany i wciąż jesteśmy pogrążeni w Afganistanie.

Czy można powiedzieć, że Trump zmienił w pewien sposób amerykański konserwatyzm i uczynił go, by tak rzec, bardziej konserwatywnym i mniej liberalnym / libertariańskim?

Trump sprawił, że amerykańska prawica stała się mniej ideologiczna programowo, tak, że liberalizm czy libertarianizm jako podstawy agendy politycznej straciły na znaczeniu. To samo dotyczy neokonserwatyzmu. Pod niektórymi względami administracja Trumpa jest jednak bardziej liberalna niż poprzednie administracje republikańskie. Trump podchodzi do polityki tak, jakby ani liberalizm, ani opozycja wobec liberalizmu nie ograniczały tego, co można myśleć lub jak postępować.

Dziękuję za rozmowę.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply