Czy Ukraińcy wpuszczają Polaków w maliny?

Prof. Bogumił Grott zwraca uwagę, że tak, jak Polska przedwojenna często zbyt naiwnie podchodziła do ludzi pokroju Doncowa, tak III Rzeczypospolita podchodzi bezkrytycznie do “pomarańczowych” Ukraińców.

W “Naszym Dzienniku” z dnia 6 lipca, bieżącego roku, zamieszczono interesujący artykuł prof. dr hab. Bogumiła Grotta, zatytułowany: “Co powinniśmy wiedzieć o nacjonalizmie ukraińskim”. Tekst bardzo potrzebny i aktualny; szczególnie w obliczu ostatnich zawirowań doktoranckich na KUL.

Prof. Grott swoje rozważania nt. ukraińskiego nacjonalizmu opiera na analizie książki czołowego ideologa OUN – Dmytro Doncowa, pt. “Nacjonalizm”. Nawet pobieżna lektura tej pozycji szokuje i zmusza do zadania sobie pytania: czy Juszczenko uważający OUN-UPA za ukraiński ruch niepodległościowy, zasługuje na doktorat honoris causa w ogóle, a szczególnie od polskiego, katolickiego uniwersytetu?

Pomniki nazistów

Nad pracą ukraińskiego nacjonalisty warto pochylić się tak samo, jak nad “Mein Kampf” Hitlera. Dlaczego? Obie głosiły szaleńcze tezy, które można uznać za jedną z ważniejszych przyczyn masowych zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionych w trakcie II wojny światowej. Jednak podobieństw między nazizmem niemieckim, a skrajnym nacjonalizmem ukraińskim jest więcej. Prof. Grott ukazuje je w umiejętny sposób. Przedstawia zawarte w “Nacjonalizmie” Doncowa hasła, będące w wielu przypadkach zbieżne z doktryną hitleryzmu. Jako przykład można podać walkę o przestrzeń, “nacja ponad wszystko” itp. Wiele postulatów zawartych w omawianej książce przekonuje, że ukraiński ideolog poszedł dalej niż Hitler. Przede wszystkim, walkę między narodami przyrównał, opierając się na badaniach Darwina, do rywalizacji poszczególnych gatunków zwierząt. Doncow twierdził, że tak, jak w ścieraniu się rodzajów zwierząt nie ma miejsca na uczucie litości, czy współczucia, tak w walce z wrogami narodu ukraińskiego nie może być mowy o żadnych sentymentach.

Teoretyk nacjonalizmu ukraińskiego, nie był naiwny formułując powyższe postulaty. Liczył się z ewentualnością odmowy zabicia “wroga” narodu ze strony krewnego osoby przeznaczonej na zgubę. W celu zapobieżeniu takiej sytuacji, Doncow optował za typowo totalitarną organizacją życia społecznego swojego narodu. Jak pisze prof. Grott władzę niczym nie skrępowaną miałby jednoosobowy przywódca. Wnioskować o podjęcie konkretnych działań mogłaby jedynie tzw. “grupa inicjatywna”. Analogie nasuwają się same – nie tylko III Rzesza, ale także Związek Sowiecki, w uproszczeniu, były rządzone w taki sposób.

Wszelka niesubordynacja była karana surowo, o czym wiemy, analizując losy Ukraińców, którzy nie chcieli zamordować swoich polskich krewnych, bądź sąsiadów.

Szokujące jest to, że członków OUN-UPA będących takimi samymi zbrodniarzami jak esesmani, czy enkawudziści, czci się na Ukrainie i stawia się im pomniki. Ukraina jest jedynym w Europie, a chyba i na świecie państwem, w którym naziści stoją na cokołach pomników.

Antypolska propaganda wydana w Polsce?

Przeczytawszy powyższy tekst, czytelnik może złapać się za głowę, i z niedowierzaniem zapytać: “Jak to możliwe, że taka antypolska propaganda została wydana w II Rzeczypospolitej”? Prawdą jest, że “Nacjonalizm” został wydany w Polsce przedwojennej, a dokładniej w Krakowie. W swej zasadniczej treści nie zawiera jednak wystąpień przeciwko Polsce i Polakom. Doncow w swej pracy za głównego wroga Ukrainy uznał Rosję, co było popularne, w dobie polskiego prometeizmu. Inną kwestią jest to, czy naprawdę tak myślał, czy też obszedł sprytnie cenzurę i mógł tym sposobem upublicznić swoje idee. Ważniejszy jest jednak fakt, o czym pisze prof. Grott, że Doncow stał się idolem ukraińskiej młodzieży nastawionej nacjonalistycznie. Jego tezy próbowali wcielać w życie m. in. Bandera, Szuchewycz i inni. Dobrze wiemy, z jak tragicznym dla Polaków skutkiem.

Polacy w malinach

Na koniec chciałbym raz jeszcze wrócić do kwestii “antyrosyjskości” książki Doncowa. Prof. Bogumił Grott zwraca uwagę, że tak samo, jak Polska przedwojenna, chcąc pielęgnować ideę “rozczłonkowania” Rosji, często zbyt naiwnie podchodziła do ludzi pokroju Doncowa, którzy pod płaszczykiem antyrosyjskiego nacjonalizmu, mogli tworzyć grunt, pod nienawiść do Polaków, ze strony nacjonalistycznie nastawionych Ukraińców, tak III Rzeczypospolita podchodzi bezkrytycznie do “pomarańczowych” Ukraińców. Żeby użyć potocznego zwrotu: Polska dawała i daje się chyba się wpuszczać w maliny.

wydaje się to szczególnie ważne w kontekście wspomnianych przeze mnie “zawirowań doktoranckich” na KUL, o czym prof. Grott również wspomina, taką samą taktykę stosują dzisiejsi nacjonaliści ukraińscy. Demonstrują swój “pomarańczowy” rodowód polityczny, mający służyć za świadectwo dążenia do uniezależnienia ich kraju od Rosji. Władze III Rzeczypospolitej biorą to często za dobrą monetę, łudząc się, że “pomarańczowe” równa się propolskie. Miejmy nadzieję, że się w porę opamiętają i nie powtórzą błędu swych poprzedników.

Opracowanie: Albert Kwiatkowski

Źródło: “Nasz Dziennik”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply