Władysław Horodecki – architekt uniwersalny, w swoim bogatym dorobku ma także kaplice. Na najstarszym kijowskim cmentarzu – cmentarzu Bajkowa ocalały trzy tego typu obiekty przypisywane polskiemu architektowi.

Na najwyższym punkcie cmentarza w części niemieckiej stoi kaplica hrabiego de Vitte (tak przynajmniej zaznaczono w przedwojennej biografii architekta). Którego z de Vitte jest to istotnie kaplica – dziś nie sposób ustalić. W XIX wiecznym Kijowie mieszkało kilka rodzin o nazwisku Vite lub Vitte z przedrostkiem „de” lub „von”. Należeli oni do luterańskiej, głównie niemieckiej społeczności Kijowa, która była czwartą pod względem liczebności po prawosławnych, rzymskich katolikach i wyznawcach judaizmu. Kaplica ta wybudowana w stylu neogotyckim, jeszcze 15 lat temu miała strzelistą wieżę, bliźniaczo podobną do wież kościoła św. Mikołaja. Oba obiekty były zresztą zaplanowane w ten sposób, jakby „rozmawiały” ze sobą ponad niżej położoną doliną rzeczki Łybid’. Dziś cmentarz ewangelicki zarośnięty jest drzewami a i sama kaplica przedstawia smutny widok. Wieża się zwaliła, wewnątrz panuje koszmarny bałagan. Przez wyłamane drzwi każdy może dostać się do środka. Oczywiście nie zachowało się nic z wyposażenia kaplicy, jedynie nieco zdobień na ścianach wewnątrz i na zewnątrz. Dmytro Małakow, badacz życia i dokonań Horodeckiego pisze: „Tylko nad portalem po dziś dzień wznosi się rzeźba anioła stróża, który nie powstrzymał bezbożników przed ograbieniem i zniszczeniem grobów…”

Kolejna kaplica, a w zasadzie mauzoleum, znajdują się niedaleko „alei zasłużonych” w prawosławnej części cmentarza. Co do „zasłużoności” niektórych zasłużonych można mieć wątpliwości, dość powiedzieć, że spoczywa przy niej znana „patriotka” Wanda Wasilewska….. Tym niemniej wchodząc na cmentarz okazałą bramą od ulicy Bajkowa idziemy prosto w kierunku cerkwi Wniebowstąpienia Pańskiego. Przed cerkwią skręcamy w lewo w kierunku wysokiej skarpy, przy której zlokalizowano kilka mauzoleów. Jedno z nich jest szczególne. Patrząc na mauretańskie zdobienia, okrągłą kopułę coś nam to przypomina … no tak! Przecież to miniatura frontonu jednej z najoryginalniejszych kijowskich świątyń – karaimskiej kenesy – oczywiście projektu Horodeckiego. Mauzoleum które mamy przed sobą należało do Aleksandra Tyszkiewicza. Był on znanym kijowskim lekarzem, który leczył „choroby nerwowe i duchowe”. Cała kaplica, jak wspomniałem, wybudowana została w stylu mauretańskim z licznymi zdobieniami tak nad łukiem drzwi wejściowych, jak i pilastrów oraz zwieńczenia frontonu. Obiekt posiada okrągłą kopułę otoczoną krzyżami w kształcie liści. Nad wejściem znajduje się dość czytelny jeszcze napis (cyrylicą) „Aleksandra i Marii Tyszkiewicz”. Jeszcze jedną ciekawostką są resztki witraża w kształcie gwiazdy jerozolimskiej w jednym z okrągłych okienek. Gwiazda ta była kiedyś symbolem szybkiej pomocy medycznej, czyli współczesnego pogotowia ratunkowego. Mauzoleum jest zamknięte, stąd trudno ocenić w jakim stanie zachowało się jego wnętrze.

Aby zobaczyć ostatnią, trzecią kaplicę Horodeckiego na kijowskiej nekropolii trzeba wrócić tą samą alejką, którą przyszliśmy do cerkwi. Do świątyni warto zajść zawsze, pomodlić się, obejrzeć jej XIX wystrój, ale zimą warto to robić jeszcze z jednego powodu. Chodząc w mroźne dni po cmentarzu człowiek bardzo szybko marznie, w Wozniesieńskim Chramie zaś, tuż przy wejściu stoją dwie olbrzymie kaflowe „hruby”, w których ogień huczy niczym w kotle parowozu dający przy tym błogie ciepło…

Po wyjściu z cerkwi obchodzimy ją w prawo przechodząc koło grobu jeszcze jednej związanej również z Polską osobistości. Biały śnieg nadaje nagrobkowi syna nauczyciela z Chełma osobliwy wygląd. Mychało Hruszewski (bo o nim mowa) wygląda na medalionie nagrobnym niczym święty Mikołaj. I już spod grobu Hruszewskiego widzimy olbrzymią bryłę wielkiej kaplic. Ale dostać się do niej nie jest łatwo. A to z powodu dziwnej maniery grodzenia grobów metalowymi ogrodzeniami. Nie dość, że są wysokie, a często o ostrych zakończeniach, to jeszcze ustawione tak gęsto, że nawet tak szczupły miłośnik zimowego chodzenia po cmentarzu, jak ja, nie jest w stanie się miedzy nimi przecisnąć. W końcu jednak klucząc między tymi klatkami można dotrzeć do samej kaplicy. Dla kogo ją wybudowano – niestety nie wiadomo. Podobnie nie jest do końca wiadomym, czy to istotnie Horodecki ją projektował, tak głosi jedynie „miejska legenda” – niestety archiwa cmentarza zniszczono na rozkaz NKWD w 1941 roku aby … „nie dostały się w ręce szpiegów”. Trudno mi sobie wyobrazić jakie ważne dane uzyskał by „szpion” z cmentarnych archiwów, swoim rozkazem jednak, ta mordująca wszystko i wszystkich organizacja, tym razem zamordowała wiedzę o najstarszych pochówkach najstarszego cmentarza w Kijowie. Kaplica jednak, tak jak Mauzoleum Tyszkiewiczów swymi detalami wskazuje na Mistrza. Przede wszystkim jej pokaźna bryła jest przykładem modernizmu – stylu jakże ukochanego przez Horodeckiego. Kaplica została zbudowana z żółtej kijowskiej cegły pochodzącej najprawdopodobniej z którejś z licznych cegielni położonych swego czasu na zboczach doliny rzeczki Łybid’. Kaplica położona jest również na krawędzi wielkiej skarpy i podobnie jak mauzoleum de Vitte „przemawiała” z tzw. Nową Zabudową, na przeciwległym brzegu doliny Łybid’i. To co przyciąga uwagę to oryginalne, betonowe zdobienia: kolumny zwieńczone liśćmi wawrzynu, krzyż będący połączeniem krzyża rzymskokatolickiego i prawosławnego z cierniową koroną u góry oraz stojące jakby na warcie postacie aniołów stróżów. Niestety podobnie jak w mauzoleum de Vitte tak i tutaj nie zdołały one uchronić od dewastacji wnętrza kaplicy. Zdaję się jednak, że musiały się bardzo starać, bo jeden „w walce” stracił niemal połowę głowy. Wejście do kaplicy bronią zamknięte, zdobione, metalowe drzwi. Przez nie widać jednak koszmarny bałagan w środku. Mury upstrzone współczesnymi „freskami”, rozbitą postać Chrystusa…

Na cmentarzu Bajkowa znajduje się wiele innych pięknych i niestety często również niszczejących kaplic, niektóre z nich są w stylu zbliżonym do projektów Horodeckiego. Uważa się jednak, że to inni architekci próbowali mniej lub bardziej udanie naśladować Mistrza.

Po Horodeckim zostały zaś na cmentarzu te trzy obiekty – każdy w innym stylu, ale każdy oryginalny, raz jeszcze podkreślający nieszablonowość, twórczą elastyczność i swego rodzaju uniwersalność mistrza, która przejawia się zresztą także w innych jego dziełach.

***

Warto zaznaczyć, że to nie jedyne kaplice grobowe, które pozostawił po sobie Horodecki w Kijowie. Trzeba przypomnieć Mauzoleum Kozakiewiczów, które już na naszym portalu opisałem:

[link=http://kresy.pl/zobacz-kresy,warto-zobaczyc?zobacz/mauzoleum-kozakiewiczow]

oraz kaplicę Lelawskiego koło Ogrodu Botanicznego i Monasteru Wydubickiego.

Jednak te dwie wspomniane mauzolea znajdują się w doskonałym stanie, są odremontowane i cieszą oko zwiedzających. Nie można tego powiedzieć o kaplicach na cmentarzu Bajkowa.

Ten krótki tekścik i galeria niech będzie wołaniem o to by wreszcie znalazły się fundusze (czy to w Polsce czy na Ukrainie) na odnowienie tych unikalnych zabytków. Bo pieniądze mamy, skoro możemy dosłownie topić miliony w Stadionie Narodowym.

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply