„Biała armia” generała Plechaviciusa

„Wilk” zbliżył się do licznych jeńców i w krótkich słowach tłumaczonych na język litewski wyraził im uczucie pogardy społeczeństwa polskiego, walczącego o swoją wolność, dla niemieckich służalców, którymi okazali się żołnierze gen. Plechaviciusa. Wskazując na trupy litewskie, powiedział na zakończenie: „To jest naprawdę nagroda dla tych, którzy służą wrogom wolności niosącym jarzmo niewoli dla Polaków i Litwinów”.

Na przełomie 1943 i 1944 r. na Wileńszczyźnie zaczęła tworzyć się bardzo dynamicznie polska konspiracja. Oddziały Armii Krajowej przejęły kontrolę nad całym terenem. W rękach okupantów pozostały tylko szlaki komunikacyjne bronione przez umocnione punkty oporu. Niemcy, nie mając sił do walki z Polakami, postanowili posłużyć się Litwinami. Ci pod zwierzchnictwem niemieckim utworzyli tzw. Formacje Miejscowe, na czele których stanął generał Povilas Plechavicius. 24 listopada 1943 r. Niemcy zebrali 45 działaczy, którzy uchwalili , że formacje wojskowe są potrzebne „do walki z bandytyzmem” (czytaj z AK), litewscy działacze postawili jednak warunek, że na czele nowych formacji powinni stanąć litewscy oficerowie. Niemcy początkowo odrzucili ten warunek, ale ostatecznie się zgodzili. Na czele litewskich sił stanął gen. Povilas Plechavicius, urodzony w 1890 r. , który 17 grudnia 1926 r. w stopniu majora stanął na czele zamachu stanu, za co w 1927 r. został nagrodzony funkcją szefa sztabu generalnego. To on prowadził z Niemcami negocjacje w sprawie litewskich Formacji Miejscowych, które działać miały tylko na obszarze Litwy. Do formacji zgłosiło się 30 tys. ochotników, co przewyższało potrzeby. Niemcy zaplanowali bowiem zorganizowanie 20 litewskich batalionów.

Miały zwalczać bandy

Na temat sił litewskich w Meldunku Delegatury Rządu RP na Kraj do Rządu Polskiego w Londynie z maja 1944 r. czytamy m.in.: „Litwini, szczególnie odłam nacjonalistyczny, pokładali duże nadzieje w organizowanych przez Plechaviciusa w porozumieniu z Niemcami, litewskich oddziałach ochotniczych, traktując je jako zaczątek armii narodowej. „Wojsko” to w założeniu swoim miało służyć obronie samego terytorium Litwy przez zwalczanie wszelkiego rodzaju band oraz partyzantki polskiej. Stosunek jednak Niemców do tych oddziałów jest nieufny. Wydano dotąd broń tylko dla 7 tys. żołnierzy, a każdy otrzymał tylko po 7 naboi. Wobec tego wśród Litwinów nastąpiło już rozczarowanie, co do znaczenia tych oddziałów, przekonali się bowiem, że Niemcy dopuszczą do ich rozwoju tylko w ramach własnych potrzeb i w tym zakresie będą je wykorzystywać …”.

Kilka batalionów Formacji Miejscowych skierowano na Wileńszczyznę do walki z Armią Krajową. Podzielono je na kilka grup i polecono im jednocześnie uderzyć na kilka zgrupowań AK, by opanować teren.

Krwawy terror

Jak wspomina mjr Edmund Banasikowski, marsz Litwinów był słabo ubezpieczony, ale towarzyszył „mu krwawy terror”, marsz ten: „znaczony był zgliszczami palonych wsi i trupami ich mieszkańców mordowanych na miejscu za współpracę z naszą partyzantką”. Do pierwszego starcia między AK a oddziałami Plechaviciusa doszło pod Graużyszkami i Taboryszkami. 10 batalion korpusu Plechaviciusa skręcił do wsi Sieńkowszczyzna z traktu Oszmiana-Graużyszki i zaczął bez powodu mordować cywilnych mieszkańców i palić zabudowania. Pluton por. Żagla z 8 Brygady, idąc na pomoc mordowanej wsi z furią uderzył na Litwinów. Zanim ruszyły inne plutony. „Jarema rzucił do walki jeszcze 9, 12 i 13 Brygadę. Litwini zostali otoczeni i wzięci do niewoli. Rozbrojono ich i rozebrano z mundurów. Przeprowadzono dochodzenie i ustalono winnych zamordowania 8 polskich chłopów. Osoby te zostały rozstrzelane. Rannych żołnierzy litewskich odtransportowano Do szpitala w Oszmianie. Litwini stracili łącznie 36 żołnierzy, 12 ciężko i 26 lekko rannych. Straty polskie wyniosły 3 zabitych i 20 rannych.

Z oficerami litewskimi spotkał się komendant Okręgu „Wilk” gen. Aleksander Krzyżanowski. Z jego rozkazu mjr Banasikowski zredagował ostrzeżenie, które każdy z litewskich oficerów musiał podpisać. Do ostrzeżenia dołączona została ich lista. Ostrzeżenie zaś brzmiało następująco: „Jeśli raz jeszcze wymienieni oficerowie korpusu Plechaviciusa wpadną w polskie ręce w walkach przeciwko oddziałom Armii Krajowej, będą traktowani jako niemieccy kolaboranci i zbrodniarze wojenni i jako tacy zostaną oddani pod polski wojskowy sąd polowy”.

Twarda decyzja „Wilka”

„Wilk” w następstwie pierwszej bitwy z Litwinami podjął decyzję o rozbiciu pozostałych jednostek Plechaviciusa, które wkroczyły na Wileńszczyznę. Opracowany został plan uderzenia  nas bataliony litewskie, skoncentrowane w Murowanej Oszmiance i Tołminowie. Zadanie to miała wykonać pięciobrygadowa grupa uderzeniowa pod dowództwem mjr „Jaremy” czyli mjr dr Czesława Dębickiego Inspektora Inspektoratu F.

Zobacz także: Tajny pakt Hitler-Smetona?

Atak na Murowaną Oszmiankę nastąpił 12 maja o 23.00. Rozpoczęła go 8 Brygada „Tura”. Bez większego oporu zajęła jedną trzecią miasteczka i wzięła do niewoli 80 jeńców. Pozostałe brygady spóźniły się jednak z atakiem i natarcie żołnierzy „Tura” ugrzęzło. Nie atakowany z innych kierunków przeciwnik skierował większość sił przeciwko nim. Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy do akcji wkroczyły z marszu pozostałe brygady. Litwini stawiali jednak twardy opór. Mieli dobrze przygotowane stanowiska ogniowe. Brygada „Szczerbca”, atakująca z zachodu, poniosła duże straty. Sam „Szczerbiec” został ranny w rękę. Większość sił litewskich zdołała się z miasteczka wycofać w kierunku północno-zachodnim. W czasie ataku wzięto 70 jeńców, ale sukces był częściowy. Całkowitym sukcesem zakończyła się natomiast akcja w Tołminowie. 13 Brygada „Nietoperza” znakomicie wykorzystała element zaskoczenia i przeciwnik nie zdążył zorganizować skutecznej obrony. Oficerowie nie zdążyli wydać rozkazów, bo zostali wzięci do niewoli. W środku wsi Litwini próbowali stawić opór, ale nie zdołali go zorganizować. Oprócz jeńców Polacy zdobyli duże ilości broni i amunicji, żywności i mundurów.

Walka w obu miejscowościach zakończyła się o godz. 2 w nocy 13 maja. Wszyscy jeńcy litewscy zostali zgromadzeni na rynku w Murowanej Oszmiance i ustawieni w podkowę. Jak wspomina mjr Edmund Banasikowski: „W blasku dopalających się domów widać było leżące gęsto na ulicach ciała zabitych nieprzyjaciół”.

„biała armia”

„Wilk” zbliżył się do licznych jeńców i w krótkich słowach tłumaczonych na język litewski wyraził im uczucie pogardy społeczeństwa polskiego, walczącego o swoją wolność, dla niemieckich służalców, którymi okazali się żołnierze gen. Plechaviciusa. Wskazując na trupy litewskie, powiedział na zakończenie: „To jest naprawdę nagroda dla tych, którzy służą wrogom wolności niosącym jarzmo niewoli dla Polaków i Litwinów”.

„Jarema” kazał następnie rozmundurować Litwinów. W bieliźnie i boso wracali do domów. Z tego powodu w pamięci mieszkańców Wileńszczyzny oddziały Plechaviciusa zapisały się jako “biała armia”. Utracili oni 70 zabitych i 130 rannych. W kolumnie jeńców maszerowało ich 150. Polacy utracili 12 zabitych. Mieli też 20 rannych. Niemcy postawą Litwinów byli rozwścieczeni. Urządzili w Oszmianie defiladę rozmundurowanych żołnierzy. Na czele tej defilady szli oficerowie, którym Niemcy, by jeszcze bardziej ich upokorzyć, kazali nieść w rękach miotły do zamiatania. 

Był to początek końca formacji Plechaviciusa. 15 maja Niemcy aresztowali generała razem ze sztabem. Jego podwładni zostali rozbrojeni. Niektórzy stawili opór. 84 z nich zginęło w starciach z Niemcami. 52 oficerów i ponad tysiąc szeregowców zesłano do obozów koncentracyjnych. Około trzech tysięcy wcielono do niemieckich formacji obrony przeciwlotniczych. Reszta rozproszyła się.

Marek A. Koprowski

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. vader213
    vader213 :

    Przepraszam pana Petra Poroszenkę, pana Igora Isajewa, pana Andrzeja Deszczycę i pana Piotra Tymę oraz pozostałych członków narodu ukraińskiego, a także naród litewski, za ich publiczne znieważenie w internecie z powodu przynależności narodowej a także za publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, publiczne nawoływanie do przestępstwa na ich szkodę i publiczne pochwalanie przestępstwa. Przepraszam również panią Marię Przełomiec i panią Róże Thun za publiczne nawoływanie do popełnienia przestępstwa na ich szkodę. Zwracam uwagę i ostrzegam wszystkich, iż tego rodzaju zachowania są niezgodne z polskim prawem.