Wojewoda Maciej Awiżeń powiedział w RMF FM o sytuacji powodziowej na Dolnym Śląsku. Ewakuowano łącznie 3194 osoby, w tym kilka helikopterem, ponieważ nie wszędzie można było dojechać.

Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń ocenił, że najtrudniejsza sytuacja jest obecnie w powiatach kłodzkim, karkonoskim, ząbkowickim, wałbrzyskim wraz z miastem i kamiennogórskim, a także w Jeleniej Górze. W Stroniach Śląskich ewakuowano 25 osób przy pomocy helikoptera ze względu na nieprzejezdność dróg.

„W tej chwili wszędzie już specjalistycznym ciężkim sprzętem straży pożarnej bądź wojska możemy dojechać. Ewakuacja – z tego, co już mi wiadomo – została zakończona. Natomiast są osoby, które są w trudnej sytuacji i tam być może będziemy w dalszym ciągu ewakuować, np. z dużych bloków, gdzie zalane są niższe piętra” – mówił samorządowiec.

Polityk przyznał, że wiele osób na początku powodzi odmówiło ewakuacji – „Jest tak: na początku nic się nie stanie, nie ewakuuję się. A później jest oczekiwanie pomocy z dachów, okien, balkonów i ewakuacja wtedy jest dramatycznym przeżyciem np. dla dzieci” – podkreślił.

Dodał, że powódź w górach wygląda zupełnie inaczej – „W ciągu paru minut idzie ogromna fala i tam już się nie da pływać. My od soboty próbowaliśmy wjechać ciężkim sprzętem do Stronia, przez 2 dni w zasadzie nie udawało się. Stronie, Lądek, część gminy Kłodzko były odcięte od świata. Wtedy już mieszkańcy, którzy odmawiali ewakuacji, zobaczyli, co się dzieje. To były wtedy dramatyczne telefony, ale wtedy nie da się już czasami nic zrobić” – powiedział.

Kolejno Awiżeń wspomniał, że jeden ze zbiorników retencyjnych, służący do zatamowania wód rzecznych, został całkowicie zniszczony – „To są tragiczne sytuacje, porównywalne albo i czasami gorsze niż w 1997 roku, zwłaszcza powyżej zbiorników retencyjnych lub tam, gdzie zbiorniki jeszcze nie zostały wybudowane. Gdyby te zbiorniki nie zostały wybudowane, to sytuacja byłaby dużo gorsza. W górach poziom opadów był momentami większy niż w 1997 roku i nie wszystko udało się zatrzymać. Nawet przez zbiorniki przelewała się woda albo jeden ze zbiorników został zniszczony kompletnie” – zaznaczył.

Wojewoda wyjaśnił, że  sytuacja meteorologiczna się poprawia, ale gorzej jest z hydrologiczną, ponieważ woda będzie spływać z gór na niżej położone tereny – „Niestety będą teraz te fale schodzić niżej. Oczywiście liczymy na to, że zatrzymają się na zbiorniku Racibórz i na mniejszych zbiornikach, gdzie już się trochę tej fali udało zatrzymać. Ale czy uda się zatrzymać, żeby już żadnych zalań poniżej, np. we Wrocławiu czy Opolu, nie było, tego jeszcze do końca nie wiemy” – podkreślił.

Jednym z najbardziej zniszczonych przez powódź miast Dolnego Śląska jest Kłodzko, w którym poziom wody osiągnął ponad 685 cm wysokości, tym samym został przekroczony maksymalny pomiar z 1997 roku podczas „powodzi tysiąclecia”, kiedy wodomierze wskazywały 655 cm. Pojawiły się też informacje o pierwszej ofierze śmiertelnej powodzi. Na ten moment z powiatu kłodzkiego ewakuowano 1600 osób. Od prądu odciętych jest 17 tysięcy mieszkańców. W wielu miejscach doszło też do utraty łączności.

W niedzielę wieczorem Kancelaria Prezesa Rady Ministrów podała, że w poniedziałek o godzinie 9 odbędzie się nadzwyczaj posiedzenie rządu. Chodzi o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Tego samego dnia w Katowicach odbył się sztab kryzysowy. Uczestniczyli w nim: szef MSWiA Tomasz Siemoniak, wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, minister infrastruktury Dariusz Klimczak, wiceminister MSWiA Wiesław Leśniakiewicz, wojewoda śląski Marek Wójcik, komendant główny PSP nadbryg. Mariusz Feltynowski, komendant główny Policji nadinsp. Marek Boroń, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach st. bryg. Wojciech Kruczek oraz przedstawiciele służb i wojska.

Kresy.pl/rmf24.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply