Premier Dmitrij Miedwiediew stwierdził, że demonstracyjna odmowa spotkania z rosyjskim wicepremierem będzie miała swoje konsekwencje.
Znany z twardego języka wicepremier Dmitrij Rogozin wybrał się by odwiedzić 9 maja separatystyczną wobec Kiszyniowa Naddniestrzańską Republikę Mołdawską. Wieczorem 8 maja władze Mołdawii odmówiły spokania z rosyjskim politykiem. Jak stwierdził rosyjski premier “Incydent nie sprzyja rozwojowi normalnych stosunków z ta republiką [Mołdawią] i będzie brany pod uwagę w dalszej współpracy ekonomicznej”.
Wizyta Rogozina w Tyraspolu sprowokowała zresztą także napięcia w stosunkach z Rumunią, która, podobnie jak Ukraina, odmówiła samolotowi Rogozina prawa wlotu w swoją przestrzeń powietrzną. Rosyjski wicepremier odgrażał się potem, że następnym razem przyleci nad Rumunię bombowcem, na co rumuński premier Victor Ponta odpowiedział, iż w takm razie trzeba będzie wykorzystać rumuńskie myśliwce. Rogozin podsumował, że “po takim oświadczeniu nie ma o czym z nim [Pontą] rozmawiać”. Według niego rosyjski MSZ już szykuje surową odpopwiedź.
noi.md/kresy.pl
Rosjanie zamiast pogarszać sytuacje wywołaną brakiem kompetencji i niewyparzonym jerzykiem Rogozina, powinni raczej się go pozbyć z rządu.