Żona ministra Ziobry dostała posadę w spółce zależnej od państwowego PZU. “W doniesieniach na ten temat celowo pomija się moje wykształcenie” – odpowiada sama zainteresowana.

Jako manipulację, próbę podważenia kompetencji i dyskredytację Patrycja Kotecka traktuje doniesienia medialne o tym, że dostała pracę w Link4 – spółce zależnej od PZU.

Przeczytaj także: „Oni muszą gdzieś pracować”. Karczewski tłumaczy zatrudnienie żony Ziorby w państwowej spółce

Publikujemy całe oświadczenie żony ministra Zbigniewa Ziobry.

„W związku z pytaniami państwa stacji dotyczącymi zatrudnienia mnie w firmie Link4 zwracam uwagę, że informacje na ten temat pojawiające się dotychczas w mediach, celowo pomijają moje wykształcenie i sukcesy zawodowe. Oceniam to jako manipulację, która ma na celu podważenie moich kompetencji i dyskredytację. Ukończyłam studia Master of Business Administration w Polskiej Akademii Nauk. Jestem też absolwentką dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim i Public Relations w Szkole Głównej Handlowej. Dodatkowo przeszłam szkolenie w Akademii Dyplomatycznej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. To, co osiągnęłam w życiu zawodowym, zawdzięczam wyłącznie swojej pracy. Byłam wielokrotnie wyróżniana i nagradzana. Zdobyłam tytuł Dziennikarza Roku ‘Życia Warszawy’, kilka razy nominowano mnie do najbardziej prestiżowej nagrody dziennikarskiej ‘Grand Press’. Kierowane przez mnie programy informacyjne w Telewizji Polskiej miały wysoką oglądalność, pozostawiając konkurencję daleko w tyle. Przez ostatnie sześć lat z sukcesem kreowałam kampanie medialne dużej instytucji finansowej w agencji reklamowej Apella. Dlatego z uwagi na doświadczenie i kwalifikacje zawodowe otrzymałam propozycje pracy w firmie Link4″ – napisała w oświadczeniu dla tvn24.pl Patrycja Kotecka.

KRESY.PL

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zan
    zan :

    SGH – tam się trudno dostać, ale przecież takie coś jak public relations to nie temat dla ekonomisty na dziennych studiach. Może to były jakieś płatne studia przy SGH? To samo MBA przy PAN. i w ogóle studia dziennikarskie jako podstawa :D. Zalatuje to zbieraniem ładnie brzmących papierków do CV, ale na specjalistach takie papierki nie robią wrażenia. Ostatecznie kobieta i tak wylądowała w państwowej spółce gdy jej mąż został ministrem.