Organizowanie na Ukrainie manifestacji zwolenników władz, tuż obok ich przeciwników, to niebezpieczny zabieg. Takiego zdania są ukraińscy eksperci.

Pracownicy sfery budżetowej, zakładów przemysłowych należących do prorosyjskich biznesmenów oraz opłacona młodzież, są zwożeni do Kijowa by uczestniczyć w demonstracji Partii Regionów. Wynajmowane są pociągi, autobusy, organizowane kuchnie polowe. Protestujący mają stać kilkaset metrów od prozachodniego i antyrządowego Majdanu i wyrażać poparcie dla polityki prezydenta.
Według politologa Wołodymyra Fesenki, to bardzo ryzykowny pomysł: “Jeżeli chcecie robić mityng, zróbcie to dalej. Tu jest ryzyko niekontrolowanych zamieszek, które mogą spowodować kolejną falę emocji i oddalić nas od wyjścia z kryzysu”.
Nie wiadomo, kto płaci za organizację prorządowego protestu. Pojawiły się informacje, iż na przykład za kuchnie polowe odpowiadają strażacy lub MON. Oficjalnie resorty temu zaprzeczają.
Do Kijowa i w okolice zwożone są także oddziały milicji i funkcjonariuszy oddziałów specjalnych z całego kraju. Mieszkają oni w podstołecznych sanatoriach. Mają dbać o porządek.
IAR/KRESY.PL
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply