Sąd w Pawłohradzie (obwód dniepropietrowski na Ukrainie) skazał 2. maja br. na 13 lat pozbawienia wolności Brazylijczyka Rafaela Lusvarghiego. Skazano go za walkę po stronie separatystów w wojnie w Donbasie. – podała w czwartek ukraińska prokuratura.

Brazylijczyk był oskarżony o udział w działalności nielegalnych formacji zbrojnych oraz w działalności organizacji terrorystycznej. Lusvarghi przyznał się do winy jedynie w przypadku pierwszego zarzutu, natomiast zaprzeczył, że należał do organizacji terrorystycznej. Ponadto sąd obciążył go kosztami sądowymi na sumę 15 tys. hrywien i skonfiskował jego mienie. Na poczet kary Lusvarghiemu zaliczono czas spędzony w areszcie.

Ze sprawą Lusvarghiego wiąże się skandal, który został nawet wytknięty Ukrainie w raporcie Departamentu Stanu USA nt. ochrony praw człowieka. Ukraiński wymiar sprawiedliwości już raz skazał Lusvarghiego na 13 lat więzienia za walkę po stronie separatystów, jednak z powodów proceduralnych wyrok został anulowany. Jego proces miał zacząć się na nowo, a Brazylijczyk pozostawał w areszcie w Kijowie. W grudniu 2017 roku zastosowano wobec niego warunkowe zwolnienie z aresztu zatrzymując jego paszport. Lusvarghi, który w więzieniu zainteresował się prawosławiem, zamieszkał w Kijowie w klasztorze Opieki Matki Bożej należącym do Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. W międzyczasie upłynął termin jego warunkowego zwolnienia – jednak ukraińskie sądy nie podjęły wobec Lusvarghiego dalszych decyzji i Brazylijczyk pozostał na wolności. W dalszym ciągu mieszkał w klasztorze i tam rok temu znaleźli go dziennikarze Donbas Realiji. Doniesienia mediów o tym, że były żołnierz separatystów chodzi wolno po ulicach Kijowa, wywołały wściekłość ukraińskich nacjonalistów. Radykałowie z ugrupowania C14 złapali Lusvarghiego w pobliżu brazylijskiej ambasady i zaprowadzili do siedziby Służby Bezpieczeństwa Ukrainy żądając jego aresztowania. SBU spełniła ich wolę zatrzymując Brazylijczyka, a 7. maja sąd w Pawłohradzie aresztował go bez prawa do zwolnienia za kaucją. Właśnie to arbitralne zatrzymanie zostało wytknięte Ukrainie w raporcie Departamentu Stanu.

Jak pisaliśmy, 33-letni Brazylijczyk przyjechał do Donbasu jesienią 2014 roku. Wcześniej kilka lat służył we francuskiej Legii Cudzoziemskiej a także pracował jako policjant w Brazylii. Po roku lub dwóch latach służby w szeregach armii separatystów (media podają różne dane o długości jego służby), w której dorobił się miana „wiking Donbasu” i zasłynął m.in. obietnicą „dojścia do Kijowa i zakończenia wojny”, wrócił do ojczystego kraju. Jednak jesienią 2016 roku wrócił na Ukrainę i został zatrzymany na lotnisku Boryspol pod Kijowem. Okazało się, że został zwabiony na Ukrainę przez agentów SBU, którzy złożyli mu fałszywą ofertę pracy.

Kresy.pl / kyiv.gp.gov.ua

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. franciszekk
    franciszekk :

    Cytat z w/w. artykułu “. Okazało się, że został zwabiony na Ukrainę przez agentów SBU, którzy złożyli mu fałszywą ofertę pracy.”
    Media internetowe informowały, że przez SBU odznaczony został orderem szef tzw. gazety polskiej – Tomasz Sakiewicz.