FBI i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego informowały administrację Baracka Obamy o wzrastającym zagrożeniu ze strony tak zwanych “antyfaszystów”.

W swojej zeszłorocznej analizie Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego określił tak zwaną Antifę jako grupę stosującą “przemoc terrorystyczną”. We wspólnym raporcie jaki agencja ta przygotowała razem z FBI mowa jest o “anarchistycznych ekstremistach”.

O sprawie pisze portal Politico, którzy twierdzi, że Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzegał administrację Baracka Obamy przed “wzrastającym prawdopodobieństwem [użycia] przemocy ze skutkiem śmiertelnym” przez tak zwanych “antyfaszystów”, bądź ich przeciwników, białych suprematystów. Przy czym w poufnej analizie przygotowanej przez Departament wspólnie z FBI już w kwietniu 2016 roku, specsłużba ostrzegała, że to właśnie “anarchistyczni ekstremiści” będą inicjatorem krwawych starć na ulicach, tak jak stało się w sierpniu tego roku w Charlottesville.

Aktywiści tak zwanej Antify zostali odnotowani zostali jako prowadzący kampanię ataków na funkcjonariuszy policji, siedziby publicznych instytucji, ale też własność prywatną, oraz na wszystkich tych, którzy w ich ocenie są odpowiedzialni za “rasizm, niesprawiedliwość społeczną, faszyzm”. Jednak w czasie kampanii przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi i po zwycięstwie Donalda Trumpa, anarchiści za swój cel obrali przede wszystkim jego zwolenników.

“Ci faceci z Antify pojawiają się z bronią, tarczami i kaskami motocyklowymi i biją ludzi na miazgę… Używają koktajli Mołotowa, podpalają, rzucają bomby, wybijają szyby w oknach” – Politico cytuje anonimowego agenta zajmującego się inwigilacją rodzimych ekstremistów w USA.

Raport zauważa, że seria ataków anarchistów spowodowała to, że grupy stanowiące ich cel także zaczęły przygotowywać się do starć, zabierając przydatny do walki sprzęt, a w końcu sami inicjują ataki. Powołując się na swojego rozmówcę portal twierdzi, że radykalizacja postępuje, gdyż obie strony są w stanie rekrutować większą liczbę ludzi gotowych do użycia przemocy oraz zbierają większą ilość funduszy. Portal przypomina, że jeszcze przed zamieszkami w Charlottesville, w czasie wielu zamieszek gromadzących “kilkadziesiąt, a nawet kilkaset osób”, pojawiali się ludzie z bronią palną. W artykule przypomina się o ataku Antify na zwolenników Trumpa w Austrin w Teksasie czy ostrych starciach w Berkeley, Scramaneto i Orange county w Kaliforni.

W innym raporcie Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatytułowanym “Porównanie amerykańskich i zagranicznych anarchistycznych organizacji ekstremistycznych” wbrew swoim zapewnieniom, antifa posiada pewne ramy organizacyjne składające się z grup w różnych miastach, wyraźnie koordynujących swoje działania. Raport wymienia Nowy Jork, Filadelfię, Chicago i San Francisco. Są one zdolne do zbierania funduszy na organizację dalekich przejazdów bądź wsparcie dla aresztowanych towarzyszy. Departament rozważa też możliwość przejścia amerykańskiej Antify do przeprowadzania zamachów bombowych, tak jak robią to anarchiści greccy i włoscy. Raport informuje o członkach tego ruchu, którzy z pomocą tureckich anarchistów przedostali się do Syrii, by wziąć udział w walkach po stronie kurdyjskich Ludowych Oddziałów Obrony (YPG), z którymi wyraźnie sympatyzuje zachodnia skrajna lewica.

Amerykańska specsłużba przyznała też, że środowiska Antify zostały jak do tej pory słabo zinwigilowane przez struktury bezpieczeństwa. Opisując sytuację Politco donosi o “braku informacji o kanałach podróży łączących amerykańskich i zagranicznych anarchistycznych ekstremistów”. “Znacznie więcej jest tego czego nie wiemy [o Antifie], niż tego co o nich wiemy” – skomentował cytowany przez portal anonimowy urzędnik wymiaru sprawiedliwości z New Jersey.

politico.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply