Przebywający na greckiej wyspie Lesbos dziennikarz Tomasz Maciejczuk relacjonuje swoje doświadczenia z kontaktów z migrantami, którzy przedostają się do Europy.

„Większość “uchodźców” to prawdziwi ściemniacze. Nie uciekają przed wojną, uciekają do lepszego świata. Należy ich nazywać imigrantami. Przyjeżdżają tu całymi rodzinami, wynajmują hotele za grube pieniądze, płacą grube pieniądze za promy, mają świetne telefony”– pisze Maciejczuk na swoim profilu społecznościowym.

„Część rzeczywiście można nazwa uchodźcami. Zwykle siedzą oni w obozach dla uchodźców, biedują, są szczęśliwi, że znajdują się w bezpiecznym miejscu. Takich ludzi jest jednak mało”– zauważa.

„Najbardziej oburzyła mnie historia młodej Syryjki, która studiowała na Cyprze, wróciła do Syrii, by od razu pojechać do Turcji. W dwa dni dotarła na grecką wyspę Lesbos. Co dalej? Czeka na dokumenty i rusza na północ – do Szwecji”– pisze dziennikarz.

Maciejczuk dodaje również, że żaden z pytanych przeze niego migrantów nie zamierza jechać do Polski, Węgier, Czech, Słowacji czy na Litwę. „Wielu z nich nie ma pojęcia czym jest i gdzie jest Polska”– pisze. Przytacza również swoją rozmowę z imigrantami z Senegalu, którzy nie chcą dostać się do Polski czy do Włoch, ale właśnie do Niemiec.

Zaznacza również, że do Europy nadciąga kolejna fala migrantów, tym razem z Afganistanu. „Są biedni, głodni, a ich islam jest znacznie bardziej konserwatywny”– uważa dziennikarz. Ich celem są głównie Niemcy, „a jak się nie uda to Austria lub Szwajcaria”.„Tam mają to, czego potrzebujemy: mieszkania, pieniądze, bezpieczeństwo. U nas jest źle. Ludzie się mordują, nie ma jedzenia, pracy…”– przytacza ich słowa Maciejczuk, który dodaje: „Myślą, że w Europie czekają na nich z otwartymi ramionami…”

Facebook.com/Tomasz.maciejczuk.16 / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply