Redaktor naczelny „Newsweeka” chciał zakpić na Twitterze z nowo wybranej senator PiS, Anny Marii Anders, przytaczając słowa, których nigdy nie wypowiedziała. Później w swoim stylu przepraszał – samemu domagając się przeprosin.
„Madame Anders: “Niedoinwestowanie Podlasia najlepiej widać w Katowicach” 🙂 No to elektorat PIS ją wybrał :)”– napisał dziś rano Tomasz Lis.
Okazało się jednak, że była to niesprawdzona informacja. Anna Maria Anders nie wypowiedziała tych słów, pochodziły one z żartobliwego memu, który pojawił się w sieci. Wpis Lisa został doczekał się licznych, krytycznych komentarzy. Sytuację porównywano nawet do niesławnej wpadki Lisa z okresu kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi, gdy podczas swojego programu zacytował rzekomy wpis ówczesnego kandydata w wyborach, Andrzeja Dudy. Faktycznie, pochodził on z fałszywego konta.
Lisowi na Twitterze odpowiedziała również nowo wybrana senator PiS, Anna Maria Anders:
„Monsieur Lis, kłamie Pan tak samo jak w sprawie córki prezydenta. Nie powiedziałam tego!”.Do wpisu dodała hashtagi: #DzieńKobiet oraz #damskibokser
Po pewnym czasie naczelny Newsweeka zorientował się, ze popełnił błąd i w swoim stylu przeprosił, jednocześnie samemu oczekując przeprosin:
„Szanowna Pani @Anna_M_Anders ja za pomyłkę przepraszam. A pani mnie za hashtag też przeprosi?”.
Twitter.com / Kresy.pl
Może ktoś pomyśli, że określenie na Lisa, że jest psychopatą, w sensie fascynatorem (maniakalnie siejącym utopie) jest inwektywą. Zachęcam do lektury książki Andrzeja Łobaczewskiego, pt. Ponerologia polityczna. Tam dokładnie autor wyjaśnia rolę psychopatów, siejących histerię w okresach poprzedzających wojny i rewolucje.