Białoruski sąd w Wołożynie ukarał w czwartek szefa Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Białorusi Anatola Liabiedźkę grzywną w wysokości 1 miliona 50 tysięcy rubli (ok. 1000 zł) za udział 15 lutego w wiecu poparcia dla Związku Polaków Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys.

Sąd uniewinnił go z oskarżeń z artykułu o drobne chuligaństwo, ale uznał go winnym niewykonania poleceń funkcjonariusza milicji podczas pełnienia przez niego służby.

Nie żałuję, że pojechałem do Wołożyna by podtrzymać członków ZPB, co spowodowało 9-godzinny pobyt w areszcie i ten niesprawiedliwy wyrok” – powiedział Liabiedźka w wywiadzie sla portalu swojej partii ucpb.org. “Gdyby przyszło mi dziś wybierać – znów udałbym się bez namysłu by pomóc tym ludziom” – dodał.

Podczas powrotu do Mińska samochód Liabiedźki był dwukrotnie zatrzymywany przez milicję drogową. Skrupulatnej kontroli poddano dokumenty samochodu oraz wszystkich osób, które się nim poruszały. Sprawdzano także autentyczność prawa jazdy opozycyjnego polityka.

Podczas drugiego zatrzymania do kontroli, samochodem kierował syn Liabiedźki, Arciom, w związku z czym dokładnej kontroli poddawano także jego dokumenty. Samochód zatrzymano na długi czas, i Anatol Liabiedźka zmuszony był do powrotu do Mińska komunikacją publiczną. Po przybyciu do miasta powiedział dziennikarzom, że całą drogę od Wołożyna jechał za nimi nieoznakowany samochód przypuszczalnie z funkcjonariuszami KGB.

Liabiedźka niejednokrotnie protestował wcześniej w sprawie prześladowań mniejszości polskiej przez reżimowe władze Łukaszenki. Udał się do Wołożyna 15 lutego br. by wesprzeć protestujących przed lokalnym sądem Polaków, którym dwa dni wcześniej milicja przy wsparciu służb specjalnych zabrała Dom Polski w Iwieńcu, nieopodal Wołożyna, obwód Miński. Budynek wyrokiem sądu został przekazany prołukaszenkowskiemu odłamowi ZPB.

Rozłam w Związku Polaków na Białorusi dokonał się w 2005 roku. Od tego czasu, choć formalnie jest jeden Związek Polaków na Białorusi, de facto istnieją dwie równoległe struktury. Jedna to popierany przez władze Białorusi i oficjalnie zarejestrowany w Ministerstwie Sprawiedliwości związek na czele ze Stanisławem Siemaszką, a druga – to uznawany przez Warszawę za prawowity, ZPB na czele z Andżeliką Borys, który przez Mińsk traktowany jest jako nielegalny.

Na początku tego roku konflikt wokół ZPB gwałtownie się zaostrzył. Przy pomocy milicji i służb specjalnych przedstawiciele oficjalnego związku przejęli Dom Polski w Iwieńcu niedaleko Mińska. Budynek ten był gruntownie wyremontowany i wyposażony ze środków Wspólnoty Polskiej, obecnie zaś wyrokiem białoruskiego sądu z 17 lutego przyznano go prołukaszenkowskiej organizacji na czele ze Stanisławem Siemaszką.

Michał Janczuk (TV Biełsat)

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply