Michał Kokot, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, opublikował na łamach opiniotwórczego niemieckiego tygodnika „Die Zeit” tekst na temat Marszu Niepodległości.

Artykuł, zatytułowany „Radykalizm stał się w Polsce częścią mainstreamu”, stawia tezę, że ze względu na obecność „ekstremizmu” w polskiej polityce, przeszłością są już w Polsce „kolorowe i wesołe” parady niepodległości. By właściwie go ocenić trzeba mieć w pamięci, że dla niemieckiego ucha takie pojęcia jak „nacjonalistyczny” czy „prawicowo-radykalny” brzmią znacznie ostrzej, niż dla ucha polskiego.

Na początku swojego tekstu Kokot maluje czarny obraz przeszłych edycji Marszu Niepodległości, wskazując, że tym razem, obawiając się scen przemocy, zdystansował się od niego „nawet” sam prezydent Andrzej Duda. Dziennikarz „Wyborczej” pisze o „wandalach, którzy przekształcają centrum Warszawy w arenę walki”, o „zniszczonych ławkach, powyrywanych kwiatach, poprzewracanych znakach drogowych” oraz o „setkach aresztowanych ludzi, w tym wielu chuliganach”.

Kokot przyznaje, że tegoroczny marsz wypadł pokojowo, a wśród obecnych na nim około 50 tysięcy osób wiele było także rodzin z dziećmi, a „mniej ekstremistów i mącicieli spokoju”. Jednocześnie obszernie opisuje antyimigrancką retorykę, która była na marszu wyraźnie obecna. Autor zwraca uwagę na takie hasła jak „Polska dla Polaków” czy „Polska wolna od islamistów”. Według dziennikarza w tym roku głównym wrogiem polskich narodowców stali się „uchodźcy”. „Witajcie w piekle, napisano na jednym z plakatów, który skierowany był do muzułmańskich uchodźców” – pisze Kokot.

Dziennikarz wskazuje następnie, że „przede wszystkim młodzi są przeciwko obcokrajowcom” i przytacza statystyki z badania CBOS, według którego 69 proc. młodych Polaków nie życzy sobie w kraju uchodźców. Przytacza następnie telewizyjne wypowiedzi socjologów, według których „ekstremizm” młodzieży nie jest niepokojący. Kokot sugeruje zarazem, że w rzeczywistości jest odwrotnie, a uspokajające wypowiedzi w telewizji są jedynie przejawem społecznej akceptacji tego typu postaw.

Od Marszu Niepodległości i stanowisk antyislamskich Kokot przechodzi do polskiej polityki jako takiej, stawiając tezę, że jest ona coraz bardziej naznaczona „ekstremizmem”. By uzasadnić tę tezę, odwołuje się niemal wyłącznie do marginalnych ruchów, ekstrapolując je na całość polskiej polityki.

„Granice pomiędzy ekstremizmem a mainstreamem w polityce zdają się zacierać. W polskim parlamencie wybrano w wyborach przed trzema tygodniami posłów, którzy są otwarcie nacjonalistyczni” – pisze Kokot odnosząc się do deputowanych wybranych z listy Kukiz ’15. Wyraźnie zaznacza też, że Ruch Narodowy „blisko” współpracuje z „nacjonalistami” z węgierskiego Jobbiku i „faszystami” z włoskiej partii Forza Nuova.

Dziennikarz przypomina następnie o pobiciu Syryjczyka w Poznaniu oraz pisze o „tak wielu atakach na ciemnoskórych obcokrajowców we Wrocławiu”, że lokalny oddział firmy IBM „polecił swoim współpracownikom, by lepiej nie pokazywali się 11. listopada w centrum miasta”. Wreszcie Kokot zwraca uwagę na „Marsz Patriotów” z Wrocławia z udziałem 4000 osób, w którym brały udział, jak się wyraża, środowiska „nacjonalistów i polskich neonazistów”.

Dziennikarz wskazuje, że z narodowym „ekstremizmem” próbowały nieskutecznie walczyć władze Wrocławia, ale teraz, gdy parlament znajduje się w rękach Prawa i Sprawiedliwości, program takiej walki jest mało prawdopodobny, bo „partia Jarosław Kaczyńskiego od lat flirtuje z prawą sceną i sama broniła chuliganów przed zarzutami o prawicowy ekstremizm”.

Dziennikarz kończy swój artykuł stwierdzeniem, że to, co jeszcze w roku 2010 było tylko prawicowo-radykalnym „marginesem”, dziś „weszło do polityki”. Jego tekst doczekał się ponad 200 komentarzy. Niektórych krytycznych wobec artykułu, w większości jednak: wobec Polski.

“Die Zeit” / PCh24.pl/ Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply