Włochy: Wrodzy eurosceptycy

Zwycięstwo eurosceptycznych ugrupowań we włoskich wyborach parlamentarnych nie było zaskoczeniem. Na taki obrót sprawy od dawna wskazywały przedwyborcze sondaże. Liga Północna i Ruch Pięciu Gwiazd znacząco się od siebie różnią, dlatego to pierwsze ugrupowanie wyklucza wspólną koalicję rządową. Może to zwiastować nowy kryzys polityczny we Włoszech.

Upadek lidera centrolewicy Matteo Renziego zdziwił niewielu. Włochy niezwykle mocno odczuły światowy kryzys gospodarczy, podobnie zresztą jak wszystkie kraje europejskiego południa. Dlatego od czasu powołania w roku 2011 rządu Mario Montiego polityka Rzymu była de facto uzależniona od oczekiwań Brukseli. Przestało się Włochom podobać już co najmniej dwa lata temu, kiedy referendum na temat zmian ustroju politycznego kraju stało się testem popularności Renziego i to na dodatek oblanym.

Włosi od dawna są niezadowoleni ze swojej klasy politycznej. W ostatnich wyborach tendencja do jej wymiany była jednak widoczna bardziej niż kiedykolwiek. Wpływ miały na to niepopularne reformy gospodarcze, uderzające przede wszystkim w najbiedniejszych mieszkańców kraju, prowadzące choćby do tak negatywnych trendów jak masowa emigracja młodych Włochów zagranicę.

Włochy mogą zostać

Do kryzysu gospodarczego doszedł jeszcze kolejny, a więc problemy z imigrantami. Stąd też od czasu referendum ustrojowego szybować w górę zaczęły przede wszystkim notowania centroprawicowej koalicji, bo to właśnie duże bloki polityczne są premiowane we włoskim systemie wyborczym. Tym razem główną postacią włoskiej prawej strony nie był już jednak wiekowy Silvio Berlusconi, który w ostatnich tygodniach tak naprawdę nie wytrzymywał już trudów kampanii wyborczej, ale lider Ligi Północnej (LN) Matteo Salvini.

Młody (jak na włoskie standardy) polityk nie tylko odmienił cały blok centroprawicy, nadając mu bardziej wyrazisty przekaz, lecz przede wszystkim swoje własne ugrupowanie. Liga przez wiele lat była kojarzona z niezwykle kontrowersyjnymi liderami, którzy nie chcieli godzić się na żadne kompromisy w sprawie niezależności północnych Włoch. Dlatego mieli w zwyczaju między innymi obrażać pozostałych mieszkańców kraju. Salvini postanowił z tym skończyć, o czym świadczy choćby fakt, że po raz pierwszy od swojego powstania w 1991 roku Liga Północna wystąpiła w wyborach pod swoim szyldem na terenie całego kraju, konsekwentnie unikając przy tym tematu federalizacji kraju.

Także w swoim programie wyborczym Liga skupiła się na sprawach ogólnokrajowych, a nie jak dotąd tylko na problemach północnej części Włoch. Partia Salviniego krytykowała przede wszystkim przynależność kraju do strefy euro, nazwaną nawet w przeszłości „zbrodnią przeciwko ludzkości”. Drugim najważniejszym postulatem było ograniczenie napływu imigrantów. Temat ten stał się nośny zwłaszcza po poćwiartowaniu włoskiej nastolatki przez nigeryjskiego „uchodźcę”, chociaż już wcześniej Włosi byli coraz bardziej niezadowoleni z powodu stale napływającego strumienia migrantów z Afryki Północnej.

Coraz mniej komicznie

Liga Północna mimo swojej przemiany nie jest ugrupowaniem nowym na włoskiej scenie politycznej, a udział w poprzednich rządach Berlusconiego powoduje, że spora część wyborców nie darzy jej zbyt dużym zaufaniem. Wydaje się więc, że dotychczasowy elektorat włoskiej centrolewicy postanowił poprzeć założony w 2009 roku Ruch Pięciu Gwiazd (M5S).

Poza Półwyspem Apenińskim ugrupowanie jest kojarzone głównie z postacią swojego założyciela Beppe Grillo, znanego włoskiego komika i postaci telewizyjnej, a także z mocno populistycznym i mało klarownym programem. Partia przez większą część swojej działalności postulowała więc takie rozwiązania jak elektroniczne głosowanie (sami członkowie Ruchu byli wybierani na listy wyborcze przez głosowanie na stronie internetowej), rozszerzenie demokracji bezpośredniej, większa ochrona środowiska, czy też zapewnienie obywatelom dostępu do sieci internetowej, czyli głównego nośnika swojej propagandy.

W ostatnich kilkunastu miesiącach partia komika przeszła jednak sporą metamorfozę. W cień odsunął się sam Grillo, którego na stanowisku przewodniczącego Ruchu zastąpił w ubiegłym roku dużo młodszy Luigi Di Maio. Sam fakt ustąpienia mówił dużo o „ucywilizowaniu” partii, ponieważ Grillo przyznał otwarcie, że mając 69 lat jest już za stary na włoską politykę, a kraj mogą zmienić jedynie młodzi ludzie. Nieprzychylni mu dziennikarze przypominają jednak za każdym razem, iż mając wyrok sądowy za spowodowanie wypadku samochodowego po prostu nie mógłby objąć funkcji premiera.

Podobnych problemów nie ma za to 31-letni Di Maio, który podobnie jak Salvini odmienił swoje ugrupowanie. Ruch ma już przede wszystkim bardziej konkretny program. Proponuje między innymi tak rewolucyjne rozwiązania jak wprowadzenie uniwersalnego dochodu gwarantowanego w wysokości 780 euro, odrzucenie unijnego pakietu oszczędnościowego, wycofanie z obrotu paliw kopalnych, czy też skończenie z napływem imigrantów przypływających do Włoch „morskimi taksówkami”.

Choć Di Maio jest kojarzony z bardziej konserwatywnym skrzydłem ugrupowania, mającym choćby wpływ na pozostawienie działaczom wolnego wyboru w kwestii poparcia dla „małżeństw homoseksualnych”, znacząco złagodził on eurosceptyczny przekaz partii. Co prawda tak jak Liga Północna Ruch krytykuje strefę euro, ale Di Maio jeszcze przed wyborami zapowiedział, że „nie chce populistycznych, ekstremistycznych lub antyeuropejskich Włoch”.

Koalicja niemożliwa?

Komentatorzy obawiają się przede wszystkim, że po niedzielnych wyborach nastąpi polityczny pat, ale i tak analizują możliwość skonfigurowania odpowiedniej koalicji rządowej. Najczęściej mówi się więc o sojuszu obu sił eurosceptycznych, choć jak na razie ich politycy odcinają się od możliwości współpracy. Ruch od zawsze wykluczał możliwość współpracy z innymi ugrupowaniami, ale czym innym jest nieprzejednane stanowisko opozycyjnej partii, a czym innym perspektywa przejęcia władzy.

Zobacz także: Włoska polityka przeniosła się na ulice

Nieprzejednana jest pod tym względem zwłaszcza Liga, której liderzy od niedzieli kilkukrotnie twierdzili, że nie widzą możliwości utworzenia koalicji rządowej z Ruchem, wciąż utożsamianym przez nich z postacią Grillo. Dodatkowo współpraca z Ruchem nie jest mile widziana wewnątrz centroprawicowego bloku. Współtworząca go trzecia siła w postaci nacjonalistów z partii „Bracia Włosi” nie widzi możliwości współrządzenia poza tym sojuszem.

Oznacza to więc, że rozmowy o utworzeniu stabilnej większości rządowej nie będą proste. Centroprawicowy blok nie ma wystarczającej ilości mandatów w Izbie Deputowanych, zaś poza populistami z M5S do parlamentu weszły już tylko ugrupowania centrolewicy. Partia założona przez popularnego komika może więc zacząć rozmowy z lewicą, lecz wtedy zniszczy swój wizerunek jako alternatywy wobec podporządkowywania się woli Brukseli. Najciekawsze dopiero przed nami.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply