Łukaszenka chcąc nadal mieć w kraju kosztowną gospodarkę socjalną nie może sobie pozwolić na eskalację konfliktu z Rosją, który zrujnowałby budżet państwa białoruskiego.

Wstąpienie Białorusi do unii celnej z Rosją i Kazachstanem świadczy o tym, że Aleksander Łukaszenka jest już bezradny wobec nacisków Moskwy. Mamy tu bowiem do czynienia nie tylko z naciskami o charakterze politycznym i gospodarczym, ale i psychologicznym. Rosyjskie kanały telewizyjne nadają programy, które przedstawiają białoruskiego prezydenta w jednoznacznie złym świetle. Łukaszenka długo próbował stawiać czoła i demonstrować swoją niezależność. Aż wreszcie znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Także parlament białoruski zwlekał z ratyfikacją unii celnej.

Rosja zażądała od Białorusi uregulowania zaległości za gaz w kwocie 200 mln dolarów. Dla dużego, dobrze funkcjonującego pod względem ekonomicznym kraju to nie jest wielka suma. Ale dla białoruskiej gospodarki stanowi ona spore obciążenie. Białoruś zmuszona była pożyczyć pieniądze od Azerbejdżanu. Ale to i tak nie rozwiązuje problemu. Łukaszenka chcąc nadal mieć w kraju kosztowną gospodarkę socjalną nie może sobie pozwolić na eskalację konfliktu z Rosją, który zrujnowałby budżet państwa białoruskiego.

Z kolei Rosji bardzo zależy na członkostwu Białorusi w unii celnej. Ona walczy o to od 10 lat. Białoruś to jednak zupełnie inny kraj niż Kazachstan. Położona jest przy granicy z Unią Europejską, a więc w strategicznym punkcie. Unia celna trzech krajów WNP umacnia pozycję Moskwy wobec Brukseli, ale kosztem Mińska. W tej sytuacji szansą dla Białorusi nie jest umowa z Rosją i Kazachstanem, ale Partnerstwo Wschodnie oraz rozmaite działania zmierzające do zbliżenia z Unią Europejską.

Not. FM

Aleś Dzikawicki– dziennikarz, szef programu informacyjnego TV Biełsat

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply