Taktyczna broń nuklearna: dlaczego USA nie wykorzystały jej w Wietnamie?

Najpotężniejsza broń, jaką kiedykolwiek wymyślono, służy wyłącznie zapobieganiu jej wykorzystania przez innych. Niektórzy ludzie w Waszyngtonie, Moskwie i Islamabadzie mogą nadal postrzegać ją jako broń nadzwyczajną i skłaniać się do jej użycia, jednak argumenty, które Grupa Jasona przedstawiła w 1966 r. są nadal aktualne – pisze Steve Weintz na łamach The National Interest.

Do lutego 1966 roku frustracja związana z kampanią amerykańskiego bombardowania Północnego Wietnamu urosła na tyle, żeby ożywić rozmowy dotyczące użycia broni jądrowej. Rozmowy na ten temat odbywały się przez cały czas trwania Wojny w Wietnamie, ale w 1966 roku zaniepokoiły pewne osoby na tyle, że stworzyli oni poufne badanie dotyczące użycia taktycznej broni jądrowej w Południowo-Wschodniej Azji. Autorzy badania – członkowie Grupy Jasona, „mędrcy” Pentagonu – podsumowali badanie stwierdzeniem, że jakkolwiek by na to nie patrzeć, użycie broni jądrowej w Wietnamie byłoby bardzo złym pomysłem.

Członkowie Grupy Jasona byli i są wysoko cenieni jako konsultanci w Departamencie Obrony. Stanowili najbardziej elitarną grupę środowiska akademickiego. Pentagon uważnie ich słuchał oraz dawał im swobodę w wyborze tematów badań. Na początku 1996 roku czterech z nich  – profesor chemii Robert Gomer, fizyk kwantowy Steven Weinberg, profesor fizyki cząsteczkowej Courtenay Wright oraz matematyk Freeman Dyson – postanowili przeanalizować możliwości użycia broni jądrowej w Wietnamie.

Jak twierdzi Seymour Deitchman, który służył w Instytucie Analiz Obrony (IDA), organizacji wspierającej Grupę Jasona: „…często odbywały się rozmowy między wojskowymi zaangażowanymi w planowanie wojny, z którymi miałem kontakt, na temat tego, że zrzucenie kilku bomb atomowych w strategicznych lokalizacjach, takich jak przełęcz Mu Gia przecinającą granicę górską biegnącą wzdłuż północnej granicy Wietnamu i Laosu – zamknęłoby tę przełęcz (i inne) na dobre.”

Zobacz także: Śmierć frajerom

Freeman Dyson wspominał: „Pewne komentarze jakie usłyszeliśmy na nieformalnym przyjęciu, zorganizowanym –   jeśli dobrze pamiętam – wiosną  1996 r., zmusiły nas do napisania tego raportu. Wojskowy wysokiej rangi, który miał dostęp do prezydenta Johnsona powiedział: „Może to dobry pomysł, żeby od czasu do czasu zrzucić bombę jądrową, że utrzymać drugą stronę w niepewności”. Nie mogliśmy stwierdzić, czy żartował, czy mówił poważnie. Ale na wypadek gdyby mówił serio, zdecydowaliśmy wykonać nasze badanie.

Wszyscy czterej mężczyźni przystąpili do projektu wierząc, że broń nuklearna tylko pogorszyłaby i tak już brutalną wojnę. Stanęli jednak przed dylematem retorycznym: jeśli połączyliby taktyczne zastosowanie broni nuklearnej z aspektami etycznymi i moralnymi, ryzykowaliby zwolnieniami jako „mięczaki”, na których nie można było polegać. Dlatego też, zdecydowanie zrezygnowali z aspektów moralnych i etycznych i skoncentrowali się wyłącznie na konsekwencjach  militarnych i politycznych. Steven Weinberg powiedział, że analiza była „…rzetelnie przygotowana, ale muszę przyznać, że jej konkluzje były tym, czego spodziewaliśmy się od początku”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Te konkluzje były pouczające. Mimo, że badanie przeprowadzone przez RAND Corporation szacowało, że jeden atak przy użyciu broni nuklearnej był równy dwunastu atakom przy użyciu broni konwencjonalnej, Grupa Jasona stwierdziła, że cały nuklearny atak bombowy w stylu operacji Rolling Thunder wymagałby 3000 taktycznych pocisków nuklearnych rocznie. Nawet olbrzymi amerykański kompleks do produkcji broni jądrowej nie mógł wesprzeć tak szerokiego zasięgu.

Zobacz także: Rosja oskarża USA o łamanie traktatu INF

A nawet przy tak niesamowitej sile ognia wyniki nie wyglądały satysfakcjonująco. Gry wojenne rozgrywane w warunkach symulacji Wielkiej Wojny — przy zmasowanych zgrupowaniach wojsk i broni w Europie — wskazywały, że każdy pocisk nuklearny zabiłby tylko stu żołnierzy. Ataki na małe, rozproszone siły poruszające się pod osłoną dżungli wydawały się jeszcze mniej skuteczne.

Przełęcze górskie wzdłuż szlaku Ho Chi Minh’a mogły być zamknięte a duże obszary leśne zmiecione z powierzchni ziemi przez nuklearną broń taktyczną, ale tylko do czasu stworzenia nowych przejść przez Wietnamczyków. Utrzymanie poziomu zniszczeń i promieniowania na takim samym poziomie wymagałoby ponawiania ataków nuklearnych a jak powiedział jeden z członków Grupy Jasona: „Drzewo pada tylko raz”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Nuklearna broń taktyczna mogłaby zniszczyć system tuneli, ale wymagała dokładnego namierzenia. Jeśli namierzanie było tak dokładne dlaczego nie atakować przy użyciu konwencjonalnych bomb B-52? Były analityk CIA, Daniel Ellsberg powiedział: „Jeśli nie macie celu ataku dla bomb B-52, nie macie też celów ataku dla broni nuklearnej”.

Podsumowując, Grupa Jasona stwierdziła, że jednostronne użycie przez USA taktycznej broni nuklearnej nie zrobiłoby większej różnicy w przebiegu wojny. Mogłoby jednak wywołać bardzo poważne konsekwencje. Historyk Alex Wellerstein mówi, że: „Od II Wojny Światowej, USA są najbardziej zainteresowane nie przełamywaniem „nuklearnego tabu” ponieważ kiedy użycie broni nuklearnej znormalizuje się, USA straci na tym najwięcej, albo co najmniej wiele”.

Zobacz także: USA oskarża Rosję o pogwałcenie traktatu rozbrojeniowego

Ataki nuklearne USA w Wietnamie mogłyby zmusić ZSRR i/lub Chiny do odpowiedzi. Związek Radziecki nie mógł pozwolić sobie na kolejną utratę wizerunku zaledwie cztery lata po kubańskim kryzysie rakietowym i mógłby równie dobrze zaopatrzyć Wietnam w taktyczną broń nuklearną. Taka broń, jak zauważyła Grupa Jasona, była właśnie rodzajem sił zbrojnych, jakie USA rozmieściły w Wietnamie w dużych bazach, portach i dużych skupiskach oddziałów wojskowych.

Gdyby broń porównywalna do taktycznej rakiety bojowej Honest John lub do taktycznego pocisku jądrowego Davy Crockett trafiła w ręce Wietkongu, wyniki byłyby katastrofalne. „Gdyby około 100 pocisków nuklearnych o mocy 10 kt każdy mogło być dostarczonych z parametrów bazowych w skoordynowanym ataku na wszystkie 70 celów amerykańskich, napisała Grupa Jasona, amerykańska możliwość prowadzenia walki w Wietnamie byłaby praktycznie unicestwiona”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Nawet kilka odwetowych pocisków nuklearnych typu VC wystrzelonych od czasu do czasu a nie w zmasowanym ataku, spowodowałoby poważną degradację amerykańskiego potencjału militarnego w Wietnamie. Bardziej jednak ucierpiałby na tym amerykański prestiż. „Wpływ pierwszego użycia na ogólnoświatową opinię, a zwłaszcza na naszych sojuszników, byłby wyjątkowo niekorzystny” podsumowano w badaniu.

Autorzy badania dokonali jeszcze jednego przewidującego spostrzeżenia: amerykańskie użycie broni nuklearnej w Wietnamie przeciw lokalnemu powstaniu i buntowniczemu państwu nauczyłoby USA tej samej lekcji jaką dostała Korea Północna i Iran. Tylko kraj posiadający własną broń nuklearną mógł stawić czoła Stanom Zjednoczonym. Nastąpiłby wybuch szybkiego wzrostu liczby ataków nuklearnych. Myśl o ruchach partyzanckich uzbrojonych w broń nuklearną, która bardzo niepokoiła Grupę Jasona, przeraża nas również dzisiaj.

Zobacz także: Ławrow: USA przygotowują europejskie armie do użycia broni jądrowej

Sekretarz Obrony, McNamara, po otrzymaniu raportu zrezygnował ze sprawozdania na jego temat i zadał konkretne pytania. Wszystko wskazuje na to, że wówczas zakończyły się dalsze rozważania na temat użycia broni nuklearnej w Wietnamie. Nadzieja Grupy Jasona, że wyniki ich badania spowodowałyby zaniechanie użycia broni nuklearnej wydawała się być potwierdzona.

Ofensywa Tet w 1968 roku pokazała co komunistyczna stanowczość i potencjał mogły osiągnąć przy użyciu konwencjonalnych sił zbrojnych. Gdyby użyto broni jądrowej po obu stronach konfliktu, Stany Zjednoczone musiałyby się zmierzyć z najgorszym scenariuszem przewidzianym przez Grupę Jasona (The Jason Society/Scholars). Podobno wznowiono rozmowy na temat użycia broni nuklearnej żeby odeprzeć oblężenie w Khe Sanh ale były one podobne do rozmów w 1954 roku dotyczących bitwy pod Dien Bien Phu. Pomimo całej frustracji związanej z wojną i chęci użycia ciężkiej artylerii, nuklearne tabu nadal istniało. 

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Broń jądrowa wciąż budzi głębokie sprzeczności. Najpotężniejsza broń, jaką kiedykolwiek wymyślono, służy wyłącznie zapobieganiu jej wykorzystania przez innych. Niektórzy ludzie w Waszyngtonie, Moskwie i Islamabadzie mogą nadal postrzegać ją jako broń nadzwyczajną i skłaniać się do jej użycia, jednak argumenty, które Grupa Jasona przedstawiła w 1966 r. są nadal aktualne. A luźne rozmowy o “rozrzuceniu kilku pocisków nuklearnych” są obecnie równie niedorzeczne jak wówczas.

Steve Weintz jest pisarzem, filmowcem, artystą, animatorem. Były strażak, archeolog, kaskader.

Tłumaczenie: Iwona Hope

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply