Rosyjski cień nad wyborami w Gruzji

Wraz ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Gruzji wzrasta zagrożenie wojskowe ze strony Rosji – pisze Stefano Magni w artykule opublikowanym we włoskim czasopiśmie L'Opinione.

„Nadszedł czas wyborów w niewielkiej Gruzji – w kraju położonym u granic odrodzonego rosyjskiego imperium” – zaczyna autor. Wybory odbędą się 1 października. Głównej partii Micheila Saakaszwilego o nazwie Zjednoczony Ruch Narodowy czoła stawi silna jak nigdy opozycja, która obrała dla siebie nazwę „Gruzińskie Marzenie”. Jest to koalicja partii, które dotąd nie miały okazji szerzej się pokazać. Twarzą koalicji jest były piłkarz Milanu Kaka Kaładze, ale lideruje jej miliarder Bidzina Iwaniszwili.

„Nad wyborami zawisł cień, a dokładniej, zawisł ‘niedźwiedź’: sąsiednia Rosja. Obawy że wojna z potężnym sąsiadem może znów wybuchnąć nie są pozbawione podstaw. Kryzys związany z dwoma separatystycznymi republikami, Abchazją i Osetią Południową, których niepodległość Moskwa uznała po zakończeniu wojny z 2008 roku jeszcze się nie zakończył. Aktualny premier Rosji Dmitrij Miedwiediew dwa tygodnie temu kolejny raz obiecał Osetii Południowej poważną pomoc. Okazał też demonstracyjną obojętność w stosunku do sytuacji gruzińskich uciekinierów, wygnanych ze swoich domów i zmuszonych do życia w okolicach miasta Gori. Rosjan ich los nie interesuje, ponieważ według ich wersji Osetia Południowa była ofiarą gruzińskiej agresji dokonanej z rozkazu prezydenta Micheila Saakaszwilego. To oskarżenie odbija się też na nadchodzących wyborach w Gruzji. Iwaniszwili cały czas opowiada o awanturniczości urzędującego prezydenta. Miliarder, który dorobił się swojego majątku po rozpadzie ZSRS, sam obiecuje, że pierwszym punktem jego programu będzie odbudowa zerwanych więzi z potężnym i niewygodnym sąsiadem” – pisze autor artykułu.

Iwaniszwili nazywa wojnę sierpniową z 2008 roku konsekwencją prowokacji i wojskowej niekompetencji Saakaszwilego, który 7 sierpnia 2008 roku zaatakował Osetię Południową. „Rosja tylko szukała powodu do wojny, a Saakaszwili jej go dostarczył” – twierdzi lider opozycji.

A może jednak gruziński prezydent tylko reagował na nieuniknioną rosyjską agresję? W czwartą rocznicę wojny sam prezydent Putin potwierdził tę tezę. A były szef Sztabu Generalnego Rosji Jurij Bałujewskij w jednym z wywiadów również oświadczył, że plany operacji przeciw Gruzji były gotowe jeszcze przed końcem 2006 roku. Według generała urzędujący wówczas prezydent Miedwiediew mógł i powinien dokonać ataku na Gruzję jeszcze przed sierpniem 2008 roku, aby uniknąć strat, które poniosła rosyjska armia” – pisze autor artykułu.

„Innymi słowy Saakaszwili działał w warunkach konieczności i nie kierowała nim niefrasobliwość czy wojskowa awanturniczość. Nic nie jest warta teza wszystkich tych prorosyjsko nastawionych europejczyków i Włochów, którzy widzą w wojnie 2008 roku akt agresji Gruzji przeciw Rosji, drugiemu pod względem potencjału mocarstwu świata” – przekonuje włoski komentator.

„W rosyjskich kołach polityczno-wojskowych szeroko rozpowszechniona jest opinia o tym, że zimna wojna jeszcze się nie skończyła. Z tego powodu wojna w Gruzji, która nabiera znów na aktualności w związku z nowymi wyborami, może być rozpatrywana tylko według jednego klucza: było to uderzenie ze strony Rosji w kraj, który chce być częścią Zachodu, po to by zastraszyć sam Zachód” – kończy Stefano Magni.

Źródło: L’Opinione, Tłum. i oprac. KRESY.PL

[link=http://www.opinione.it/esteri/2012/08/28/magni_esteri-28-08.aspx]

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply