Rosyjska władza wychowuje Faryzeuszy

W ostatnim czasie na skutek polityki Cerkwi uwaga ludzi niezadowolonych z sytuacji w społeczeństwie nie koncentruje się na osobistościach władzy państwowej, ale na przedstawicielach władzy cerkiewnej. Najwidoczniej obrana polityka polega na tym, żeby zmienić tak zwany wektor protestu.

Do tego była potrzebna brutalna prowokacyjność ojca Wsiewołoda Czaplina oraz wyraźnie niechrześcijańska (i przy tym nie mniej prowokacyjna) pozycja Cerkwi wobec Pussy Riot. Można rzec, że jesteśmy pod ostrzałem, żeby odwrócić uwagę od istotnych spraw. Wszystko wskazuje na to, że przyniosło to oczekiwany skutek. Jednak dla człowieka wierzącego tu zaczyna się prawdziwa pokusa. I polega ona na tym, że skandal związany z tą technologią polityczną został zbudowany na bezprzykładnym wypaczeniu sensu ewangelicznego i całego nowotestamentowego przesłania.

Powszechnie sądzi się, że wybaczać można i trzeba tylko wtedy, gdy prosi się nas o wybaczenie. Niewątpliwie tak jest, kiedy mówimy o odpuszczeniu grzechów podczas spowiedzi. Bez prośby o wybaczenie, bez pokuty wymazanie grzechów, czyli wybaczenie, jest niemożliwe. A jeśli nikt nas o wybaczenie nie prosi, wychodzi na to, że powinniśmy przelać gniew na swoich wrogów? Jednak wszystko, co w Nowym Testamencie dotyczy gniewu Bożego, zawsze było interpretowane tylko w kontekście człowieka, który łamiąc Boże przykazania sam pozbawia się prawa do uczestniczenia w zbawieniu i jest skazany na cierpienie. Kiedy zaś mowa jest o znieważeniu kogoś, o wrogim nastawieniu, to dla chrześcijan nie może być innej ścieżki poza tą, wyznaczoną przez Chrystusa. Nie ma innego objawienia dotyczącego Boga i drogi do niego.

Jeśli dobrze czynimy, karząc tych, którzy nas obrażają, trzeba przyznać, że w Ewangelii jest napisane, iż Chrystus karał swoich wrogów. A w Cerkwi tym bardziej tak się dzieje. Cerkiew jest powołana by żyć i działać jak Chrystus i w żaden inny sposób. Cerkiew to przecież Chrystus, a jej powołaniem jest jednoczenie ludzi z Bogiem w sakramentach, wyznawanie i chronienie Jego obrazu. Jeśli nie uświadamiasz sobie tego, z kim i z czym – z jakimi cechami moralnymi chcesz się utożsamiać, przyjęcie komunii nie ma sensu. To nie tabletka czy magiczny eliksir. A przy sprzeczności twoich zamiarów i cech moralnych z obrazem Chrystusa jest to komunia na własne potępienie, jak u Judasza.

Przebaczenie wrogom zaczyna się w obrazie Boga. I to pomimo, że Chrystus posiadał potęgę by zniszczyć wrogów jednym swoim pragnieniem, jednym pobudzeniem woli. W związku z tym powstaje pytanie, gdzie byliby wszyscy ci urzędnicy cerkiewni i aktywiści, jeśli by Pan, oczekując, że będą Go prosić o wybaczenie, wsadziłby na siedem lat do więzienia tych, którzy upokarzali, bili, a potem ukrzyżowali Go. Czy też oni myślą, że nie mógłby poprosić wtedy Ojca Swego, a On zaraz wystawiłby Mu więcej niż dwanaście zastępów aniołów?

Zła nie zwyciężać złem, pokonywać wrogość w stosunku do siebie miłością, niczym zielony liść z drzewa próbować chłonąć zło i wydzielać powietrze dobra – to właśnie jest cud życia, do takiego życia wzywa Ewangelia. To właśnie jest Nowy Testament, a razem z sakramentami Cerkwi, samo życie duchowe, którego radości nikt nam nie zabierze, ponieważ ona nie zależy od okoliczności, a wyłącznie od tego, czy chcemy, żeby nasze zamierzenia pokrywały się z opatrznością Bożą, czy też nie.

Jaki “liberalny Chrystus”? Czy jak to szło, “głaszczący po główce inteligencki bóg”? Jaki to wszystko ma związek z naszą wiarą? Myślę, że żadnego. Jednak ma bezpośredni związek z życiem społecznym. Dokładniej z próbami by nim manipulować. I całość opiera się tu na słowach “liberalny” i “inteligencki”. Sęk w tym, że liberał i inteligent – to nowi wrogowie narodu, którzy zajęli swoje miejsce w rzędzie, w którym siedzą „żydujący”, mason, Żyd i wróg klasowy epoki stalinowskiej. Jak mówił jeden wysoki rangą funkcjonariusz carskiej Ochrany: “Wroga rozpoznawalnego i naprawdę groźnego ma się we własnym domu lub na jego progu. Dlatego właśnie Żydzi. Dała nam ich boska Opatrzność, korzystajmy więc z tego i, na Boga, módlmy się, żeby nigdy nie zabrakło jakiegoś Żyda, którego należy bać się i nienawidzić. Potrzeba wroga, żeby lud nie tracił nadziei. […] Narodowa tożsamość to jedyne bogactwo biedaków, a poczucie tożsamości oparte jest na nienawiści – na nienawiści wobec tych, którzy są inni. Należy podsycać nienawiść, jest cnotą obywatelską. Wróg to przyjaciel ludów. Potrzeba zawsze kogoś, kogo się nienawidzi, aby dzięki temu uzasadnić własną nędzę. Nienawiść to prawdziwie pierwotna pasja, anomalię stanowi miłość. Dlatego zabito Chrystusa – sprzeciwiał się naturze. Nie kocha się kogoś przez całe życie; to nadzieja niemożliwa do spełnienia, rodzą się z niej cudzołóstwo, matkobójstwo, zdrada przyjaciół. Można natomiast kogoś przez całe życie nienawidzić, pod warunkiem że zawsze jest, że stale naszą nienawiść podsyca. Nienawiść rozgrzewa serce” (Umberto Eco, Cmentarz w Pradze, przeł. Krzysztof Żaboklicki).

Krótko mówiąc teraz Żydów nie wolno oficjalnie nienawidzić, wróg klasowy też nie przejdzie, ale jakoś trzeba manipulować świadomością. Sposób jest dawno wypróbowany: pokazuje się wroga, a swoim – dobrym ludziom daje się uczucie bogobojnej nieprzyjaźni i nieomylności. Radość, spowodowana omylnością innych, sprawia, że jesteś wdzięczy i posłuszny temu, kto dostarczył ci tej radości.

Tak więc władza przecież się tym nie będzie zajmować. Musi rządzić państwem. I tu już każdy rządzi na miarę swoich zdolności i rozumienia czym jest dobro. Ale niestety właśnie obecna cerkiewna propaganda zupełnie z premedytacją, planowo i wyjątkowo uparcie wypełnia świadomość społeczną całkowicie potwornym przekonaniem, że rozum, rozsądek, inteligencja są złem. Wychodzi na to, że chęć i zdolność do rozróżniania piękna i brzydoty, wyjątkowości od banalności jest prawdziwym grzechem. A jeśli tak, trzeba się mu przeciwstawiać, zarówno w sobie, jak i w otaczającym nas świecie.

Wsłuchajcie się. Za zamkniętymi drzwiami mówi się: “Potrzebni nam są niewykształceni, nieodpowiedzialni ludzie. Ludzie, niezdolni tworzyć wartości materialnych i duchowych. Przecież to wszystko przez wykształcenie, to znaczy, przez podstępność. Nam, mówiąc inaczej, potrzebni są ludzie o najmniej złożonej moralności. Będziemy wami kierować, a w zamian podarujemy uczucie radości z omylności innych. Niech zabrzmi w naszej podświadomości zawsze: Panie, dziękuję Tobie, że nie jestem taki, jak ci celnicy, masoni, katolicy, kapitaliści, Żydzi, nieżydzi, patrioci, liberałowie, inteligenci. Niech zabrzmi!”

I już brzmi. I może to nic takiego, ale z Ewangelii wynika, że to właśnie ten typ świadomości doprowadził do ukrzyżowania Chrystusa. Nazywa się to faryzejstwem. Jego istotą jest pycha. Pycha spowodowana związkiem z pewnym zbiorem praw, z ideologią innymi słowy. Ślepe posłuszeństwo prawu – to jemu Chrystus przeciwstawił swoją służbę miłości.

Po co to wszystko napisałem? To w pełni uczciwe pytanie. Wszystko dlatego, że jest u nas w świątyni ok. dwudziestu może trzydziestu osób, moich znajomych, którzy wierzą, że Bóg nam przykazał wybaczać wrogom i chronić się przed faryzejską zarazą. To znaczy co do nich jestem pewien, że w to wierzą, a co do innych się domyślam. Generalnie zaś myślę, że w Cerkwi takich jest większość. Wszystko to napisałem jako dowód na to, że ich wiara nie jest fałszywa. Ale zresztą i dla siebie, dla świadomego, rozumnego przebywania w Cerkwi Chrystusowej. W imię wiary w to, czego nie widać i realizacji oczekiwanego. Amen.

Andriej Zujewski

źródło: Agencja Informacyjna RosBalt

tłumaczenie: Agata Runowska

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply