Prawica dominuje we Włoszech. Ale mogło być lepiej

Blok prawicy po ubiegłotygodniowych niedzielnych wyborach regionalnych we Włoszech kontroluje piętnaście z dwudziestu prowincji. Dziewięć z nich odbiła ona zresztą z rąk centrolewicy w ciągu zaledwie kilku lat. Nie wszyscy są jednak zadowoleni z takich wyników, gdyż prawica liczyła, że dzięki zdecydowanemu zwycięstwu mogłaby doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych.

W tym roku wybory odbyły się w ośmiu z dwudziestu włoskich regionów. Poprzednie głosowania były w ostatnich latach pasmem zwycięstw prawicowej koalicji. Tylko w ubiegłym roku jej kandydaci objęli stanowiska prezydentów w pięciu regionach. W każdym z nich zastąpili polityków centrolewicowego sojuszu skupionego wokół Partii Demokratycznej (PD). Dodatkowo do bloku tworzonego przez Ligę, Braci Włochów (FdI) i partię Forza Italia dołączyli samorządowcy z Południowotyrolskiej Partii Ludowej (SVP). To oznaczało dodatkowy cios dla centrolewicy, z którą współpracowali dotąd politycy reprezentujący mniejszość niemiecką.

Obalić Contego

Władza w regionach jest oczywiście niezwykle ważna. Zwłaszcza w przypadku Ligi skuteczne rządzenie w podległym jej samorządzie przełożyło się na wzrost jej popularności w skali całego kraju. Dodatkowo regiony posiadają spore kompetencje legislacyjne. Tym niemniej tegoroczne wybory były kluczowe dla centroprawicy w innym aspekcie. Czyli odsunięcia od władzy centrolewicowego rządu Giuseppe Conte, tworzonego przez wspomniany sojusz centrolewicy oraz populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd (M5S).

Włoska koalicja rządowa w swoim obecnym kształcie powstała przed rokiem, gdy ze współpracy z M5S zrezygnowała Liga. Jej lider i ówczesny wicepremier, Matteo Salvini, liczył wówczas na przeprowadzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Trudno zresztą było mu się dziwić, bo cieszył się wtedy rekordowym poparciem Włochów. Ostatecznie jednak M5S i PD doszły do konsensusu.

Na jak najszybszych wyborach zależy właśnie Salviniemu. Od czasu wyjścia z koalicji rządowej nie cieszy się on bowiem już tak dużym poparciem, choć Liga wciąż jest najpopularniejszym włoskim ugrupowaniem. Prawica liczyła więc, że porażka partii tworzących gabinet Conte doprowadzi do rozpisania nowej elekcji parlamentarnej, a tym samym da jej pełnię władzy.

Twierdza Toskania

Do realizacji tego celu nie wystarczyło jednak przejęcie kolejnych regionów. Centrolewica straciłaby legitymację do rządzenia tylko w przypadku klęsk w jej bastionach. Poniekąd cel ten udało się osiągnąć. Chociażby parlamentarzysta Braci Włochów, Francesco Acquaroli, został prezydentem regionu Marche w środkowej części kraju. Tym samym przerwał trwającą tam od ćwierćwiecza dominację lewicy.

Marche jest jednak jednym z najmniejszych regionów Włoch, nie mającym zbyt wielkiego znaczenia w tamtejszej politycznej układance. Dla prawicy najważniejsze było odbicie Toskanii, a także w nieco mniejszym stopniu Apulii. Pierwszy z wyżej wymienionych regionów od czasu swojego utworzenia w 1970 roku jest bowiem kontrolowany przez lewicę, w tym przez kilka lat rządzili nim działacze nieistniejącej już Włoskiej Partii Komunistycznej. Porażka PD w Toskanii byłaby ciosem, który mógłby doprowadzić do rozpisania nowych wyborów.

Ostatecznie centrolewica wygrała jednak w obu wspomnianych wyżej regionach. Niewiele zmienił nawet fakt, że w porównaniu do wyborów z 2015 roku prawica uzyskała w Toskanii dużo lepszy wynik. Salvini musiał tym samym ogłosić porażkę w tym regionie, podkreślając przy tej okazji, że jego obóz polityczny zdawał sobie sprawę z bardzo trudnego zadania stojącego przed nim w tej części Włoch. Lider najsilniejszej partii włoskiej prawicy dodał też, że jest rozczarowany wynikiem w Kampanii. Prawicowy kandydat na prezydenta regionu zdobył bowiem mniej głosów niż pięć lat temu.

Sukces nacjonalistów

Oczywiście były wicepremier musiał przede wszystkim szukać pozytywów, aby tym samym dalej mobilizować prawicowy elektorat. Podkreślał więc, że w Apulii i Toskanii jego Liga zaczynała praktycznie od zera, natomiast teraz w obu tych regionach ma po kilku radnych. Zdaniem Salviniego współtworzony przez niego blok zdobywa kolejne przyczółki, rosnąc w siłę spokojnie i po cichu.

Najbardziej zadowoleni mogą być jednak Bracia Włosi. Do partii Giorgii Meloni należą obecnie prezydentci dwóch regionów, a dodatkowo w ciągu ostatnich dwóch lat zwiększyła liczbę radnych regionalnych w dziewięciu jednostkach administracyjnych. Przede wszystkim włoscy nacjonaliści są jedynym ugrupowaniem, które może pochwalić się stopniowym wzrostem poparcia we wszystkich włoskich regionach.

Meloni nie była jednak zadowolona z wyniku całej prawicy. Jej zdaniem zwłaszcza w Apulii i Toskanii współtworzony przez nią blok mógł zdobyć większą liczbę głosów. Szefowa Braci Włochów sugerowała jednocześnie, że działacze jej ugrupowania w tej kampanii nie mogą mieć do siebie o nic pretensji. Inaczej jest jednak w wypadku sojuszników nacjonalistów. Meloni w jednym z wywiadów stwierdziła tajemniczo, że nie tylko nie wszyscy w tych wyborach grali do jednej bramki, ale niektórzy zaczęli działać na rzecz wrogów prawicy.

Konkurencja

Nie jest wielką tajemnicą, że Salvini i Meloni najlepiej wyglądają na wspólnych zdjęciach. Są bowiem przywódcami partyjnymi o dużych ambicjach. Szef Ligi chciałby wpływać na swoją sojuszniczkę z Braci Włochów, lecz była minister ds. młodzieży nie lubi słuchać niczyich rozkazów. Dodatkowo Meloni ostro krytykowała Salviniego, gdy ten po wyborach w 2018 roku porzucił prawicowy sojusz na rzecz koalicji z M5S. Zarzucała mu nie tylko zlekceważenie swoich partnerów, ale także popieranie niektórych szkodliwych pomysłów populistów Luigiego Di Maio.

Zobacz także: Salvini o Unii: nie ma sensu siedzieć w klatce

Aby sytuacja się nie powtórzyła, w ubiegłym miesiącu włoska prawica podpisała nową umowę. Sygnujące ją partie zobowiązały się do niewchodzenia w koalicje z centrolewicą, czyli w domyśle także z Ruchem Pięciu Gwiazd. W ten sposób miały one zapewnić wyborców, że po kolejnych wyborach parlamentarnych nie będą zaskoczeni, tak jak miało to miejsce przed dwoma laty.

Ponadto zgodnie z zawartym porozumieniem kandydatem prawicy na premiera będzie lider partii, która w kolejnej elekcji dostanie najwięcej głosów. Dotychczas można było żywić przekonanie, że po ewentualnym wyborczym zwycięstwie będzie nim Salvini, ale rosnące poparcie zaostrzyło apetyt Meloni. Z tego powodu politycy reprezentujący sojuszników Ligi zarzucają jej liderowi, że promując własną partię nigdy nie wypowiada się w imieniu całej koalicji. Sam były wicepremier stara się odpowiadać w sposób dyplomatyczny na podobną krytykę, podkreślając jak ważny dla włoskiej prawicy jest wzrost poparcia dla wszystkich tworzących ją ugrupowań.

Tarcia na prawicy z pewnością są dobrą wiadomością dla centrolewicy. Sam konflikt Salviniego z Meloni to jednak za mało, aby nagle wraz z populistami mogła ona zacząć odzyskiwać poparcie. Rządy Conte nie cieszą się poparciem Włochów, oczekujących zmian gospodarczych oraz coraz bardziej krytycznie podchodzących do polityki Unii Europejskiej wobec swojego kraju. Kolejne porażki w wyborach samorządowych mogą więc spowodować, że Włosi wybiorą nowych parlamentarzystów dużo wcześniej niż w 2023 roku.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply