Pogranicza Europy dla nowojorczyków

Sam tytuł, choć budzący zainteresowanie, nie wyraża jednoznacznie tego, co czytelnik odnajdzie w książce. Aura takiego właśnie ciągłego poznania i zdziwienia daje się odczuć do ostatnich stron. Reporterski charakter publikacji oraz lekki, a zarazem sugestywny styl pisarski autorki sprawiają, iż lektura książki staje się przyjemną nawet dla osoby nie posiadającej dużej wiedzy na temat „pogranicza Europy”.

Pod intrygującym określeniem “pogranicza Europy” kryją się ziemie dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, miasta, miasteczka i wsie od Królewca przez Wilno, Nowogródek, Mińsk, Lwów, Kamieniec Podolski, aż do Kiszyniowa. Na przestrzeni wieków, na tych terenach żyły obok siebie różne ludy. Wraz z przesunięciami granic państw, walczących o wpływy w tym rejonie, stykały się ze sobą odmienne cywilizacje. Zaowocowało to wytworzeniem niespotykanej nigdzie indziej mozaiki etnicznej i kulturowej.

Rodzinne korzenie

Skąd u autorki zainteresowanie tą właśnie tematyką? Wyjaśnieniem mogą być korzenie rodzinne Ann Applebaum. Jest ona amerykańską żydówką, jej pradziadowie wyemigrowali do USA na początku XX wieku z Kobrynia, który przed wojną znajdował się w granicach II Rzeczypospolitej, i po dziesięcioleciach dziennikarka powraca do Polski, mieszkając pod Bydgoszczą z mężem Radosławem Sikorskim, któremu notabene omawiana publikacja jest dedykowana.

Jak wspomniano na wstępie, książka ma charakter reportażu, jest opowieścią z podróży jaką autorka odbyła na początku lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia. Rzeczywistość zastaną w odwiedzanych miejscach konfrontuje z własnymi wyobrażeniami, posiadaną dotąd wiedzą. Każdy rozdział poświęca innemu miejscu, poprzedzając krótkim rysem historycznym. Następnie na tym tle formułuje osobiste wnioski i odczucia. Namysł nad wydarzeniami w skali globalnej wydaje się ustępować losom zwykłych ludzi, to z ich perspektywy, poprzez ich wypowiedzi, przedstawione są problemy regionu. Zachwyt i rozczarowanie, zaduma i wzruszenie, wszystkie te emocje towarzyszą młodej amerykańskiej dziennikarce w spotkaniach z ludnością, niejako obarczoną wyjątkowym historycznym balastem, zmagającą się z codziennością lepszej lub gorszej sytuacji ekonomicznej. Szczególnie żywe i wymiernie wpływające na współczesność mieszkańców są wspomnienia minionych wojen światowych i doświadczenia okresu komunizmu.

Wspomnienie po “homo sovieticus”

Autorka zdaje sobie sprawę, iż tereny nazywane przez Polaków Kresami zostały rozdarte i zniszczone przez zbrodnicze ideologie XX wieku przy bierności państw zachodnich, w tym także kraju, z którego pochodzi. Odwiedzając Królewiec poddaje analizie rolę Prus Wschodnich w świadomości Niemiec, a za tym jej ich wpływ na ideologię nazistowską. W Wilnie kwestią drażniącą jest antagonizm bratnich niegdyś narodów polskiego i litewskiego, gdzie w zależności od strony sporu, autorka słyszy odmienne interpretacje historii i ocenę następujących przemian. We wszystkich odwiedzanych miejscach przychodzi jej zetknąć się ze spustoszeniem pozostawionym przez socjalistyczne półwiecze, zapóźnieniem ekonomicznym, zniszczoną bądź zaburzoną architekturą.

Ponadto poznaje problemy z określeniem świadomości narodowej mieszkańców dawnych republik radzieckich, co najwidoczniejsze wydaje się wśród Białorusinów. Ludność ta, przez dziesięciolecia modelowana jednaką dla wszystkich miarą ideologii na wzór tzw. “homo sovieticus”, uporczywie szuka świadectw swojej odmienności, swego miejsca na kartach historii. Podobne wątpliwości dotyczą Ukraińców – narodu, który po licznych próbach wybicia się na, częściową przynajmniej, niepodległość, został wciśnięty w ramy sowieckiego państwa, którego władzom zależało na przekreśleniu jego dotychczasowego dorobku. Dalej na południu amerykańska reporterka odwiedza miasta, które znajdowały się w okresie międzywojennym w granicach Rumunii. Czerniowce i Kiszyniów, gdyż o nich jest mowa, przynależą obecnie odpowiednio do Ukrainy i Mołdawii. Czy rzeczywiście pierwsze z nich jest “ksenofobiczne” a drugie “dziwnie nijakie.”..? Podróż po pograniczach Europy kończy się w Odessie, starożytnej osadzie rybackiej, niegdysiejszej stolicy Noworosji Katarzyny II. Z portu, w który w XIX wieku przyciągał do siebie emigrantów z całej Europy reporterka przemieszcza się do Stambułu, jak sama mówi, powracając na zachód…

Zasadniczym walorem książki jest spojrzenie autora z zewnątrz, nie zaangażowanego w opisywane problemy. Pozwala ono na obiektywizm i spojrzenie na kwestie narodowościowe sine ira et studio. Książkę szczególnie polecam wszystkim tym, którzy znają już opisywane miejsca – konfrontacja wrażeń zapewne przywiedzie ciekawe wnioski. Tym zaś, którzy takie wojaże mają dopiero przed sobą polecam wykorzystać ją jako przewodnik, który pokaże nie tylko to, co warto zobaczyć, ale również sposób, w jaki dzięki kontaktowi z tubylcami naprawdę poznać odwiedzane miejsce.

Łukasz Wiater

Ann Applebaum, “Między Wschodem a Zachodem. Przez pogranicza Europy”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009, s. 224.

Zapraszamy na stronę wydawnictwa Prószyński i S-ka: www.proszynski.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply