W debatach publicznych, zarówno w środkach masowego przekazu, jak i w wypowiedziach ekspertów, sąsiadują ze sobą dwa różne, ale nierozdzielnie ze sobą związane, obrazy Rosji. Zgodnie z pierwszym obrazem Rosja szybko odradza się z chaosu lat 90., pewnie odzyskuje dawne wpływy i ponownie zajmuje dominującą pozycję na obszarze postsowieckim. Zgodnie z drugim obrazem Rosja przekształca obszar postsowiecki w swoją „geopolityczną domenę”, nie licząc się z interesami innych, „pozaregionalnych” graczy.
W kremlowskiej propagandzie od kilku lat popularny jest obraz „wielkiego mocarstwa energetycznego, które podnosi się z kolan”. W 2006 r. moskiewska gazeta „Wiedomosti” wpadła w zachwyt z powodu odrodzenia Rosji: „Wielu ludziom na Zachodzie trudno jest pogodzić się z odrodzoną Rosją. Jej energetyka kwitnie, „narodowi czempioni” zajmują czołowe miejsca w gospodarce światowej, a szybko rosnący rynek konsumpcyjny stał się wielkim marzeniem handlowców całego świata. Czyż nie tego chciał Zachód na początku lat 90., gdy Rosja walczyła z chaosem postsowieckim oraz z trudnościami, które wydawały się nie do przezwyciężenia? A teraz, gdy Rosja broni swoich interesów na arenie międzynarodowej, wszyscy zaczynają z przerażeniem wołać: »Rosjanie idą!«”[1]. Autorzy tego artykułu bardzo umiejętnie grali na przeciwieństwie i zarazem zbieżności dwóch obrazów Rosji: odrodzenia z chaosu i geopolitycznej ekspansji. Kremlowska propaganda najwyraźniej chce przekonać świat, że tylko ekspansywna Rosja może być stabilna, a czasy jelcynowskiej polityki „demokratycznej solidarności” minęły bezpowrotnie.
Motyw triumfalnego marszu putinowskiej Rosji po bezkresnych przestrzeniach WNP jest popularny nie tylko w kremlowskiej propagandzie, co jest zrozumiałe, ale także w europejskich i amerykańskich środowiskach eksperckich. Przy czym oceny „ekspansji” mogą być diametralnie przeciwstawne. Od pozytywnych, gdy Rosja jest rozpatrywana jako partner USA w walce z globalnymi wyzwaniami (np. terroryzmem), do negatywnych, gdy „imperialne knowania” Moskwy wywołują poważny niepokój (np. wojna z Gruzją i uznanie Abchazji i Osetii Płd.). Większość autorów natomiast zgodna jest w jednym: Rosja Władimira Putina z powodzeniem przezwyciężyła okres klęsk i pomyłek, pomyślnie realizuje swoje geopolityczne zadania, blokuje rozszerzenie NATO na wschód, wypiera USA i UE z przestrzeni postsowieckiej.
Warto jeszcze raz podkreślić wzajemną zależność zachodniego i rosyjskiego obrazu odradzającej się Rosji. Fiona Hill, podsuwając rosyjskim politykom już w 2004 r. efektowną formułę „mocarstwa energetycznego”, pisała, że Rosja „w swojej regionalnej polityce poszła w kierunku kumulacji, a następnie wykorzystania zasobów energetycznych do ustanowienia trwalszych związków z sąsiednimi państwami. W równym stopniu jak wzrost gospodarki rosyjskiej również zachowanie języka rosyjskiego jako regionalnego lingua franca, obfitość rosyjskich towarów konsumpcyjnych i burzliwe rozprzestrzenienie kultury masowej […] uczyniły dzisiaj Rosję państwem bardziej atrakcyjnym dla mieszkańców regionu, niż w latach 90. W ostatnich latach Rosja stała się „magnesem migracyjnym” dla Euroazji. Miliony ludzi zapełniły Moskwę, Sankt Petersburg i inne miasta rosyjskie. Przyjechali z Kaukazu i Azji Centralnej w poszukiwaniu lepszego życia”[2]. Autorka tych słów nie wspomina jednak, że przybysze z krajów postsowieckich zetknęli się w Rosji z ustawodawstwem godzącym w imigrantów, ksenofobią i milicyjną przemocą. Nie zwraca ona także uwagi na to, że Moskwa i Sankt Petersburg przyciągają głównie niewykwalifikowaną siłę roboczą i drobnych handlarzy, natomiast przestają być centrami edukacji nowej postsowieckiej elity.
Z drugiej zaś strony odrodzenie „rosyjskiej potęgi” bardziej niż zachwyt może budzić obawy o odrodzenie się rosyjskiego imperium. Richard Holbrooke, analizując stosunki rosyjsko-gruzińskie w głośnym artykule David and Goliath, doszedł do następujących wniosków: „Na jedną kartę postawiono wiele: perspektywiczny cel strategiczny Putina polega na tym, żeby na ogromnym terytorium, którym początkowo rządzili carowie, a potem Związek Sowiecki, stworzyć sferę rosyjskiego panowania i hegemonii. Jeśli Putinowi uda się obalić niezależnego i najbardziej prozachodniego, nie biorąc pod uwagę krajów bałtyckich, lidera na obszarze byłego Związku Sowieckiego, to uczyni ogromny krok naprzód”[3]. Trafność słów Holbrooke’a zdaje się potwierdzać agresja Rosji przeciwko Gruzji w sierpniu 2008 r. Warto jednakże zauważyć, że podstawowego celu – usunięcia prezydenta Michaiła Saakaszwilego – Moskwa nie osiągnęła. Wszystko wskazuje na to, że cel ten pozostaje nadal aktualny, z tą tylko różnicą, że Rosja stara się przedstawić prezydenta Gruzji jako „główny problem na Kaukazie” i w ten sposób uzyskać neutralność części państw europejskich wobec dalszych swoich agresywnych działań.
Holbrooke zwrócił uwagę na drugi, obok „oręża energetycznego”, czynnik odrodzenia potęgi imperialnej Rosji, a mianowicie na „oręż kosowski”. Wojna z Gruzją i uznanie przez Federację Rosyjską niepodległości Abchazji i Osetii Płd. zdają się potwierdzać trafność przypuszczenia, że Rosja wykorzysta „precedens kosowski” do poważnej rewizji tego układu stosunków, który ukształtował się na obszarze postsowieckim po 1991 r. Trafne okazały się też opinie, że przypadek Kosowa zostanie wykorzystany jako precedens do rozwiązania „zamrożonych konfliktów” na obszarze WNP oraz do umiejętnego podzielenia Zachodu przez Rosję. W 2006 r. Zejno Baran pisała wprost: „W najlepszym wariancie utrzymująca się rosyjska obecność w Abchazji stanowi przeszkodę w uregulowaniu konfliktu; w gorszym wariancie stanowi ona aneksję tego, co jest powszechnie uznawane za terytorium Gruzji”.
Faktycznie, w sierpniu 2008 r. rosyjskie siły pokojowe zostały wykorzystane do zrealizowania wariantu, który w 2006 r. był uznawany za najgorszy z możliwych. W ten sposób obraz „odradzającego się imperium” został potwierdzony, a propagandziści Kremla otrzymali silne wsparcie z Zachodu. Niezależnie bowiem od rozbieżności ocen, także zdecydowanie negatywnych, „analitycy i eksperci w USA i w krajach Europy – trafnie zauważa Siergiej Markiedonow – rozpatrują rosyjską politykę jako szczegółowo opracowaną i pomyślnie realizowaną strategię, która polega na ustanowieniu „specjalnego rosyjskiego dobrosąsiedztwa” na obszarze postsowieckim (w przeciwieństwie do europejskiej polityki new neighbourhood), opartego na energetycznej dominacji i imperialnej retoryce”[4]. Propagandowe wsparcie z Zachodu polityka rosyjska otrzymała w 2006 r., gdy Władimir Putin dokonał wyraźnej rewizji polityki zagranicznej, odchodząc od wcześniej deklarowanego zamiaru partnerstwa i zależało mu na odbiorze nowej polityki jako racjonalnej strategii opartej na obiektywnych przesłankach. Albowiem w czerwcu 2006 r. w trakcie rutynowej narady z rosyjskimi ambasadorami prezydent Putin zapowiedział doprowadzenie politycznych wpływów Rosji na świecie do poziomu zgodnego z uzyskanym potencjałem gospodarczym. „Rosja zasadniczo powinna – zdaniem Putina – ponosić odpowiedzialność za rozwój globalny i społeczno-ekonomiczny zgodną z jej położeniem i możliwościami”[5]. Koncepcja ta została następnie rozwinięta w czasie dorocznej konferencji prasowej Putina w lutym 2007 r. W marcu 2007 r. po raz pierwszy w historii został opublikowany oficjalny Przegląd polityki zagranicznej Rosji. Temat „silnej i bardziej pewnej siebie Rosji” stanowiła motyw przewodni tego Przeglądu.
Aleksiej Bogaturow, porównując koncepcję wyrównania politycznych wpływów i gospodarczego potencjału z poprzednimi doktrynami rosyjskiej polityki zagranicznej – „demokratycznej solidarności” (1991-1993) i „selektywnego partnerstwa” (1994-2006), dochodzi do wniosku, że stanowi ona pierwszą naprawdę globalną doktrynę polityczną Rosji[6]. Treść nowej doktryny streszcza on w postaci pięciu zasadniczych tez:
– jeśli w latach 90. polityka światowa postrzegana była przez przywódców Rosji przez pryzmat współpracy państwa demokratycznych, to obecnie Putin takie idee skwitował ironicznie: „w żadnych świętych przymierzach nie będziemy uczestniczyć”;
– celem Rosji jest dywersyfikacja, polegająca na ograniczeniu zależności zarówno od państw tranzytowych (Białoruś, Ukraina), jak i od Unii Europejskiej jako głównego importera surowców energetycznych, innym wymiarem dywersyfikacji jest ograniczenie zależności własnego bezpieczeństwa od polityki USA (np. w Afganistanie i Azji Centralnej);
– pojmowanie globalizacji jako procesu „bardziej równomiernego podziału zasobów” i przywrócenia równowagi i konkurencyjności, utraconych wraz zakończeniem „zimnej wojny”;
– nowe pojmowanie zagrożeń dla stabilności międzynarodowej, wśród których centralne miejsce zajmuje próba zbudowania „świata unipolarnego”, narzucanie innym państwom zachodniego systemu politycznego i modelu rozwoju (wyraźne echo „pomarańczowej rewolucji”), rozszerzanie sfery zachodnich wpływów w drodze kooptacji oraz „reideologizacja i militaryzacja stosunków międzynarodowych”;
– zrealizowanie idei „kolektywnego przywództwa wiodących państw, obiektywnie ponoszących specjalną odpowiedzialność za bieg spraw na świecie”[7].
Formalne wykończenie koncepcji wyrównywania potencjałów w postaci spójnej i zwartej doktryny jest w tym wypadku niezwykle ważne, gdyż czynniki ekonomiczne nie przemawiały w 2006 r. na rzecz sformułowania postulatu wyrównywania potencjałów. W 2006 r. ludność Rosji stanowiła 2,2% ludności świata, a w 1991 r. 2,8%. PKB Rosji stanowił w 2006 r. 2,5% światowego PKB, a w 1991 r. – 4,1%. PKB per capita w Rosji w porównaniu do średniej światowej też się zmniejszył, z 147 w 1991 r. do 119 w 2006 r.[8]Przesłanką do sformułowania nowej doktryny polityki zagranicznej była więc wyłącznie bezprecedensowo korzystna koniunktura surowcowa, a nie jakaś trwalsza poprawa sytuacji gospodarczej Rosji w porównaniu z innymi państwami świata.
Pojawienie się nowej doktryny można jednak rozpatrywać jako wyłom w cyklicznym mechanizmie wahań w relacjach pomiędzy Rosją a Zachodem. Zgodnie z koncepcją Fiodora Łukjanowa podstawowy cykl w rosyjskiej polityce zagranicznej wynosi cztery lata, a przynajmniej taki okres dzieli znaczące wydarzenia, określające miejsce Rosji w systemie międzynarodowym: latem 1994 r. Borys Jelcyn po raz pierwszy przyjechał na szczyt grupy G-7 w Neapolu, a na wyspie Korfu zostało podpisane Porozumienie o partnerstwie i współpracy Rosji z Unią Europejską; w 1998 r. Jelcyn po raz pierwszy brał udział w spotkaniu przywódców najbardziej przemysłowo rozwiniętych państw świata w charakterze pełnoprawnego uczestnika; w 2002 r. została utworzona stała rada Rosja – NATO, zapoczątkowany został intensywny dialog energetyczny z Unią Europejską, a Rosja wzięła aktywny udział w „wojnie z terroryzmem”; w czerwcu 2006 r. szczyt grupy G-8 odbył się w Sankt Petersburgu, co stanowiło prawdziwy triumf Władimira Putina jako jednego z czołowych przywódców świata. Po każdym takim znaczącym wydarzeniu następowało załamanie w stosunkach Rosji z Zachodem: wojna w Czeczenii w 1995 r., kryzys finansowy w 1999 r., sprawa „Jukosu” w 2003 r., zamordowanie Anny Politkowskiej i Aleksandra Litwinienki w 2007 r. W 2002 r. Stany Zjednoczenie zerwały układ o ograniczeniu systemów obrony antyrakietowej, a Rosja w 2007 r. zawiesiła swój udział w układzie o ograniczeniu sił konwencjonalnych w Europie. W najbliższym czasie wygasną też dwa ważne porozumienia rosyjsko-amerykańskie o ograniczeniu zbrojeń strategicznych, jeden w 2009 r., a drugi w 2012 r. Proces wychodzenia z kryzysu trwał do tej pory ok. dwóch lat. Zgodnie ze schematem Łukjanowa największe załamanie powinno nastąpić latem 2008 r., a poprawy można się spodziewać dopiero w 2010 r.[9]
Cykliczność w relacjach Rosji z Zachodem świadczy o tym, że obie strony są ze sobą związane, ale brak jednocześnie trwałej podstawy tych stosunków i całkowicie zależą one od koniunktury międzynarodowej. Łukjanow ewentualną poprawę tych stosunków wiązał z planowanym na 2007 r. rozpoczęciem negocjacji nowego porozumienia o partnerstwie i współpracy między UE a Rosją. Jednakże początek negocjacji był odkładany najpierw z powodu weta Polski, a następnie z powodu wojny z Gruzją. Ponowne załamanie koniunktury naftowej jesienią 2008 r. powinno z jednej strony „uspokoić” ambicje polityczne Rosji, ale z drugiej strony może skłaniać Moskwę do przeciągania negocjacji, aby nie brać na siebie niekorzystnych zobowiązań w najbardziej krytycznej sferze energetycznej. Łukjanow uwzględnił także „ekstremalny scenariusz”, polegający na chaotycznym i niekontrolowanym rozwoju sytuacji międzynarodowej. Jeśli będzie to prowadziło do osłabienia pozycji światowego lidera, to Rosja podejmie próbę realizowania swoich gwarancji bezpieczeństwa na obszarze postsowieckim. Wojna na Kaukazie potwierdziła rozwój sytuacji według „scenariusza ekstremalnego”. Problem polega na tym, że scenariusz ten, chociaż kuszący dla Kremla, kryje w sobie znaczne ryzyko, o którym tak pisał Łukjanow: „Rosja oczywiście nie jest gotowa do powrotu do strefy dawnych wpływów w charakterze zbrojnego gwaranta, ale pokusa odrodzenia naprawdę wielkiego mocarstwa może okazać się nieprzezwyciężalna”[10]. Tym bardziej, że idea wielkomocarstwowego rewanżu może okazać się tą substancją, która zapełni pustkę obecnej rosyjskiej polityki zorientowanej wyłącznie na zdobywanie renty administracyjnej.
Po wojnie na Kaukazie polityka zagraniczna Rosji będzie wyglądać inaczej niż w ostatnich 20 latach. Zakończył się długi cykl zapoczątkowany wystąpieniem Michaiła Gorbaczowa w Organizacji Narodów Zjednoczonych w grudniu 1988 r., w którym zapowiedział on redukcję zbrojeń. Kilka miesięcy później mówił już o prawach człowieka. Rosyjska polityka zagraniczna, pisze Dmitrij Trienin, przeszła przez trzy fazy[11]. Początkowo Rosja próbowała stać się częścią „cywilizowanego” świata, ale próba ta zakończyła się niepowodzeniem. W 2001 r. Rosja podjęła próbę nawiązania sojuszniczych stosunków z Zachodem w ramach „koalicji antyterrorystycznej”, ale szybko zrezygnowała z tego projektu. Od „sprawy Jukosu” i „kolorowych rewolucji” rozpoczęła się kolejna faza polityki rosyjskiej, polegająca na próbie narzucenia swojego partnerstwa. Na tym skończyły się próby integracji Rosji ze światem „cywilizowanym”. Od 8 sierpnia 2008 r. mowa będzie już tylko o konkurencji, rywalizacji i wrogości. Moskwa dążyć będzie do ochrony własnej sfery interesów na poziomie regionalnym i do minimalizacji roli Stanów Zjednoczonych na poziomie globalnym. Program minimalny Waszyngtonu będzie polegał na stosowaniu wobec Rosji „przymusowych środków korekcji zachowania”, a maksymalny na pozbawieniu „instrumentów wpływania na sąsiadów”. Tak więc Gruzja, zdaniem Trienina, „to wstęp, uwertura, preludium”. Najważniejsze jest to, że w ogóle doszło do wojny. Dalej może być tylko gorzej, gdyż wojna na Kaukazie może stanowić początek całej serii konfliktów zbrojnych, wśród których wymienia on potencjalny konflikt rosyjsko-amerykański wokół Sewastopola.
Niezależnie więc od tego, czy będziemy analizowali politykę rosyjską przy użyciu koncepcji cykli krótkich, średnich, czy długich, zawsze otrzymamy ten sam wynik: w 2008 r. w tej polityce nastąpił przełom. W tych warunkach szczególnie aktualny staje się tradycyjny cel polityki zagranicznej Rzeczypospolitej, który Przemysław Żurawski vel Grajewski określa jako „przeciwdziałanie odtworzeniu się imperium rosyjskiego bez względu na jego kolor ideologiczny”[12]. Oddzielenie Polski od Rosji pasem państw niepodległych, dostatnich, stabilnych, demokratycznych i zintegrowanych ze strukturami europejskimi i euroatlantyckimi stanowi instrumentarium polskiej polityki wschodniej. W dzisiejszym rozumieniu pas ten obejmuje nie tylko Estonię, Łotwę, Litwę, Białoruś, Ukrainę i Mołdawię, ale także Kaukaz Południowy, a więc Gruzję, Armenię i Azerbejdżan. Ponadto instrumentarium tej polityki powinno być przyciąganie wsparcia USA, kierowanie zasobów finansowych i potencjału politycznego UE na Wschód, ścisłe współdziałanie z państwami UE i NATO podzielającymi polski punkt widzenia w całości i trwale, częściowo, okresowo względnie wybiórczo. Sądzę, że polityka polska powinna uwzględniać charakter rosyjskiej polityki „odrodzenia imperium”. W planie taktycznym stanowi ona bowiem odpowiedź na defensywę, w jakiej znalazła się Rosja na obszarze postsowieckim. W planie strategicznym zaś polityka „odrodzenia imperium” jest wewnętrznie sprzeczna, gdyż Rosja nie może jednocześnie gwarantować bezpieczeństwa w Azji Centralnej, na Kaukazie i w europejskiej części obszaru postsowieckiego. Dlatego też skierowaniu rosyjskiej aktywności w kierunku Gruzji, a w przyszłości w kierunku Białorusi i Ukrainy musi towarzyszyć inspiracja wschodnia i zachodnia.
Przykład wschodniej inspiracja dla ekspansji Rosji na Kaukazie stanowi przebieg szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w stolicy Tadżykistanu Duszanbe 27-28 sierpnia 2008 r.[13]W końcowej deklaracji uczestnicy tej organizacji wyrazili z jednej strony pełne zrozumienie dla działań Moskwy na Kaukazie, ale jednocześnie opowiedzieli się za stosowaniem zasady integralności terytorialnej państw i sprzeciwili się użyciu siły w stosunkach międzynarodowych. Organizacja, której członkiem są Chiny, poparła rosyjski zamiar przeprowadzenia konferencji międzynarodowej na temat uregulowania sytuacji w Afganistanie. Szanghajska Organizacja Współpracy „zrozumiała” przyczyny działań zbrojnych Rosji w Gruzji, ale nie poparła uznania niepodległości Abchazji i Osetii Płd. Okazało się, że Rosja nie ma sojuszników i musi wspierać proces budowania systemu zbiorowego bezpieczeństwa w Azji Centralnej z udziałem Chin.
Najbardziej jaskrawym przykładem zależności pomiędzy wschodnią a zachodnią inspiracją polityki Moskwy może być sytuacja w Tadżykistanie. W latach 90. dzięki wysiłkom Rosji, Iranu i Stanów Zjednoczonych udało się doprowadzić do stabilizacji sytuacji w tym państwie. Tadżykistan stał się wtedy obiektem rosnącego zainteresowania państw zachodnich. Interwencja NATO w Afganistanie odsunęła na pewien czas islamskie fundamentalistyczne zagrożenie od granic Azji Centralnej i z tego punktu widzenia interwencję NATO w Afganistanie można uznać za największy sukces polityczny Rosji. Odpowiedzią na to był jednak wzrost aktywności Rosji w zachodniej części obszaru postsowieckiego i sprzeciw wobec dalszego rozszerzania bloku atlantyckiego. Natomiast fiasko misji NATO w Afganistanie zmusi zapewne Rosję i Chiny do odgrywania bardziej aktywnej roli w tym regionie.
Świadectwem zachodniej inspiracji ekspansji Rosji na Kaukazie mogą zaś być niedawne niedyskrecje Jean-Davida Levita, doradcy prezydenta Francji[14]. Wynika z nich, że nadal aktualnym celem polityki rosyjskiej pozostaje usunięcie prezydenta Saakaszwilego. Istota tej niedyskrecji polega bowiem nie na słowach, których użył Putin, a na poświadczeniu ewolucji prezydenta Francji z krytyka polityki Kremla w lojalnego sojusznika[15]. W podobnym duchu należy także interpretować polskie reakcje na incydent w Achalgori. Wersja o „gruzińskiej prowokacji” najpierw narodziła się w Warszawie, potem została podchwycona przez ministra Siergieja Ławrowa, a następnie zdezawuowana przez władze Osetii Południowej, które wzięły na siebie całą odpowiedzialność za incydent. W ten sposób polska opinia publiczna najpierw została wykorzystana do uzasadnienia ponownej napaści Rosji na Gruzję, a następnie umiejętnie podzielona na tle stosunku do Gruzji i jej niepodległości[16]. Czy więc dążenie do oddzielenia Polski od Rosji pasem państw wschodnioeuropejskich nie doprowadzi do rezultatów odwrotnych od zamierzonych: destabilizacji sytuacji w Europie Wschodniej i realnego zbliżenia Chin i Rosji? Tymczasem zabezpieczenie interesów Polski na Zachodzie wymaga realnej okcydentalizacji Rosji i skierowania jej ekspansji na Wschód. Historyczne odstępstwa od tej logiki pokazują, że istnieje związek pomiędzy działaniami Rosji przeciwko Polsce a inspiracją płynącą z Zachodu i ze Wschodu[17]. Rzecz nie jest taka prosta, gdyż specyficzna „westernizacja” lat ostatnich doprowadziła właśnie do ostrej rywalizacji z Zachodem, której nie było na początku lat 90., gdy Rosja pod względem gospodarczym i społecznym niewiele się różniła od Związku Sowieckiego. Dlatego też warto krytycznie się przyjrzeć obrazowi „odrodzenia imperium”.
Obraz „odrodzenia imperium” budowany jest na zasadzie prostego porównania lat 90. XX w., jako okresu porażek i katastrof, z pierwszymi latami XXI w., okresu stabilizacji i odzyskiwania siły. Zwolennicy tej koncepcji popełniają jeden zasadniczy błąd, gdyż w sposób zbyt automatyczny przenoszą analizę wewnętrznej sytuacji politycznej Rosji na analizę polityki zagranicznej, wykorzystując uproszczoną opozycję „słaby Jelcyn” – „silny Putin”. Jeśli przestaniemy rosyjską politykę przekształcać w stereotyp przy pomocy banału „chaosu lat 90.” i „putinowskiej stabilizacji”, to dostrzeżemy, że „słaby Jelcyn” osiągnął znacznie więcej niż „silny Putin”. Jelcynowska polityka, której zarzuca się ciągłe ustępstwa wobec Zachodu, przyniosła Rosji znacznie więcej korzyści niż polityka Putina. Aby nie być gołosłownym, warto przypomnieć najważniejsze sukcesy polityczne Jelcyna:
– utworzenie na ruinach Związku Sowieckiego Wspólnoty Niepodległych Państw i wykorzystanie tej organizacji do przejęcia znacznej części sowieckich sił zbrojnych i potencjału atomowego;
– uznanie przez państwa WNP statusu Rosji za „kontynuatora” Związku Sowieckiego, a następnie wykorzystanie oryginalnej koncepcji „kontynuacji” do przejęcia przez Rosję miejsca Związku Sowieckiego w systemie międzynarodowym, pomimo braku identyczności pod względem terytorium i ludności oraz braku sukcesji prawnej;[18]
– stworzenie wizerunku pioniera reform gospodarczych i politycznych, które stanowiły powszechnie uznany punkt odniesienia dla państw postsowieckich, umiejętne wykorzystywanie w tym celu legendy sierpnia 1991 r.;
– brak politycznej konkurencji o przywództwo na obszarze postsowieckim, faktyczne uznanie przez Zachód tej pozycji Rosji;
– wpływ na sytuację wewnętrzną we wszystkich państwach WNP, czego jaskrawym wyrazem było wsparcie dla Eduarda Szewardnadze w 1992 r., Hajdara Alijewa w 1993 r. i Leonida Kuczmy w 1994 r.;
– samodzielne wstrzymanie sześciu konfliktów zbrojnych: gruzińsko-osetyńskiego i mołdawsko-naddniestrzańskiego latem 1992 r., gruzińsko-abchaskiego i wojny domowej w Gruzji jesienią 1993 r., armeńsko-azerbejdżanskiego w maju 1994 r. oraz wojny domowej w Tadżykistanie w 1997 r.;
– doprowadzenie do zamrożenia konfliktów lokalnych i do legalizacji obecności swoich sił pokojowych w strefach konfliktów na mocy porozumień w Dagomysie (Osetia Płd.), porozumienia moskiewskiego (Abchazja), memorandum moskiewskiego (Naddniestrze);
– doprowadzenie do uzyskania przez Białoruś, Kazachstan i Ukrainę statusu państw bez broni atomowej i przejęcie sowieckiego potencjału atomowego;
– legalizacja obecności rosyjskich sił zbrojnych w państwach WNP, np. podpisanie umowy regulującej stacjonowanie rosyjskiej floty na Krymie.
„Słaba Rosja” Jelcyna osiągnęła wiele sukcesów, do których utrzymania i kontynuacji okazało się niezdolne „odradzające się imperium” Putina. Kryzys finansowy w 1998 r., a następnie „sprawa Jukosu” pozbawiły Rosję wizerunku lidera przemian gospodarczych, a „kolorowe rewolucje” – przemian politycznych. Od lat kwestionowana jest dominacja rosyjska na obszarze postsowieckim, a wojna pięciodniowa pokazała, że musi ona siłą walczyć o to, co kiedyś osiągała w sposób pokojowy.
W latach 90. ukształtował się kompleks rozpadu Związku Sowieckiego, który w okresie Putina uległ hipertrofii. Elita rosyjska już w latach 90. rozpatrywała Federację Rosyjską jako państwo sezonowe, a przynajmniej niepełnowartościowe. Celem rosyjskiej polityki stało się odkupienie „grzechu białowieskiego”. Nowa Rosja, zamiast jak najszybciej rozstawać się z sowiecką przeszłością, wzięła na siebie „sowieckie brzemię”. Stąd też, zdaniem Siergieja Markiedonowa, wynika inercyjny scenariusz rosyjskiej polityki, polegający na dążeniu do zachowania staus quo, wykorzystywania „sowieckich zasobów stabilności” i powstrzymywania procesów przemian na obszarze postsowieckim[19]. Tak samo jak w polityce wewnętrznej elita putinowska dumna jest z powstrzymania rozpadu Federacji, tak również w polityce zagranicznej chce jedynie zachować sowiecki projekt, a przynajmniej to, co z niego jeszcze zostało.
Markiedonow trafnie zwraca uwagę na praktyczne konsekwencje kompleksu rozpadu. Rosja przestała forsować jakiekolwiek projekty modernizacyjne w państwach postsowieckich, a misja Rosji na obszarze postsowieckim zredukowana została jedynie do pojęcia „stabilizacji”, gdy z takimi wartościami jak „postęp”, „rozwój”, „modernizacja”, „demokracja” kojarzą się jedynie państwa Zachodnie. Rosja zaczęła także ograniczać się do wspierania wyłącznie skorumpowanych reżimów autorytarnych lub egzotycznej opozycji w osoby Igora Giorgadze w Gruzji lub Ajaza Mutalibowa w Azerbejdżanie. Towarzyszyła temu niezdolność do nawiązania kontaktów z młodszym pokoleniem elit postsowieckich. Paradoksalnym skutkiem „odbudowy imperium” stało się „kurczenie wpływów”, o którym zaczęli coraz częściej mówić oficjalni przedstawiciele Kremla. W czerwcu 2006 r. Modiest Kolerow, szef zarządu w Administracji Prezydenta odpowiadającego za międzyregionalne kontakty kulturowe, a więc za „miękką politykę”, stwierdził: „Na obszarze postsowieckim nie ma żadnych sił prorosyjskich”[20]. Pewna przesada tego sformułowania nie zmienia faktu, że adekwatnie opisuje ono utratę przez Rosję wpływów w sferze społecznej i kulturowej.
Najważniejszą może konsekwencją orientacji na projekt stabilizacyjny jest problem, rosyjskiej dyplomacji z interpretacją motywów „wielkiej gry” społecznej i kulturowej, którą na obszarze postsowieckim prowadzą Stany Zjednoczone i państwa europejskie. Nie chodzi tylko o poznanie politycznego tezaurusa przyjętego w USA i w Europie i nieumiejętne wykorzystywanie go swoim interesie. Najważniejsza jest niezdolność do zrozumienia obiektywnych interesów USA i Europy na obszarze postsowieckim. Największym sukcesem politycznym Putina była interwencja NATO w Afganistanie. Rosja była w stanie jedynie zamrozić konflikty lokalne, ale nie potrafi własnymi siłami ich rozwiązać i dlatego pojawienie się wojsk sojuszu na tym obszarze było nieuchronne.
Po 2000 r. rozpoczął się na obszarze postsowieckim proces ucieczki, może nie tyle od Rosji, ile od putinowskiego projektu stabilizacyjnego. Obok „kolorowych rewolucji” należy w tym kontekście wymienić rezygnację przez Mołdawię z uprzywilejowanej roli Moskwy w uregulowaniu konfliktu w Naddniestrzu i formowanie się wokół Ukrainy i Kazachstanu dwóch różnych ośrodków alternatywnej geopolitycznej grawitacji. Również polityka „mocarstwa energetycznego” przyniosła Rosji wiele szkód w relacjach z państwami potencjalnie sojuszniczymi, np. Armenią i Białorusią. Podsumowując swoje rozważania, Siergiej Markiedonow sformułował w 2007 r. następującą prognozę: „Aby ponownie stać się centrum przyciągającym państwa sąsiednie, współczesna Rosja powinna zaproponować państwom WNP własny, a nie sowiecki projekt. Jeśli w najbliższym czasie nie zmieni swojej strategii i nie przemyśli swojej misji politycznej na obszarze postsowieckim, to czeka ją nie zwykłe ograniczenie wpływu na sąsiadów, ale gruntowna zmiana statusu na terenie byłego Związku Sowieckiego. Z regionalnego lidera Rosja przekształci się najzwyczajniej w największe państwo tej części Euroazji, przy czym niekoniecznie najbardziej efektywne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i społecznego. A to z kolei pociągnie za sobą kardynalne przekształcenie roli Rosji w wymiarze globalnym. […] z kraju przewodniczącego grupie G-8, przekształcimy się w bardzo niewygodnego dla Zachodu partnera”[21].
Z tego punktu widzenia wojnę pięciodniową możemy rozpatrywać na dwa różne, ale związane ze sobą sposoby, po pierwsze, jako realizację tej prognozy, a po drugie, jako sposób przełamania „scenariusza inercyjnego”. Rosja rzeczywiście przekształciła się w kłopotliwego partnera Zachodu, który coraz częściej wymaga specjalnego traktowania ze strony graczy globalnych. Wiele będzie zależeć od dalszego przebiegu kryzysu gospodarczego, który najbardziej uderzył w gospodarkę rosyjską. Spadek cen ropy naftowej powinien ostudzić ambicje Kremla. Jednakże rosnąca konkurencja na rynku kapitałów powoduje, że Rosja nie ma szans na uzyskanie „nagrody” w postaci kredytów od międzynarodowych instytucji finansowych w zamian za przestrzeganie reguł gry. W warunkach rosnącej niepewności popychać to może Rosję w kierunku prowadzenia coraz bardziej agresywnej polityki, wszędzie tam, gdzie będzie to możliwe.
Za takim rozwojem sytuacji przemawia związek pomiędzy wojną z Gruzją a rozwojem kryzysu finansowego w Rosji. Na ogół uważa się, że wojna spowodowała kryzys zaufania do gospodarki rosyjskiej, a następnie ucieczkę kapitałów, większą niż na innych rynkach. W rzeczywistości pierwsze załamanie na rynku rosyjskim nastąpiło 19 maja 2008 r., kolejne 18 lipca, następne 25 lipca, a dopiero w dalszej kolejności w dniu rozpoczęcia działań wojennych 8 sierpnia, w dniu uznania niepodległości Abchazji i Osetii Płd. 26 sierpnia i skokowo w kolejnych dniach września. Według ocen Andrieja Iłłarionowa od 19 maja do końca września kapitalizacja firm notowanych na rosyjskim rynku finansowym obniżyła się o 800 mld dol. Z tej kwoty strata 200 mld przypada na dwa „przedwojenne” miesiące kryzysu (19.05-17.07.2008)[22]. Wojna z Gruzją niewątpliwie wpłynęła na pogłębienie kryzysu, ale w sensie chronologicznym kryzys finansowy wyprzedził działania wojenne. Ponieważ powodzenie militarne spowodowało przejściową euforię społeczną, można działania wojenne rozpatrywać jako sposób zapobiegania negatywnym skutkom politycznym kryzysu gospodarczego. Warto pamiętać, że w Rosji już raz ten typ technologii politycznej został wykorzystany w 1999 r.
Wojna z Gruzją oraz uznanie przez Rosję niepodległości Abchazji i Osetii Południowej oznaczało gwałtowne naruszenie reguł gry, przyjętych na obszarze postsowieckim. Interpretować to można jako próbę przezwyciężenia „scenariusza inercyjnego” prowadzącego do minimalizacji roli Rosji na obszarze postsowieckim. Związek Sowiecki rozpadł się wzdłuż granic republik związkowych, jednakże formalna likwidacja państwa związkowego i powstanie piętnastu niepodległych państw rzecz jasna nie zakończyło tego procesu. Naruszenie przez Rosję ukształtowanego po 1991 r. na obszarze postsowieckim geopolitycznego status quo może się mieścić w logice procesu rozpadu komunistycznego projektu, który za bolszewikiem Juozasem Vareikisem można porównać do podziału „mieszkania komunalnego”. Przełamanie „scenariusza inercyjnego” może otworzyć przed Rosją nowe możliwości, chociaż związane jest z dużym ryzykiem pogorszenia stosunków nie tyle z Zachodem, ile ze wszystkimi państwami WNP i z Chinami. O takich zagrożeniach pisał były minister do spraw WNP Anatolij Adamiszyn, jeszcze przed podpisaniem przez Dmitrija Miedwiediewa dekretu o uznaniu Abchazji i Osetii Płd[23].
Problem polega na tym, że wojna z Gruzją może w jeszcze większym stopniu uzależnić Rosję od „scenariusza inercyjnego”. „Precedens abchasko-osetyński” nie wpłynął na odmrożenie konfliktów lokalnych na obszarze postsowieckim. Po sierpniu 2008 r. jakiekolwiek rozwiązanie konfliktu karabachskiego i konfliktu naddniestrzańskiego stało się mniej realnej niż przed wojną. Stawki znacznie wzrosły, gdyż lokalne konflikty stały się elementami globalnej intrygi, a krąg potencjalnych uczestników się zwiększył. Wojna na Kaukazie raczej potwierdziła trwałość funkcjonalnej współpracy Kiszyniowa z Tyraspolem, niż gotowość stron tego konfliktu do uznania przewodniej roli Rosji[24]. Armenia, która poniosła straty w wyniku wojny z Gruzją i fizycznie odcięta jest od Rosji, rozpoczęła zbliżenie z Turcją. Azerbejdżan zaś stracił nadzieję na odzyskanie Karabachu siłą, a brak uregulowania tego konfliktu stał się jedynym czynnikiem gwarantującym mu dalszy udział w globalnej grze[25]. Straty gospodarcze poniesione przez Gruzję mogą być zrekompensowane kwotą 4,55 mld dolarów, obiecaną przez konferencję w Brukseli 22 października 2008 r. Jeśli środki te zostaną przeznaczone – dowodzi Donald Rayfield – na sfinansowanie zmian strukturalnych w gospodarce oraz reorganizację sił zbrojnych, rozbudowę wywiadu, unowocześnienie systemów obronnych i systemów przetwarzania informacji, to może się ona okazać zwycięzcą pokoju[26]. Warunkiem jest przezwyciężenie kryzysu psychologicznego i odrzucenie modelu etnicznej integracji politycznej na rzecz modelu obywatelskiego.
Polityka Rosji może być podporządkowana „scenariuszowi inercyjnemu” także w innym, bardziej lokalnym znaczeniu. Siergiej Markiedonow, broniąc decyzji prezydenta Miedwiediewa z 26 sierpnia 2008 r., wskazuje jednocześnie, że nie miał on wyjścia, gdyż w przeciwnym wypadku zostałaby okazana „słabość”, a Abchazja i Osetia Płd. mają bezpośredni związek z bezpieczeństwem Kaukazu Północnego. Pisze on również o wpływie relacji pomiędzy Abchazją a Iczkerią na politykę Moskwy. Gdy interesy te są przeciwstawne, polityka Moskwy staje się bardziej „miękka”, gdy interesy są zbieżne, polityka staje się „twarda”[27]. Uznanie niepodległości Osetii Płd. już wpłynęło na zmianę sytuacji w Inguszetii i wycofanie się Kremla z putinowskiej polityki wobec tej republiki. Powodzenie abchaskiego projektu państwowego może też wpłynąć na sytuację w tym regionie. Abchazowie do perfekcji opanowali sztukę manipulowania swoimi suwerenami i dosyć łatwo można sobie wyobrazić w przyszłości ich sprzeciw wobec polityki Kremla. Na koniec warto odnotować początek dyskusji na temat „abchaskiego precedensu”, którą sprowokował nadzwyczajny zjazd narodu czerkieskiego. W Czerkiesku po raz kolejny został sformułowany postulat połączenia w jeden podmiot wszystkich ziem zamieszkałych przez Adygów. Propozycja ta, chociaż całkowicie mieści się w politycznych granicach Federacji Rosyjskiej, dotyczy wielu spornych kwestii, takich jak własność ziemi, reforma samorządowa i przeprowadzenie Olimpiady w Soczi w 2014 r. Każda Olimpiada jest ważnym przedsięwzięciem odnoszącym się zarówno do historii politycznej, jak i polityki historycznej. Soczi nierozłącznie związane jest z pamięcią o wojnie kaukaskiej i o tragedii Adygów, często nazywanej ludobójstwem. Kreml zaś skłania się do przeprowadzenia igrzysk olimpijskich na „ziemi starożytnych Greków”. Nawiązanie do „greckiego projektu” Katarzyny II w pełni odpowiada obrazowi „odrodzenia imperium”, ale czy nie podzieli ono losu innych przedsięwzięć księcia Grigorija Potiomkina?
Włodzimierz Marciniak(ur. 1954): politolog, specjalista w zakresie polityki rosyjskiej. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Doktorat obronił w Instytucie Filozofii UW w roku 1989. Habilitację uzyskał w roku 2001 za pracę Rozgrabione Imperium. Upadek Związku Sowieckiego i powstanie Federacji Rosyjskiej. W latach 1992-1997 radca Ambasady RP w Moskwie. Od 2002 roku kieruje Zakładem Porównawczych Badań Postsowieckich w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Od 2006pracuje jako profesor w Zakładzie Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego Wyższej Szkoły Biznesu – National-Louis Universityw Nowym Sączu. Od 2008zasiada w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych. W pracy naukowej zajmuje się głównie tematyką współczesnej Rosji oraz rosyjskiej myśli politycznej i społecznej. Jest autorem licznych artykułów naukowych i publicystycznych, uczestnikiem konferencji i programów badawczych oraz komentatorem bieżących wydarzeń politycznych w Rosji. Mieszka w Komorowie.
Przypisy:
[1]P. Niekarsułmier, [P. Necarsulmer] D. Polikanowa, Stiereotipy: ritoriczeskaja konfrontacyja, „Wiedomosti” 14.12.2006.
[2]F. Hill, Energy Empire: Oil, Gas and Russia’s Revival. The Foreign Policy Centre, London 2004, s. 146.
[3]R. Holbrooke, David and Goliath. Putin Tries to Depose a Neighbor, „The Washington Post” 27.11.2006.
[4]S. Markiedonow, Rossija Władimira Putina i SNG: missija biez celi, „Nieprikosnowiennyj zapas. Diebaty o politikie i kulturie” nr 50 2007 (www.nz-online.ru/index.phtml?aid=80018029).
[5]Priezidient Rossii, Wystuplenije na sowieszczanii z posłami i postojannymi priedstawitielami Rossijskoj Fiedieracyi, 27 ijunia 2006 g. Moskwa (www.kremlin.ru/text/appears/2006/06/107802.html).[Prezydent Rosji. Wystapienie na naradzie z ambasadorami i stałymi przedstawicielami Federacji Rosyjskiej, 27 czerwca 2006 r.]
[6]Por. A. Bogaturow, Tri pokolenija wnieszniepoliticzeskich doktrin Rossi [w:] Mieżdunarodnyje otnoszenija, eniergietika, biezopasnost’: popytka obszczego podchoda, Th. Gomart, A. Malgin (ried.), MGIMO/IFRI. Moskwa 2007, s. 26.
[7]Ibidem, ss. 29-32.
[8]Por. A. Iłłarionow, Priedczustwije katastrofy (www.polit.ru/dossie/2007/06/12/catastrofa.html).
[9]Por. F. Łukjanow, Wnieszniaja politika Rossii: witki spirali, „Nieprikosnowiennyj zapas. Diebaty o politikie i kulturie” nr 50 2007 (www.nz-online.ru/index.phtml?aid=80018025).
[10]Ibidem, s. 6.
[11]D. Trienin, Mir posle Awgusta. Lekcyja Dmitrija Trienina (www.polit.ru/lectures/2008/11/05/trenin.html).[Świat po Sierpniu. Wykład Dmitrija Trienina]
[12]P. Żurawski vel Grajewski, Polityka polska na forum Unii Europejskiej 2005-2007 a cele polityczne Rzeczypospolitej – próba oceny, referat na konferencji „Polskie wyzwania: państwo – tożsamość – rozwój”, Warszawa 9-10.05.2008.
[13]Por. Strany SzOS gotowy sowmiestno otwieczat’ na obszczyje wyzowy i ugrozy (http://www.regnum.ru/news/1047770.htm).
[14]Por. V. Jauvert, Histoire secrète d’un revirement. Sarko le Russe, „Le Nouvel Observateur” 13.11.2008 (http://hebdo.nouvelobs.com/hebdo/parution/p2297/articles/a388078-.html).
[15]Por. W. Abarinow, Za czto? Za gienocid (www.grani.ru/Politics/World/Europe/p.144179.html).
[16]Komentator wojskowy strony internetowej Grani.ru uważa, że nocny incydent w Achalgori świadczy, o przygotowaniach Rosji do nowej wojny z Gruzją, prawdopodobnie już wiosną 2009 r. Por. Polskije własti: Kortiedż priezidientow w Achałgori obstrielali russkije (www.grani.ru/Politics/World/Georgia/p.144505.html).
[17]Odwołuję się tu do rozważań J. Ekesa na temat aksjomatów polskiej polityki wschodniej wywiedzionych z analizy jej pierwszej odsłony w XVII stuleciu. Por. J. Ekes, Polska – Rosja – Europa, Pressje, Teka 13 Klubu Jagiellońskiego 2008, ss.129-140.
[18]Por. W. Cybukow, Problemy prawopriejemstwa w Sodrużestwie Niezawisimych Gosudarstw, MGIMO. Moskwa 1994, s. 9-15.
[19]S. Markiedonow, Rossija Władimira Putina i SNG…, s. 4.
[20]M. Kolerow, Czto my znajem o postsowieckich stranach. Lekcyja Modiesta Kolerowa (www.polit.ru/lectures/2006/07/04/kolerov.html).[Cowiemy o krajach postsowieckich. Wykład Modesta Kolerowa]
[21]S. Markiedonow, Rossija Władimira Putina i SNG…, s. 6.
[22]Por. A. Iłłarionow, Priroda rossijskogo krizisa (www.gazeta.ru/comments/2008/10/01_x_2846502.shtml).
[23]Por. A. Adamiszyn, Briemia priznanija (www.gazeta.ru/politics/2008/08/22_a_2819208.shtml).
[24]Por. W. Dubnow, Priznannoje niedogosudarstwo (www.gazeta.ru/comments/2008/10/17_a_2858476.shtml).
[25]Idem, Imitacyja wojny i mira (www.gazeta.ru/comments/2008/10/31_a_2869889.shtml).
[26]Por. D. Rayfield, Gruzija posle wojny (www.polit.ru/institutes/2008/11/24/war.html).
[27]Por. S. Markiedonow, Dipłomatija nie konwiejier po proizwodstwu standartnych dietalej (www.gazeta.ru/comments/2008/08/29_a_2825037.shtml).
Niniejszy tekst ukazał się w XV Tece Pressji– Wydawnictwa Klubu Jagiellońskiego
Zapraszamy na stronę KJwww.kj.org.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!