Lwowska rzeka Pełtew – jej przeszłość i przyszłość

Znaczna większość mieszkańców Lwowa nie uświadamia sobie, że miasto nasze zostało zbudowane nad lub na rzece Pełtwi, jej licznych dopływach, strumykach, błotach i jeziorach.

Tylko na pierwszy rzut oka wszystko to jest ukryte pod ziemią i osuszone. Rzeczywistość wygląda inaczej. Pełtew nawet pod ziemią wpływa na stan lwowskich ulic, fundamenty kamienic i ekologię miasta. Połączenie systemu kanalizacji miejskiej z korytem rzeki i regulacja w niektórych miejscach jej koryta– to wszystko wyglądało rewelacyjnie na przełomie XIX – XX wieku. Teraz naukowcy widzą w tym tyle plusów, co i minusów.

Problem oczyszczania ścieków dawno jest już jednym z najważniejszych problemów naszego miasta. Zagrożenie stanowi również stan techniczny podziemnych kanałów i przejść. Na terenie Lwowa, Pełtew płynie w 15-kilometrowym kolektorze. Poza miastem lwowskie ścieki płyną do zachodniego Bugu i dalej do Wisły. Jak żartował prof. Włodzimierz Kuczeriawy, ryby już w Pełtwi można zobaczyć, ale broń Boże zjeść. Do problemów technicznych dochodzą również aspekty historyczne, socjo-kulturowe, a nawet turystyczne. Dlatego właśnie lwowskie Muzeum Idei wystąpiło z inicjatywą organizacji konferencji naukowej, poświęconej problemom rzeki Pełtwi. Wśród organizatorów znalazła się Lwowska Rada Miejska, niemieckie Towarzystwo Współpracy Technicznej GTZ, Centrum Historii Miejskiej, międzynarodowy projekt „LeoPoltvis”, który bada problemy Pełtwi od 2008 r.

Oczywistymi są niecierpiące zwłoki projekty remontu podziemnych systemów komunikacyjnych, oczyszczenia ścieków, stabilizacja poziomu wód gruntowych. Projekt oddzielenia systemu kanalizacyjnego miasta od wód rzeki i jej dopływów też nie wygląda fantastycznie, lecz wymaga ogromnych pieniędzy. Podczas konferencji naukowcy z Niemiec, Polski, Włoch i Ukrainy omówili również znacznie ciekawsze i kontrowersyjne projekty, jak wydobycie Pełtwy spod ziemi i możliwość jej przepływu otwartym korytem naturalnym w centralnej części miasta, np. alejami Szewczenki (ul. Akademicka). i Swobody (Wały Hetmańskie) Oczywiście pociągnie to za sobą budowę mostów, przejść, oryginalnych nadbrzeży. Na tle takich pomysłów, organizacja podziemnych tras turystycznych kolektorami Pełtwy już nie wygląda dziwacznie, lecz staje się rzeczywistością najbliższych pięciu lat. Potencjał Pełtwi nie jest jeszcze w pełni wykorzystywany. Sprawa może stać się bardzo ważnym katalizatorem rozwoju Lwowa. Rewitalizacja lwowskiej rzeki, może zmienić twarz historycznej części miasta. Na konferencji podkreślono również, że brak uwagi poświęcanej problemowi Pełtwi, grozi katastrofą ekologiczną i ogromnym niebezpieczeństwem nie tylko dla Lwowa, lecz też obszernego terytorium w dopływie zachodniego Bugu, nawet na terenach Polski.

Naszym czytelnikom krótko przypomnimy, że Pełtew w XIII-XIX wiekach odgrywała bardzo ważną rolę w życiu Lwowa, jego gospodarki i obrony. Pełtew zaczynała się na Kulparkowie i płynęła pod Wzgórzem Wóleckim. Dopływ Pełtwy to rzeczka Soroka, płynąca od parku Stryjskiego, potok Kozielniki i Świnoryja. Dla obrony średniowiecznego miasta najważniejsze znaczenie miało doprowadzenie wody z Pełtwy i jej dopływów do miejskiej fosy. Dla gospodarki Lwowa, pierwszorzędne znaczenie miały liczne młyny, sadzawki i stawy. W XIII wieku kronikarze wspominają dwa młyny na Przedmieściu Krakowskim, zaś w XVII w. było ich już 11 na Krakowskim i 7 na Przedmieściu Halickim. Budowano całe kaskady stawów i prowadzono hodowle ryb. Powszechnie znane były stawy niedaleko kościoła Sakramentek oraz staw Pełczyński. Jeszcze jeden znajdował się na miejscu współczesnego bazaru Krakowskiego. Większość z nich zlikwidowano w XVIII-XIX w. Koryto Pełtwi regulowano w różnych miejscach. W średniowieczu, na rzeka płynęła do ul. Gródeckiej w rejonie klasztoru Brygidek. Podczas rozmów sesyjnych nikt nie mógł odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie skąd nazwa rzeki się wywodzi. Dr Roman Mohytycz wyraził przypuszczenie, że może być to nazwa bardzo stara, nawet niesłowiańska, ale związana z plemionami bałtyckimi.

Podczas konferencji swoje referaty wygłosili m.in. prof. Włodzimierz Kuczeriawy, dr Mohtycz, Lilia Onyszczenko, Oleś Dzyndra. Bardzo ciekawe propozycje można było usłyszeć od gości z Niemiec. Norbert Lucke z Drezna, mówił o współczesnych technologiach oczyszczania wód. Niezwykle ważnymi dla Lwowa mogą być doświadczenia naukowców i ekologów z niemieckiego Lipska. Gabriela Zelmann, od początku lat 90. bierze udział w projekcie „Neue Ufer” (Nowy Brzeg) dla Lipska. To, co dla Lwowa jest bardzo daleką perspektywą, np. wydobycie Pełtwy spod ziemi, jej całkowite oddzielenie od systemu kanalizacji i rewitalizacja jej wód, w Lipsku stało się rzeczywistością. Tam częściowo wydobyto z podziemnych kolektorów miejscową rzekę Plaise Elster. O swoich doświadczeniach w sprawie rewitalizacji wód miejscowych rzek mówili naukowcy z Łodzi, Warszawy, Gdańska. Niezwykle interesujący był referat Marty Moretti z Wenecji. Moretti, historyk z wykształcenia, mówiła o doświadczeniu w Wenecji w sferze kultury, urbanistyki, turystyki w ramach tak obszernego tematu, jak „miasto i woda”.

Sesja naukowa, dotycząca Pełtwy, wyświetliła szereg bardzo ciekawych, a zarazem niepokojących problemów. Nasza rzeka istnieje i żyje nie znanym dla nas życiem. Może stać się i obiektem katastrofy ekologicznej, i niezwykle atrakcyjnym zabytkiem historycznym oraz kolejną atrakcją turystyczną.

Jurij Smirnow

Źródło: Kurier Galicyjski nr 6 (130) z 1-14 kwietnia 2011 r.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply