W 2004 roku w Kijowie przebieg wyborów obserwowało ponad półtora tysiąca obserwatorów z różnych krajów. Nie wszyscy byli jednak tylko “obserwatorami”. Walka o uczciwe wybory z jednej strony i manipulacje samą instytucją obserwacji wyborów z drugiej toczyły się do ostatniej chwili, nawet w powtórzonej elekcji, w której ogłoszono zwycięstwo Wiktora Juszczenki.

Jednym z instrumentów nieudolnie wykorzystywanych przez Moskwę była wówczas Organizacja Obserwacji Wyborów Wspólnoty Niepodległych Państw (CIS-EMO), zarejestrowana w Rosji jako NGO. Organizacja – wydmuszka, której biura nie sposób nigdzie znaleźć, reprezentowana była wówczas przez niejakiego Aleksieja Koczetkowa. Już na pierwszy rzut oka ukraińskie niezależne media uznały, że jest to struktura powiązana z rosyjskimi specsłużbami, której podstawowym zadaniem jest delegitymizacja procesu wyborczego za wszelką cenę.

Kim jest założyciel owej tajemniczej organizacji autorytatywnie oceniającej „poziom demokratyczności” wyborów w rożnych krajach byłego ZSRR? Co ciekawe, to człowiek, który z demokratycznymi pryncypiami już na pierwszy rzut oka niewiele ma wspólnego. W latach 90-tych był jednym z liderów neonazistowskiej partyjki występującej pod nazwą „Rosyjska Jedność Narodowa”, formacji przypominającej marginalne ugrupowania w rodzaju PPN Leszka Bubla w Polsce, lecz w dużej mierze kontrolowanej przez dawne radzieckie służby specjalne. Koczetkow został także redaktorem naczelnym partyjnej gazetki „Russkij Poriadok”, w której – poza jadowitym antysemityzmem – szerzył przekonanie o tym, że Rosja powinna wszelkimi środkami walczyć o uratowanie ginącego imperium. Wegetacja w opozycji, przerwana kilkumiesięczną odsiadką w więzieniu Lefortowo, skończyła się dla późniejszego założyciela CIS-EMO wraz z początkami putinowskiej Rosji. Właśnie wtedy Kreml postanowił „wspierać” demokrację w krajach swojej „bliskiej zagranicy”. Nie znalazł do tej roli nikogo bardziej odpowiedniego od byłego neofaszysty, który tylko dzięki jelcynowskiej amnestii opuścił mury więzienia. Widocznie ktoś doszedł do wniosku, że takiego człowieka łatwiej kontrolować…

A kontrolować było istotnie co. W rosyjskich i ukraińskich mediach wkrótce pojawiły się artykuły dziennikarzy śledczych, którzy dotarli do korespondencji Koczetkowa. Okazało się, że lider CIS-EMO wystawiał swoim klientom słone rachunki; tylko na wyborach prezydenckich na Ukrainie w 2010 roku otrzymał od kremlowskiej administracji ponad 700 tys. dolarów, a dodatkowe 360 tys. – od Partii Regionów i sztabu Janukowycza. W zamian za to prokremlowscy obserwatorzy mieli dochodzić do odpowiednich wniosków. I doszli. Co ciekawe, wśród zagranicznych współpracowników Koczetkowa pojawili się wówczas także i polscy politycy, przede wszystkim słynący z prorosyjskich sympatii posłowie Samoobrony.

Ostatnie akordy działalności CIS-EMO to nieskrywana już współpraca z szefem departamentu stosunków międzyregionalnych i kulturalnych z zagranicą kremlowskiej administracji Siergiejem Winokurowem. To właśnie na jego zlecenie Koczetkow układał wybory w Osetii Południowej, co zresztą skończyło się wielkim skandalem i odwołaniem protektora CIS-EMO ze stanowiska. 27 kwietnia Winokurow stracił dotychczasowe zajęcie. Zrobiło się też jakby ciszej o CIS-EMO.

Na początku września rosyjskie media obiegła wiadomość, że Winokurow został wiceszefem Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR). Chwilę później okazało się, że CIS-EMO zamierza obserwować wybory na Ukrainie. Kremlowscy „obserwatorzy” związani z wywiadem zamierzają, jak widać, przygotowywać się na różne scenariusze. W zależności od zleceń gotowi będą na dowolne wnioski i oceny płynące z ich „obserwacji” kampanii wyborczej. Na szczęście, oczywistość ich powiązań została już zauważona przez ukraińskie media i zapewne nikt wystąpień CIS-EMO nie weźmie poważnie…

Marcin Marecki

Źródła:

http://www.kommersant.ru/doc/2015359

http://www.zavtra.com.ua/news/1/251911/

http://www.unian.net/news/487574-na-vyiboryi-v-ukraine-opredelen-smotryaschiy-ot-kremlya.html

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply