Jobbik potrzebuje odnowy

Właśnie z takiego założenia wychodzi László Toroczkai, który ogłosił właśnie powstanie wewnątrzpartyjnej platformy mającej na celu wyprowadzenie partii Jobbik z kryzysu. Jedna z legend współczesnego węgierskiego nacjonalizmu przegrała niedawno wybory na przewodniczącego partii, ale walka o przywództwo miała być nierówna właśnie z powodu demoralizacji ugrupowania.

W ostatnich miesiącach z partią pożegnało się kilka znanych twarzy, ale dopiero ewentualne odejście Toroczkaia byłoby prawdziwym ciosem dla Jobbiku. Obecny burmistrz Ásotthalom doczekał się bowiem statusu legendy węgierskiego nacjonalizmu. Swoją polityczną działalność zaczął już pod koniec ubiegłego wieku, kiedy pracował dla Węgierskiej Partii Sprawiedliwości i Życia (MIÉP). Dość szybko uznał jednak, że skuteczny ruch polityczny nie może ograniczać się jedynie do czysto parlamentarnej aktywności. Rozpoczął więc budowę ruchu kontrkulturowego, opartego o pracę z młodzieżą, rozwijanie własnych mediów oraz szeroko pojętą walkę na polu metapolitycznym.

Toroczkai jako przywódca Ruchu 64 Komitaty (HVIM) angażował się też w obronę praw mniejszości węgierskiej w państwach ościennych, dlatego otrzymywał zakazy wjazdu do Rumunii, Serbii i Słowacji. Na szersze wody wypłynął w 2006 roku, w czasie protestów przeciwko socjalistyczno-liberalnemu rządowi, dowodząc osławionym szturmem na budynek węgierskiej telewizji publicznej w Budapeszcie. W bieżącą walkę partyjną 40-letni nacjonalista zaangażował się dopiero przed pięcioma laty, kiedy został burmistrzem wsi Ásotthalom znajdującej na granicy węgiersko-serbskiej. Swoją aktywnością podczas kryzysu imigracyjnego zapracował na stanowisko wiceprzewodniczącego Jobbiku, choć został jego członkiem niedługo przed nominacją.

O tym, iż Toroczkai cieszy się sporym autorytetem wśród elektoratu narodowców oraz w samej partii świadczą zresztą wybory na przewodniczącego Jobbiku, rozpisane w związku z kwietniową porażką wyborczą i rezygnacją Gábora Vony. Przegrał on co prawda rywalizację z Tamásem Sneiderem, ale otrzymał 256 głosów delegatów przy 298 oddanych na nowego szefa ugrupowania. Toroczkai i Sneider znają się zresztą już blisko dwadzieścia lat, ponieważ działali razem we wspomnianym już MIÉP.

Nie od dzisiaj wiadomo, że w polityce nie ma jednak sentymentów, stąd były lider HVIM po porażce w wyborach nie szczędził słów krytyki wobec kierownictwa partii. Jego zdaniem w Jobbiku za sznurki nadal pociąga Vona, dlatego też kampania poprzedzająca zjazd ugrupowania nie była do końca uczciwa. Stronnicy wieloletniego lidera nacjonalistów mieli bowiem przekonywać szeregowych działaczy, iż nie powinni głosować na Toroczkaia, rozpowszechniając między innymi kłamliwe plotki na jego temat. Z tego powodu w wywiadach dla węgierskich mediów burmistrz Ásotthalom nie wahał się mówić o deficycie moralnym, który ma być obecnie największym problemem Jobbiku. Jednocześnie Toroczkai twierdził, że wieloletnia praca wszystkich uczciwych działaczy nie powinna pójść na marne.

Właśnie z tego powodu Toroczkai ogłosił zawiązanie wewnątrzpartyjnej platformy, której głównym celem ma być odbudowa pogrążonego w kryzysie Jobbiku. Przede wszystkim partia ma więc powrócić na swoją wcześniejszą pozycję wśród opozycji, a więc plasować się pomiędzy rządzącym Fideszem i rozdrobnioną lewicą. Były wiceprezes ugrupowania nie ukrywa bowiem, że nie podobała mu się polityka Vony polegająca na współpracy właśnie z lewicową częścią opozycji. W jednym z wywiadów Toroczkai szczególnie ostro wyraził się o Péterze Márki-Zaym, czyli wspólnym kandydacie przeciwników Fideszu w przedterminowych wyborach w miasteczku Hódmezővásárhely. Marcowa wygrana Márki-Zaya w dotychczasowym bastionie prawicy rozbudziła duże nadzieje wśród całej opozycji, dlatego zaczęła ona rozmawiać na temat ewentualnego sojuszu w jednomandatowych okręgach wyborczych. Zdaniem Toroczkaia błędem było nie tylko podjęcie rozmów z lewicą i liberałami, ale już samo wspieranie Márki-Zaya, który jego zdaniem jest bezbarwnym oportunistą skupiającym się na własnej karierze politycznej.

Nowa inicjatywa wewnątrz Jobbiku ma sprawić, że partia nie popełni po raz drugi tych samych błędów, zaś sam zjazd inicjatywy Toroczkaia ma nawiązać do lat świetności węgierskiego nacjonalizmu. Już 23 czerwca w Ásotthalom mają pojawić się więc nie tylko zwolennicy narodowo-radykalnego oblicza ugrupowania, ale także zespoły muzyczne przez wiele lat obecne na niemal każdej imprezie firmowanej przez Jobbik. Deklaracja założycielska nowego ruchu nie jest jeszcze znana, lecz wiadomo, że chce ono skupić się na kwestiach imigracji, ochrony mniejszości węgierskiej w państwach ościennych, czy też dalszych napięć pomiędzy węgierskim społeczeństwem oraz mniejszością romską.

Zdaniem niektórych komentatorów, Toroczkai dał Jobbikowi miesiąc swoistego ultimatum, aby jego obecne kierownictwo wykrystalizowało swoje stanowisko wobec korzeni ugrupowania. Nieprzypadkowo poruszył on zresztą problem romskiej mniejszości na Węgrzech, ponieważ wyciszanie tego kontrowersyjnego tematu było jednym z elementów strategii Vony, która miała na celu wykreować nowy wizerunek Jobbiku jako „nowoczesnej partii ludowej”. Sfera ideologiczna ma być zresztą podstawą odnowy węgierskiego ruchu nacjonalistycznego, dlatego Toroczkai kilkukrotnie podkreślił, że jego celem jest powrót do narodowych i chrześcijańskich tradycji będących fundamentem powstania partii przed prawie piętnastoma laty.

Tym samym Toroczkai postawił obecne kierownictwo Jobbiku w niezwykle trudnym położeniu. Spełnienie oczekiwań stronników niepokornego burmistrza będzie bowiem oznaczało przyznanie się do błędu, jakim było przyjęcie przed pięcioma laty bardziej umiarkowanej strategii, z której Sneider najwyraźniej nie chce zrezygnować. Z drugiej strony partii grozi poważny rozłam i odejście wciąż silnej radykalnej frakcji. Łącznie z Toroczkaiem nową platformę popiera bowiem połowa z czternastu burmistrzów wybranych z ramienia Jobbiku, a także posłanka Dóra Dúró (była kandydatką na wiceprzewodniczącą partii), zaś liczba parlamentarzystów nawiązujących do korzeni nacjonalistów z pewnością jest dużo większa.

Inicjator odnowy Jobbiku ogłaszając zjazd swojej inicjatywy podkreślił, że to kierownictwo partii zadecyduje o jej przyszłości, ale całkowite odrzucenie postulatów jego platformy może mieć daleko idące konsekwencje. Pojawił się jednak pewien promyk nadziei dla nacjonalistów, ponieważ Toroczkai ma pozostawać w stałym kontakcie ze Sneiderem. O tarciach wewnątrz partii świadczy jednak najlepiej fakt, iż jej rzecznik Péter Jakab mocno krytycznie wypowiedział się na temat platformy nacjonalistycznych samorządowców, a każda osoba tworząca wewnętrzne inicjatywy tak naprawdę występuje przeciwko Jobbikowi. Bój o tożsamość partii może więc przybrać charakter walki na noże.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply