Uchylona parę dni temu ustawa „O zasadach państwowej polityki językowej” z 2012 roku była w swej literze i duchu nad wyraz demokratyczna, odpowiadając w pełni europejskim standardom. Jednymi z jej potencjalnych beneficjentów mogli być obywatele Ukrainy narodowości polskiej.

Akt prawny, przedstawiany w polskich mediach jako „faworyzujący język rosyjski”, w istocie „faworyzował” mowę ukraińską, tj. potwierdzał jej status jedynego języka państwowego. Ustawodawca ukraiński podkreślił to w artykule 6. ust. 1.: „Językiem państwowym jest język ukraiński”. Ustawa zatem potwierdzała zapisy Konstytucji Ukrainy dotyczące statusu języka ukraińskiego jako państwowego. Co więcej, w ustępie 5. tegoż artykułu stwierdza się również, że żaden zapis ustawy nie może być interpretowany jako ukierunkowany na zawężenie sfery wykorzystania języka państwowego.

W art. 7. ust. 1. Ustawodawca ukraiński odwołał się do zapisów Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych, które Ukraina również zaimplementowała w swoim wewnętrznym ustawodawstwie i to już 15 maja 2003 roku (weszła ona w życie w 2006). Wobec tego jako języki regionalne przewiduje się:

– rosyjski

– białoruski

– bułgarski

– ormiański

– gagauski

– jidysz

– krymsko-tatarski

– mołdawski

– niemiecki

– grecki

polski

– romski

– rumuński

– słowacki

– węgierski

– rusiński

– karaimski

– krymczacki

Za „język regionalny” albo „język mniejszości” ustawodawca uznał „język, jaki tradycyjnie jest wykorzystywany w granicach pewnego terytorium państwowego przez obywateli państwa, którzy tworzą grupę będącą wedle swej liczebności mniejszą niż reszta ludności państwa, odróżniając się pod względem językowym od oficjalnej mowy państwowej”.

Z kolei za „region” ustawodawca ukraiński uznał „oddzielną samorządną administracyjno-terytorialną jednostkę, która może mieć postać Autonomicznej Republiki Krym, obwodu, rejonu, miasta, osady, wsi”. Ustawodawca uznał więc każdą jednostkę administracyjną, choćby najmniejszego rzędu, za stosowną do rozpatrywania możliwości wprowadzenia zapisów ustawy. Oznacza to, iż nawet wieś była uznawana za odrębny region wedle zapisów ustawy. Nie jest więc prawdziwa głoszona często teza, iż dana grupa etniczna musiała stanowić odpowiedni odsetek w danym obwodzie Ukrainy. Ustawa wskazuje wyraźnie, że mowa jest o każdej jednostce administracyjnej.

Ustawa wyjaśnia też, co należy rozumieć przez terminy „grupa językowa” i „językowa mniejszość”. Ta pierwsza to „grupa osób żyjąca na Ukrainie i mająca wspólny język ojczysty”, natomiast ten drugi termin oznacza ”grupę osób żyjącą na Ukrainie, jaka posiada wspólną mowę ojczystą, która odróżnia się od języka państwowego i która to grupa jest wedle swej liczebności mniejsza niż reszta ludności państwa”.

Z uwagi na to, że w art. 7. ust. 4 ustawodawca odwoływał się do rezultatów Ogólnoukraińskiego spisu ludności (ostatni przeprowadzono w 2001), po raz kolejny potwierdzone jest w akcie prawnym, że dotyczy on także ludności polskojęzycznej. Kryterium jest podanie danego języka jako ojczystego, jeśli więc nawet konkretna osoba – w interesującym nas przypadku Polak – nie znał polskiego, ale uznał go za język ojczysty, to ustawa bierze tę jego deklarację pod uwagę. Mówi o tym ustęp artykuł 7. ustęp 5.

W ustępie 3. tego samego artykułu określa się, kto może inicjować wprowadzenie języka regionalnego. Obywatele „używający” (tj. uznający go za ojczysty) danego języka, którzy w danej jednostce administracyjnej stanowią 10% i więcej ludności, mogą domagać się wprowadzenia swojego języka jako regionalnego. Ustawodawca przewiduje też, że „decyzją miejscowego organu samorządu lub w szczególnych przypadkach” możliwe jest zastosowanie tej ustawy, kiedy dana grupa językowa stanowi mniej niż 10% ludności jednostki samorządowej. Prawo inicjowania nadania danemu językowi statusu regionalnego jest przewidziane dla wszystkich mieszkańców jednostki administracyjnej, bez względu na to, czy sami używają danego języka.

Formą występowania o nadanie statusu regionalnego dla danego języka jest zbiór podpisów, po ich złożeniu miejscowe organy miałyby 30 dni na rozpatrzenie wniosku, w razie niespełnienia tego warunku możliwe jest zaskarżenie organu samorządowego do sądu administracyjnego.

Dodatkowo ustawa przewidywała kary za publiczne znieważenie języka państwowego lub języków regionalnych celem tworzenia przeszkód w jego korzystaniu i łamania praw człowieka zgodnie z artykułem 161. Kodeksu karnego Ukrainy. Karane miało być też rozpalanie waśni na gruncie językowym.

Art. 11 ust. 2. gwarantował petentowi możliwość składania ustnych i pisemnych podań w języku regionalnym i otrzymywania w tym języku odpowiedzi. Regionalny język mógł być też stosowany na posiedzeniach organów samorządu terytorialnego, z zapewnieniem w razie potrzeby odpowiedniego przekładu.

Art. 13.ust. 1 wprowadzał też możliwość zapisu nazwiska obywatela w języku regionalnym oraz zapisu nazwiska na innych dokumentach poświadczających jego tożsamość. To samo dotyczyło dokumentów poświadczających stopień wykształcenia (ust. 2.).

Art. 27. Dotyczy nazw geograficznych i toponimów. Ustawa dopuszczała nazwy jednostek terytorialnych, stacji kolejowych, ulic, placów i innych (katalog nie został zamknięty) w językach regionalnych. W razie potrzeby stosowałoby się również łacińską transliterację nazwy danej jednostki czy obiektu z języka ukraińskiego.

W ustawie niekiedy wyszczególnia się język rosyjski, lecz dodaje się również sformułowanie „i inne mowy regionalne”. Jeśli więc rosyjski jest preferowany, to tylko z powodu wymienienia go z nazwy, nie zaś ze względu na wyjątkowe uprawnienia względem innych języków regionalnych, a tym bardziej wobec języka państwowego. Rzekome uprzywilejowanie rosyjskiego czy nadanie mu „specjalnego statusu” na mocy tej ustawy jest więc kolejnym nieporozumieniem.

Ustawa przewiduje jeszcze wiele dziedzin, gdzie stosować można jej zapisy: nauka i oświata, sądownictwo, działalność społeczna i ekonomiczna, przedsiębiorstwa, a nawet sama działalność parlamentarna. Była to ustawa bardzo liberalna i egalitarna. Utrzymywała jednak dla ukraińskiego status jedynego państwowego, zapewniała mu monopol na stosowanie w Siłach Zbrojnych Ukrainy, same władze państwowe zobowiązywała do dbania o rozwój języka ukraińskiego.

Czy Polacy mogli skorzystać?

Poza formalnymi przesłankami, które nie czyniły Polakom przeszkód w korzystaniu z ustawy, pozostają jeszcze przesłanki obiektywne. W danej jednostce administracyjnej Polacy musieli stanowić choćby zauważalną mniejszość. Nawet jeśli stanowili mniej niż 10%, co nie przekreślało szans skorzystania z zapisów ustawy, to aby przeforsować swoje ewentualne postulaty i szukać sprzymierzeńców, którzy również by się do ich wniosku przychylili i kontrasygnowali z nimi petycję, musieli oni chociażby w większym niż śladowym stopniu występować na danym obszarze.

Bez znaczenia są tutaj liczby oficjalne, 144 tys. Polaków wedle spisu z 2001 może być równie prawdopodobną liczbą jak podawane w 2009 przez ówczesnego prezesa Związku Polaków na Ukrainie 2 miliony 100 tysięcy. W warunkach wprowadzonych przez ustawę wystarczyło, że zmobilizuje się daną grupę ludności polskiej – choćby i po polsku nie mówiącej – i zbierze się podpisy jej przedstawicieli. Można było też teoretycznie zyskać poparcie innych grup niż polska, ustawa dopuszczała taką możliwość. Nie miało również znaczenia, że jedynie 13% Polaków na Ukrainie uznaje polski za swój język ojczysty. Jednak są miejsca, gdzie Polacy uznający język polski za ojczysty stanowią znaczący odsetek ludności:

– Strzelczyska – rejon mościcki, obwód lwowski – 97,7 %

– Łanowice – rejon samborski, obwód lwowski – 91 %

– Aleksandrówka – rejon starosieniawski, obwód chmielnicki – 78,1 %

– Doboszczówka, rejon mościcki, obwód lwowski – 64,3 %

– Maćkowce, rejon chmielnicki, obwód chmielnicki – 63,9 %

– Stara Huta, Krasna (Krasnoczora), rejon storożyniecki, obwód czerniowiecki – 61,6 %

– Pnikut, rejon mościcki, obwód lwowski – 48,1 %

– Lipniki, rejon mościcki, obwód lwowski – 41,1 %

– Trzcieniec, rejon mościcki, obwód lwowski – 34,7 %

– Kordonówka, rejon różyński, obwód żytomierski – 33,3 %

– Krysowice, rejon mościcki, obwód lwowski – 32,2 %

– Wolica, rejon mościcki, obwód lwowski – 30,3 %

– Arszyca, rejon storożyniecki, obwód czerniowiecki – 25,2 %

– Sąsiadowice, rejon starosamborski, obwód lwowski – 21,5 %

Warto dodać, że choć ustawa tego nie regulowała, to szkolnictwo polskie jest wyjątkowo skromne. Polskie szkoły działają w Mościskach (szkoła średnia), w Strzelczyskach (szkołach podstawowa), Lwowie (średnia i podstawowa), w Gródku Podolskim (szkoła średnia), szkoła wraz z przedszkolem działa też w Łanowicach. Dodatkowo klasy polskie działają w Stanisławowie, Kamieńcu Podolskim, Szepietówce, Chmielnickim, Żytomierzu.

Ten niedostatek sprawia, że jedynie 10% młodych Polaków uczy się po polsku. Wyjątkowo niekorzystnie wypada to porównanie chociażby z Węgrami na Ukrainie, którzy pod tym względem notują wynik 103%, a więc po węgiersku uczą się nie tylko Węgrzy, ale inne narodowości zamieszkujące Ukrainę.

Rumuni, Węgrzy, Słowacy, Czesi, Rosjanie… a Polacy?

Zabieganie o interesy ludności rosyjskojęzycznej może, a wręcz powinno budzić w Polakach podziw, jakkolwiek oceniamy politykę Rosji z punktu widzenia polskiej racji stanu. To, że minister Ławrow, szef rosyjskiego MSZ, zapowiedział twardą i nieustępliwą walkę o prawa rosyjskojęzycznych na Ukrainie, nie jest przypadkiem, lecz wynikiem właściwego ustawienia priorytetów w rosyjskiej polityce zagranicznej. Paradoksalnie w przypadku głębokiej defensywy polszczyzny na dawnych Kresach już tylko rosyjski zostaje ostatnią deską ratunku dla polskości. W krajach słowiańskich – na Białorusi i Ukrainie – rosyjski jest mniejszym zagrożeniem niż białoruski czy ukraiński dla tożsamości Polaka nie znającego polskiego. Potwierdzi ten szokujący dla wielu wniosek każdy badacz. Język narodowy prędzej utożsamia obywatela polskiego pochodzenia z narodem tytularnym w państwie niż lingua franca, jakim jest rosyjski na Wschodzie. Ten już dawno wyszedł poza rolę nośnika tożsamości, stał się pewnym językiem uniwersalnym, wobec tego oderwany jest od kontekstu narodowościowego. Nie można tego powiedzieć natomiast o białoruskim (na szczęście poza kościołami katolickimi jest w defensywie na Białorusi) czy ukraińskim. W tym drugim przypadku szczególnie trzeba wzorować się jeśli nie na Rosji – która zamiast budować abstrakcyjne „bufory” (tak jakbyśmy już nie posiadali granicy z Rosją, a współczesne uzbrojenie Rosji nie mogło sobie przelatywać swobodnie nad „buforami” w razie – nie daj Boże – wojny polsko-rosyjskiej) po prostu dba o swoich rodaków, dając Rosjanom poczucie przynależności do wielkiego narodu – to chociaż na mniejszych od nas narodach, którzy również preferują politykę interesu narodowego zamiast „buforowania”.

Mając moralne i nie tylko moralne poparcie ze swoich macierzy, z zapisów ustawy korzystały kolejne nacje zamieszkujące Ukrainę. Węgrzy, zamieszkujący zwarcie przygraniczną obwodu zakarpackiego, uczynili swój ojczysty język regionalnym w rejonie i w samym mieście Berehowe (Beregszász), a także w rejonie winogradzkim. Odpowiednie kroki Węgrzy podjęli odpowiednio we wrześniu i w grudniu 2012.

Jeszcze wcześniej, bo 14 sierpnia 2012 status regionalnego uzyskał język rumuński we wsi Biała Cerkiew rejonu rachowskiego obwodu zakarpackiego.

Z kolei 21 grudnia tego samego roku obwodowa rada na Zakarpaciu przyznała status regionalnego w całym obwodzie rumuńskiemu, węgierskiemu i rusińskiemu.

Rumuński otrzymał oczywiście status regionalnego w szeregu miejsc w obwodzie czeriowieckim, który do 1940 należał do Rumunii. Nastąpiło to w Tarasowcach, w Niżnych Petrowcach rejonu storożyckiego, w rejonie hercyńskim, a także w Wołokowysku, Jordaneszti, Opryszanach, Czudejsku i Machaljańsku.

Szereg jednostek przyznało status regionalnego oczywiście rosyjskiemu, były to obwody: odeski, mikołajewski, chersoński, zaporoski, dniepropietrowski, doniecki, ługański i charkowski. Status regionalnego rosyjski otrzymał również w Sewastopolu na Krymie zamieszkanym w większości przez Rosjan. Z kolei w marcu 2013 Władimir Konstatinow, przewodniczący Rady Najwyżej Autonomicznej Republiki Krymu, stwierdził, że nowe prawo niczego nie zmienia w przypadku AR Krym, gdyż autonomiczna konstytucja chroni już dostatecznie języki ludności półwyspu, nie ma sensu więc wprowadzać jej zapisów w życie na terytorium autonomii.

Dzisiaj, jak podaje agencja UNIAN, ma odbyć się spotkanie gubernatora obwodu donieckiego Andrija Szyszackiego z ministrami spraw zagranicznych Słowacji, Czech i Węgier, gdzie ma wyrazić swoje zdecydowane stanowisko w kwestii językowej. Żaden z tych krajów nie ma problemu z występowania z tym samym postulatem co Rosja, czemu w Polsce jest to problem, skoro nasza mniejszość mogłaby na tym skorzystać? Czemu też wcześniej Polacy na Ukrainie nie chcieli bądź nie mogli skorzystać z tej ustawy?

Okolicznością tłumaczącą tę wstrzemięźliwość są na pewno samowolne decyzje rad obwodowych zamieszkiwanych przez Polaków, które uznawały ustawę za nie obowiązująca na terenie tychże obwodów. Jednak dotyczyło to tylko obwodów zachodnich. Niepokojące głosy o tym, że Polacy zamieszkujący obwody położone bliżej centrum mają problemy w przypadku składania wniosków o uznanie polskiego za język regionalny powinny dać do myślenia. Polaków z Kresów II RP tłumaczy również to, że tamtejszy miejscowy nacjonalizm zapewne w przypadku takiego ruchu ze strony Polaków mógłby pokazać im swoje mniej przyjazne oblicze (w latach ’90 bywały takie incydenty), tym bardziej, że ustawę uchwaliła władza uznawana tam za zdradziecką i wręcz pochodząca z nadania wrogiej Moskwy.

Płynie z tego podstawowy wniosek: położenie mniejszości narodowej w danym państwie zależy przede wszystkim od politycznego wsparcia z państwa macierzystego. To nie liberalna demokracja, ani nie prawa człowieka, ani nawet nie członkostwo w Unii Europejskiej (Litwa!) daje gwarancje praw narodowych dla mniejszości. Te wszystkie abstrakcyjne byty i pojęcia są zupełnie oddzielone od pojęcia narodu i praw narodowych. Te może zapewnić swoim rodakom wspólnota dysponująca narzędziem w postaci państwa narodowego. Polacy na Ukrainie muszą wreszcie dostać sygnał od Rzeczypospolitej, że ich los nie jest Polakom w Kraju obojętny. W innym przypadku nasi Rodacy żyjący w tym państwie będą zwracać się ku rozwiązaniom, które nie zawsze muszą im służyć. I będzie to nasza, Polaków w Kraju, wina.

A więc – nie budujmy „buforów”, róbmy politykę. Narodową politykę!

Marcin Skalski

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mariusz2013
    mariusz2013 :

    Rada Najwyższa Ukrainy anulowała ustawy o języku. Niektórzy polscy komentatorzy wyraziłi swoje zaniepokojenie. Czy słusznie ? Regulacje mające głównie zabezpieczać interesy rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy dały możliwość innym mniejszościom : węgierskiej i rumuńskiej mieszkających w zwartych skupiskach używania swoich języków narodowych w instytucjach administracji, sądach itp. Dla Polaków były to martwe zapisy . Dlaczego ? W nielicznych rejonach gdzie Polacy stanowią ponad 10% ludności i teoretycznie mogliby zyskać możliwość np. porozumiewania się w urzędach w języku ojczystym okazało się , że nie składają takich wniosków, bo znajomość polskiego jest słaba, został wyparty jeszcze w czasach ZSRS przez rosyjski. Polacy na Ukrainie mają przede wszystkim problem by po latach sowietyzacji i dyskryminacji móc poprawić swój status materialny, wydźwignąć się z dołów drabiny społecznej.Powszechny nepotyzm, kolesiostwo blokuje skutecznie tak Ukraińcom jak i Polakom scieżki karier. Młodzi ludzie jeśli mają taką możliwość planują emigrację do Polski lub dalej na zachód. Bez demokratycznego państwa prawa, bez polskich inwestycji, bez polskich przedsiębiorstw nie będzie wiary w praktyczną przydatność języka polskiego. Polacy nie tyle potrzebują współczucia i doraźnych akcji charytatywnych, ile możliwości egzystencji na poziomie umożliwiającym utrzymanie swojej odrębnosci. Zadne ustawy językowe tego nie zmienią. Ze zdziwieniem zauważyłem, że ostanio język rosyjski z powodzeniem wchodzi na Zachodnią Ukrainę, właśnie ze względu na rosyjskojęzyczny kapitał aktywny na Ukrainie. Szef mówi po rosyjsku pracownik też musi. Rosyjska pop kultura, media stanowią poważną konkurencję dla ukraińskiej. Bardziej zatem martwmy się prognozowanym spadkiem wymiany gospodarczej z naszym sąsiadem niż w sumie nie wymierzonymi celowo w Polaków działaniami nowych władz Ukrainy.

    • marcin_skalski
      marcin_skalski :

      Są miejsca, gdzie Polacy mogliby skorzystać z zapisów ustawy językowej, wymieniłem je enumeratywnie w tekście, którego najwyraźniej kolega nie czytał w całości. Poza tym, jest wyraźnie podkreślone, że czynna znajomość polskiego nie jest wymogiem dla wprowadzenia danego języka jako regionalnego. Polacy mogli więc korzystać z tej ustawy, nawet nie znając polskiego, ba – nawet nie uznając go za ojczysty.

      Proszę czytać uważniej moje teksty, a potem się doń odnosić.

  2. mariusz2013
    mariusz2013 :

    Zgadzam się z autorem, że polskie szkolnictwo na Ukrainie jest traktowane przez polski rząd po macoszemu. Odebranie Senatowi RP kompetencji i srodków finansowych dla projektów związanych z realizacją potrzeb Polaków mieszkających poza granicami RP, przejęcie finansowania przez MSZ tylko skomplikowało sytuację.