Hiszpanie zmęczeni systemem

Z pozoru nic się nie zmieniło. Wybory w Hiszpanii wygrali rządzący dotychczas hiszpańscy socjaliści, natomiast na drugim miejscu uplasowała się centroprawica, co zdaje się tylko potwierdzać dominację obu ugrupowań na tamtejszej scenie politycznej. Większe rozdrobnienie parlamentu, a przede wszystkim wejście do niego konserwatywnej partii VOX jest jednak prawdziwą rezolucją, wskazującą na kryzys dwóch największych sił politycznych w Hiszpanii.

Hiszpańska Robotnicza Partia Socjalistyczna (PSOE) i Partia Ludowa (PP) od ponad trzydziestu lat wymieniają się władzą, stąd trudno oczekiwać, aby jedna kampania wyborcza zmieniła ich dominującą pozycję. PSOE będzie mieć w nowym składzie Kortezów 123 przedstawicieli, na 350 miejsc w parlamencie (o 38 więcej niż w minionej kadencji), natomiast PP będzie reprezentowane zaledwie przez 66 posłów (utrata pozycji największej hiszpańskiej partii i tym samym 74 parlamentarzystów).

Dużo ciekawiej klaruje się sytuacja poza tym duopolem. Trzeci wynik uzyskała bowiem liberalno-populistyczna partia Ciudadanos, która w porównaniu do wyborów sprzed trzech lat zyskała blisko milion głosów i będzie miała 57 swoich reprezentantów w Kortezach. Tym samym antysystemowe ugrupowanie stojące w mocnej kontrze do tendencji separatystycznych prześcignęło skrajnie lewicowe Podemos. Partia będąca bezpośrednią inspiracją dla polskiego Razem zajmie bowiem 42 miejsca w parlamencie – wspieranie mniejszościowego gabinetu socjalistów kosztowało ją utratę 24 posłów. Na piątym miejscu uplasowało się konserwatywne VOX, które po raz pierwszy wprowadzi do Kortezów swoich 24 działaczy. Pozostałe miejsca przypadły ugrupowaniom separatystycznym i regionalistycznym.

Przeciwko starym partiom

To właśnie VOX przypadnie rola największego powiewu świeżości w hiszpańskiej polityce. Partia kierowana przez Santiago Abascala jeszcze trzy lata temu cieszyła się poparciem zaledwie 0,2 proc. Hiszpanów i od tego czasu zyskała blisko 2,6 miliona wyborców. Analizując zestawienie wyników ogólnokrajowych sondaży, konserwatywni przeciwnicy imigracji zdołali przekonać do siebie tak duży elektorat w zaledwie kilka miesięcy, ponieważ znaczący skok w badaniach opinii publicznej miał miejsce po grudniowych wyborach do parlamentu Andaluzji.

VOX w kampanii wyborczej podnosiło w debacie publicznej tematy nieobecne od ponad trzydziestu lat, gdy po raz ostatni w Kortezach reprezentowana była hiszpańska „skrajna prawica”. Ugrupowanie jednoznacznie opowiadało się więc przeciwko imigracji, swobodnemu dostępowi do aborcji, postulatom feministycznym czy nawet przenoszeniu szczątków generała Francisco Franco z mauzoleum ofiar hiszpańskiej wojny domowej. Przede wszystkim VOX kwestionowało jednak katalońskie tendencje niepodległościowe, zarzucając dominującym partiom zbyt ugodowe stanowisko wobec prób ogłoszenia niezależności przez ten region.

Abascal w ostatnich dniach kampanii kierował swój przekaz zwłaszcza do wyborców rozczarowanych rządami socjalistów. Jego zdaniem wśród elektoratu PSOE znajduje się bowiem spora grupa prawdziwych hiszpańskich patriotów, którzy przez wiele lat byli jednak zdradzani przez „postępowców” zainteresowanych głównie kwestiami ideologicznymi. Wcześniej VOX krytykowało jednak centroprawicę, także jej zarzucając zbytnią uległość wobec katalońskich separatystów oraz zdradę konserwatywnych wyborców oczekujących jednoznacznego kwestionowania lewicowej inżynierii społecznej. Jednocześnie ugrupowanie Abascala dystansowało się jednoznacznie od postulatów wyjścia z Unii Europejskiej, chociaż krytykowało socjalistów i centroprawicę za chęć rozmycia tożsamości narodowej w federalistycznej wspólnocie.

Katastrofa centroprawicy

Wyborcza klęska PP w niedzielnych wyborach nie powinna być szczególnym zaskoczeniem, ponieważ została poniesiona na własne życzenie. Przed niecałym rokiem ludowcy utracili bowiem władzę po wyroku sądu, który skazał na więzienie blisko trzydziestu polityków i biznesmenów wykorzystujących władzę centroprawicy do realizacji swoich własnych interesów. Parlament w czerwcu ubiegłego roku zakończył karierę premiera Mariano Rajoya, zaś nowy lider PP Pablo Casado nie potrafił doprowadzić do wyjścia ugrupowania z największego kryzysu w jego ponad trzydziestoletniej historii.

Casado w ostatnich dniach kampanii zaczął zdawać sobie sprawę, że jego partia nie jest w stanie przekonać do siebie niezdecydowanych wyborców, dlatego mógł jedynie próbować podjąć walkę o odzyskanie zaufania osób gotowych do poparcia VOX i Ciudadanos. Szef PP i inni liderzy partii nie wysilili się jednak specjalnie, obiecując jedynie realizację części programu konserwatywnej prawicy, a także strasząc swoich zawiedzionych wyborców konsekwencjami rozbijania głosów w postaci ponownego utorowania drogi do władzy tamtejszej lewicy. Na trzy dni przed wyborami Casado zaczął już natomiast oferować VOX-owi wejście do ewentualnego rządu tworzonego przez PP.

Tak naprawdę ludowcy w tej kampanii wyborczej znaleźli się w potrzasku. O ile wcześniej nie mieli żadnego konkurenta z prawej strony i z tego powodu przesuwali się z każdym rokiem w stronę centrum, o tyle od kilku lat w siłę rośnie także ich bardziej centrowa konkurencja. Ciudadanos zyskuje poparcie zwłaszcza ubożejącej wielkomiejskiej klasy średniej, która nie głosuje na socjalistów, a jednocześnie jest zmęczona ciągłymi skandalami korupcyjnymi kojarzonymi w ostatnich latach właśnie z PP. Partia Alberta Rivery jednocześnie jest niezwykle pryncypialna w sprawie niepodległości Katalonii (stamtąd pochodzi zresztą jej lider), sprzeciwiając się chociażby możliwości używania języka katalońskiego w urzędach publicznych.

Lewica zostanie

Zwycięstwo PSOE z pewnością należy uznać za spory sukces premiera Pedro Sancheza, który przez prawie dziewięć miesięcy swoich rządów nie dał Hiszpanom zbyt wielu argumentów, aby to jego partia stała się największą siłą polityczną kraju. Nawet komentatorzy przychylni socjalistom podkreślają, że ich wynik jest głównie rezultatem walk pomiędzy ugrupowaniami prawicowymi, a także mobilizacją zideologizowanego elektoratu. PSOE w swojej kampanii nie zamierzało przy tym w jakikolwiek sposób walczyć o głosy bardziej umiarkowanych wyborców, dlatego jednym z jej najnowszych pomysłów jest legalizacja eutanazji.

Podobne postulaty plus znaczna podwyżka płacy minimalnej przez socjalistów spowodowała, że powróciła do nich część elektoratu, który w poprzednich wyborach postanowił przerzucić swoje poparcie na Podemos. Skrajna lewica dodatkowo uwikłała się w wiele sporów wewnętrznych, a te zawsze wpływają niekorzystnie na wizerunek ruchów antyestablishmentowych.

Nie zmienia to jednak faktu, iż Podemos może być języczkiem u wagi, bez którego niemożliwe będzie stworzenie stabilnej koalicji rządowej. To właśnie jej brak spowodował rozpisanie przedterminowych wyborów, dlatego tym razem partia Pablo Iglesiasa najprawdopodobniej będzie musiała sama stać się częścią establishmentu. Ciudadanos od początku wykluczało możliwość współtworzenia rządu z PSOE, które będzie musiało podjąć rozmowy nie tylko z Podemos, lecz także z partiami regionalistycznymi i separatystycznymi. To zapewne tylko pomoże VOX-owi w przewietrzeniu hiszpańskiej sceny politycznej.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply