Problem braku dróg na Ukrainie jest tak zaniedbany, że nie dziwi to już nikogo. I jeśli mówić o rozwiązaniach w skali całego kraju, widać astronomiczne sumy i kilometry nieszczęsnych dróg. Jednak, aby lepiej zrozumieć sytuację, warto spojrzeć na nią przez pryzmat, powiedzmy, jednego powiatu. Na przykład takiego, który nie leży „pod Lwowem” i po którym nie depczą nogi przedstawicieli wyższych władz.

Nie droga a wstęga przeszkód

Powiat samborski jest jednym z największych w obwodzie lwowskim. Tutaj znajduje się jedna z głównych dróg-tętnic Europy. Trasa Stary Sambor-Smolnica oficjalnie nie ma statusu międzynarodowej, jednak de facto wykonuje tę funkcję. Każdego dnia setki samochodów toczą się z dołka w dołek w kierunku granicy i z powrotem. Dziesiątki kierowców gubiących koła i kołpaki, tracących opony albo walczących ze znacznie poważniejszymi uszkodzeniami. W miasteczku Chyrów oraz wsiach: Bąkowice, Zarzecze, Starzawa oraz Terło od dawna nie ma chodników. Dzieci chodzą do szkoły piechotą. Drogą, która całkiem zlała się z poboczem. Zdenerwowani piesi i nerwowi kierowcy nie przestrzegają podstawowych przepisów ruchu drogowego. Chociaż ani kładka, ani inne manewry nie są w stanie poprawić jazdy.

Popatrzyli na ludzi, pokazali siebie

W zeszłym roku na mistrzostwa w piłce nożnej Euro 2012 z niecierpliwością czekał cały kraj. Mieszkańcy wsi położonych przy trasie Smolnickiej nie byli wyjątkami. Naiwnie wierzyli, że przy takiej okazji ich droga po prostu musi zostać odremontowana. Albo, chociaż połatana. Przecież międzynarodowe przejście graniczne Smolnica-Krościenko przekroczy wielu turystów-kibiców. Jak będą jechać przez to sito? Jednak rzeczywistość uderzyła we wszystkich: i miejscowych, przywykłych do wszystkiego ludzi i przyjezdnych, przyzwyczajonych do komfortu cudzoziemców. Lata 2012 nigdy nie zapomną mieszkańcy przygranicznych wsi i kibice z Holandii i Niemiec. I jeśli Ukraińcom chyba po raz pierwszy w życiu było wstyd za swój kraj i gdzieś w zwojach mózgowych z pierwszego planu zeszła mocno zakorzeniona informacja „to, co moje, jest najważniejsze”, to obcokrajowcy oniemieli ze zdziwienia zaraz po tym, jak przekroczyli granicę w punkcie Smolnica.

Niemcy zawrócili swoje dżipy, pojechali do celników, pytając, co będzie dalej. Bo jeśli takie drogi są przy granicy, to stanu tych w głębi kraju mieszkańcy pedantycznych Niemiec nawet nie próbowali sobie wyobrażać. Natomiast Holendrzy przeklinali głośno swoje gps-y. Kibice byli przekonani, że ich nawigacja po prostu „zabłądziła” i pokazała starą, nieużytkowaną już drogę. Kiedy celnicy łamaną angielszczyzną wyjaśnili, że droga jest sprawna: „jedźcie chłopcy dalej, do Lwowa tylko 120 km”, obcokrajowcy powyciągali swoje gadżety i sfilmowali każdą Smolnicką dziurę. Jako dowód. Mówili, że w domu nikt nie uwierzy w to, że bywają takie drogi.

A popatrzeć było na co. Kilka metrów od granicy naprzeciwko niebiesko-żółtej tarczy „Ukraina” powiat Samborski jaskrawo prezentował swój stan – dziurę na dziurze.

Zróbmy drogę!

Jednak już po kilku miesiącach, mieszkańcy miasteczka Chyrów nie wytrzymali złego losu – zablokowali drogi. Przez niemal 12 godzin żaden samochód nie mógł ominąć żywego łańcucha. Biorąc pod uwagę, że w ciągu tygodnia ruch jest tu dość duży, pikieta była niezwykłym precedensem. Mieszkańcy domagali się natychmiastowego remontu, grożąc, że w przeciwnym razie rozbiją namioty na środku drogi. Władze próbowały wykręcać się standardowymi obiecankami-cacankami: „Nie ma pieniędzy, brakuje, nie przydzielono, niedługo zrobimy, pocierpcie jeszcze trochę.” Ale gdy strajkujący zaczęli obić kanapki i przynieśli termosy z herbatą, urzędnicy zadziałali. Od razu zjawili się przedstawiciele władz wojewódzkich. Przejechali kilka kilometrów do granicy i przyznali: „Mamy naprawdę złą drogę, trzeba ją wyremontować.”

Wtedy, we wrześniu, trasy Chyrów-Smolnica nie wyremontowano całkowicie. Przy pomocy tureckiej techniki drogowcy wylali asfalt na długości około dziesięciu kilometrów. Dzięki specjalnemu budżetowi wojewódzkiemu, z którego wydzielono na ten cel prawie 900 tysięcy hrywien. Na resztę urzędnicy nie mają pieniędzy. O pikiecie w Chyrowie jeszcze długo mówiło się w wielu okolicznych wsiach. Jednak nikt nie odważył się powtórzyć „wyczynu” sąsiadów. Tak, więc po sześciu miesiącach kawałeczek drogi wydaje się być oazą pośród pustyni.

Czarna dziura otoczona białym okręgiem

Tymczasem zaradzić w jakiś sposób przynajmniej w części próbowali działacze powiatowi. Pomalowali dookoła na biało setki dziur. Galina Antoszyk należy do tych, którzy włożyli rękawice i zajęli się tą, na pierwszy rzut oka niezrozumiałą sprawą.

„Pomyśleliśmy, że lepiej raz zobaczyć problem, niż dziesięć razy o nim usłyszeć albo przeczytać. Dostrzeżony, będzie przedyskutowany, a może ktoś nawet weźmie przykład. A to było zabawne. Reakcje kierowców, mieszkańców i robotników, którzy jakby nie było, połatali jednak część drogi.”

Kontury dziur bielały z daleka, dlatego kierowcy z łatwością omijali największe z nich. Zresztą doły są tak wielkie, że można z nimi przeprowadzić o wiele ciekawsze eksperymenty. Na przykład, jeśli stanąć obiema nogami w środku, wysokość może dosięgnąć kostek. Poraża także szerokość. Można tu z łatwością rozłożyć siedem – osiem gazet. A nawet więcej, w dziurze na drodze można się położyć (165 cm) i nie będzie ciasno.

Długi są, pieniędzy nie ma

Konsekwencje absolutnego bezdroża nie ucichły. Wraz z nadejściem wiosny, niektórzy przewoźnicy rozpoczęli nieoficjalny strajk. Jeśli wcześniej na głównych drogach autobusy jeździły, co pół godziny, teraz czasem trzeba czekać trzy razy dłużej. Po strasznych drogach górskiego, przygranicznego regionu nikt nie chce jeździć.

I nie warto mieć nadziei na polepszenie stanu dróg w tym roku. Służby drogowe podały jedynie propozycję kosztów remontu na rok 2013. Jednak sumy są mizerne. Na drogę Stary Sambor-Kobło przeznaczono 200 tysięcy hrywien, a górską drogę Terszów-Ławrów-Grąziowa chcą połatać za 300 tysięcy. Trochę więcej pieniędzy może przypaść w udziale lokalnej drodze powiatowej Nagórne-Dobromił – prawie dwa miliony hrywien. O tym, czy te liczby zostaną zatwierdzone, na razie nic nie wiadomo. A póki, co, jak miecz Damoklesa wisi należność za rok 2012. Na nieopłacone bieżące naprawy drogi krajowej o znaczeniu terytorialnym Smolnica-Stary Sambor w marcu tego roku rząd przeznaczył niemal trzynaście milionów hrywien.

Tatiana Mychać-Dziama

Źródło: zaxid.net

Tłumaczenie: Justyna Kopeć

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply