Bukowina wraca do korzeni

Bukowińscy Rumuni zaczęli manifestować jedność z Macierzą, organizując m.in. żywy łańcuch łączący obie części kraju. Władze rumuńskie zaczęły się też domagać od Ukrainy zwrotu północnej Bukowiny, która została do niej włączona na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow.

Bukowina od zarania była krainą pogranicza, w której spotkały się cywilizacje łacińska z bizantyjską. W toku swoich burzliwych dziejów znajdowała się pod panowaniem rozmaitych władców, poczynając od Tatarów, poprzez Rzeczpospolitą, Mołdawię, Turcję, Austro-Węgry, Królestwo Rumunii i ZSRR aż po dzisiejszą Ukrainę i Rumunię. Najstarszymi jej mieszkańcami byli Rusini (przeważający na północy) oraz Włosi( dominujący na południu) i to oni dzielą dzisiaj między siebie Bukowinę. Wśród nich żyją jednak również inne narodowości, które wniosły konkretny wkład w jej gospodarczy i duchowy rozwój, sprawiając, że stała się ona swoistą „Europą w miniaturze”, dającą przykład zgodnego współżycia, Ukraińców, Rumunów, Niemców, Polaków, Cyganów i Żydów.

W barwinkowym wianku

Nie ma się co dziwić, że jej pięknem zachwycał się Stanisław Vincenz w „Barwinkowym wianku”. Od zachodu oparta jest o Karpaty, których szczyty przechodzą stopniowo w równiny Podola. Od północy jej granicę wyznacza Dniestr, a na południu opiera się o nurt Prutu. Przecinają ją ponadto spływające ze stoków Karpat Czeremosz i Siret. Tu właśnie, na dzisiejszej Ukrainie, znajdowała się centralna część Bukowiny. W niej znajdowała się m.in. jej kulturalna i gospodarcza stolica czyli Czerniowce, w której funkcjonował uniwersytet. Dziś stanowi niestety tylko zapadły kraniec zachodniej Ukrainy zwanej obwodem czerniowieckim. Jest to jeden z najbardziej zacofanych regionów Ukrainy. Na jej tle rumuńska Bukowina prezentuje się o wiele korzystniej. Powody tego są różne, w tym również historyczne. W okresie międzywojennym te strony Karpat, według wielu badaczy, należały do najuboższych w Europie. Odsetek analfabetów wynosił wśród mieszkańców 60 proc., śmiertelność wśród dzieci była najwyższa w Europie, którą z kolei rekompensował także najwyższy przyrost naturalny. Powszechnymi zjawiskami były gruźlica i syfilis, zawleczony tu podobno jeszcze przez armię rosyjską w 1848 r. Po włączeniu Bukowiny do Ukrainy władze radzieckie również zaniedbywały jej rozwój gospodarczy. Aż do końca istnienia ZSRR nie zintegrowały Bukowiny z resztą ZSRR, pozostawiając ją w izolacji. Na rzekach nie zbudowano bowiem mostów. Objazdy i nakładanie drogi są czymś powszechnym. Jeszcze do niedawna część Bukowiny była też odcięta od Ukrainy z tego powodu. Na jej obszar rozciągnięta została bowiem strefa graniczna i by do niej się dostać, trzeba było mieć specjalną przepustkę, którą obcokrajowiec musiał załatwić w Kijowie.

Zakazana zona

Jeżdżąc dzisiaj po tej do niedawna „zakazanej zonie” od razu można się domyśleć, dlaczego władze radzieckie traktowały ją jak skazany na wymarcie skansen. Są one zdominowane przez ludność rumuńską. W czterech rejonach : Herta, Nova Sulite, Storojinet i Hilboca stanowią zdecydowaną większość mieszkańców. W sumie w całym obwodzie czerniowieckim, według oficjalnych danych, żyje 120 tys. Rumunów. Ponoć, jest ich znacznie więcej. Niektórzy badacze szacują, że nawet 200 tys., stanowiąc ponad jedną czwartą obywateli obwodu. W okresie sowieckim część Rumunów uległa przymusowej ukrainizacji. Władze radzieckie stosowały wobec nich podwójna taktykę. Z jednej strony zabiegały o ich względy, ale z drugiej starały się ich zasymilować. Jednak zachowali oni prawo do własnych szkół, rumuńskojęzyczną gazetę „Zorile Bukovinei”, a także własne wydawnictwo książkowe i płytowe. W Czerniowcach była też zawsze wydawana literatura rumuńska oraz płyty z nagraniami muzyki rumuńskiej. Jednocześnie jednak Rumuni nie byli zatrudniani w administracji państwowej , nawet o światowej w rejonach rumuńskich i ogólnie rzecz biorąc byli dyskryminowani. Znalazło to odbicie w czasie, gdy Ukraina zaczęła wybijać się na niepodległość, a w Rumunii upadł reżim Nicolae Ceaucescu. Bukowińscy Rumuni zaczęli manifestować jedność z Macierzą, organizując m.in. żywy łańcuch łączący obie części kraju. Władze rumuńskie zaczęły się też domagać od Ukrainy zwrotu północnej Bukowiny, która została do niej włączona na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Gdy na Ukrainie było przeprowadzane referendum w sprawie niepodległości, władze rumuńskie przerzuciły na Bukowinę setki tysięcy ulotek, wzywających swych ziomków do głosowania przeciw. Obecnie jednak napięcie na linii Kijów-Bukareszt znacznie osłabło i wzajemne stosunki zostały znormalizowane. Przyczyniło się do tego podejście Ukrainy, która zainicjowała politykę kulturalnego odradzania Bukowiny, wplatając ją w proces ogólnonarodowego odzyskiwania tożsamości. Jest swoistym paradoksem, że na fali „pierestrojki” powstało w Czerniowcach najpierw towarzystwo pielęgnowania kultury ukraińskiej, a dopiero później innych narodów.

Duchowe bogactwo

Całe duchowe bogactwo Bukowiny stworzone przez Rusinów było skazane na zapomnienie. Jego odtworzenie okazało się niesłychanie trudne. Dopiero w 1991 r. np. w sali czerniowieckiej filharmonii zabrzmiały po kilkudziesięciu latach bukowińskie pieśni, ballady i dumki, które do tej pory tkwiły tylko w niepublikowanych zbiorach etnografów i pamięci nielicznych śpiewaków, np grupy „Pysanka”. Była ona złożona zaledwie z dwóch osób, bukowińskiej śpiewaczki , Oksany Sawczuk i huculskiego cymbalisty, Ivana Kowaciuka. Dopiero później dołączył do nich znakomity śpiewak, Iwan Derda oraz multiinstrumentalista, Wasyl Heker.

Dziś z odradzaniem rusińskiego wkładu w bukowińską kulturę jest znacznie lepiej. W Czerniowcach powstał Teatr Studio „Hołos”, kierowany przez Petro Koliśnika. Do bukowińskich korzeni zaczął też pełnymi garściami sięgać Ukraiński Teatr Muzyczno- Dramatyczny im. Olgi Kobylańskiej w Czerniowcach. Szczególne miejsce w jego repertuarze zaczęły zajmować utwory nie tylko patronki, ale również innych bukowińskich pisarzy, takich jak Sydir Worobkiewicz i Jurij Fedkowicz. Nieskażone ideologią badania nad bukowińską historią i kulturą podjął też Uniwersytet Czerniowiecki im. Jurija Fedkowicza. Niemal równolegle z ukraińskim postępowało, jak wcześniej zaznaczono, odrodzenie rumuńskie, w toku którego potomkowie Wołochów odzyskiwali pełnię swoich praw narodowych. Ich osiągnięcia też są godne uwagi. Zwłaszcza zaś w dziedzinie oświaty. Obecnie dysponują 123 rumuńskimi szkołami. Stosunkowo dobrze wygląda również opieka ze strony rumuńskiej Cerkwi prawosławnej. Ma ona w Czerniowcach swój Wikariat, a na całej Bukowinie około stu świątyń.

Zrusyfikowni Żydzi

W latach dziewięćdziesiątych do swoich tradycji kulturowych zaczęli wracać mocno już zrusyfikowano bukowińscy Żydzi, którzy nad Dniestrem i Siretem zapuścili głębokie korzenie. Bukowina była przecież jedną z kolebek chasydyzmu i do II wojny światowej do Sadagóry i Wiźnicy pielgrzymowali chasydzi z całego świata. Przed wojną uniwersytet w Czerniowcach wykształcił dużą grupę żydowskiej inteligencji, która propagowała jidisz jako żydowski język narodowy. Zorganizowali tu nawet światową konferencję w tej sprawie.

Władze ukraińskie doceniając dawny wkład Żydów w rozwój Bukowiny zaaprobowały ich działania na rzecz pielęgnowania swojej kultury. W związku z tym w Czerniowcach otwarta została synagoga oraz szkoła żydowska z hebrajskim językiem nauczania. Władze tego miasta zaczęły się także chwalić posiadaniem czynnego, jednego z największych w świecie kirkutów. Zgodziły się także na wystawienie pomnika Paulowi Celanowi, wybitnemu żydowskiemu, choć niemieckojęzycznemu, poecie oraz tłumaczowi poezji rosyjskiej i francuskiej, piszącemu także po hebrajsku, rumuńsku, polsku i jidisz. Przypomniały sobie również, że w Czerwniowcach żyje jeszcze Josif Kunowicz Burg, urodzony w 1912 r. w Wiźnicy, jeden z ostatnich wielkich pisarzy żydowskich, który obsypany został deszczem nagród. W Czerwniowcach powstało też Towarzystwo Kultury Żydowskiej im. E. Steinberga oraz Towarzystwo Bukowina-Izrael.

Przed 150 laty

Polacy zaczęli się osiedlać na północnej Bukowinie przed 150 laty. Przybywali tu głównie za pracą, by poprawić swój byt materialny. Okresowe administracyjne przyłączenie Bukowiny do Galicji w ramach imperium habsburskiego nasiliło tendencje migracyjne z okolic Lwowa i Krakowa a także mniejszych miejscowości m.in. Bochni, Rzeszowa, Krosna i Przemyśla. Zaznaczyć trzeba, że w ramach polskiej emigracji na Bukowinę przyjeżdżali przede wszystkim wykwalifikowani fachowcy z różnych dziedzin: inżynierowie, urzędnicy, księża, nauczyciele, lekarze i rzemieślnicy. W nowym miejscu osiedlenia mieli oni duże pole do popisu. Austriacka administracja podjęła bowiem wielkie działania na rzecz modernizacji Bukowiny: budowała drogi, linie kolejowe i zakłady przemysłowe.

Miejscowi Polacy wnieśli konkretny wkład w rozwój tej ziemi co również daje im moralne prawo do manifestowania na niej swojej obecności. Jedna z głównych ulic w Czerniowcach nosi miano Kochanowskiego. Nazwano ją tak dla uczczenia polskiego burmistrza stolicy Bukowiny w latach 1874-86 i 1887-1905. Za wybitne zasługi otrzymał od Rady Miasta tytuł honorowego prezydenta Czerniowiec. Takich Kochanowskich było tu sporo. Pracowali w administracji powiatowej i Kraju Bukowińskiego, byli posłami na sejm i znaczącymi naukowcami w czerniowieckim uniwersytecie. Pod względem ilości prac badawczych i dorobku naukowego zajmowali oni drugą pozycję po Niemcach, wyprzedzając Ukraińców i Rumunów. Z 234 artykułów przemysłowych, wytwarzanych w Bukowinie 58 było dziełem Polaków, podczas gdy Niemców 79, Żydów 53, Ukraińców 13, Rumunów 10. Polak by także założycielem szpitala w Czerniowcach, istniejącego do dziś.

Bardzo ożywione

Życie polskiej społeczności na Bukownie do wybuchu I wojny światowej było bardzo ożywione, o czym świadczy chociażby fakt, że ukazywało się tam łącznie 28 polskich gazet i czasopism, w tym również naukowo-literackie, polityczne i satyryczne. Polskich stowarzyszeń kulturalnych, oświatowych, sportowych i zawodowych, również było kilkanaście. Zważywszy , że licząca 27 tys. osób polska społeczność stanowiła tylko 5 proc. ogółu mieszkańców ówczesnej Bukowiny Północnej, stwierdzić trzeba z pewnością, że nie były to osiągnięcia bynajmniej małe.

Sytuacja polskiej mniejszości na Bukowinie zmieniła się po I wojnie światowej. Do odrodzonej Rzeczypospolitej wyjechało kilka tysięcy Polaków z reguły najlepiej wykształconych, zamożnych i przedsiębiorczych. Rumunia, w skład której trafiła Bukowina nie prowadziła też polityki sprzyjającej mniejszościom narodowym. Pomimo tego, jednak bukowińska Polonia nie dała się zrumunizować, zachowując swoją tożsamość narodową. W 1930 r. według oficjalnego spisu liczyła 24,2 tys. osób. Około 15 tys. Polaków mieszkało w Czerniowcach i okolicy, a 8 tys. w rejonie Strożyńca. Dopiero II wojna światowa doprowadziła do stłamszenia polskich bukowińczyków. Po podziale Bukowiny władze radzieckie zakazały w swojej części prowadzenia Polakom jakiejkolwiek działalności narodowej. Skonfiskowały cały majątek ich organizacji, w tym gmach „Domu Polskiego”, zbudowany ze składek polskiej społeczności. Wraz z nim przepadła bardzo bogata biblioteka i archiwum. Przestała ukazywać się polska prasa i zlikwidowano nauczanie w języku polskim w zwartych skupiskach Polaków. Po II wojnie światowej w latach 1947-49 społeczność polska na Bukowinie doznała poważnego upustu krwi. W ramach repatriacji jej znaczna część wyjechała do Polski na ziemie odzyskane. W tej grupie była niestety cała polska inteligencja. Ponadto społeczność polska została wyrzucona z ziemi i zapędzona do kołchozów, co dotkliwie ją zubożyło. Kołchozy w górskich warunkach Bukowiny były bowiem całkowicie nieracjonalne. Znacznemu ograniczeniu uległa też rola Kościoła Katolickiego. Na całej północnej Bukowinie pozostała czynna tylko jedna parafia w Czerniowcach p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Czerniowcach, przy której pozwolono zamieszkać dwóm kapłanom: Józefowi Jędrzejewskiemu i Franciszkowi Krajewskiemu. W terenie sowieci starali się unicestwić wszystkie świątynie. Całkowicie zburzyli Kościół Świętych Piotra i Pawła z Zastawnej, dwie kapliczki św. Józefa w Stróżyńcu i na Dąbrowie koło Żadowy, zniszczyli także drewnianą kapliczkę z Nowej Żadowy oraz wieżę murowanego kościoła Św. Trójcy w tej miejscowości. Tylko parafianie z Panek, Starej Huty i Tereblaczy obronili swoje świątynie przed zajęciem i cały czas gromadzili się na modlitwach, choć bez udziału kapłana.

Zasłużone dla polskości

Wielce zasłużonym dla trwania Kościoła na Bukowinie był urodzony w Czerniowcach ks. Franciszek Krajewski pełniący na zmianę z ks. Jędrzejewskim funkcję proboszcza znajdującej się w tym mieście parafii. Uczynił z niej prawdziwą twierdzę wiary i polskości. Sobie tylko znanymi ścieżkami docierał do polskich wiosek na Bukowinie. Był za to prześladowany i nękany przez władze sowieckie . W 1960 r. cofnęły mu na 10 lat tzw. „sprawkę” czyli prawo wypełniania obowiązków duszpasterskich. By nie być potraktowany jak „włóczęga” zatrudnił się jako stróż nocy w jednej z fabryk w Czerniowcach. Obowiązki kapłańskie pełnił jednak w konspiracji. Potajemnie dojeżdżał do skupisk wiernych, był ich spowiednikiem, błogosławił małżeństwa i potajemnie przygotowywał dzieci do pierwszej spowiedzi i komunii św. By go zneutralizować urzędnicy wyznaniowi nakłaniali go do przejścia na prawosławie, w zamian za co mógł by bez przeszkód pracować wśród Rumunów. Na usilne prośby katolików w 1970 r. przywrócono mu prawo do pracy duszpasterskiej. Dalej proboszczował w Czerniowcach dojeżdżają do pozostałych miejscowości, w których mieszkali katolicy m. in.do Panki, Dawidam, Pazaburza, Pietrowiec, Starej Huty i Stróżyńca.

W ostatnich latach był wspierany przez ks.Wiktora Anteniuka. Gdy umarł w 1990 r. urządzono mu manifestacyjny pogrzeb. Po raz pierwsze od zajęcia Bukowiny przez sowietów ulicami Czerniowiec przeszedł wielotysięczny kondukt od kościoła parafialnego na cmentarz parafialny, gdzie spoczął w grobowcu proboszczów. To nie wątpliwie dzięki niemu w znacznej mierze przetrwały na Bukowinie polskie skupiska. Odwiedzimy ich przy następnej okazji.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply