Antyrasistowskie protesty w Izraelu

Antyrasistowskie wzmożenie po śmierci Amerykanina George’a Floyda dotarło również do Izraela. Czarnoskóra część populacji tego kraju przypomina, że w ubiegłym roku doszło do dwóch podobnych przypadków, a zdaniem niektórych członków rządu w izraelskiej policji panować ma „systemowy rasizm”.

Protesty przeciwko mniej bądź bardziej wyimaginowanemu rasizmowi nie są w Izraelu czymś zupełnie nowym. Poza mieszkańcami Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu dyskryminowani czują się również izraelscy Arabowie, a traktowanie ich jako obywateli drugiej kategorii jest od paru lat nawet usankcjonowane prawnie. Swoje niezadowolenie co jakiś czas manifestuje też czarnoskóra część populacji tego kraju. Na złe traktowanie skarżą się nie tylko imigranci z Afryki, ale także Felaszowie będący czarnoskórymi Żydami pochodzącymi z Etiopii.

Sygnał do ataku

Śmierć wspomnianego czarnoskórego Amerykanina podczas policyjnej interwencji w Minneapolis spowodowała reakcje niemal na całym świecie. Nie inaczej było w Izraelu. W Jerozolimie i Tel Awiwie odbyły się wiece sprzeciwu wobec przemocy w Stanach Zjednoczonych, a dyskusję o rasizmie w tym kraju zainicjowała minister absorpcji imigrantów Penina Tamanu-Szata. Co prawda jej przypadek raczej o tym nie świadczy, bo jest ona pierwszą w historii pochodząca z Etiopii osoba zajmująca stanowisko w izraelskim rządzie. Tym niemniej zwróciła ona uwagę na rzekomą dyskryminację czarnoskórych w Izraelu.

Według Tamanu-Szata dotychczas izraelska klasa polityczna przymykała oko na zachowania tamtejszej policji. Tymczasem osoby pochodzące z Etiopii mają jej zdaniem doświadczać coraz gorszego traktowania ze strony funkcjonariuszy. Minister absorpcji imigrantów jest zwłaszcza oburzona faktem, że w więzieniach osadzonych jest coraz więcej Etiopczyków, a związane z nimi sprawy zyskują poczesne miejsce w policyjnych kartotekach.

Niedługo po Tamanu-Szacie głos zabrał jej czarnoskóry kolega z rządu, wiceminister bezpieczeństwa publicznego Desta „Gadi” Yevarkan. Polityk prawicowego Likudu potępił śmierć Floyda jako „jedno z najbardziej okrutnych, rasistowskich zdarzeń w historii”, zwracając dodatkowo uwagę na działalność izraelskiej policji. Według izraelskiego wiceministra w jego kraju biali ludzie widząc policyjny radiowóz mogą czuć się bezpiecznie, jednak tego samego nie można powiedzieć o czarnoskórej części tamtejszej populacji.

Izraelscy Floydowie

Przy okazji pojawiania się wszystkich podobnych głosów, przypominano dwa wydarzenia z ubiegłego roku. Oba miały miejsce właśnie w Izraelu i w obu przypadkach ofiarami policyjnych funkcjonariuszy byli właśnie czarnoskórzy Żydzi pochodzący z Etiopii, którzy zostali przez nich zastrzeleni.

Pierwszą czarnoskórą ofiarą izraelskiej policji był w ubiegłym roku niejaki Jehud Biadga. 24-letni Etiopczyk miał chodzić po ulicy miasta Bat Jam w dystrykcie Tel Awiwu i wymachiwać nożem. Według wezwanych na miejsce funkcjonariuszy – po których notabene zadzwoniła jego rodzina – mężczyzna miał próbować zaatakować jednego z nich. Właśnie z tego powodu miał on oddać śmiertelne strzały, przy czym zdaniem izraelskiego Ministerstwa Sprawiedliwości policjant wdrożył wszystkie odpowiednie procedury. Oburzenie mediów po tym zdarzeniu wynikało jednak z faktu, że 24-latek miał mieć problemy psychiczne.

Zobacz także: Czarni Żydzi czują się prześladowani

Kilka tygodni po tym wydarzeniu śmierć poniósł inny czarnoskóry mieszkaniec Izraela, Salomon Tekah. 19-latek pochodzący z Etiopii został zastrzelony w pierwszej połowie lipca ubiegłego roku, gdy wraz z dwójką innych osób napadł w parku na 13-latka i chciał odebrać mu telefon. Świadkiem całej sytuacji był policjant, który po służbie wybrał się na spacer ze swoją rodziną. Podczas interwencji miał on zostać zaatakowany przez trójkę mężczyzn, a po oddaniu strzałów ostrzegawczych trafił właśnie Tekaha.

Dokonana przez niego próba kradzieży oraz atak na policjanta nie interesowały jednak czarnoskórej społeczności Izraela. W wielotysięcznych protestach krytykowała ona dyskryminację rasową mającą panować w tym kraju, a przede wszystkim zorganizowała zamieszki, w których rannych zostało kilkadziesiąt osób.

Niezadowolony zespół

Jeszcze wcześniej, bo w 2015 roku, również doszło do zamieszek związanych ze złym traktowaniem czarnoskórych przez policjantów. Wówczas dwóch funkcjonariuszy pobiło żołnierza etiopskiego pochodzenia, gdy ten jadąc rowerem zapytał ich co zamierzają robić. Mieli mu odpowiedzieć, że mogą robić co chcą, w tym również go zastrzelić. Następnie zrzucili go z roweru i zaczęli bić, a całe zdarzenie zarejestrowały kamery.

Po tym incydencie w Ministerstwie Sprawiedliwości na wniosek premiera Benjamina Netanjahu powołany został specjalny zespół do spraw walki z rasizmem. Jego celem miało być opiniowanie działań rządzących pod kątem ewentualnej dyskryminacji na tle rasowym, a także współdziałanie z policją w zakresie zwalczania tak zwanego „rasizmu systemowego”. Na czele zespołu stanął natomiast kolejny etiopski Izraelczyk, Aweke ‘Kobi’ Zena.

[kresy_exclusive wiadomosc=1]

Jak można się domyśleć, Zena również poczuł potrzebę zabrania głosu po śmierci Floyda. Stwierdził on między innymi, że od czasu powołania do życia jego zespołu widać pewne symptomy poprawy, ale wciąż jest dużo do zrobienia. Zdaniem Zeny część struktur policyjnych tak naprawdę nie jest zainteresowana współpracą z jego zespołem, dlatego relacje z organami określił mianem „bardzo skomplikowanych”. Tylko w tym roku miał on więc odnotować kilka przypadków złego traktowania czarnoskórych przez policjantów, stąd jego celem jest doprowadzenie do równości wszystkich izraelskich obywateli.

Policyjne interwencje dotyczące czarnych mieszkańców Izraela są tematem kontrowersyjnym, bo statystyki na ten temat są prowadzone głównie przez organizacje antyrasistowskie. Według podawanych przez nich danych, izraelscy żołnierze etiopskiego pochodzenia dużo częściej trafiają do aresztów wojskowych niż ich biali koledzy. Statystyki wspomnianego zespołu ds. walki z rasizmem wskazują z kolei, że 37 proc. czarnoskórej populacji Izraela doświadczyło w ubiegłym roku dyskryminacji rasowej. Ponadto wśród łącznej liczby aresztowań przez policje czarnoskórzy Izraelczycy stanowią 3,7 proc. przypadków, podczas gdy w całej populacji kraju jest ich około 1,7 proc.

„Obudźcie się!”

Minister Tamanu-Szata wyraźnie wykorzystuje swoje 5 minut, aby niemal każdego dnia wygłaszać swoje tyrady na temat konieczności walki z rasizmem. Ostatnio wezwała ona ministra bezpieczeństwa publicznego Amira Ohana oraz szefa policji Mottiego Cohena do „przebudzenia się”. Jej zdaniem obaj powinni usunąć z policyjnych szeregów wszystkie osoby, wobec których stawiane były zarzuty dotyczące ich rasistowskich poglądów.

[kresy_exclusive wiadomosc=1]

Według minister absorpcji imigrantów, już teraz policja poczyniła w tym zakresie duże postępy, lecz musi ona jeszcze bardziej naciskać w celu uzyskania zadowalającego ją efektu. Wzywając tę służbę do rozliczenia się ze swoich działań zaproponowała ona, aby policjanci zaczęli odnotowywać aresztowania wśród czarnoskórej części izraelskiej populacji. Statystyki sporządzane na ten temat miałyby trafiać do liderów miejscowych społeczności tworzonych przez Felaszów.

To zapewne nie koniec żądań stawianych przez czarnoskórych mieszkańców państwa żydowskiego. Tamanu-Szata twierdzi obecnie, że władze powinny wdrażać w życie więcej programów integracyjnych, bo według niej obecny system prowadzi do segregacji i nie daje czarnym możliwości odniesienia sukcesu.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply