Sikorski: jeśli Mariupol padnie, to trzeba dozbroić Ukrainę. Jesteśmy jej winni naszą solidarność

Ależ ja właśnie o tym pisałem Panie Jajec… Że – bez urazy – myślenie nie jest Pańską najmocniejszą stroną… Pan nie musisz nic pozytywnego „pisać o Banderze czy UPA…” Negując Prawo do samostanowienia mieszkańców Donbasu, i nie słuchając ich argumentów, to prawo potwierdzających, wspierasz Pan – de facto – pogrobowców Bandery… To, że Pan tego nie widzisz, tak jak i nie widzisz odrodzenia ukraińskiego nacjonalizmu, nie dziwi mnie wcale… Mam napisać dlaczego?
A na te wycieczki do Berlina, to jeździsz Pan na zaproszenie niemieckich kolegów z kołka strzeleckiego, czy za własne pieniądze? W każdym razie widziałem wielu rosyjskich turystów w wielu europejskich krajach… Za własne pieniądze, i wcale nie czołgami…

A wie Pan, Panie Jajec, trochę Panu współczuję, bo mnie czasem zapraszają, np do Wandei… No, ale może Pan bogaty jesteś… dla mnie wyjazd do Francji za wlasne pieniądze, byłby na granicy finansowych możliwości… Niech mi Pan wierzy, warto mieć oddanych przyjacioł, a niechby i mowili po niemiecku… Pan takich w Niemczech nie ma? A co do sedna… do Pańskiego pytania o Czeczenię… Przykro mi, ale chyba Pana rozczaruję… Nie stosuję podwojnych standardow… W czasie tej I wojny o Czeczenię, wojny Jelcyna, sympatyzowalem …z Czeczenami. Może za malo wiedzialem co się tam dzieje? Może wówczas mialbym inne zdanie – nie wiem – ale to fakt… I proszę sobie przypomnieć, co się potem stalo… Czeczenia praktyczne byla przez 2 lata suwerenna… I jak się “rządzila?” Wiem, powiesz Pan, że wysadzenie tych bloków, to robota FSB… Ja nie wiem, a Pan wierzysz w to, co potwierdza Pańskie tezy… Pamiętam natomiast co dzialo się w samej Czeczeni… te zabójstwa, te porwania (także i polskiego obywatela), te wojny klanow i tę powszechną przemoc… No i te zamachy terrorystyczne… W Polsce rzecz jasna, zarzucano Putinowi, że stosuje silę i przemoc, zamiast prowadzić negocjacje… Negocjacje, ale z kim…? Załóżmy, że byli tacy przywodcy czeczeńscy, ktorzy chcieli rozmów o pokoju… Ale czy mieli wplyw na to co się dzialo? Mieli wplyw na dzialania terrorystow, czy nie? Bo jeśli nie, to Putin mogł równie dobrze rozmawiać o pokoju w Czeczeni z …Eskimosami… No, ale zalóżmy, że wplyw na terrorystow mieli, to co? Rozmawialby Pan z mordercami dzieci? Amerykanie – w istocie – postępują tak samo…Każde ustępstwo dla terrorystów, to dla nich sygnal, że terrorem coś wywalczyć mogą… Zrozumial Pan moje stanowisko, mam nadzieję… Kto wie? Może istnialą możliwość, że to w Czeczeni jako 1-sze powstaloby Państwo Islamskie…

Ależ oczywiście, P. Votum Separatum, wiem – chyba, całkiem sporo, częściowo nawet „z pierwszej ręki…” Nasi znajomi mieszkają w Venansault, małym miasteczku , oddalonym o „rzut kamieniem” od La Roche-sur-Yon… Pamiętam swoje zaskoczenie, gdy na niedzielnej mszy, miejscowy kościółek był pełny… No owszem, nie podobało mi się, że komunia była „na rękę…” „Bo z karafki napić się łatwo, ale kto ze źródła pije, musi uklęknąć i pochylić czoła…” Podobno w sąsiedniej Bretanii, tego nie było… Przyszło mi właśnie na myśl, że śmiało można porównywać to co się stało w 1790 roku w Wandei i w Bretanii, z tym, z czym mamy obecnie do czynienia na wschodzie Ukrainy… *I tu, i tam bunt – jako niezgoda na nowe władze, i porządki, które te władze zamierzają wprowadzić… *Tam – „Piekielne kolumny” Turreau i Westermanna, eksterminujące Wandeę, nazywane „trupimi czaszkami”,z powodu insygniów noszonych na mundurach… Tutaj ATO i ochotnicze brygady z nazistowskim symbolami… *Tam Robespierre wołał „Niech zapełnią się cmentarze, a nie więzienia…” Tu Awakow pisze:” rozgnieciemy te gnidy… „ a Poroszenko cieszy się, że dzieci w Donbassie spędzają ferie w piwnicach… *I tu i tam, ta sama straszna nienawiść do kontrrewolucjonistów… Miejmy nadzieję, że jednak jakieś różnice są…* Tam „demokraci” wysłani z Paryża „z wygarbowanej skóry mieszkańców Wandei robili buty dla urzędników (z delikatniejszej skóry kobiet robiono rękawiczki). Przegotowano setki trupów, aby uzyskać z nich tłuszcz i mydło […]. W Wandei po raz pierwszy zastosowano broń chemiczną, używając trujących gazów i zatruwając wodę. Ówczesnymi komorami gazowymi były statki załadowane wieśniakami i księżmi, wyprowadzane na środek rzeki i zatapiane…” Tak Panie Votum_Separatum, pierwsze w historii świata ludobójstwo, miało miejsce w Wandei… Opowiadano nam (mieliśmy szczęście poznać miejscowego pasjonata-historyka), że kiedy „trupie czaszki” weszły do Venansault, w miejscowości było tylko 36 osób, starców i matek z dziećmi na tyle małymi, że trudno było z nimi uciec lub się ukrywać… Litości nie było żadnej… Żeby nie kończyć w tak ponurym nastroju, taka mała ciekawostka… W Venansault mieszka polska rodzina z kresów (młodzi ludzie, z małymi dziećmi), z Białorusi, z okolic Lidy (o ile dobrze pamiętam)… Pozdrawiam. PS. Nie sądzi Pan, że piękne godło ma Wandea…? Serce i krzyż… I te biało czerwone barwy…