Zwiększa się liczba medyków wycofujących się z rynku publicznego. Z roku na rok coraz mniej lekarzy i dentystów świadczy usługi na NFZ w ramach indywidualnych praktyk – podaje GUS. Lekarzy ma odstraszać skomplikowana biurokracja i niskie zarobki.
W 2023 r. było o ok. 200 mniej praktyk (spadek o 9.2 proc.) niż w poprzednik roku, w którym wyniósł on 7,3 proc. Najwięcej praktyk ubyło w stomatologii – w sześć lat zniknęła co trzecia działalność dentystyczna mająca kontrakt z NFZ.
Spadła także liczba porad udzielanych w ramach praktyk lekarskich i stomatologicznych. W 2023 udzielono ich o 6,6 proc. mniej w porównaniu do roku poprzedniego. W 2023 udzielono ich łącznie ponad 352 mln, o ponad 16,7 mln więcej niż w 2022 r. W tym 181,1 mln stanowiły porady w podstawowej opiece zdrowotnej (wzrost o 2,8 proc.), 131,2 mln w specjalistycznej opiece lekarskiej (wzrost o 8 proc. w skali roku), a 34,9 mln w opiece stomatologicznej (wzrost o 5,3 proc.).
Według Pawła Barucha, wiceprezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, cytowanego przez portal rynekzdrowia.pl – „starsza kadra, która niedawno pracowała »na NFZ« odchodzi, a młodzi nie chcą tego kontynuować. Aby przetrwać, potrzebujemy nakładów na poziomie ok. 4 proc. wydatków Funduszu na opiekę zdrowotną” – czytamy. Obecnie na świadczenia stomatologiczne wydaje się tylko 2 proc. nakładów.
Ekspert wylicza, ze świadczenia są małe, a papierkowej pracy bardzo dużo. Lekarze są rozliczani za pomocą punktów przyznawanych na miesiąc na wykonanie świadczeń. W Gdańsku jest to bodaj 12 000 punktów rozliczeniowych, podczas gdy w Warszawie – 36 000 punktów – „to lekarzy, delikatnie mówiąc, irytuje” – mówi.
„Stomatologia w Polsce jest w 93 proc. prywatna. Dentyści, nawet jeśli wykonują zabiegi finansowane z publicznych pieniędzy, to w prywatnych gabinetach. Z lekarzami jest inaczej, np. AOS-y mają się dobrze. Z uwagi na braki kadrowe ubywa natomiast specjalistycznych praktyk udzielających świadczeń na NFZ w węższych dziedzinach, jak np. endokrynologia. Dlatego, że po pierwsze nie zarobią na współpracy z funduszem zdrowia tyle, ile mogą na rynku prywatnym, po drugie – prowadzących je odstręcza papierologia. Systemy rozliczania się z NFZ są skomplikowane, często wymagają zatrudnienia kolejnych osób, co z kolei zwiększa koszty, których Fundusz nie uwzględnia” – tłumaczy.
Kresy.pl/rynekzdrowia.pl
Bo liczy się tylko kasa. Na moralność, zasady i zwykłe sumienie już dawno w tzw. “służbie zdrowia” nie ma miejsca. Stary “znachor” był po stokroć lepszy od dzisiejszego “lekarza”. Po stokroć także jest lepsza “salowa” w szpitalu niż ten “lekarz” co jest nad nią na tzw. oddziale.
Bo liczy się tylko kasa….