Podczas parady defilowało łącznie ponad 16 tys. żołnierzy, ponad 100 samolotów i śmigłowców, a także czołgi, wyrzutnie rakietowe i działa samobieżne, w tym czołgi T-14 i działa samobieżne Koalicja. Na trybunie honorowej obok Władimira Putina zasiadł przywódca Chin, Xi Jinping.

Parada rozpoczęła się godz. 9.00 czasu polskiego. Siergiej Szojgu, rosyjski minister obrony objechał samochodem Plac Czerwony, pozdrawiając przedstawicieli poszczególnych rodzajów sił zbrojnych.

Na trybunie honorowej tuż obok prezydenta Władimira Putina siedział przywódca Chin, Xi Jinping. Widoczny byli także prezydenci Indii, RPA, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Egiptu, Kuby i Serbii.

Podczas swojego przemówienia rosyjski prezydent przestrzegł przed próbami budowy jednobiegunowego świat i zaapelował o stworzenie systemu równego bezpieczeństwa dla wszystkich państw. ”Widzimy próby budowy jednobiegunowego świata. Widzimy jak nabiera obrotów myślenie w kategoriach bloków wojskowych. Wszystko to podważa stabilność światowego rozwoju”– mówił Putin. Jego zdaniem ZSRS wzięło na siebie główny ciężar walk z Niemcami podczas II wojny światowej, zaś Armia Czerwona zdecydowała o wyniku wojny.

Putin oświadczył, że hitlerowska awantura była straszną lekcją dla świata, który nie od razu dostrzegł śmiertelne zagrożenie w ideologii nazizmu. „Nie wolno nam zapomnieć, że ideologia wyższości rasowej doprowadziła do najkrwawszej z wojen”– powiedział Putin, zarządzając później minutę milczenia. Przemówienie zakończył gromkim „Ura!”, które trzykrotnie powtórzyli żołnierze.

Następnie rozpoczęła się główna część parady z defiladą wojskową. Przez Plac Czerwony przeszli m.in. żołnierze w historycznych mundurach z okresu drugiej wojny światowej, żołnierze wojsk powietrzno-desantowych, a także przedstawiciele armii państw blisko związanych z Rosją, m.in. z Białorusi, Serbii, Kazachstanu, Armenii, Indii, oraz Chin. Przemaszerowało łącznie ponad 16 tys. żołnierzy.

Później rozpoczęła się parada sprzętu wojskowego: widoczne były m.in. nowe czołgi T-14, atomowe pociski Jars oraz działa samobieżne Koalicja. Nad Moskwą przeleciało łącznie ponad 100 śmigłowców i samolotów, wśród nich m.in. MiG-29, Su-34, Su-24 oraz Ka-52. Nad Kremlem przeleciała grupa samolotów w szyku o kształcie liczby „70”.

Na trybunie zauważono także Aleksandra Załodstanowa „Chirurga”, lidera grupy motocyklowej Nocne Wilki, a także aktora Stevena Seagulla.

Godzinę przed paradą prezydent Putin spotkał się z szefami delegacji zagranicznych i gośćmi honorowymi. Wśród uczestników spotkania byli prezydent Chin Xi Jinping, przywódca Kuby Raul Castro i sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.

Xi Jinping i Władimir Putin. Fot. tass

Fot. tass.ru

Aleksandr Załdostanow. Fot. tass

Czołg T-14 Armata. W tle działa samobieżne Koalicja. Fot. tass.ru

TVP.info / polskieradio.pl / Kresy.pl

26 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. syndrom2
    syndrom2 :

    Oglądając paradę na kanale rosyjskim, nie zauważyłem zapowiadanych transporterów opancerzonych typu “Bumerang”, (być może przeoczyłem, choć nie sądzę). Może Rosjanie doszli do wniosku ze mogą się popsuć???.

  2. sobiepan
    sobiepan :

    Postkolonialna bariera…………………………………………………………………………….. http://marianpilka.salon24.pl/645682,postkolonialna-bariera

    8 maja prezydent Bronisław Komorowski fetuje, niedawno uchwalony przez Sejm RP, Narodowy Dzień Zwycięstwa. Jakiego zwycięstwa?

    Polska odniosła w swojej historii wiele zwycięstw. Zwyciężyliśmy w 1920 roku i w 1980 tworząc Solidarność. Wielkie zwycięstwa odnieśliśmy pod Wiedniem, Beresteczkiem, Chocimiem, Kircholmem, Orszą, Grunwaldem, na Psim Polu czy pod Cedynią. Tych zwycięstw było znacznie więcej. To na tych i innych polach bitewnych wykuwana była wielkość naszej Ojczyzny. Naszym obowiązkiem jest pamięć o bohaterstwie i ofiarności naszych przodków, którzy nie szczędzili krwi w walce o wolność i wielkość Polski. Ale pamięć, to nie tylko hołd naszej wielkiej historii. To przede wszystkim kształtowanie naszej wspólnoty narodowej, kształtowanie dumy z dokonań naszych przodków, to zastrzyk moralnej siły koniecznej do trwania i rozwoju każdej wspólnoty. To wyznaczanie poziomu naszych aspiracji i mobilizowanie współczesnych pokoleń do sprostania największym wyzwaniom współczesności i przyszłości. Pamięć zwycięstw, to walka o przyszłość naszej Ojczyzny, o jej godne miejsce wśród współczesnych narodów.

    Ale 8 maja, a tym bardziej 8 maja 1945 roku, Polska nie odniosła żadnego zwycięstwa. Zwycięstwo odniósł Związek Sowiecki, także w tej wojnie zwyciężyły Stany Zjednoczone i Wlk. Brytania oraz Francja, która została wyzwolona spod niemieckiej okupacji, ale nie Polska. Polska utraciła połowę przedwojennego terytorium państwowego, zginęło ponad 6 mln. jej obywateli, Warszawa została zamieniona w morze gruzów, a władze polskiego państwa z wicepremierem, Delegatem Rządu RP na Kraj i Komendantem Głównym Armii Krajowej, armii walczącej od początku wojny z niemieckim okupantem, zostały aresztowane wraz z dziesiątkami tysięcy żołnierzy i wywiezione do Związku Sowieckiego. Polska z II wojny światowej wychodziła nie tylko jako okaleczony naród i zrujnowany kraj, ale przede wszystkim jako naród powtórnie zniewolony, tym razem przez drugiego współsprawcę wybuchu wojny i jej zwycięzcę – Związek Sowiecki. Wychodziliśmy z wojny jako naród, który znowu utracił swoja wolność. Gdy na ulicach Moskwy, Nowego Jorku, czy Paryża i Londynu ludność świętowała i radowała się z zakończenie wojny, Polacy mieli poczucie własnej klęski. Najtrafniej uchwycił to Jerzy Andrzejewski w skądinąd zakłamanej książce “Popiół i diament”. Ale opisując moment ogłoszenia z ulicznych megafonów komunikatu o zakończeniu wojny trafnie zauważył, że Polacy wysłuchali go w milczeniu, a następnie rozeszli się do swoich zajęć. Polacy nie świętowali, bo nie mieli poczucia zwycięstwa, mieli poczucie wielkiej klęski. Był to czas, gdy za walkę z Niemieckim okupantem trafiało się do sowieckiego łagru, albo pod ścianę przed pluton egzekucyjny.

    Uznanie zakończenia II wojny światowej za “Narodowy Dzień Zwycięstwa” to nie tylko fałszowanie historii, to przede wszystkim wpisywanie się w narracje historyczną tych, którzy przyczynili się do utraty niepodległości w czasie II wojny światowej, a przede wszystkim wpisywanie się w narrację Związku Sowieckiego, który nie tylko przyczynił się do rozpętania tej wojny, ale zniewalał nasz naród przez kolejne 45 lat. To świętowanie i radość z naszej niewoli, chęć uczestnictwa niewolnika w obchodach wydarzeń, które jego właściciel uznaje za wiekopomne dla swojej dominacji i który oczekuje od nas takich aspiracji i takiej pozycji, jaką uzyskaliśmy w konsekwencji jego zwycięstwa. “Narodowy Dzień Zwycięstwa” 8 maja to fetowanie własnej klęski i wyraz postkolonialnej mentalności. To kapitulacja z własnej podmiotowości w wymiarze historycznym i rezygnacja z podmiotowości w wymiarze polityki współczesnej.

    Jak pisał Orwell: “Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość”. W 26 lat po upadku komunizmu w Polsce, Polacy nie kontrolują swojej przeszłości, bo nie kontrolują swojej teraźniejszości i nie kontrolują swojej przyszłości. Taka jest nauka płynąca z uchwalenia i obchodów “Narodowego Dnia Zwycięstwa”.

    Pierwszym wymogiem odzyskania własnej podmiotowości jest kontrolowanie własnej przeszłości. To fundamentalny wymóg własnej wolności. Bez własnej wizji historii jesteśmy skazani na narodowe wykorzenienie i narodową klęskę. Żaden naród nie może istnieć bez patriotyzmu, a duma z własnej przeszłości i szacunek dla własnych bohaterów, to podstawa naszej tożsamości, bez której nie ma szans także na własna politykę.

    Państwo polskie nie prowadzi polskiej polityki historycznej. W ostatnich latach nie obchodziliśmy 900-lecia obrony Głogowa i zwycięstwa na Psim Polu, nie świętowaliśmy zwycięstwa pod Kłuszynem, ani zajęcia Moskwy, a obchody 150-lecia Powstania Styczniowego spotkały się z ostentacyjną niechęcią obozu rządowego. Na obchody70-lecia wybuchu II wojny światowej zaproszono przedstawicieli państw, które tą wojnę wywołały. Prezydent Komorowski, w imieniu państwa polskiego, uznał nasz naród za współwinny zbrodni ludobójstwa na narodzie żydowskim, a tablica upamiętniająca to ludobójstwo w Muzeum Żydów Polskich potwierdza to kłamstwo. Państwo polskie sfinansowało filmy Ida i Pokłosie obciążające nasz naród tą zbrodnia, a telewizja publiczna wyemitowała niemiecki film propagandowy także obciążający nasz naród zbrodnią dokonana przez Niemcy. W polskiej szkole władzę ograniczają naukę historii i literatury polskiej. To wszystko prowadzi do kulturowego i narodowego wykorzenienia, do niszczenia przywiązania młodego pokolenia dla własnego narodu, niszczy narodową dumę i patriotyzm wśród młodego pokolenia. Żaden naród nie może istnieć i rozwijać się bez patriotyzmu, bez narodowej dumy i wierności narodowej tradycji. Niszczenie narodowej dumy i świętowanie obcych zwycięstw, które są naszymi klęskami, to niszczenie narodu. To działanie w interesie naszych wrogów, którzy dążą do zdezintegrowania naszego narodu i zaniku jego instynktu samozachowawczego.

    Odzyskanie własnej przeszłości, to przede wszystkim odbudowa własnej tożsamości i własnego patriotyzmu, to budowanie optymizmu historycznego w oparciu o wspaniałe sukcesy naszej przeszłości. To budowanie dumy z roli, jaką nasz naród odegrał w przeszłości. Od obrony chrześcijańskiej Europy przed Tatarami, Turkami i bolszewikami, dumy z piękna naszych gotyckich i barokowych kościołów, z osiągnięć naszego ustroju w postaci zasady neminem capitivabimus i filozofii Pawła Włodkowica nienawracania pogan mieczem, to duma z tolerancji religijnej i początków demokracji, to wreszcie duma z naszej nieustępliwej walki o wolności, postawy św. Maksymiliana, dzieła Solidarności i Jana Pawła II. To pamięć naszych wielkich zwycięstw militarnych w których walczyliśmy w obronie cywilizacji chrześcijańskiej. To wszystko buduje przywiązanie do naszego narodu i wiarę w jego przyszłość. Ale także w naszej historii odnieśliśmy wiele klęsk, walcząc w słusznej sprawie, w sprawie wolności własnego narodu i wolności innych. Tym którzy walczyli należy się nasza część, nasz szacunek dla ich ofiary. Uznanie, że często na przekór wszelkim siłom, walczyli o to, co jest najważniejsze dla każdego narodu: o wolność. Ich ofiara także nie może być zapomniana, bo jest świadectwem wielkiej miłości do naszego narodu i jest dla nas wzorem i przykładem, jak zachować się w najtrudniejszych momentach naszego życia. I im winniśmy cześć. To także buduje optymizm historyczny, bo po latach klęsk, przychodziły zwycięstwa.

    Odzyskanie własnej historii, szacunek dla tych, którzy walczyli o naszą wielkość i dla tych, którzy w najbardziej beznadziejnej sytuacji walczyli o nasz honor, jak żołnierze niezłomni walczący z komunistycznym zniewoleniem, to warunek naszej podmiotowości i wolności. Dlatego musimy z całą siłą przeciwstawić się pedagogice wstydu lansowaną przede wszystkim przez “kulturowych” neobolszewików, oskarżającej nasz naród o wszelkie możliwe historyczne zbrodnie. Ta bolszewicka propaganda oskarżająca żołnierzy powstańców warszawskich, w ogóle Polaków o współudział w ludobójstwie niemieckim, ma na celu nie odkrywanie prawdy, ale dyskredytowanie naszego narodu, niszczenie jego patriotyzmu i dumy z własnej polskości. To działalność wrogów naszego narodu i jako taka musi być odrzucona i potępiona.

    Dlatego od pięciu lat, każdego roku, w dniu 9 maja, w dniu w którym spadkobierca Związku Sowieckiego, współczesna Rosja, fetuje swoje zwycięstwo w II wojnie światowej, Prawica Rzeczypospolitej składa kwiaty i modli się na warszawskich Powązkach przy symbolicznym grobie Jana Stanisława Jankowskiego, Delegata Rządu na Kraj, najwyższego rangą przedstawiciela władz Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, przebywającego w okupowanej Polsce i aresztowanego przez Armię Sowiecką. W momencie świętowania przez Sowiety swego zwycięstwa przebywał w sowieckim więzieniu i prawdopodobnie tam został zamordowany w 1953. Ten gest przypomina prawdę historyczną, że zakończenie II wojny światowej nie było polskim zwycięstwem, było polską klęską, w której straciliśmy niepodległość i ofiarę poniosła najbardziej patriotyczna część polskiego narodu. Ten gest, to próba odbudowania polskiej historii, polskiej polityki historycznej, to próba w wymiarze historycznym podkreślenia potrzeby naszej podmiotowości, nie tylko w wymiarze przeszłości, ale także w wymiarze teraźniejszości i przyszłości.

    Odbudowa własnej tożsamości historycznej jest podstawą narodowej polityki, polityki obliczonej na realizowanie własnej, a nie narzuconej przez innych, wizji interesu narodowego i własnego miejsca we wspólnocie europejskich narodów. Tylko naród o silnej historycznej tożsamości, dumny z własnej przeszłości, przywiązany do własnej tradycji, broniący własnych interesów, naród ożywiony patriotyzmem, jest w stanie podmiotowo kształtować własną przyszłość. Natomiast naród zgadzający się na dominacje innych, naród świętujący obce zwycięstwa, realizujący obce narracje historyczne, to naród rezygnujący z własnej niezależności i podmiotowości. To w konsekwencji naród rezygnujący z własnej wolności, to naród dekadencki, schyłkowy, realizujący tylko obce oczekiwania i obce interesy, niezdolny do walki o własną niezależność i własne miejsce we współczesnym świecie. Dlatego odzyskanie własnej historii, to odzyskanie własnej podmiotowości i własnej wolności, to wstęp do własnej polityki. To zerwanie z polityką dryfowania, w której cele narodowe wyznaczają inni i próba kształtowania samodzielnie własnego losu. Dlatego tak ważne jest wyzwolenie się z postkolonialnej historii, bo to nie jest nasza historia.

    “Narodowy Dzień Zwycięstwa”, to utrwalanie tylko mentalności postkolonialnej, blokującej podmiotowość mentalną naszego narodu, to bariera blokująca naszą wolność i podmiotowość. Ci którzy świętują zwycięstwa naszych wrogów nie są w stanie realizować polskich interesów. Polsce potrzeba narodowego przywództwa, a nie okupantów państwowych stanowisk. Polsce potrzeba przywództwa, które wyznaczy kierunki naszego narodowego rozwoju, a takie przywództwo jest także przywództwem przywracającym sens naszego historycznego i moralnego przeznaczenia. Czas na odrzucenie postkolonialnej mentalności i odrodzenie naszego Narodu.

  3. sylwia
    sylwia :

    Moskiewska defilada wojskowa w 70-tą rocznicę kapitulacji Niemiec i końca II-giej Wojny Światowej była nużąca do oglądania. Szły zamaszystym krokiem oddziały za oddziałami i szły i szły. Nie było wśród nich odziału polskiego, choć ze wzgędów historycznych powinien tam być, tak jak w przeszłości. Maszerowali Rosjanie, Hindusi, Chińczycy, Azerowie, Ormianie, Kazachowie, Mongołowie, Białorusini, Serbowie ale Polaków nie było. Na trybunie był polski officer w rogatywce.

    https://www.youtube.com/watch?v=GE023IHaCyE

      • sylwia
        sylwia :

        O Azerach łatwo znależć tę wzmiankę: “…Die ersten kaukasischen und turkestanischen Bataillone wurden bereits Ende 1941/Anfang 1942 aufgestellt. Zunächst gehörten die Kaukasisch-Magomedanische (Mohamedanische) Legion, die georgische Legion und die armenische Legion dazu. 1942 wurde die Kaukasisch-Magomedanische Legion unformiert und aus ihnen die Nordkaukasische Legion und die aserbaidschanische Legion gebildet.
        Diese Kampfbataillone wurden im Kaukasus (Ende 1941/42, 1942/43) und später auf der Krim, dem Balkan, in Italien, sowie während der anglo-amerikanischen Invasion 1944 in der Normandie eingesetzt. Die letzten kaukasischen Bataillone wurden am 6. Mai 1945 aufgelöst. Die bekanntesten und mehrmals aufgezeichneten Bataillone unter ihnen waren der Sonderverband Bergmann (mit Georgiern, Aserbaidschanern und Nodkaukasiern) und die Aserbaidschanische Legion Aslan (Löwe)…” (https://de.wikipedia.org/wiki/Ausl%C3%A4ndische_Freiwillige_der_Waffen-SS#Kaukasische_Legionen). Osttürkischer Waffen-Verband der SS („Harun-el-Raschid“) był czynny między 1 października 1944 r. a 9 maja 1945 r. Składał się z Ormian, Gruzinów, Azerów i mężczyzn z północnego Kaukazu a nie tylko z Azerów, jak sugeruje tu Ukrainiec ‘wlkp’. Liczebność przedstawicieli tych ludów w Waffen SS oraz Lutwaffe była 7 000 ( http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Zusatz/SS/SSOsttuerkei-R.htm). Dla porównania, do Waffen SS zgłosiło się na ochotnika 84 000 Ukraińcow – wrogów Polski (https://de.wikipedia.org/wiki/Ausl%C3%A4ndische_Freiwillige_der_Waffen-SS#Ukraine).

        • wlkp
          wlkp :

          oj panie sylwia, zapijaczony agencie – to nawet wspomnienie o oddziałach SS złożonych z mieszkańców Kaukazu skutkuje oskarżeniami o ukraińskość ? To jeszcze proupowskie będzie przypomnienie o ok. 15 tys Madziarów, 15 tys. Serbów, Wolnym Legionie Hinduskim ( też maszerowali weterani 🙂 ), rosyjskich kozakach w sile 40-50 tys którzy w ramach Waffen SS działali, a jeszcze Belgowie, Holendrzy, Chorwaci, Włosi, Albańczycy i wiele, wiele innych nacji – ale to pewnie tylko proukraińska propaganda mająca na celu wybielenie ich udziału w wojnie co ?

          • sylwia
            sylwia :

            wlkp ty banderowskie ścierwo i zgniła onuco upowskiego trupa. Nie zaszczycę cię krzywy ukraiński ryju dyskusją. Wyjaśnienie do Polaków: ze względu na szerzące się tutaj chamstwo ukraińców, nie polemizuję z nimi a na ich obelgi odpowiadam obelgami.

          • wojewodamichal1
            wojewodamichal1 :

            Dziękuję kolego sylwia za wyjasnienia. My Polacy nie przepadamy za ruskimi, ale nie znaczy to, ze na swój sposób odmawiamy ich ichniejszej inteligencji. Natomiast w twoim wypadku na prawde nie wiem co powiedzieć. Może to, że nawet jak na luźniejsze standardy dla Rosjan jesteś “cymbałem”? A o tym kto jest lub nie jest ukraińcem nie decydujesz ty. Oczywiście dla mnie jesteś takim typowym “głupio-sprytnym agitatorskim kacapem” lub ukraińcem z rosji – wszystko jedno co ci bardziej podpasuje.

          • sylwia
            sylwia :

            “My Polacy” – krotochwilne. Śmieszy, że podszywjący się pod Polaków Ukraińcy przybierają historyczne polskie pseudonimy: Piast Kołodziej, Generał Bem, albo Wojewoda Michał (że niby Korybut Wiśniowiecki), aby zyskać na wiarygodności, którą wkrótce tracą broniąc ukraińskiego szowinizmu i banderyzmu, solidaryzując się z innymi uktrotrollami i napadając na polskich patriotów. Maska szybko spada i ukazuje się ukrokacap – śmieć z Operacji Wisła,wykształcony na koszt Polaków i gryzący rękę, która go wykarmiła. Policy rozpoznają ich bezbłędnie. W. Michaił nic o mnie nie wie lecz wierny ukraińskiej tradycji, bezzwłocznie sugeruje ‘moskalską’ agenturalność. Jak już tu polscy forumowicze zauważyli, dla nas Ukraina to Kacapia, której sadłowo-czosnkowy kulturowy smród czuje się natychmiast po wjeździe do tej prymitywnej krainy krwawych demonów.

          • wojewodamichal1
            wojewodamichal1 :

            chłopie skąd ty bierzesz te przekleństwa – z ruskiej wsi jesteś? Sadła, onuce… kto tak jeszcze mówi? Nie wiem jacy forumowicze, ale dla mnie kacap to ogólnie rusek… ukrainiec to ukrainiec – generalnie mówienie do kogoś “ty ukraińcu” oznacza mniej więcej “ty ch…” lub coś w tym stylu…. generalnie określenie kogoś ukraińcem samo w sobie już jest obraźliwe. Z ukrokacapią spotkałem się po raz pierwszy dopiero na tym forum. PS Wojewoda Michał nie od Wiśniowieckiego, tylko szybciej od Wołodyjowskiego – stąd z resztą i moje imię.

    • don_pedro
      don_pedro :

      Żaden samolot nie spadł,żaden śmigłowiec nie uderzył w kremlowskie wieże,żaden czołg nie stanął na środku placu a nawet żaden z żołnierzy nie pogubił kroku.Nasze media stawały na głowie żeby znależć chociaż papierek a tu wtopa.
      Więc nie dziw się że banderowskie śćierwa na tym portalu są wśćiekłe bo muszą odreagować!