Zepsuć Putinowi propagandową ofensywę

W rosyjskich archiwach jest m. in. chyba najpiękniejszy list Piłsudskiego, jego testament duchowy spisany przed akcją pod Bezdanami – mówi prof. Andrzej Nowak.

J.L.: Powiedział Pan kilka dni temu portalowi Fronda.pl, że 1 września to doskonały moment dla premiera Donalda Tuska i polskiego rządu, żeby zapytać Putina o zwrot polskiego skarbu narodowego zagrabionego przez Armię Czerwoną w 1939 roku. Dlaczego nikt się tym nie zainteresował?

Prof. Andrzej Nowak:Były próby negocjacji na poziomie Dyrekcji Archiwów, między innymi usiłował to robić ś. p. profesor Jerzy Skowronek, głównie ze względu na gotowość prezydenta Jelcyna do takich gestów, jak choćby przekazanie dokumentów katyńskich do Polski. Niestety ta koniunktora skończyła się szybko i sprawa została zamieciona pod dywan. Ani w okresie rządów prezydenta Wałęsy, ani prezydenta Kwaśniewskiego, ani prezydenta Kaczyńskiego władze polskie nie przypominały o tej sprawie nad czym bardzo ubolewam. Natomiast na poziomie obywatelskim na pewno nie ja jeden, inne osoby także próbowały się o te dokumenty upominać. jeszcze w “Życiu” Tomasza Wołka pisałem o tym w swoich tekstach także jako członek rady archiwalnej przy Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Znajdowałem zresztą w tej sprawie zrozumienie ze strony dyrektora NDAP dr Sławomira Radonia, ale to można załatwić tylko na poziomie państwowym. Chyba zabrakło determinacji polskim władzom o odwrócenie tego aktu niczym nieuzasadnionej grabieży.

J.L.: Czy myśli Pan Profesor, że tego rodzaju żądania są realne politycznie?

A.N.:W tym momencie to jest absolutnie nierealne. Natomiast jeśli teraz byśmy się z tym zgłosili publicznie, to sprawa mogłaby pójść na przód. Sprawa, która będzie miała bardzo negatywne konsekwencje dla image’u Rosji, który buduje Putin. Zepsuło by to propagandową ofensywę, którą w tej chwili Putin prowadzi i zepsułoby to całe święto Putinowi, który jest oczywiście głównym bohaterem 1 września 2009 roku. A tak stałby się słusznie głównym oskarżonym w dniu tego święta, jako reprezentant państwa, które nie chce uznać swoich przestępstw jakich namacalnym dowodem jest skarb narodowy zagrabiony we wrześniu 1939 roku przez Armię Czerwoną.

J.L: Co dokładnie zagrabili czerwonoarmiści przez ?

A.N.:Zasadniczy trzon tych materiałów stanowią dokumenty II Oddziału Sztabu Generalnego, czyli wywiadu wojskowego okresu II RP. One były ewakuowane kiedy Niemcy zbliżali się do Warszawy na Wschód, konkretnie do Kostopola w rejonie rówieńskim. Tam odnalazł je i lojalnie przekazał kolegom z NKWD Józef Goldberg, znany później pod nazwiskiem Jacek Różański. Od tego właśnie zaczęła się jego wielka kariera w późniejszym Urzędzie Bezpieczeństwa, od tej “nieocenionej zasługi” oddanej towarzyszom z NKDW.

Oprócz tego największego oddziału archiwalnego obejmującego ponad pięć tysięcy jednostek (jednostka archiwalna to jest od jednej do kilkunastu teczek, więc można to przeliczyć, że to jest kilkanaście tysięcy teczek samego wywiadu), mamy tam także takie zespoły jak Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego (194 jednostki), Komenda Główna Policji Państwowej (232 jednostki), okręgi wojskowe (133 jednostki), materiały polskich organizacji niepodległościowych – Związek Walki Czynnej, Strzelec, Legiony, w tym całe archiwum Pierwszej Brygady, archiwum Polskiej Organizacji Wojskowej – właściwie kompletne.

Archiwa tych polskich organizacji niepodległościowych razem liczą 2337 jednostek archiwalnych. Osobno mamy polskie organizacje polityczne z czasów I wojny Światowej (484 jednostki), jeśli kogoś to interesuje KPP (23 jednostki), polskie poselstwa i konsulaty, Sejm Rzeczpospolitej polskiej, komisje wyborcze do sejmu i senatu, są też szczątkowe zespoły na przykład Rady Ministrów, poszczególnych ministerstw, a nawet Kancelarii Prymasa Polski. Krótko mówiąc historia II Rzeczpospolitej, historia polskiego czynu niepodległościowego poprzedzającego jej odbudowanie jest bez tych materiałów nie do napisania.

J.L.: Kto dokładnie rabował?

A.N.:To nie były jakieś wielkie szarże, ale z całą pewnością archiwum II Oddziału musiało interesować wierchuszkę sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, czyli ówcześnie Berię, Mierkułowa, Adakumowa – tych ludzi, którzy stali na czele służb, to oczywiście dla nich był cenny skarb.

J.L.: Gdzie to wszystko się obecnie znajduje?

A.N.:Te materiały zostały złożone w tak zwanym “Trofiejnym Archiwie” w Moskwie, gdzie od początku lat 90. zaczęły być udostępniane w przybudówce przy ulicy Wyborskiej pod nazwą Centrum Przechowywania Historyczno Dokumentalnych Kolekcji. Miałem z nich okazję korzystać w 1995 roku, w okresie jeszcze trwającej – nazwijmy to tak – “odwilży”.

J.L.: Czyli te dokumenty były dostępne?

A.N.:Tak, one były dla polskich historyków dostępne, zresztą ich część była kserowana przez grupę historyków polskich. Ale to była tylko część tych materiałów. Niestety po 1995 roku wszystkie te zbiory zostały włączone do zasobu Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego przy ulicy Admirała Makarowa. To dokładnie budynek obok, tylko wejście jest od innej strony. Tym samym rosyjskie władze archiwalne zalegalizowały tę grabież. Od tej pory polskie dokumenty już nie są wydzielone w osobnym “Archiwum Trofiejnym”, czyli zdobycznym, tylko stanowią najzwyczajniej część archiwum państwowego razem z wieloma kolekcjami zagrabionymi w całej Europie.

J.L.: Co Pan Profesor ma na myśli?

A.N.:Najpierw Niemcy podbili większość Europy a potem Związek Sowiecki podbił część Niemiec. Także mamy tam archiwum Gestapo, Archiwum Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, NSDAP, zarządu obozu w Oświęcimiu – prawie komplet, jest tam archiwum Rosenberga – w tym właściwie zebrane na zlecenie głównego nazistowskiego ideologa materiały dotyczące masonerii i organizacji żydowskich z całej Europy. Największe archiwum masońskie jest właśnie w Moskwie. Ja tam w czytelni przy ulicy Wyborskiej siedziałem głównie z historykami żydowskimi, którzy studiowali zapewne dzieje rozmaitych organizacji żydowskich z całej Europy. To rzecz jasna zrabowali Niemcy, a im z kolei zabrali to Sowieci. Dla obecności polskich zasobów w tym archiwum nie ma żadnego uzasadnienia poza prawem najlepszego sojusznika Hitlera – tak bym to określił.

J.L: Czyli te dokumenty w latach 1992-95 były dostępne wszystkie? Czyi dziś dostęp do tych materiałów jest możliwy?

A.N.:Nie potrafię powiedzieć czy wszystkie, ale były dostępne. Była życzliwa obsługa w archiwum. Natomiast te dokumenty po 1995 roku nadal były dostępne, ale zostały zarejestrowane już jako rosyjskie, dostęp do nich był ograniczony, ale był. W ostatnim okresie nie korzystałem z tych archiwów więc nie wiem, czy nadal można z nich w jakiś sposób skorzystać. Niemniej, nie załatwia to sprawy.

J.L.: Czy ktoś próbował oszacować wartość tego majątku?

A.N.:(Śmiech) To jest nie do zrobienia. Jak oceni pan chyba najbardziej dramatyczny i także chyba najpiękniejszy list Piłsudskiego, napisany tuż przed akcją pod Bezdanami, gdzie Piłsudski spisuje coś w rodzaju swojego testamentu duchowego?

J.L.: Można zatem powiedzieć, że to materiały bezcenne.

A.N.:Oczywiście, że tak. Dokumentacja polskiego czynu niepodległościowego sprzed pierwszej wojny światowej nie ma żadnej wartości politycznej, żeby można nią było szantażować kogoś, tak jak to czyni obecnie Służba Wywiadu Zagranicznego przy pomocy zbioru II oddziału wywiadowczego polskiego sztabu generalnego. Te dokumenty są porostu bezcennym skarbem polskiej historii i kultury.

J.L.: Jaki zatem Rosjanie mają interes polityczny, by przechowywać te dokumenty w swoich zbiorach?

A.N.:Jeden. Gdyby sprawa została nagłośniona, Rosjanie musieliby się przyznać, że dla września 1939 roku nie ma żadnego usprawiedliwienia. Nie ma usprawiedliwienia dla napaści Armii Czerwonej na Polskę. Zagarnięcie tych archiwów to nie była “pomoc dla narodu ukraińskiego, czy narodu białoruskiego” – jak argumentowano. Najkrócej – to wspólnictwo z Hitlerem zaowocowało między innymi takimi przestępstwami. Kiedy Pani Natalia Narocznicka czy inni dyspozycyjni wobec władz propagandyści mówią o tym, że Polaków pod Katyniem zamordowali Niemcy, to się nad prochem zmarłych musimy o to spierać. Ale kiedy ogromna ilość dokumentów fizycznie jest w Moskwie i wiadomo jak się tam znalazły – przecież nie Polacy go tam wysłali, nie jest to dar narodu polskiego dla narodu rosyjskiego – to nie da się obalić tezy, że w Polsce została dokonana kradzież i dokonało się przestępstwo, które nie ma żadnej paraleli, jak sugeruje Putin, w rzekomych zbrodniach polskich na Rosji. Pytam się gdzie są skarby kultury rosyjskiej zrabowane przez Polaków w napaści na Rosję w XX wieku?

Rozmawiał Jakub Lubelski

Wywiad ukazał się na portalu Fronda.pl – www.fronda.pl, którego redakcji Kresy.pl składają podziękowania za wyrażenie zgody na przedruk.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply