Czym się różni FBI od FSB? FBI nigdy nie oskarżyło arabskich terrorystów o zamach na Clintona czy Cartera. Nawet na pięć dni przed kolejnymi wyborami prezydenckimi. A u nas kampania wyborcza byłaby niepełna, gdyby niespełna tydzień przed wyborami nie wykryto zamachu na uwielbianego i kochanego wodza…

Kampania wyborcza Władimira Putina, ma się rozumieć, byłaby niepełna, gdyby niespełna tydzień przed wyborami nie wykryto zamachu na uwielbianego i kochanego wodza.

Zamach wykryto w następujący sposób: 4 stycznia w Odessie w wynajętym mieszkaniu trzech wahabitów – Madajew, Osmajew i Pianzin (z pochodzenia Mordwin, obywatel Kazachstanu) konstruowali domową bombę, i wylecieli w powietrze. Madajew zginął, Osmajew uciekł, a Pianzin trafił na reanimację i w czułe ręce FSB.

Podczas reanimacji Pianzinowi zebrało się na szczerość, i w wyniku tego miesiąc później służby specjalne FSB oraz ukraińskiej SBU odwiedziły piętrowy domek na ulicy Bazarnaja, gdzie ukrywał się zbiegły Osmajew i jego ojciec – prywatnie krewny i brat byłego przewodniczącego parlamentu Czeczenii, byłego członka Rady Federacji oraz byłego szefa regionalnego sztabu wyborczego Putina w 2000 roku, Amina Osmajewa.

Po tym, jak rodzina Osmajewów poróżniła się z rodziną Kadyrowów i została odsunięta od władzy, Amin Osmajew przeniósł się do Moskwy i stanął na czele niejakiego „Centrum wparcia stabilności”, a jego krewny przeszedł do bardziej bezpośrednich działań. Rzeczywiście, był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, i faktycznie był zamieszany w próbę przygotowania ataku terrorystycznego, który miał się odbyć 9 maja 2007 roku w Moskwie, kiedy to służby specjalne przechwyciły samochód, pod sufit wyładowany materiałami wybuchowymi. Nawiasem mówiąc: można odnieść wrażenie, że w tym ataku terrorystycznym więcej było donosicieli, niż prawdziwych terrorystów.

Tak czy inaczej, plany trójcy Madajew-Osmajew-Pianzin z pewnością nie przewidywały zamachu na Putina: bombę konstruowali na zamówienie – dla dużego przewoźnika z Odessy.

Według zeznań Pianzina, terroryści mieli mnóstwo planów. „W Moskwie będziecie przeprowadzać dywersję na obiektach gospodarczych – powiedziano im, jak zeznał Pianzin. – potem – zamach na Putina. Następnie przylecieliśmy do Odessy. Rusłan dostał numer do człowieka, który powinien był nas tu odebrać”.

Ani trochę nie wątpię w to, że Doku Umarow rzeczywiście chciałby zorganizować zamach na Putina. Doku Umarow bierze na siebie odpowiedzialność za każde kichnięcie w Rosji – włącznie z awarią sajano-szuszeńskiej elektrowni wodnej. Zadziwiające, że nie wziął na siebie odpowiedzialności za sierpniowe upały dwa lata temu.

Nawiasem mówiąc, Doku Umarow to i tak skromniś. Terrorysta Chaled Szejk Mohammed, chcąc zyskać status męczennika, podczas rozpraw w Guantanamo w 2007 roku publicznie ogłosił się nie tylko organizatorem 11 września „od A do Z”, ale też organizatorem następujących ataków: wybuchu w Library Tower w Kalifornii, Sears Tower w Chicago, Plaza Bank w Waszyngtonie, Empire State Building w Nowym Jorku, wybuchów na amerykańskich tankowcach w Cieśninie Ormuz, ma Gibraltarze i w Singapurze, zniszczenie Kanału Panamskiego, zabójstwo prezydenta Cartera, wysadzenie w powietrze mostów w Nowym Jorku, wysadzenie Big Bena, budynku Canary Warf i lotniska Heathrow w Londynie, wysadzenie w powietrze nowojorskiej giełdy, wybuchy w Ejlacie, wysadzenie w powietrze ambasad USA w Indonezji, Australii i Japonii oraz ambasad izraelskich w Indiach, Azerbejdżanie, na Filipinach i w Australii, wysadzenie izraelskiego samolotu w Bangkoku, wysadzenie amerykańskich elektrowni atomowych oraz siedziby NATO w Europie, a także zamachy na prezydenta Clintona i papieża Jana Pawła II.

I do tego jeszcze trochę szył.

Nie wątpię, że Al Kaida rzeczywiście omawiała te plany. Razem z innymi, w stylu: „A złapmy Księżyc i zrzućmy go na niewiernych”. Nie wątpię też to, że trzech dumnych wahabitów, opracowujących w Odessie zamówienie, zbierało się wieczorami i marzyło: „A może wysadźmy w powietrze jeszcze moskiewską rafinerię”, „a może wysadzimy Putina?”, “a może wyzwolimy Jerozolimę naszym palestyńskim braciom” itd.

Rozumiecie, o co chodzi? Po pierwsze, nie ma tu żadnej spektakularnej pracy ze strony specsłużb: chłopcy po prostu wylecieli w powietrze, konstruując bombę (gdyż kwalifikacje terrorystów nie ustępują u nas kwalifikacjom gliniarzy), i w łapy FSB wpadły ich komputery, komórki i rozgadany Pianzin. Po drugie, jeśli nawet wierzyć Pianzinowi, to w Moskwie, według planu, przed Putinem miały być jeszcze „obiekty gospodarcze”, ale panowie nawet do Moskwy nie dotarli.

Wersja, mówiąca o tym, że rodzina Osmajew, którym w ciągu miesiąca (!) po aresztowaniu ich wspólnika zabrakło rozumu, pieniędzy lub kontaktów, by wynieść się z Odessy, po 4 marca chciała zabić Putina, może wywoływać jednie homerycki śmiech. Chociaż raz jeszcze powtórzę, nie wątpię, że nasi terroryści od siedmiu boleści co wieczór przechwalali się: „Ja mu pokażę!”, „nie docenia naszej rodziny!”

W ogóle służby specjalne na całym świecie, tak samo jak terroryści na całym świecie, mają skłonności do ściemy. Ale pamiętacie, czym się różni FBI od FSB? Po tym, jak przedstawiciel Chaleda Szejka Mohammeda odczytał całe to bajkopisarstwo, przewodniczący upewnił się jedynie, czy to prawda, że Mohammed bierze to na siebie, i kontynuował proces w sprawie 11 września. I FBI nigdy nie oskarżyła Chalida Szejka Mohammeda o wysadzenie w powietrze elektrowni atomowej, ani o zamach na Clintona czy Cartera. Nawet na pięć dni przed kolejnymi wyborami prezydenckimi.

Julia Łatynina

“Nowaja Gazieta”

tłumaczenie: Magdalena Superson

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply