Wojna wywiadów

Z płk. Andrzejem Kowalskim, byłym funkcjonariuszem SKW, ABW i UOP, rozmawia Maciej Walaszczyk z “Naszego Dziennika”.

Rosyjskie agencje twierdzą, że na terytorium Republiki Naddniestrzańskiej zatrzymano dwóch oficerów z misji OBWE, Polaka i Brytyjczyka, pod zarzutem prowadzenia działalności szpiegowskiej.

– Te doniesienia warto odczytać w połączeniu z zatrzymaniem Amerykanina w Moskwie czy rozporządzeniem Władimira Putina o współpracy FSB i SKW. Nie możemy mieć wątpliwości, że Rosja rozpoczęła działania, które mają zmodyfikować relacje pomiędzy NATO i Rosją, a mówiąc szczegółowo – pomiędzy rosyjskimi i natowskimi służbami specjalnymi. Przypadek dyplomaty USA został tak opisany, że albo o całej sprawie nie warto się rozwodzić, gdyż skończyły się służby wywiadowcze w USA, albo mamy do czynienia z ciekawą sytuacją operacyjną. Niektóre media sugerują, że była to rosyjska prowokacja, czyli zastawiono pułapkę. Ale czy był to sukces? Warto to rozważyć.

OBWE nie potwierdza informacji o zatrzymaniu oficerów z Polski i Wielkiej Brytanii. Jednak o zdekonspirowaniu szpiega CIA w Moskwie wiadomo coraz więcej.

– Mamy o wypadkach moskiewskich już sporo informacji, ale podkreślę, że są to tylko te informacje, które chciała upublicznić FSB. 14 maja media poinformowały, że Rosjanie zatrzymali w Moskwie agenta CIA, który próbował zwerbować oficera rosyjskich służb specjalnych. Nie jest jasne z FSB czy SWR, a więc rosyjskich, cywilnych służb wywiadowczych. Zatrzymany agent, Ryan Christopher Fogle pracował „pod przykryciem”, tzn. oficjalnie występował jako dyplomata w randze III sekretarza w wydziale politycznym ambasady USA, a nieoficjalnie prowadził działania wywiadowcze jako oficer CIA. Rosjanie podkreślają, że u zatrzymanego znaleziono sprzęt wywiadowczy, instrukcje dla rosyjskiego obywatela, który był werbowany, a także środki pozwalające na zmianę wyglądu. Fogle został aresztowany w nocy z 13 na 14 maja i po kilku godzinach, po dopełnieniu niezbędnych procedur, oddany przedstawicielowi ambasady amerykańskiej, który po niego przyjechał. Rosjanie ujawnili ponadto, że wcześniej (w styczniu) zażądali wyjazdu innego dyplomaty USA, którego także złapano na działaniach werbunkowych. Był to Benjamin Villon z misji ekonomicznej w Moskwie.

No właśnie, szpiegowskie wyposażenie, ale nie takie jak z filmów o Bondzie.

– Na udostępnionych przez Rosjan zdjęciach znajdują się rzeczy, które zostały zakwalifikowane jako wyposażenie szpiegowskie: czapka, dwie peruki, trzy pary okularów, latarka i rozkładany nóż, scyzoryk z drugą latarką, gaz pieprzowy, atlas drogowy Moskwy, notatnik, karta prepaid, telefon do anonimowego kontaktu, baterie, zapalniczka, torebka ochronna na karty magnetyczne, znaczna ilość pieniędzy w banknotach po 500 euro, plecak. Jeżeli ktoś oczekiwał gadżetów à la Bond, to się srogo zawiódł.

To norma w tej profesji?

– Jeżeli te informacje są prawdziwe, to można je interpretować w ten sposób, że Amerykanin liczył się ze znacznym reżimem kontrwywiadowczym i zakładał konieczność gubienia obserwacji. FSB przyznała, że zajmowała się Fogle’em od początku jego przybycia do Moskwy, czyli od 2011 roku. Rosjanie sugerują w ten sposób, że wiedzieli, iż jest z CIA. De facto jest to informacja wskazująca na to, że ambasady państw NATO są pod bardzo ścisłym nadzorem FSB, porównywalnym albo nawet poważniejszym niż w latach 80. W takiej sytuacji, gdy oficer wywiadu podejmuje działanie, musi przez wiele godzin próbować się upewnić, że nie jest śledzony. Być może miał się poruszać w jakimś obszarze działania monitoringu miejskiego, w czym miała mu pomóc zmiana wyglądu. Wyposażenie w gaz łzawiący, latarkę i kompas z mapą wskazuje na konieczność wielogodzinnego przemieszczania się przez teren nieznany, być może zagrożony atakiem włóczących się psów lub chuliganów, co może wskazywać, że na jakimś etapie swojej operacji przemieszczał się po obrzeżach Moskwy lub na prowincji. Absurdem jest założenie, że był to ekwipunek, który miał służyć do samoobrony w przypadku niepowodzenia operacji.

Sprawa została dość spektakularnie ujawniona, o czym świadczą komentarze do tego zdarzenia.

– Ton komentarzy można streścić następująco: niezależnie od zakończenia zimnej wojny Rosja i USA nadal prowadzą operacje szpiegowskie przeciwko sobie. W ostatnim roku kilku Rosjan zostało oskarżonych o szpiegostwo na rzecz USA i skazanych na wieloletnie więzienie. Associated Press zauważyła, że do zatrzymania dyplomaty oskarżonego o szpiegostwo nie dochodziło od wielu lat i może pogorszyć dobre relacje pomiędzy państwami. FSB stwierdziła także, że rosyjskie służby kontrwywiadowcze w ostatnim czasie odnotowały wiele prób werbowania przez Amerykanów oficerów ze służb rosyjskich i „specjalnych departamentów”. Komentator „New York Timesa” podkreśla, że wydarzenia wpisują się w retorykę zagrożenia, której od dłuższego już czasu używa Kreml. Prominentni rosyjscy politycy twierdzą, że są zaniepokojeni wysiłkami Zachodu, aby doprowadzić do destabilizacji sytuacji politycznej w Rosji. Wiemy przecież, że od 2012 r. w Rosji istnieje nowe prawo, które nakazuje wszystkim podmiotom korzystającym z funduszy zachodnich, aby rejestrowały się jako obcy agenci.

To znaczy, że akcja ta wpłynie na relacje między Waszyngtonem a Moskwą?

– Większość komentatorów stwierdza, że nie wpłynie, bo po zamachu w Bostonie ożyły deklaracje współpracy amerykańsko-rosyjskiej w sferze wywiadowczej, łącznie z planami spotkań dwóch prezydentów w Irlandii i Rosji w tym roku. Należy jednak w tej sytuacji rozumieć, że logika polityczna mocarstw bardzo różni się od sposobu myślenia, który prezentują nasi politycy, często skarleli w swoich aspiracjach, oraz dziennikarze, którzy budują wizerunek lokalnych „mężyków stanu”, jak o nich mawia redaktor Michalkiewicz.

Wróćmy do szczegółów zatrzymania. Według Rosjan Fogle miał przy sobie list z informacjami o szczegółach jego współpracy z jakimś Rosjaninem, który przeszedł na stronę CIA, formach kontaktów i kwotach, jakie oferował. „Jesteśmy gotowi zaproponować Panu 100 tys. dolarów za podzielenie się doświadczeniem, ekspertyzy i współpracę, a także dodatkowe kwoty, jeśli jest Pan gotowy odpowiedzieć na konkretne pytania. Oprócz tego, za długotrwałą współpracę proponujemy do 1 mln dolarów rocznie i obiecujemy dodatkowe bonusy za informacje, które będą szczególnie pomocne” – to fragment tego listu.

– Warto odrzucić otoczkę sensacyjności narzuconą przez rosyjskie i prorosyjskie media. W sumie niewiele się wydarzyło, była to próba werbunku, jakich wiele na świecie, nie ma w niej nic szczególnego. Ktoś ma informacje, więc ktoś proponuje mu pieniądze – logika stara jak szpiegowski świat.

Milion dolarów rocznie robi jednak wrażenie, do tego bonusy itp. To jakiś taryfikator?

– Kwota, którą operował oficer CIA, to wątek interesujący. Przyznać trzeba, że jest to element, który musi budzić niepokój w postsowieckich służbach. Perspektywa zarobku o tej skali, przy ciągle niskich poborach oficerów rosyjskich służb specjalnych podpowiada, że niektóre werbunki musiały się udać. O tyle też przegrana CIA staje się z drugiej strony ofertą nagłośnioną przez media. Żaden wywiad nie wykupi w lokalnej prasie lepszego ogłoszenia reklamowego typu: „Przyjdź do nas, tyle możesz zarobić”. W tym kontekście możemy pytać o skuteczność rozegrania sprawy przez rząd rosyjski. Pohukiwanie, że kontrwywiad odnotował kilka takich podejść werbunkowych, może być objawem zdenerwowania wobec trudnego problemu. Chociaż to, co zostało zaprezentowane, jest wynikiem gry operacyjnej poprowadzonej przez rosyjski kontrwywiad, to w żadnym przypadku nie można z tego wyciągnąć wniosku, że Rosjanie wszystko mają pod kontrolą. To tylko próba uspokojenia opinii publicznej. Prawda niestety jest gorzka: skala powodzenia werbunków amerykańskich jest nie do zweryfikowania, jeżeli oferowane są Rosjanom tak znaczące pieniądze.

Ale nie powie mi Pan, że noszenie tego rodzaju korespondencji przy sobie to szpiegowska rutyna?

– To wzbudza i będzie budzić najwięcej emocji i komentarzy. Ktoś zauważył, że tylko idiota może tak się zachować, a jakiś inny komentator stwierdził, że Amerykanie nigdy nie byli specjalistami od pracy z agentami.

Nie mają takiego doświadczenia jak Rosjanie, Brytyjczycy czy Francuzi?

– Jest to opinia tak samo obiegowa jak bezzasadna. Można przywołać wiele postaci skutecznie zwerbowanych i prowadzonych przez wywiad USA. W służbach scenariusze są pisane przez ludzi i pod konkretne sytuacje, więc prawie wszystko jest możliwe. Rosjanin był prawdopodobnie od samego początku osobą podstawioną. Celem było uzyskanie spektakularnych dowodów działalności CIA w Rosji. Pomysł z listem mógł więc powstać w Moskwie, która nakazała domagać się od Amerykanów pisemnego poświadczenia intencji, a to mogło być elementem budzącym obawy Amerykanów. Tego rodzaju list nie jest czymś wyjątkowym, ale o takich szczegółach wolałbym nie mówić. Powiem tylko, że z nagrania rozmowy między Fogle’em i Rosjaninem wynika, że o pieniądzach była mowa wcześniej i Rosjanin wyraził wstępną zgodę na współpracę z CIA.

To był, jak się okazuje, również oficer CIA niższej rangi i stosunkowo młody.

– Tak, jego młody wiek nasuwa kilka interpretacji. Jedna z nich może być taka, że CIA podejrzewała, iż ta sytuacja nie jest czysta, więc jeżeli ma dojść do wpadki, choć ryzyko nie wydawało się duże, a potencjalne korzyści oceniono wysoko, to straty nie będą katastrofalne. Wybór mógł być podyktowany także innymi czynnikami, np. wiekiem werbowanej osoby czy prozaicznie koniecznością przemieszczania się przez wiele kilometrów, do czego potrzebny był człowiek o odpowiedniej kondycji.

O co więc chodzi w całej tej historii?

– Rosjanie nie mają innego wyjścia, jak wskazywać na narastające zagrożenie ze strony Ameryki, taka jest logika sprawowania władzy w obszarze postsowieckim. Kreml doda do tego pierwiastek wyższości FSB nad CIA, która zupełnie pogubiła się w pracy i jest w pełni kontrolowana przez FSB. Polaków upokorzono podwójnie. Poprzez doniesienia o zatrzymaniu polskiego oficera i poprzez dekret Putina o współpracy FSB i SKW w zakresie kontrwywiadu wojskowego. Obywatele powinni pytać polski rząd, przeciwko komu będzie współpraca FSB i SKW w tym zakresie. Cóż, SKW nie widzi szpiegów, no chyba że jest to prokurator zajmujący się sprawą smoleńską. I może to jest owo pole współpracy.

Dziękuję za rozmowę.

źródło: “Nasz Dziennik”
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply