Dotychczasowe relacje czesko-węgierskie nie należały do szczególnie rozbudowanych, ograniczając się w ostatnich latach głównie do sprzeciwu wobec przymusowej relokacji imigrantów. Ostatnia wizyta węgierskiego premiera Viktora Orbána w Pradze świadczy jednak o zacieśnianiu wzajemnej współpracy, która ma zacząć obejmować większy zakres zagadnień.
Przy okazji przyjazdu szefa węgierskiego rządu do Czech nie obyło się bez zgrzytu, za który odpowiadała decyzja czeskiego ministra spraw zagranicznych Tomáša Petříčka. Dzień przed wizytą Orbána jeden z czeskich dzienników poinformował, że ambasada tego kraju na Węgrzech zostanie wykreślona z listy priorytetowych placówek dyplomatycznych. Wywołało to prawdziwą polityczną burzę, która zakończyła się otwartą krytyką szefa czeskiego MSZ-u ze strony prezydenta Miloša Zemana oraz premiera Andreja Babisia.
Babiš podkreślał, że kwestia ta nie była dyskutowana przez jego gabinet, natomiast czeski resort spraw zagranicznych w dość pokrętny sposób zdementował doniesienia dziennika „Lidové nowiny”. Zeman w wywiadzie telewizyjnym przeprosił z kolei Orbána, a także oskarżył Petříčka o niekompetencję. Czeski prezydent dodał, że miał rację nie zgadzając się na nominację ministerialną dla Miroslava Poche, którego asystentem jako europosła był obecny minister spraw zagranicznych.
Imigranci najważniejsi
Podejście Babisia i Zemana do wizyty Orbána w Pradze, a przede wszystkim ich reakcja na obniżenie rangi czeskiego przedstawicielstwa w Budapeszcie, jasno wskazują na priorytety polityki zagranicznej naszych południowych sąsiadów. W ostatnim czasie czesko-węgierskie relacje zaczęły się dynamicznie rozwijać, o czym świadczyły już wydarzenia z przełomu sierpnia i września.
To właśnie 28 sierpnia br. czeski premier spotkał się z szefami rządów Włoch i Malty, natomiast jego węgierski odpowiednik rozmawiał w Mediolanie z włoskim wicepremierem Matteo Salvinim. Trzy dni później Babiš gościł w Budapeszcie, natomiast 5 września br. udał się do Berlina. Wszystkie te rozmowy dotyczyły przede wszystkim wciąż nierozwiązanej kwestii relokacji „uchodźców” przybyłych przed trzema laty do Europy, a właśnie ta sprawa łączy od 2015 roku Budapeszt i Pragę.
Czeski premier nie ukrywał, że największym sukcesem czesko-węgierskich relacji jest współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej, dzięki której udało się usunąć obowiązkowe rozmieszczenie imigrantów w państwach Europy Środkowej z listy priorytetów Unii Europejskiej. Obaj premierzy poparli też wzmocnienie europejskiej agencji ochrony granic Frontex, głównie poprzez rozwój straży przybrzeżnej mającej patrolować wybrzeże Libii. Ponadto Czechy i Węgry łączy sprzeciw wobec paktu migracyjnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, który już w tym miesiącu ma zostać zawarty w marokańskim Marrakeszu.
Zobacz także: Węgier, Turek, dwa bratanki?
Zagadnieniu imigracji poświęcone było również spotkanie Orbána z Zemanem. Czeski prezydent w jego trakcie nie tylko przeprosił węgierskiego premiera za pomysł szefa tamtejszej dyplomacji, lecz określił go mianem „więcej niż dobrego przyjaciela”. Zeman zwracał uwagę na fakt, że Orbán należy do polityków chcących zachować wartości charakterystyczne dla środkowoeuropejskiego kręgu kulturowego.
Po drugie gospodarka
Współpraca polityczna w zakresie przeciwdziałania imigracji, a zwłaszcza relokacji „uchodźców” przez Komisję Europejską, ma powoli stawać się jedynie elementem bardziej rozbudowanych czesko-węgierskich relacji. Oba kraje coraz głośniej mówią bowiem o wspólnym podejściu do długoterminowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Nie zgadzają się bowiem na propozycje Komisji Europejskiej, które idą w kierunku obcięcia Funduszu Spójności dla państw środkowoeuropejskich.
Zauważalna jest dodatkowo rosnąca wymiana handlowa pomiędzy Pragą a Budapesztem. Jeszcze w 2012 roku jej wartość nie przekraczała 5,4 miliarda euro, natomiast już w roku ubiegłym wyniosła blisko 8,2 miliarda euro, a Węgry znajdują się w dziesiątce największych partnerów gospodarczych Czech. Sam Babiš podkreślał chociażby obecność na rynku czeskim stacji paliw należących do węgierskiego koncernu naftowego MOL.
Budapeszt i Praga liczą przy tym na dalsze zwiększenie obrotów handlowych, w czym mogłaby pomóc zwłaszcza rozbudowa infrastruktury. Od paru miesięcy coraz głośniej słychać więc o rozbudowie trasy szybkiej kolei, która rozpoczynałaby swój bieg w Warszawie, a przez Brno i Bratysławę docierałaby do Budapesztu. W tej kwestii Czechy i Węgry są jednak uzależnione od zaangażowania Polski i Słowacji w realizacji tego projektu.
Zobacz także: Czeski premier oskarżany o porwanie własnego syna
Czeski premier naturalnie chciałby zwiększyć eksport produktów ze swojego kraju, a szansy upatruje w zapowiedziach modernizacji armii węgierskiej. Sprawa ta z racji delikatności materii została jedynie zasygnalizowana, ale Babiš zasugerował, iż Czesi dysponują odpowiednimi technologiami militarnymi, aby partycypować w reformie węgierskiego wojska. Jednocześnie lider ruchu ANO 2011 zachwalał przemysł zbrojeniowy swojego kraju, który odrodził się i przyciąga coraz większą liczbę kontrahentów z całego globu.
Wspólnota wartości?
Innym ciekawym wątkiem w zacieśnianiu czesko-węgierskich relacji są kwestie ideowo-polityczne. Krytycy obu polityków złośliwie przypominają, że poza wspólnym spojrzeniem na sprawę imigracji, dążą oni do pełnej kontroli nad mediami oraz budują oligarchiczny system oparty na wpływie biznesmenów na politykę i ich uwłaszczaniu się na publicznych funduszach.
Babiš i Orbán oczywiście do podobnych spraw się nie odnosili, lecz warto zwrócić uwagę na jedną z mniej eksponowanych deklaracji czeskiego premiera. Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z szefem węgierskiego rządu stwierdził on bowiem, że chce wykorzystać doświadczenia Węgier dotyczące polityki prorodzinnej. Babiš zwrócił uwagę na starzenie się czeskiego społeczeństwa, dlatego miał rozmawiać z Orbánem na temat zmotywowania młodych Czechów do posiadania dzieci.
Węgierski premier spotkał się zresztą dodatkowo z czeskim prymasem Dominikiem Duką, podkreślając tym samym swoje przywiązanie nie tylko do wartości chrześcijańskich, lecz także do programu rozpowszechniania ich w całej Europie. W Czechach będzie to oczywiście dosyć trudne z powodu laicyzacji tamtejszego społeczeństwa, jednak niechęć Czechów do imigracji jasno pokazała, że podobnie jak Węgrzy nie są oni jeszcze zarażeni polityczną poprawnością w zachodnim stylu.
Marcin Ursyński
a co robi ŻYDOWSKI BANDEROWIEC kalksztajn? zacieśnia współprace z najbardziej dzikimi i śmiertelnymi wrogami Polski czyli z ukraińcami-banderowcami i z litwinami faszystami -szaulisami