Zdaniem pp. Grzesika i Chmielewskiego celem portalu Kresy.pl jest “uśpienie opinii publicznej i wmówienie jej, że autonomia Śląska w zasadzie nie jest aż tak straszna”.

Czytając artykuł „V kolumna maszeruje… Śląski plan Kremla”autorstwa pp. Tadeusza Grzesika i Pawła Chmielewskiego początkowo czułem pewien entuzjazm. Jednak im bardziej wczytywałem się w ten tekst, tym większe ogarniało mnie zdziwienie. Zostało ono spotęgowane w dalszej części, w której odnalazłem odniesienia do dwóch swoich artykułów. Redaktorzy frondy.pl powołują się bowiem na tezy i argumenty, których w znacznej części, o dziwo, w ogóle nie jestem w stanie odnaleźć we własnych tekstach… Co więcej, wywody budowane przez nich rzekomo na podstawie moich artykułów, mają się zupełnie nijak do odczuć tych czytelników, którzy „na gorąco” te teksty komentowali. Zdawałem sobie sprawę, że jako niedoświadczony autor, posługuję się czasem dość długimi zdaniami i „rozwlekłą” argumentacją. Nie przypuszczałem jednak, że może to wprowadzić w błąd tak doświadczonych dziennikarzy. Mimo to uznałem, że należy odnieść się przynajmniej do części stawianych w artykule tez i zarzutów. Ze względów oczywistych, nie będę dotykał wszystkich kwestii poruszanych w tekście, skupiając się na tym, co dotyczy bezpośrednio mojej skromnej osoby i portalu kresy.pl.

Gdyby jednak ktoś nie rozumiał, dlaczego dokonuję takich ograniczeń, to proszę przejrzeć, jakie artykuły dotyczące wymienionego portalu publikowane były w ciągu paru ostatnich miesięcy na fronda.pl. Wystarczy do tego zwykła wyszukiwarka internetowa. Nie jest to więc pierwszy raz, kiedy wobec portalu kresy.pl sformułowane zostały dość kategoryczne sądy, oparte, mówiąc eufemistycznie, na bardzo osobliwej argumentacji.

Przejdźmy jednak do rzeczy. Już sam tytuł akapitu: „Kresy.pl i rozmywanie niebezpieczeństw autonomii” bardzo mnie zaintrygował. Rozpoczyna się on od zdań: „W sposób co najmniej zastanawiający kwestia autonomii Śląska została potraktowana w ostatnim czasie przez portal kresy.pl. Chodzi tu o dwa artykuły Marka Trojana […] <Czy Rosja może stać się gwarantem uznania tzw. narodowości śląskiej> oraz <Śląsk, Ślązak, Ślązakowiec> ”. Przyznaję, że zdziwiło mnie to sformułowanie: w ostatnim czasie ukazały się także inne artykuły, z których co najmniej jeden powinien zwrócić uwagę autorów, ale o tym dalej. Kolejne zdania były jeszcze „ciekawsze”. Otóż oba wymienione teksty, zdaniem red. Grzesika i Chmielewskiego, „przedstawiają historycznie dość skomplikowany problem tożsamości wielu Ślązaków; wskazując też, że ruchy na rzecz autonomii wiązały się w przeszłości z niemieckim wpływem”. Problem w tym, że przywołany tekst poświęcony był w zasadzie wyłącznie historii ruchu ślązakowskiego (warto zwrócić uwagę, że określenie to nie pada w artykule z portalu fronda.pl ani razu!) oraz jego głównym założeniom. Nie ma tam mowy o żadnych „problemach tożsamości wielu Ślązaków”, chyba, że autorzy z jakiegoś względu utożsamiają problemy w sumie niezbyt licznych ślązakowców z ogółem Ślązaków (może zmyliły ich liczby podawane przez propagandę z lat 20.XX wieku?), względnie unikają takich niuansów i rozróżnień. Nie uwierzę w to, że nie potrafili tej różnicy zrozumieć.

Ponadto, ich zdaniem „walczę z tezą, według której […]współczesne ruchy autonomiczne dążą do przyłączenia Górnego Śląska do Niemiec”, a według nich „jest to niewłaściwe postawienie problemu”, z czym „od biedy” mógłbym się zgodzić. Jest to wg mnie myślenie szablonowe, w myśl stereotypu, że Śląsk może być albo polski, albo niemiecki. Otóż zdaniem twórców idei ślązakowskiej, Śląsk powinien być w pierwszym rzędzie wolny, najlepiej niepodległy, a w przypadku niemożności spełnienia tego postulatu, celem winno być uzyskanie pełnej autonomii. Taką możliwość daje im zaś Republika Federalna Niemiec. W tekście dokładnie zwracałem uwagę, że postawa ta w przyszłości może zostać wykorzystana przez Rosję do destabilizacji sytuacji w tym regionie. Natomiast kontekst, w jakim został przywołany w artykule „V Kolumna maszeruje…” sugeruje, że celem dwóch moich artykułów była jedynie „walka ze strachem przed niemiecką aneksją Górnego Śląska”. Nie ma żadnej wzmianki o rozwijanym przeze mnie wątku rosyjskim, który zostaje mi niemalże mentorsko „objawiony” przez redaktorów Grzesika i Chmielewskiego, protekcjonalnie odkrywających przede mną prawdziwy świat międzynarodowej polityki. Przyczyn tego zachowania nie rozumiem, zaś o chęć manipulacji czytelnikiem nie znającym tekstu źródłowego nie wypada mi posądzać takiego medium, jak portal fronda.pl.

Z pokorą przyznaję, że sens ostatniego zdania rzeczonego akapitu przekroczył moje zdolności percepcji. Puentując wątek „mój” oraz portalu kresy.pl, autorzy piszą następująco: „Znacznie trudniej zrozumieć cel portalu kresy.pl, publikującego tekst, który ma de facto uśpić opinię publiczną i wmówić jej, że autonomia Śląska w zasadzie nie jest aż tak straszna”, co dodatkowo w kontekście całego artykułu ma wyraźnie sugerować działanie zbieżne z interesem W. Putina. Jest to dla mnie autentyczna próba pokory, gdyż istnieją dwie możliwości: albo moje artykuły, styl pisania oraz tezy i argumenty są generalnie zupełnie niezrozumiałe (a skoro sensu nie pojęli, to jak mogą to zrobić nieświadomi i pozbawieni mentorskiego wsparcia czytelnicy), albo to panowie nie potrafili przeczytać ich ze zrozumieniem. Jak wspomniałem wcześniej, nie mieści mi się w głowie, by chcieli oni manipulować moimi słowami i opiniami czytelników „portalu poświęconego”.

Na to pytanie nie chcę odpowiadać Szanownym Czytelnikom sam, natomiast gorąco zachęcam, by uczynili to na podstawie moich wcześniejszych tekstów. Nie tylko tych „wykorzystanych na potrzeby artykułu”, ale i innych. Dotyczą one również kwestii przywołanego „listu do Putina”, szczególnie w przypadku tekstu „Wasza Ekscelencja”. Przyznaję, że nie rozumiem, dlaczego mimo dość jednoznacznej, co najmniej „Rosjo-sceptycznej” wymowy (podobnie jak w przypadku „Czy Rosja może…”) nie został on przytoczony przez redaktorów portalu fronda.pl. Cytując autorów: „czy to tylko przypadek?”. Z kolei na temat ślązakowców oraz RAŚ pisałem także w kontekście ekspozycji stałej w nowym budynku Muzeum Śląskiego („Gilotyna na pohybel”), a także ostatnio, w nawiązaniu do sytuacji Związku Górnośląskiego („Górnośląska fuzja”).

Uważam, że dyskusja na temat Śląska, Ślązaków i ślązakowców jest potrzebna. Niestety, moim zdaniem, artykuł „V kolumna maszeruje…” nie wnosi tu niczego nowego, a wręcz pomaga utrwalać pewne stereotypu. Nie tylko w myśleniu o Śląsku, ale także w tym, jak o nim dyskutować. Jako „perskie oko” traktuję tu, chyba dowcipną w założeniu, choć mało efektywną w praktyce, uwagę odnoszącą się do portali kresy.pl oraz Nowa Konfederacja: „Pluralizm i dyskusja? Wolne żarty. Postulatom, które w sposób jawny godzą w dobro Polski, nie należy udzielać głosu, tylko je zwalczać.” Nie sądzę, żeby na poważnie mógł to napisać ktoś, kto najpierw mylnie interpretuje czyjeś słowa, a następnie kategorycznie odmawia dalszej dyskusji, zasłaniając się przy tym dobrem Polski. Tym bardziej, że podobne zabiegi retoryczne bywały ostro potępiane na łamach portalu fronda.pl.

Sposób, w jaki redaktorzy portalu fronda.pl podchodzą do problemów Śląska, nieodparcie przywodzi mi na myśl główny wątek jednego z najważniejszych polskich pism politycznych Złotego Wieku XVI: „Dyjalóg, albo rozmowa około egzekucyjej polskiej korony” autorstwa Stanisława Orzechowskiego. Pisząc o tzw. programie egzekucyjnym i odnosząc się do zaangażowanych w niego protestantów, obrazowo opisuje zagrożenie: „[…] Wy takową egzekucyją, jakową przed sie bierzecie, wszystkę Koronę Polską z gruntu wywrócicie; i tak pewnie uczynicie, jako by uczynił ón niebaczny cieśla, który naciągając na dóm niebacznie nachylóny w klóbę swą [tj. przywracając do pionu przechylony budynek – M.T.], przeciągnąwszy go na drugą stronę, z gruntu by dóm wszystek wywrócił. Także i Wy tą uporną egzekucyją Waszą Rzeczpospolitą pewnie wzgórę nogami wywrócicie.”[1] Parafrazując Orzechowskiego, najpierw trzeba poznać „drogę ku prawdziwej egzekucyjej”; w tym przypadku: wiedzieć, o kim i o czym się mówi. Dopiero dzięki temu można przyjąć odpowiedni sposób dyskusji i argumentacji. Żeby to wiedzieć, trzeba jednak najpierw zrozumieć, na czym polega istota ruchu ślązakowskiego, a o tym w tekście „V kolumna…”, o dziwo, nie ma ani słowa. Stąd nie ma się co dziwić, że takie i podobne teksty, czy szerzej – retoryka, przynoszą efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego. I zamiast dążyć do rozwiązania tego palącego problemu, przesadzają w drugą stronę. Co przy okazji jest bardzo na rękę RAŚ i innym organizacjom ślązakowskim, a m.in. przez to, wszystko może skończyć się jeszcze gorzej.

Jednym z tematów, jakie chciałbym poruszyć w planowanych przeze mnie artykułach, jest m.in. życie i działalność bliskiej mi postaci historycznej – Wojciecha Korfantego. W zasadzie mogę powiedzieć o sobie, że jestem „korfanciorzem” w czwartym pokoleniu. Uważam, że przybliżeniu idei tego człowieka, będącego zarazem wielkim znawcą i promotorem Społecznego Nauczania Kościoła (pisał tak o nim m.in. abp Damian Zimoń), pozwoli na uchwycenie istoty „ducha korfantowskiego” i jego koncepcji Śląska w Polsce, w myśl jego zasady „Jestem Ślązakiem, ale po pierwsze Polakiem”. Jednocześnie, trudno uczynić to bez uwzględnienia różnic w podejściu do Śląska, jakie prezentowały władze sanacyjne II RP, na czele z wojewodą Michałem Grażyńskim. Być może pozwoli to również pokazać, że zarówno myślenie o Śląsku (i Polsce!) w kategoriach „samorządności”, jak i „centralizmu”, ma swoje korzenie w przeszłości, w tym także w pięknej, republikańskiej tradycji Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Niekoniecznie musi się to ograniczać do „dobrego, mądrego, patriotycznego centralizmu” oraz „złej, głupiej, proputinowskiej samorządności”. Ale to już inna historia.

Marek Trojan

[1] S. Orzechowski, Dyjalóg, albo rozmowa około egzekucyjej polskiej korony, [w:] Stanisław Orzechowski. Wybór pism, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1972, s. 313.

Dnia 13 lipca 2014, portal Fronda.pl przeprosił nas na swoich łamach za podanie mylnych informacji i w konsekwencji przypisanie nam złych intencji.

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. votum_separatum
    votum_separatum :

    Tylko, że Śląsk właśnie może być tylko Polski, albo tylko Niemiecki. Tj. ruchy dążące do autonomii Śląska występują zawsze gdy ziemie te należą do Polski, a nigdy nie ma ruchów autonomicznych pod panowaniem niemieckim. Inaczej mówiąc, ruchy ślązakowskie to V kolumna i niezależnie od sytuacji trzeba administarcyjnie je zwalczać. Poza przypisywanie Rosji chęci oderwania Śląska od Polski jest idiotyczne. Rosja będzie się starała utrzymać pojałtański układ granic. Ale zmiany granic przede wszystkim chcą Niemcy (i nie tylko Śląska). Cała rusofobia i przypisywaniu zjawisku “Putin” absurdalnych ról w obecnych wydarzeniach to własnie jest odgórnie prowadzona akcja, aby odwrócić uwagę Polaków od tego co dzieje się na naszych ziemiach zachodnich.