Warszawa musi przestać być stroną konfliktu i przejść na pozycje neutralne.

W Polsce media podają coraz mniej informacji z walk na wschodniej Ukrainie. Więcej dowidzieć się można o aktualnej sytuacji w Palestynie czy tez Iraku. Czym jest to spowodowane? Przede wszystkim Polska stała się stroną konfliktu i wspiera bezkrytycznie Kijów, czym wyeliminowała się z rozmów pokojowych dotyczących tego obszaru. Po drugie ciągle jest odbierana przez Zachód jako państwo, którego celem jest odwet na Rosji za historyczne i bieżące zbrodnie. Nie widzi jednak, iż wspierając obecne władze na Ukrainie w rozprawie z separatystami pośrednio wzmacnia pozycję skrajnych nacjonalistów na Ukrainie, co skończy się sporymi problemami w przyszłości dla Polski.

Sytuacja gospodarcza Ukrainy dramatycznie się pogarsza, przedłużający się konflikt pokazuje, iż nacjonalistom ukraińskim (posiadają w rządzie kilku ministrów) nie chodziło o jego szybkie rozstrzygnięcie, ale o spowodowanie emigracji setek tysięcy uciekinierów (Rosjan) do Rosji. Jest to inna forma deportacji. To właśnie oni strzelali do bezbronnych cywili i w dużym stopniu bombardowali obiekty cywilne. Należy się zastanowić, czy po zakończeniu tej wojny nie nastąpi drugi etap walki na Ukrainie? Chodzi mianowicie o zapowiadaną przez Prawy Sektor rewolucję i budowę państwa tylko dla Ukraińców. Ekstremiści mają już w swoim posiadaniu tysiące sztuk broni, przełamali barierę psychologiczną strzelania do ludzi, nie będą mieli w swojej masie dla siebie pracy w czasie pokoju, ich sytuacja osobista będzie wyjątkowo skomplikowana (przez ostatnie lata żyli z zasiłków otrzymywanych za aktywność w działalności nacjonalistycznej, na Majdanie i pacyfikacji separatystycznych miast i wiosek).

Kolejną kwestią jest problem operacji zdobycia Ługańska i Doniecka przez wojska ukraińskie. Jest sprawą jasną, iż nie można wprost przenieść taktyki stosowanej w zdobywaniu Krematorska i Słowiańska. To były stosunkowo małe miejscowości w stosunku do stolic regionów i można tam było wyłączyć wodę i prąd (zrobiono to latem, a zimą nie zrobiono tego, aby zlikwidować Majdan bez pacyfikacji!), czy tez ostrzeliwać przedmieścia stanowiące główna linie obrony, gdyż wycofanie się z tych pozycji stanowiłoby już nie obronę miast ale honorową i bezsensowną śmierć obrońców. Stosowanie ostrzału artyleryjskiego na tak zurbanizowanym terenie w stosunku do własnych obywateli zakrawało by na eksterminację. Trzeba pamiętać, iż ta wojna trwa już ponad 3 miesiące, a zginęło w niej już grubo ponad tysiąc osób. Tak więc użycie ciężkiego sprzętu i czołgów, czy też śmigłowców w takich ośrodkach stanowiłoby wyjątkowo ciężkie straty dla armii ukraińskiej (przykład Groznego z okresu I wojny czeczeńskiej, gdzie Rosjanie ponieśli wyjątkowo ciężkie straty w czołgach i transporterach opancerzonych jest dobrym ostrzeżeniem), a także ciężkie straty wśród ludności cywilnej. W takim wypadku Rosja byłaby zmuszona do interwencji pokojowej dla ochrony ludności rosyjskojęzycznej (w przeciwnym wypadku Putin utraciłby to co zyskał w społeczeństwie zajmując Krym).

Co zrobi armia ukraińska? Z jednej strony zbliża się połowa lipca i ma maksymalnie do początku zimy trzy miesiące na uregulowanie powstania na wschodniej Ukrainie. Właśnie od października zacznie się problem dla Ukrainy, gdzie będzie zmuszona kupić gaz od Rosji, gdyż zaczną kończyć się zapasy tego paliwa. Także w okresie zimowym rozpoczną się prawdopodobnie protesty związane z sytuacją gospodarczą państwa. Nie ma widoków na wsparcie finansowe ze strony Unii Europejskiej pogrążonej coraz bardziej w kryzysie politycznym. Tak więc z jednej strony, albo zdecyduje się na szturm miast rodem z okresu II wojny światowej, kiedy np. zdobywano Wrocław, albo musi użyć dużej ilości jednostek specjalnych i zdobywać teren kwartał po kwartale. Pytanie tylko na ile ma ona na to czasu. Zapewne separatyści przygotowali już strategię dezintegracji i odwetu na zachodniej Ukrainie, skąd pochodzą w większości ochotnicy. Należy tam się spodziewać typowych ataków na infrastrukturę państwa w formie zamachów, co przybliży wojnę do granic Polski. Kolejnym elementem będzie wykorzystanie na dużą skalę dezintegracji struktury mostowo-drogowej na obszarze lewej strony Dniepru, na terenach oznaczonych przez separatystów jako Noworosja, z czym już mamy punktowo do czynienia oraz podjecie na większa skalę działań nieregularnych w postaci likwidacji pojedynczych pododdziałów wojskowych na zapleczu frontu.

Czy zdobycie Doniecka i Ługańska jest możliwe? Z punktu widzenia wojskowego tak, ale pytanie podstawowe, czy Rosja może sobie na to pozwolić? Moim zdaniem bez jakiejś formy porozumienia honorowego dla separatystów nie. To byłaby katastrofa polityczna dla obecnej ekipy w Moskwie. Liczne ćwiczenia w ostatnich miesiącach armii rosyjskiej miały na celu nie tylko osiągnięcie efektu demonstracji siły i prób szantażu Kijowa, ale także zgranie dużych związków taktycznych do działań operacyjnych na nie swoim terenie. Początkowo Ukraińcy obawiali się agresji Rosji i swoje działania przeciw separatystom prowadzili w sposób ograniczony. Obecnie czując wsparcie polityczne USA i niektórych państw UE postanowili przystąpić do zdecydowanych działań (dłuższe przedłużanie sytuacji w której kilkanaście tysięcy separatystów stawia skuteczny opór armii czterdziesto milionowego kraju byłoby kompromitacją).

Co zrobi Moskwa? Myślę, iż nie ma ostatecznej decyzji czy będzie walczyć „tylko” o wschodnią i południową część obecnej Ukrainy, czy też o środkową. W drugim wariancie musi zwlekać z interwencją do czasu powstania nastrojów rewolucyjnych i antyrządowych w środkowej części kraju, w pierwszym będzie musiała wkrótce użyć armii rosyjskiej do pomocy humanitarnej mieszkańcom Donbasu, co może w konsekwencji doprowadzić do licznych dezercji w armii ukraińskiej (nie wszyscy będą walczyć ze swoimi) i przyspieszyć wybuchu powstania w innych regionach projektowanej Noworosji. Tak czy inaczej sytuacja wraz z końcem lata będzie się zbliżać do częściowego finału. Należy pamiętać, iż nie będzie tu ostatecznych zwycięzców. Rosja tak czy inaczej utraci wpływ na część państwa ukraińskiego, a Kijów jeżeli nawet spacyfikuje Donbas to stworzy drugi Ulster, tylko różnica będzie polegała na tym, iż problem będzie dziesięciokrotnie większy niż w Irlandii i będzie promieniował na cały kraj. W armii Ulsteru było kilkuset bojowników i Wielka Brytania przez lata nie dawała sposobie rady z tym problemem, a na obecnej wschodniej Ukrainie problem będzie zdecydowanie większy z uwagi na wielomilionowe zaplecze mniejszości rosyjskiej i ciągłe wsparcie dla takich działań płynące z Rosji.

Dla Polski, po kolejnych przegranych dyplomatycznych i gospodarczych w kwestii ukraińskiej jest jeden wniosek- Warszawa musi przestać być strona konfliktu i przejść na pozycje neutralne. Nie jesteśmy w stanie istotnie wpłynąć na rozstrzygniecie tej wojny, a z punktu widzenia polskiej racji stanu należy dążyć metodami dyplomatycznymi do federalizacji Ukrainy, aby się ona nie rozpadła, gdyż w takim wypadku nastąpi dalsza destabilizacja sytuacji na wschód od Polski.

dr Andrzej Zapałowski

źródło: Isakowicz.pl

27 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. podlaszuk
    podlaszuk :

    Pan Zapałowski wychodzi z błędnego założenia, że Polska prowadzi jakąś politykę wschodnią. Jedyne co robią, to działania pozorowane, na użytek wewnętrzny. W chwili obecnej władze Ukrainy zdają sobie sprawę, że polski rząd jest całkowicie bezwolny. Śmieszne jest, że te same osoby, które nie zostawiają suchej nitki na mediach głównego nurtu jednocześnie kupują ich narrację o rzekomym zaangażowaniu w sprawy Ukrainy.

    • jan_de
      jan_de :

      „Pan Zapałowski wychodzi” – ze słusznego – „założenia, że Polska prowadzi jakąś politykę wschodnią”. Jaką? Widać gołym okiem… Wspierać wszystkich skonfliktowanych z Rosją, bez względu na koszty… Szkodzić polityce Rosji na tyle, na ile jest to tylko z Warszawy możliwe… Bo taka jest generalnie polska racja stanu na wschodzie… Oczywiście rozumiem, co ma Pan na myśli. Gdzie broń, gdzie wojsko (choćby najemnicy)? I dlaczego jeszcze Polska nie wypowiedziała Rosji wojny? Ma Pan rację: dopóki do tego nie dojdzie, można mówić, że są to „działania pozorowane”… Za które jednak drogo płacimy, i długo płacić będziemy….A propos, mam dla Pana nieprzyjemną wiadomość… Pański zwykle wierny sojusznik, Pan Tutejszym – czyli ten, który zdradza o świcie, oznajmił to własnie obślizgłym i uniżonym tonem Panu tagore…

      • podlaszuk
        podlaszuk :

        Panie Janie, pozwolę sobie nie zgodzić się z Panem (nie po raz pierwszy zresztą:) i ustosunkować się do wypowiedzi. Czy polityka Polski jest nastawiona przeciw Rosji? Raczy Pan żartować. Polska polityka przynajmniej od 2009 roku była jawnie prorosyjska. Pierwsze zmiany (pozorne?) miały miejsce dopiero po rozlewie krwi na Majdanie. Nawet w pierwszych dniach, gdy strzelano do demonstrantów wypowiedzi Tuska i Komorowskiego nie były (delikatnie mówiąc) przepełnione zrozumieniem dla protestujących. Wypowiedzi trochę się zmieniły, gdy zobaczyli, że opinia publiczna oczekuje reakcji. Jedynym realnym działaniem był występ Sikorskiego ze sławną wypowiedzią. W tej szopce nie chciał zresztą brać udziału francuski minister spraw zagranicznych i dyplomatycznie się oddalił. Ta “inicjatywa” Sikorskiego pozwoliła zresztą później Rosji na podważanie legalności wyboru nowych władz Ukrainy, tak się przysłużył.
        Mówiąc o pomocy nie mam na myśli żadnych działań zbrojnych wobec FR, to nie jest możliwe, bo Polska nie jest stroną konfliktu. Oczekiwałbym od Polski reakcji dyplomatycznej, budowania atmosfery poparcia dla walki Ukraińców o niezależność. Lobbingu na rzecz wolnej Ukrainy. To by się dało zrobić, ale nasi rządzący starają się nikomu “nie podpaść”. W ten sposób nie buduje się polityki, jeśli ktoś nie robi nic, nikt nie będzie go szanował. I nie piszę tego z punktu widzenia osoby pochodzenia ukraińskiego, a jako obywatel RP, dla którego polską racją stanu jest budowanie przyjaznych relacji z sąsiadami. Każdy obywatel RP ma prawo do swojej opinii, czyż nie? Oczywiście zaraz ktoś może skwitować żem “banderowiec”, mam czarne podniebienie i noszę nóż za cholewą buta:) Cieszę się, że są dostawy sprzętu dla wojsk ukraińskich, to sprzęt chroniący życie żołnierzy i można to nawet uznać za działania humanitarne.
        Nie wiem, czemu miała służyć Pana wypowiedź o Panu Tutejszym? Wszyscy mamy możliwość wypowiadania się na forum, możemy się różnić w poglądach, lub ze sobą zgadzać i nie widzę powodu do mówienia o sojuszach, czy antypatiach. Takie stawianie sprawy w dyskusji nie pomaga.

        • jan_de
          jan_de :

          Wyjął mi Pan te słowa z ust: Raczy Pan żartować. Na pewno mieszka Pan w Polsce, ogląda polską TV i czyta “polskie” gazety? Przynajmniej od 2000 roku, gdy władzę objął były KGB-ista Putin, nawrócony na prawosławie, nasze media prezentują – w stosunku do Rosji – taką jedność moralno-polityczną, jak w najlepszych czasach komunizmu – do USA…
          Niemal wszystkie… Od Gazety Wyborczej i TVN poczynając, aż na Naszym Dzienniku i TV Trwam kończąc… Lata regularnej antyrosyjskiej obróbki informacyjnej, przyniosły nadspodziewanie obfite, i dziś – mniej więcej – połowa polskiego społeczeństwa traktuje “kacapów” z nieukrywaną pogardą i odrazą… Może uda mi się coś Panu przypomnieć… Pamięta Pan jak Czeczeńcy zajęli teatr na Dubrowce, czy też później szkołę podstawową w Biesłanie? Rosjanie (i Osetyjczycy) nie mogli liczyć na nasze współczucie. Media wyjaśniły nam bowiem, że to prawdopodobnie sami Rosjanie zorganizowali te akcje, by móc potem bez przeszkód (czyli protestów międzynarodowej opinii publicznej) pacyfikować Czeczenię, a przy okazji (w przypadku Biesłanu) skłócić obie nacje i wywołać bratobójcze walki między Czeczeńcami a Osetyjczykami. Wiadomo, gdzie dwóch się bije… A nawet jeśli tak nie było i rosyjskie służby specjalne nie maczały w tym palców (w końcu była to tylko „bardzo prawdopodobna”, ale jednak hipoteza”), to nie powinniśmy zapominać o tym, że był to akt rozpaczy… Czeczenów, z którymi Putin rozmawiać nie chce, nie szuka rozwiązania politycznego, a tylko wysyła przeciwko nim wojska. Medialny przekaz był więc jasny: sceny uciekających dzieci, którym strzelano w plecy, nie powinny nas zbytnio wzruszać i oburzać, bo przecież mogło by to znieczulić nas na tę bolesną prawdę, że Rosjanie dopuszczają się w zbuntowanej republice znacznie potworniejszych zbrodni…
          A “Pomarańczową rewolucję” przypomina Pan sobie? No, kiedy to było? Kto żyw w Polsce jechał do Kijowa, by wesprzeć W.Juszczenkę i J. Tymoszenko… Polscy politycy musieli przy tym nieco „przeorientować” swoje postrzeganie rzezi na Wołyniu w 1943 roku, bo dotychczasowe, nie podobało się naszemu, nowo pozyskanemu, strategicznemu sojusznikowi. Trzeba więc było walkę o prawdę historyczną i należyte upamiętnienie polskiej martyrologii i ofiar w okresie II wojny światowej prowadzić bardziej wybiórczo… No ale cóż, Polacy rozstrzelani przez KGB, a zaszlachtowani przez UPA, to jednak różnica… Zresztą najważniejszy był cel, który uświęcał wszystkie środki: opasać Rosję – imperium zła – kordonem sanitarnym złożonym z Polski i byłych republik ZSRR…
          Oczywiście pod przywództwem prezydenta Najjaśniejszej RP… A wojna 2008 roku? Byliśmy prorosyjscy? Pan raczy żartować… Przyznaję, że już nawet pisać mi się o tym nie chcę – a mógłbym jeszcze długo… Na razie proszę przemyśleć, to co napisałem. Dobranoc

        • jan_de
          jan_de :

          Wyjął mi Pan te słowa z ust: Raczy Pan żartować. Na pewno mieszka Pan w Polsce, ogląda polską TV i czyta “polskie” gazety? Przynajmniej od 2000 roku, gdy władzę objął były KGB-ista Putin, nawrócony na prawosławie, nasze media prezentują – w stosunku do Rosji – taką jedność moralno-polityczną, jak w najlepszych czasach komunizmu – do USA…
          Niemal wszystkie… Od Gazety Wyborczej i TVN poczynając, aż na Naszym Dzienniku i TV Trwam kończąc… Lata regularnej antyrosyjskiej obróbki informacyjnej, przyniosły nadspodziewanie obfite, i dziś – mniej więcej – połowa polskiego społeczeństwa traktuje “kacapów” z nieukrywaną pogardą i odrazą… Może uda mi się coś Panu przypomnieć… Pamięta Pan jak Czeczeńcy zajęli teatr na Dubrowce, czy też później szkołę podstawową w Biesłanie? Rosjanie (i Osetyjczycy) nie mogli liczyć na nasze współczucie. Media wyjaśniły nam bowiem, że to prawdopodobnie sami Rosjanie zorganizowali te akcje, by móc potem bez przeszkód (czyli protestów międzynarodowej opinii publicznej) pacyfikować Czeczenię, a przy okazji (w przypadku Biesłanu) skłócić obie nacje i wywołać bratobójcze walki między Czeczeńcami a Osetyjczykami. Wiadomo, gdzie dwóch się bije… A nawet jeśli tak nie było i rosyjskie służby specjalne nie maczały w tym palców (w końcu była to tylko „bardzo prawdopodobna”, ale jednak hipoteza”), to nie powinniśmy zapominać o tym, że był to akt rozpaczy… Czeczenów, z którymi Putin rozmawiać nie chce, nie szuka rozwiązania politycznego, a tylko wysyła przeciwko nim wojska. Medialny przekaz był więc jasny: sceny uciekających dzieci, którym strzelano w plecy, nie powinny nas zbytnio wzruszać i oburzać, bo przecież mogło by to znieczulić nas na tę bolesną prawdę, że Rosjanie dopuszczają się w zbuntowanej republice znacznie potworniejszych zbrodni…
          A “Pomarańczową rewolucję” przypomina Pan sobie? No, kiedy to było? Kto żyw w Polsce jechał do Kijowa, by wesprzeć W.Juszczenkę i J. Tymoszenko… Polscy politycy musieli przy tym nieco „przeorientować” swoje postrzeganie rzezi na Wołyniu w 1943 roku, bo dotychczasowe, nie podobało się naszemu, nowo pozyskanemu, strategicznemu sojusznikowi. Trzeba więc było walkę o prawdę historyczną i należyte upamiętnienie polskiej martyrologii i ofiar w okresie II wojny światowej prowadzić bardziej wybiórczo… No ale cóż, Polacy rozstrzelani przez KGB, a zaszlachtowani przez UPA, to jednak różnica… Zresztą najważniejszy był cel, który uświęcał wszystkie środki: opasać Rosję – imperium zła – kordonem sanitarnym złożonym z Polski i byłych republik ZSRR…
          Oczywiście pod przywództwem prezydenta Najjaśniejszej RP… A wojna 2008 roku? Byliśmy prorosyjscy? Pan raczy żartować… Przyznaję, że już nawet pisać mi się o tym nie chcę – a mógłbym jeszcze długo… Na razie proszę przemyśleć, to co napisałem. Dobranoc

          • podlaszuk
            podlaszuk :

            Panie Janie, napisałem wyraźnie o zwrocie polskiej polityki wschodniej od 2009 roku.
            Wcześniej nawet postkomunista Kwaśniewski mimo wszystko działał w duchu zbliżenia Polski i Ukrainy (nie lubię go, ale nie mogę nie zauważyć jego ówczesnych zasług).
            Również życzę dobrej nocy.

          • jan_de
            jan_de :

            Rzeczywiście, niezbyt uważnie przeczytałem -przepraszam. Ale w związku z tym zechce Pan uściślić: co znaczy prorosyjska i podać jakieś przykłady? Rząd – wbrew stanowisku opozycji – upiera się, że w Smoleńsku nie było zamachu? Albo mówi o próbach “wrogiego przejęcia” polskich firm przez Rosjan? Czy to są prorosyjskie działania? Wie Pan coś, o czym ja nie wiem?

          • podlaszuk
            podlaszuk :

            Działaniami prorosyjskimi była chociażby pierwsza wizyta zagraniczna w Moskwie, nie w Kijowie. To było bardzo znaczące i stanowiło wyraźny znak dla Moskwy. Oficjalne wypowiedzi o resecie z Moskwą. Brednie Sikorskiego o tym, że możemy widzieć Rosję w NATO. Takich wypowiedzi było więcej. Pamięta Pan słynną rozmowę z Sikorskim w GW? Zapowiedział wtedy reorientację polityki polskiej na kierunek zachodni. Takich sygnałów było bardzo dużo i wywoływały zaniepokojenie u naszych wschodnich sąsiadów. Pojawiały się (szczególnie po 2010 roku) głosy, że Polska porzuciła Ukrainę (było to zresztą powiedziane mocniej). Nie uważam nawet, że te działania były celowe. To raczej głupota i chęć pokazania (wbrew interesom kraju) jacy jesteśmy antypisowscy-nawet politykę zagraniczną odwracamy o 180 stopni. Uwaga o nieudolności w polityce zagranicznej nie dotyczy Komorowskiego. Tu po jego wyborze rosyjska prasa pisała “nasz człowiek w Warszawie”. Dzięki polityce tej ekipy w naszej części Europy o wszystkim decydują Niemcy i Rosja. Taki układ polityczny nie wróży dobrze dla nas wszystkich, szczególnie w świetle coraz większych animozji niemiecko-amerykańskich. Przejmowanie polskiej chemii to nie “wrogie przejęcie” a wymuszony prezent dla Rosji.
            Żeby zobaczyć jak wygląda (może wyglądała, bo wszystko wskazuje że pomału próbują się trochę wycofywać z tej miłości do Rosji) polska polityka wschodnią nie wystarczy oglądanie TVP, czy TVN. W Polsce nie ma dużej ilości sensownych materiałów, ale można je znaleźć-chociażby analizy Żurawskiego vel Grajewskiego. Trzeba też poczytać, co myślą na temat skutków polskiej polityki sąsiedzi Polski, to wbrew pozorom nie jest bez znaczenia.

          • jan_de
            jan_de :

            Cóż Panie Podlaszuk, „jednym poglądy pozwalają dostrzec prawdę, a innym ją przeoczyć”. Temat naszej dyskusji pozwolę sobie połączyć z p. tutejszym, i jego wymiocinami, których odór roznosi się jeszcze na tej stronie. Jeśli bowiem, któryś już raz z kolei powołujesz się Pan na „autorytet GW”, a Pan tutejszym – zagorzały – jak sądzę – czytelnik GP, zgadzacie się tak często to, o czym to świadczy? Zgoda, o jego schizofrenii, ale czy tylko? Wczoraj zakończył się mundial, co przypomniało mi o Euro (wspólnie z Ukrainą byliśmy jego współgospodarzami) i mecz Polska-Rosja. Pamięta Pan te tytuły w gazetach?: „Bitwa warszawska 2012”, „Polacy, zróbcie Rosji 2-gi cud nad Wisłą”, „Rosja albo śmierć”… Ktoś niezorientowany mógłby nawet wyciągnąć wniosek, że Rosjanie stoją u wrót Warszawy i przygotowują się do ostatecznego szturmu na miasto… No, a potem pokazaliśmy im naszą słynną „polską gościnność…” Nie dziwi to Pana, skoro uważa Pan ten okres za prorosyjski w naszej polityce? Pisze Pan, że ”po 2010 Polska porzuciła Ukrainę… „ A kto wówczas rządził na Ukrainie?… Chyba nie chciałby Pan, żeby Polska wspierała tego pro-moskiewskiego satrapę-Janukowycza? To może i do Łukaszenki powinniśmy jeździć z wizytą przyjażni? Niech Pan będzie szczery sam ze sobą: pierwszy by Pan krzyczał, że Polska wspiera „DYKTATORA” Janukowycza, że udziela politycznego i moralnego wsparcia człowiekowi, który odebrał tytuł bohatera Narodowego Ukrainy, wielkiemu patriocie, S. Banderze? A więc jeśli ktoś nie pojechał do Kijowa, nie świadczy to jeszcze o jego miłości do Rosji! Proszę spojrzeć, co działo się później, w czasie Majdanu… Wiem, że p. tutejszy może najlepszym przykładem nie jest, (bo to przypadek kliniczny), ale podobnych jemu nie brakuje… Wszędzie widzą w swoich urojeniach rosyjską agenturę… Ba, uważają nawet, że rządzą u nas rosyjscy agenci… Ich wpływ na politykę rządu jest tak “SKUTECZNY”, że wokół CORAZ WIĘCEJ idiotów, dla których wszyscy Rosjanie bez wyjątku, to stalinowcy, mordercy i prymitywy? A i chamów pogardzających „ruskimi kacapami” przybywa? I dlaczego tak łatwo ich podburzyć? Czyżby to było tak, że im więcej rosyjskiej agentury w Polsce, to tym większa rusofobia? Moim zdaniem, Rosji w Polsce nie potrzebna jest żadna agentura – otrzymuje za darmo to, co chce… Od głupców, uważających się za „wielkich obrońców polskiego narodu”. Pisze Pan coś o „wrogim przejęciu”, jako „prezencie dla Rosji”, czego już kompletnie nie rozumiem… Sprzedaliśmy im coś? Lotos, jakieś banki, a może polską chemię? A wszystkie te próby „wrogiego przejęcia” miały miejsce w czasie, który określa Pan, jako prorosyjski. Może Pan spać spokojnie, Panie Podlaszuk… „nie oddamy nawet guzika”. Tu między PIS a PO nie ma istotnej różnicy. I jedni i drudzy muszą mieć jakieś posady dla swoich zwolenników… A jak już wszystko sprzedadzą – to czym będą przyciągać „działaczy? Powoływanie się przez Pana na „autorytet” Żurawskiego vel Grajewskiego, odbiera mi chęć do dalszej polemiki i skłania do postawienia pytania: Jak pan pojmujesz polską rację stanu? I czy przypadkiem w swoich poglądach i działaniach, nie kierujesz się Pan racją Ukraińską? A ta nie musi być tożsama z polską… Pozdrawiam

      • tutejszym
        tutejszym :

        Jan_De: 10.07.2014 20:42 – Pani Jasiu, pilnuj Pani własnej de, idź Pani na ruski wał pana “Sylwia”, ode mnie Pani się odpieprz. Słuchaj ruska agentko, z Ukrainą możemy przepychać się, ale tobie ruska sprzedajna dziwko od nas z dala. Nic ci nie wyjdzie z tego podjudzania nas na siebie.

      • votum_separatum
        votum_separatum :

        Może odpokutuje ten swastyczny tatuaż w walce z ludźmi którzy mają faktycznie szansę wprowadzić założenia tej ideologi w rzeczywistość. Niestety bardzo dużo nacjonalistów w tym i w Polsce lubuje się w niemieckiej symbolice, mimo to, że Niemcy pod takimi sztandarami byli nazacieklejszymi wrogami Słowian. Należy to postrzegać za bardzo dużą aberację i pożałowania godne.

    • tutejszym
      tutejszym :

      Panie Podlaszuk. Ruski agent Jan_de w ramach walki z autorytetami na Forum, atakuje pośrednio Pana tagore. Pan tagore ma swój zdroworozsądkowy pogląd na sprawy Ukrainy, w znacznej mierze zgadzam się z nim. Jan_de przystępuje do ciężkiej pracy o godzinie 7, u nas godzina 5-ta. Gonią ich wokół ruskiej jednostki w ramach zaprawy porannej. Potem siada i wyrabia swoje dzienne normy postów. Jego propagandową narracją nie musisz się Pan przejmować, on tylko nabija posty. Pozdrawiam Pana.

      • votum_separatum
        votum_separatum :

        Autorytetami? Liczba mnoga wskazuje, ża ma Pan @Tutejszym jeszcze kogoś na myśli: może siebie i pana Tennenbauma? Mam rację? W Polsce po przekręcie okrągłostołowym mamy do czynienia z dyżurnymi autorytetami. Oczywiście prawda jest taka, że was dwóch stanowi przymierze prowokacyjno – agenturalne żydobanderyzmu lub syjonizmu, czyli czegoś co nazywamy obecnie atlantyzmem ze swoim “monomyśleniem”, rzekomą sprawiedliwością i uczciwością. Faktycznie za tym stoi totalne zakłamanie. Oczywiście z dużą pewnością można powiedzieć, że tzw. propaganda prorosyjska zawiera dużo więcej faktycznych informacji niż probanderowskie manipulacje. Zapotrzebowanie wewnątrzrosyjskie jest też starym zużytym sloganem, którym próbujecie zatrzeć złe wrażenie jakie na ludziach wywołuje działanie junty kijowskiej. Ciekawe jest śledzienie pana wpisów według godzin, wydaje się, że pełni pan dyżur. Czy to dopłata do emerytury? Co za czasy…

  2. jan53
    jan53 :

    Nie ma znaczenia z kim będziemy graniczyć,poniewaz obie te nacje nie sa naszymi przyjacolmi.Powoli dociera do naszych miernot ze początkowy entuzjazm był na wyrost i niepotrzebny,poniewaz im bardziej Polska zaczela wspierać Ukraine,to ta zaczela odbierać jako nasza slabosc a działacze Prawego Sektora zaczeli weryfikować nasze granice.Wczesniej czy później Rosjanie jednak wejda z “pomocą humanitarna” na wschod Ukrainy i będzie to oznaczalo kolejna aneksje jej terytorium.Federalizacja tak popierana przez wszystkich,to nic innego jak przejecie w “cywilizowany” sposób polowy terytorium Ukrainy przez Rosje.Przeciez wiadomo ze ludzie będą chcieć zyc lepiej a nie gorzej a wiadomo ze na Ukrainie przez najbliższe 20 lat dobrobyt nie zagości.

      • karol1
        karol1 :

        A skąd pan o tym wie , z przekazów naszych mediów? Może media mogły mieszać ludziom gdy nie było neta , ale teraz można sobie wejść poczytać , pooglądać , ustosunkować się do każdej strony i samemu wyciągnąć wnioski. Prosty przykład dziś nasze media pokazywały ślub ukraińskich żołnierzy a na yutub widziałem zabitych cywili , rozwalone budynki , i baterię ciężkiej artylerii która strzelała gdzie w niebo?

    • karol1
      karol1 :

      Tu ma pan rację , UE nawet niebirze teraz nas pod uwagę przy rozmowach wolą włochów , a dlaczego ? , bo staliśmy się stroną w tym konflikcie , tak jak rosjanie pomagają powstańcom tak i my pomagamy ukraińcom np przez przekazywanie kamizelek ichełmów , o tym przynajmniej wiemy a o czym nie wiemy ?

  3. o
    o :

    Mysle, ze w pewnym wzgledzie dla Polski moze sie sytuacja zmienic na lepsze, pod jednym tylko warunkiem, ze beda przeprowadzane rzetelne relacje z wydazen na Ukrainie. Ukazywanie prawdziwego obrazu obu naszych wschodnich sasiadow moze wyjsc nam tylko na lepsze. Zle by bylo, gdyby media, albo jakas agencja PR przeprowadzila na “Zachodzie” operacje dezinformacji, przedstawiajac falszywe informacje wybielajace ktoras, badz obie strony konfliktu.
    Szkoda tylko, ze tak niewiele zalezy w tym wzgledzie od Polski. Nieskladne, nieprzemyslane i bledne dzialania zarowno obozu rzadzacego jak i opozycji Polsce i Polakom nie pomagaja. Ale i tak, a poniekad wlasnie dlatego, NATO i UE zadecyduje za nas (a nasza wladza PO-PSL za tym podaza) i znowu zdajemy sie na laske obcych.
    Dlatego zanim do tego wszystkiego dojdzie dobrze by bylo podstwic na granicy z Ukraina troche lekkiego wojska wzmacniajac straz graniczna i przemyslec strategie dzialania na wypadek roznych ewentualnosci. Jeszcze tyle, to Polska jest wladna zrobic.