Liberalne pro-europejskie protesty, które na początku opanowały Kijów, wziął zły obrót: w warunkach przemocy i rozpraszania demonstrantów przez policję, rosną w siłę ugrupowania prawicowe.

W niedzielę, tuż przed północą, kilkadziesiąt osób w maskach i mundurach maskujących otoczyło budynek Ministerstwa Sprawiedliwości w centrum Kijowa, stolicy Ukrainy, i zaczęło kijami baseballowymi rozbijać okna na parterze. Z łatwością poradzili sobie z kratami w oknach, wyrywając je ze ścian swoimi pałkami, i wtargnęli do środka. To było już trzecie Ministerstwo, które ugrupowanie zajęło w tym tygodniu.

Banda, nazywająca siebie “Wspólna Sprawa” – to jedna z dziesięciu podejrzanych organizacji walczących o miejsce pod słońcem, jeśli nie o przywództwo w powstaniu przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi. Wśród tych grup są i prawicowi radykałowie, i pseudokibice, i weterani, i wymachujący pałkami skłonni do mordów bandyci. Ku rozczarowaniu bardziej uznawanych opozycjonistów takich jak mistrz świata boksu Witalij Kliczko, to oni stali się najbardziej jaskrawym przejawem tej rewolucji. Każdy, kto będzie miał wpływ na rozwiązanie ukraińskiego kryzysu politycznego, będzie przede wszystkim, brać pod uwagę rolę tych ugrupowań. Jednakże są one coraz trudniejsze do kontrolowania.

Jeszcze dwa miesiące temu nikt na Ukrainie nic nie wiedział na temat tych organizacji. W dynamicznej przestrzeni aktywności społecznej, stanowiącej społeczeństwo obywatelskie w kraju, zajmowały one bardzo mało miejsca. Były one znane głównie ze swoich pikiet przeciwko korupcji, obserwacji wyborów i występowania na rzecz praw człowieka i zmian demokratycznych. Pod koniec listopada, kiedy to prezydent Janukowycz odmówił podpisania umowy o integracji z UE, na Placu Niepodległości w Kijowie wybuchły przeciwko niemu masowe protesty , a działacze “Wspólnej Sprawy” dołączyli do tłumu domagając bliższych więzi z Europą.

Jednak w ciągu ostatnich dwóch tygodni próby rządu zmierzające do oczyszczenia ulic z protestujących zapoczątkowały przesunięcie tego powstania w bardzo złym kierunku. W starciach z policją zginęło kilka osób, a protest stały się bardziej gwałtowne, chaotyczne i nieprzewidywalne. Radykalizacja “Wspólnej sprawy” – to jak dotąd najbardziej widoczny przykład tej przemian .

Przywódca organizacji Aleksander Danyluk, schludny i precyzyjnie rozumujący prawnik, odpowiedział na brutalne działania władz zuchwałą strategią: przejąć pod kontrolę jak najwięcej budynków rządowych. “Musimy sparaliżować tą skorumpowaną dyktaturę” – powiedział mi w przed zdobytym ministerstwem w niedzielę po północy. To był jego trzeci podbój. 24 stycznia jego ludzie zajęli Ministerstwo Rolnictwa – wcale nie najbardziej biurokratyczną instytucję (w kraju, w którym plony zbóż uczyniły spichlerzem ZSRR.) Następnego dnia “Wspólna Sprawa” na krótko zajęła Ministerstwo Energetyki, kontrolujące kilka największych szlaków transportowych rosyjskiego gazu do Europy, ale opuściła je kilka godzin później .

Następnej nocy najbardziej symbolicznym trofeum Danyluka było Ministerstwo Sprawiedliwości. Tam nie tylko przechowywane są dokumenty prawne i akta ważnych spraw za okres wielu lat. Należy wziąć pod uwagę również fakt, że kobieta, która kieruje resortem, minister sprawiedliwości Elena Łukasz, to jeden z najbardziej znienawidzonych przedstawicieli gabinetu Rady Ministrów. “Na Ukrainie potrzebujemy sprawiedliwości i pokoju – powiedział Danyluk. – A teraz, niestety, nasz prezydent jest zagrożeniem dla sprawiedliwości i pokoju. Dlatego jest tylko jeden sposób, by powstrzymać przemoc na Ukrainie i położyć kres tej bardzo niebezpiecznej sytuacji w Europie.” I cóż to jest za sposób? “Natychmiastowa i bezwarunkowa kapitulacja państwa.”

Tego typu żądanie nie pozostawia miejsca na negocjacji, przynajmniej dla tych, które przez wiele dni próbuje prowadzić Kliczko. Razem z dwoma kolegami z opozycji ex-bokser zajmuje się sprawą nie do pozazdroszczenia – starając się jednocześnie powstrzymywać najbardziej radykalne skrzydła rewolucji i nie wyjść przy tym na człowieka bardzo uległego i pozbawionego kręgosłupa. W tym samym czasie był w trakcie negocjacji z rządem – negocjacji opartych na idei, że może występować w imieniu rewolucji i wprowadzać w życie jakiekolwiek porozumienia pokojowe, do których jest w stanie dojść z państwem. Jednak w niedzielę wieczorem Kliczko nie był w stanie przeszkodzić “Wspólnej sprawie” w zajęciu Ministerstwu Sprawiedliwości.

Gdy przybył po północy, kilku pracowników ministerstwa nadal było zabarykadowanych w swoich biurach wewnątrz budynku, strzeżonego przy wejściach przez grupy uzbrojonych w pałki i kije zamaskowanych mężczyzn. Pojawiający się w towarzystwie dwóch ochroniarzy Kliczko nie chciał rozmawiać z prasą, rzucając pod adresem działaczy “Wspólnej Sprawy” tylko jedno zdanie: “Co wy narobiliście”. Potem szybko udał się do swojego auta “Range Rover”. “Błazen! – krzyknął mu w plecy jeden z działaczy. – Przestań pozować do kamer i zacznij budować barykady”!

Wśród rewolucyjnych band Kijowa tego typu napaści na Kliczkę i jego towarzyszy stały się normą. Wśród tych, którzy ich dokonują, są paramilitarne grupy “Afgańczyków”, nieformalnej sieci weteranów sowieckiej wojny w Afganistanie, którzy okazali się być jednymi z najbardziej wpływowych uczestników powstania. O świcie w sobocie pomogli zdobyć kolejny budynek rządu w Kijowie – Ukraiński Dom, wielkie centrum konferencyjno-wystawowe, gdzie stacjonował duży oddział wojsk rządowych. W szturmie na budynek używano koktajli Mołotowa i petard. Na szczęście nikt nie zginął, bo Kliczko zdołał doprowadzić do porozumienia, aby zablokowane wewnątrz wojska poddały się.

“Młodsi chłopcy chcieli zalać podłogę benzyny i spalić [żołnierzy] żywcem”, – mówi Aleksiej Cybko, jeden z “Afgańczyków”, którzy brali udział w oblężeniu. Jednak po długotrwałym starciu protestujący utworzyli korytarz i pozwolili wojskowym odejść spokojnie. Następnie budynek został przekształcony w kolejnej rewolucyjny bastion z jadalnią, miejscami do spania i sztabem “Afgańczyków” na drugim piętrze. W prowizorycznej kawiarni w piwnicy Cybko opowiedział mi, że “Afgańczycy” przygotowują śmiercionośną broń – w przypadku, gdy protesty przekształcą się w wojnę domową . “Bitwa już trwa, – mówi. – Jeśli policja użyje wobec naszych chłopaków choćby jednego naboju, mamy czym odpowiedzieć. Uwierz mi, nie skończy się na śmierci kilkuset ludzi.”

Trudno powiedzieć, w jaki stopniu były to zwykłe przechwałki. Ostre wypowiedzi i ekstrawaganckie groźby – dziś są integralną częścią rozmów w Kijowie. Jednak zajęcie Ministerstwa Sprawiedliwości pokazało, że takie przechwałki marginalnych grup – nie zawsze oznaczają bluff. “Wspólna Sprawa” po prostu zdecydowała się to zrobić, nikogo nie pytając o zdane” – mówi Igor Jankow, poseł parlamentu z prawicowej partii “Swoboda” , której działacze byli również na froncie rewolucji. “To jest niebezpieczny precedens. W ślad za nami pojawią się szabrownicy. Nie możemy sobie na to pozwolić”- powiedział mi.

Tak więc, w poniedziałek po południu Jankow przyszedł do Ministerstwa Sprawiedliwości z grupą innych rewolucyjnych parlamentarzystów, aby przekonać “Wspólną Sprawę” do wycofania się. Kilka godzin później zgodzili się. Banda chuliganów, która przez całą noc strzegła wejścia, została zastąpiona przez inną – prawicowe ugrupowanie młodzieżowe partii “Swoboda”, również w maskach i mundurach maskujących, również z pałkami i nożami. W południe zaprosili jednego urzędnika z ministerstwa, aby wszedł do budynku i ocenił szkody. Kobieta w średnim wieku z pokornym wyrazem strachu na twarzy przemknęła obok strażników. Jednak jej pojawienie się w żaden sposób nie wyjaśniło sytuacji, kto tu jest nadal gospodarzem.

Simon Shuster

“Time”

tłumaczenie: Wiesław Tokarczuk

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply