“To może doprowadzić do wybuchu wojny”

Być może właśnie jego “krzykactwu” Gruzini zawdzięczają fakt, że po ich stolicy nie jeżdżą rosyjskie czołgi.

Cudzysłów

Na wszelki wypadek tytuł powyższy ująłem w cudzysłów. Żeby nikt nie miał wątpliwości, iż chodzi jedynie o cytat, nie zaś o moją opinię, bo mym zdaniem wojna nam nie grozi. W każdym razie nie w tej chwili.

Cytat wyjąłem z wypowiedzi Pani Domu, który to Dom zaprzyjaźniony jest z Naszym Domem. Temu zaprzyjaźnionemu Domowi bliżej do PO, a naszemu zdecydowanie dalej, dalej, dalej. Tym bardziej wypowiedź Pani Domu, Przyjaciółki Naszej, dziwi mnie: bo w zasadzie potwierdza to, co myślimy jako osoby od obecnej partii rządzącej dalekie.

Zastrzegam, że zaprzyjaźnionej Pani Domu nie chodziło (zapewne) o “wojnę domową” ogłoszoną przez Andrzeja Wajdę. Nasza Przyjaciółka strofowała mnie powyższymi słowami, pouczając, że nie powinienem szerzyć teorii spiskowych dotyczących katastrofy smoleńskiej, albowiem – no właśnie – wskutek głoszenia takich plotek może dojść do tego, o czym w tytule mowa.

Co myślimy o Rosji

Jak dla mnie, jest to bezwiedne przypieczętowanie teorii spiskowych, wygłoszone przez przedstawiciela (rzekomych) przeciwników tychże teorii. Więcej – jest to przypieczętowanie tego, iż o Rosji myślimy w gruncie rzeczy to samo: otóż myślimy, że Rosja jest zdolna do agresji zbrojnej “bez przyczyny”. Tylko, że jedni sądzą, iż takich rzeczy nie wolno głosić otwarcie, bo może się jeszcze Rosja obrazić i kto wie co się stanie, a my jesteśmy za słabi, żeby się jej przeciwstawić – więc cicho sza. Dla innych – do których i ja należę – takie rzeczy należy właśnie mówić głośno, jak najgłośniej, póki można to czynić swobodnie.

Rosja jaka jest każdy widzi

Bo jest przecież tak: jeśli Rosja będzie chciała kogoś najechać zbrojnie, wahać się nie będzie i to uczyni, kropka. Decyzji o wojnie nie podejmie pod wpływem naszych wypowiedzi, opinii, plotek. Przeciwnie – decyzję taką podejmie przez wzgląd na swoje imperialne interesy, kropka. A medialnie i tak nagłośni, i upubliczni to, co będzie chciała, niezależnie od naszych plotek, teorii etc.

Co my zrobić możemy

My zaś – czy którekolwiek państwo środkowowschodniej Europy – jesteśmy za słabi, żeby się Rosji przeciwstawić zbrojnie. Na pewno jednak możemy zwracać uwagę publicznej opinii w Polsce, a przede wszystkim na świecie, na wszelkiego rodzaju “rosyjskie” zagrożenia. Możemy głośno krzyczeć, żeby w oczach świata psuć medialny obraz, kreowany przez Rosję na użytek jej imperialnych zamiarów i agresywnych zachowań. I choćby w ten sposób powstrzymywać te imperialne apetyty.

Oczywiście, jest to zachowanie skuteczne dopóty, dopóki Rosja uznaje jeszcze za słuszne i sprawiedliwe liczyć się z opinią państw Zachodu. Jest to też skuteczne o tyle, o ile możemy uprzedzać działania Rosji hałasem medialnym. Bo na obecnym etapie, Rosja zanim zaatakuje, mierzy temperaturę medialnej gotowości do wszczęcia hałasu w danej sprawie na arenie międzynarodowej. I – na obecnym etapie – gdy temperatura taka okazuje się za wysoka, Rosja wstrzymuje krok.

Tak właśnie stało się, gdy poleciał do Tbilisi Lech Kaczyński. Być może właśnie jego “krzykactwu” Gruzini zawdzięczają fakt, że po ich stolicy nie jeżdżą rosyjskie czołgi.

Na razie.

I być może dlatego Lech Kaczyński leży teraz w sarkofagu w wawelskiej katedrze.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply