Teutoński marsz

Kiedy ukraińscy patrioci wszelkiej maści mówią o rosyjskim zagrożeniu i o negatywnym wpływie Rosji na europejskie perspektywy Ukrainy, od razu chciałoby się zaprzeczyć i wyjaśnić, że podstawową przeszkodą na drodze Ukrainy do integracji europejskiej nie jest Rosja, a Niemcy. Kraj, który w sposób systematyczny i konsekwentny gasi wszelkie przejawy euforii ukraińskich polityków – niezależnie od tego, jaka siła polityczna znajduje się akurat u władzy. Ani Kuczma, Ani Juszczenko razem z Tymoszenko, ani Janukowycz nie zdołali roztopić lodu w stosunkach między Niemcami a Ukrainą.

Berlin z zadziwiającym wręcz uporem wymyśla kolejne warunki, które powinna spełnić Ukraina w drodze do integracji z UE. Poza tym władze RFN dla użytku wewnętrznego występują z oświadczeniami o bezcelowości dalszego poszerzania Unii Europejskiej, o konieczności uporządkowania stosunków wewnątrz UE – bez przyjmowania kolejnych członków.

Ukraina i jej europejskie aspiracje dla Niemiec nie istnieją. Nawet gdyby nie było sprawy Tymoszenko, to obowiązkowo pojawił by się inny temat i inne wymagania, które oddaliłyby europejskie nadzieje Ukrainy do nieokreślonej przyszłości.

To nie Rosja, a właśnie Niemcy są głównym przeciwnikiem integracji Ukrainy z UE.

Angela Merkel jest z tego punktu widzenia większym zagrożeniem dla Ukrainy niż Władimir Putin, Dmitrij Miedwiediew i Patriarcha Cyryl razem wzięci. Sam Elmar Brok jest wart tyle, co dziesięciu rosyjskich Zatulinów i Markowów. Sam Michael Gahler wystarczy za pięciu Żyrinowskich.

Rosja otwarcie przedstawia swoje zamiary odnośnie Ukrainy i nikt nie łudzi się iluzjami: jest w nich duch imperialny, imperialne ambicje, Ukraina jest uznawana za Lebensraum(należną przestrzeń życiową) rosyjskiej elity. Jeśli chodzi o Niemcy, to sprawa jest trudniejsza, gdyż Ukraińcy, podobnie jak przed wiekami, patrzą szczerym i zadziwionym spojrzeniem na naród Goethe’go i Schillera, Bacha i Wagnera, Leibniza i Eulera – jak na sojusznika, jak na kompas, nie rozumiejąc, że nie doczekają się zza Odry i Łaby wzajemności.

Obecnie dyplomacja ukraińska stara się przekonać Niemców, że Ukraina powinna otrzymać perspektywę wejścia do UE – w przeciwnym wypadku sama umowa stowarzyszeniowa między Ukrainą a UE stanie się pustym frazesem.

Niemcy natomiast usiłują zrobić wszystko, aby umowa stowarzyszeniowa stała się nie drogą do członkowstwa Ukrainy w UE, a alternatywą dla niego. Aby osiągnąć ten cel, działają często w sposób całkowicie absurdalny, negując na przykład europejskość Ukrainy, jej przynależność do europejskiej cywilizacji itd.

Niemcy zawsze odnosili się do Słowian, a zwłaszcza do Ukraińców, w sposób pogardliwy. Cała historia Ukrainy składa się z jej ciągłych wysiłków, by zniwelować działania niemieckich arystokratów, mieszczan, biurokratów umniejszające prawo Ukraińców do zaznaczenia swojego miejsca w Europie.

Od czasów Ottona Wielkiego Niemcy – którzy rozpoczęli masową kolonizację ziem słowiańskich, germanizując słowiański Berlin, Poczdam, Gdańsk, Prusy, Śląsk, Pomorze, pobrzeże rzeki Łaba i inne tereny – ostrożnie spoglądali na Ruś, widząc w niej niebezpiecznego konkurenta w walce o przejęcie kontroli nad rynkami i szlakami handlowymi Wschodniej Europy. Nieudany ślub dynastyczny kijowskiej księżniczki Eupraksji z Henrykiem z rodu Hohenstauf nie był osobistym dramatem dwóch osób – pokazał on ogromną przepaść w mentalności przedstawicieli dwóch imperiów.

Zakon krzyżacki i inne niemieckie zakony rycerskie chciały skolonizować terytorium Rusi Halickiej – do momentu druzgocącej klęski z królem Rusi, Danielem Halickim, pod Drohiczynem.

Król Zygmunt podejmował różnorodne działania, aby przeciwdziałać otrzymaniu przez Witolda korony królewskiej i godności króla Wielkiej Litwy, do której należała również Ukraina.

Brandenburscy najemnicy w polskim wojsku doprowadzili nie tylko do porażki Chmielnickiego pod Beresteczkiem, ale i do powstania ambitnego planu hetmana, aby utworzyć sojusz kilku państw – Szwecji, Węgier, Transylwanii, Siedmiogrodu, Wołoszczyzny, niektórych ziem niemieckich, Krymu, z możliwym wsparciem ze strony Anglii i z udziałem Rusi – co mogłoby spowodować zupełnie inny rozwój Europy po wojnie trzydziestoletniej w XVII w. Upadek tego planu popchnął Chmielnickiego do zawarcia sojuszu z państwem moskiewskim.

Misja Wasilija Kapnista, rosyjskiego poety i działacza politycznego, w 1791 r. z prośbą o wsparcie dążeń niepodległościowych Ukrainy spotkała się z niezrozumieniem i obojętnością oficjalnego Berlina.

Rok 1918 i podpisanie Traktatu Brzeskiego przyniosły Ukrainie nie tyle pomoc, co próbę przekształcenia jej w kolonię Niemiec, ich bazę żywnościową. Rozwiązanie Rady Centralnej, walka z demokracją i nowymi stosunkami na wsi – oto realne skutki niemieckich wpływów na Ukrainie.

I bezcelowe jest powoływanie się na pozytywne doświadczenia, jakimi był na przykład rozwój ziem ukraińskich pod panowaniem „wschodnioniemieckiej” Austrii – gdyż nawet Bismarck nie uważał Austrii za część Niemiec. Tym bardziej, że Austria i Ukraina ani wtedy, ani obecnie nie toczyły i nie toczą sporów. Jest wręcz odwrotnie – Ukraina czuje ze strony Wiednia wsparcie jej europejskich dążeń. A może aż do tej pory Berlin kieruje się logiką Adolfa Hitlera i twierdzi, że „Austria to hańba niemieckiego narodu”?

Hegel, który mówił o podziale narodów na „historyczne” i „niehistoryczne”; Marks, który negował rozwój wschodnich Słowian i przekonywał rosyjską rewolucjonistkę Wierę Zasulicz o bezcelowości prób zastosowania jego nauki w Imperium Rosyjskim; Katarzyna II z jej próbami „przetopienia” narodów Rosji i napisania ich historii od nowa; ideologie nacjonalistyczne z ich podziałem narodów na „ubermenshen” i „untermenshen” (nadludzi i podludzi), do ostatnich zaliczając również Ukraińców – oto potworne formy, jakie przybiera niemiecki „sen rozumu”.

Wydaje się, że rozum niemieckiego rządu znowu śpi, powołując do istnienia odrażające w swej absurdalności geopolityczne potwory.

„Germanio! Pożerałaś mnie,

Kiedy niszczyłaś córki me i synów,

Kiedy żelazo, chleb i węgiel kradłaś.

O, jakże duch twój stał się szatańskim!”

– pisał Pawło Ticzyna w rozpaczy i złości w czasie II wojny światowej.

W latach powojennych wydawało się, że wraz z odejściem niemieckiego nazizmu do niebytu polityka w stosunku do innych europejskich mocarstw przeżyje poważne zmiany. Pycha Niemiec została zbita. Ostatni skok na Wschód został powstrzymany. Okazało się jednak, że niemieckiego „ducha odwiecznej walki” nie da się pokonać.

Zabijając smoka Nazizmu, nie udało się zabić smoka niemieckiego egoizmu w stosunku do narodów słowiańskich.

„Możliwe, że czujecie się sojusznikiem Niemiec”– mówił wysokiej rangi urzędnik Kundt Stefanowi Banderze w czerwcu 1941 r. „Możecie uważać się za sojusznika, jeśli chcecie. Ale według terminologii wojskowej nie jesteśmy sojusznikami, a zdobywcami”.

Czym zaś różni się pozycja niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, która neguje europejską tożsamość Ukrainy i jej europejskie pespektywy, a w zamian przysyła licznych emisariuszy-„inwestorów”, którzy usiłują przekonać Ukraińców do zasiewania pól rzepakiem i innymi surowcami potrzebnymi do produkcji biopaliwa?

„Ukraina nie może być częścią Nowej Europy. Jest ona częścią przestrzeni życiowej narodu niemieckiego. Miejscowa ludność musi ustąpić miejsca dla prawdziwej rasy aryjskiej”– mówił Hermann Göring „berlińskiemu marzycielowi” Alfredowi Rosenbergowi, który proponował nadanie Ukrainie państwowości w ramach proponowanej przez Hitlera „nowej Europy”.

W rzeczywistości obecne Niemcy kultywują odtworzenie ideologemów i stereotypów z przeszłości, co odbywa się nie bez wpływu Rosji i „Gazpromu”. Pytia w Delfijskiej świątyni wdychała trujące opary, pod wpływem których wpadała w trans, mówiąc różne niezrozumiałe rzeczy, które kapłani interpretowali wedle własnego uznania.

Współczesne pytie w Berlinie wdychają opary rosyjskiego gazu i mówią, mówią, mówią…

Mówią na temat niezrozumiałego, absurdalnego stanowiska, które można interpretować tylko w jeden sposób: Niemcy nie chcą, aby Ukraina weszła do UE. Ani dzisiaj, ani jutro, ani pojutrze. Ani w czasie prezydentury Witkora Janukowycza, ani po niej, ani nawet za pięćdziesiąt lat. Dlatego że nie chcą tego bogi Walhally, mityczni Nibelungowie, dusze przodków, Angela Merkel ani były agent Głównego Zarządu Wywiadowczego ZSSR w Dreźnie.

Obecne stanowisko Niemiec można wyjaśnić jedynie chęcią niepsucia stosunków z Rosją. Ukraina staje się monetką do wydawania reszty w wielkim przetargu gazowym Niemiec i Rosji.

Jak bardzo przypomina to umowy z lat 1938-39! I rozbiory Polski w latach 1772-1795! I skutki kongresu berlińskiego w 1878 r.!

W każdym przypadku chodzi o podział stref wpływu. W każdym były obecne Niemcy i Rosja.

Obecnie dzieli się strefy wpływu w Europie Wschodniej. Niemcom daje się wolną rękę w kwestii poskromienia „nowych członków” Unii, które przez jakiś czas były pod wpływem USA, natomiast Rosja otrzymuje prawo do wzmocnienia swoich wpływów w dziedzinie „lokalnych interesów narodowych”, na przykład w Rosji. A póki Rosja jest zajęta odtwarzaniem imperium na terenie Eurazji, Niemcy robią wszystko, aby uzyskać hegemonię w Europie – najpierw wspólnie z Francją, a potem już samodzielnie.

Tymczasem Ukraina miesza w kartach, którymi grają Niemcy.

Wszelkie ustępstwa wobec niej mogą pozbawić Niemcy bazy surowcowej, jaką jest obecnie dla Niemiec Rosja. Międzynarodowa korporacja „Gazprom” ma silny wpływ na międzynarodową spółkę „Unia Europejska”.

I jak tu nie zwrócić uwagi na słowa prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, który w artykule-odpowiedzi dla Władimira Putina w gazecie „Izwiestia” wskazał na konieczność dwóch równoległych projektów integracyjnych – europejskiego i euroazjatyckiego, które ostatecznie powinny być ze sobą połączone.

Jest oczywiste, że Ukrainę spycha się do Eurazji.

Można zrozumieć upór przy niedopuszczaniu Ukrainy do członkowstwa w UE – gospodarka Euro-zony, zwłaszcza kraje Południowej Europy, znajdują się w kiepskim stanie, kryzys stał się rzeczywistością, trzeba zmienić politykę ekonomiczną w ramach UE, dla której nie jest to czas na poszerzanie się. Również Ukraina nie może aktualnie, z powodu swojego stanu społeczno-ekonomicznego, swoich rozmiarów i ogromu problemów wewnętrznych, zostać pełnowartościowym członkiem europejskiej wspólnoty.

Ale negowanie prawa Ukrainy do nazywania się narodem europejskim?

Negowania czegoś, co jest oczywiste? Czemu? Czy ma to jakieś uzasadnienie? „Istnieją dwie rzeczy nieskończone: Wszechświat i ludzka głupota. Co prawda co do nieskończoności pierwszego nie jestem całkowicie przekonany”– powiedział jeszcze jeden znamienity syn Niemiec, Albert Einstein.

Historia pamięta, jak we wrześniu 1761 roku piechota Kijowskiego Pułku Muszkieterskiego przemaszerowała przez ulice stolicy Prus. Pamięta też o zwycięstwie pierwszego ukraińskiego frontu w maju 1945 roku pod ścianami Reichstagu.

Wcześniej czy później Ukraina osiągnie swój cel – bez względu na przeciwdziałanie Berlina.

Podobnie jak Imperium Rzymskie nie było w stanie powstrzymać napływu przodków obecnych Niemców, którzy chcieli żyć w Europie – na przestrzeni życiowej Rzymu, według standardów i zasad utworzonych w Rzymie – tak samo współczesne Niemcy nie będą w stanie powstrzymać europejskich dążeń Ukrainy.

Słyszy Pani muzykę, pani Merkel? To nie „Lot Walkirii” Wagnera.

To „Marsz niemiecki” Sergiusza Prokofiewa, pochodzącego z Ukrainy.

Kost’ Bondarenko

„Ukraińska Prawda”

tłumaczenie: Kamila Twardokus, redakcja: twg

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. combat56
    combat56 :

    Delikatnie mówiąc cytując Pana Tutejszego ,,na siłę”
    teza że Niemcy nie chcą Ukrainy w UE prawdziwa ale argumentacja
    ,,Cała historia Ukrainy składa się z jej ciągłych wysiłków, by zniwelować działania niemieckich” gdyby Polska i Polacy nigdy nie istnieli to może i tak było można powiedzieć że byliśmy nie tylko przedmurzem chrześcijaństwa i zachodu ale też wschodniej słowiańszczyzny
    Orgie Henryka III są z pewnością bardzo ważne dla zrozumienia Historii Europy środkowej ważniejsze chyba jest jednak udane małżeństwo Ottona II i Teofano (z tego samego kręgu kulturowego co Ruś) oraz ich syn któremu nie tak dawno na tym portalu cztery równe sobie
    krainy składały dary.
    ,,germanizując słowiański Berlin, Poczdam, Gdańsk, Prusy, Śląsk, Pomorze, pobrzeże rzeki Łaba i inne tereny – ostrożnie spoglądali na Ruś” w kilka lat po zgermanizowaniu Berlina Ruskie chorągwie okryły się chwałą w bitwie nad rzeka Kałką więc jak ostrożnie spoglądano na Ruś to chyba w obawie przed wnukami Czyngis Chana.
    ,,druzgocącej klęski z królem Rusi, Danielem Halickim, pod Drohiczynem. ” a ja głupi przez tyle lat myślałem że to pod Grunwaldem zatrzymano Teutonów
    ,,Król Zygmunt podejmował różnorodne działania, aby przeciwdziałać otrzymaniu przez Witolda korony królewskiej i godności króla Wielkiej Litwy, do której należała również Ukraina. ” to już nie na sile ale głupoty mijające się z prawdą bo to Zygmunt zaproponował Witoldowi koronę żeby rozbić unię.
    ,,Brandenburscy najemnicy w polskim wojsku doprowadzili nie tylko do porażki Chmielnickiego”jak to mówią telewizja kłamie Ford kłamał że złamaliśmy Teutonów pod Grunwaldem bo przecież zatrzymano ich pod Drohivczynem a Hoffman kłamał pokazując nam szarże Husarii to przecież cudzoziemski autorament zwyciężał pod Beresteczkiem , Kircholmem i Chocimiem.
    ,,sojusz kilku państw – Szwecji, Węgier, Transylwanii, Siedmiogrodu, Wołoszczyzny, niektórych ziem niemieckich, Krymu, z możliwym wsparciem ze strony Anglii i z udziałem Rusi “każdy kto spojrzy na mapę ewidentnie przyzna że był to sojusz przeciw Niemcom(gdyby się udał to chmielnicki był by geniuszem dyplomacji wciągnąć Niemców do sojuszu przeciw Niemcom i to jeszcze tych najgorszych spadkobierców Krzyżaków którzy chcieli kolonizować Ruś).

    Wydawało mi się że są dwa powody niechęci Berlina do Ukrainy raz że Polska w UE stworzyła bufor od ewentualnych problemów i imigrantów a swoje produkty na wschód można eksportować przy pomocy Soft Politik.
    A dwa że Ukraina za sprawa swoich polityków nie wiele ma do zaoferowania.
    Po tym artykule wydaje mi się że jest to efekt nie tylko pierwszej drugiej i trzeciej władzy ale tez czwartej.

  2. jumanyga
    jumanyga :

    “Polska” James Michener str 110:
    “Jedynym ocaleniem dla Polski są rządy niemieckie, a rycerze teutońscy są gotowi tej zmiany dokonać, jeśli rządy europejskie nas poprą, a rycerze z całej Europy wspomogą naszą sprawę.”

    W dzisiejszym rozumieniu kultura europejska to Niemcy i ani Polska ani Ukraina w tym kontekście nie są w kręgu kultury europejskiej i nie powinny być.

    Choć zabawne że Ukraina jest według Niemiec w Azji, choć Cypr jest w UE (cała wyspa leży na kontynencie azjatyckim, ale jest w unii bo jest politycznie europejska), podobnie Izrael w sporcie jest w ligach europejskich, choć ewidentnie leży w Azji… No i oczywiście Polska leży w Europie dopiero od 2004 roku… Różne definicje, co chwila od nowa definiowane gmatfają sprawy 😉

    • combat56
      combat56 :

      kultura może decyduje w przypadku Turcji tu decyduje ekonomia zwyczajnie Ukraina to jeden wielki problem i choć w naszym interesie jest żeby weszła kiedyś do UE czy tez do rodziny europejskiej to na dzień dzisiejszy wejście tego państwa było by krzywdą tak dla Polski Niemiec Europy jak i samej
      Ukrainy.
      Co do tego ,,dzisiejszego rozumienia kultury europejskiej “to nie bardzo rozumiem o co chodzi

      • jumanyga
        jumanyga :

        W danym państwie kulturę tworzy dominujący gracz, w Rzeczpospolitej Obojga Narodów była to Korona Polska, a reszta to dopełnienie. W UE są to Niemcy, reszta to tło. Kulturowo odmienne w RzON był np. sposób bycia kontusz, dworek itp. Dziś w Europie się buduje bungalow’y, chodzi się w nike’ach i adidasach, jeździ się w mercedesach, wolkswagenach, oplach itp. No a żywność gdzie kupujemy? U niemców w lidlu… A wszystkie niemal inwestycje w Polsce są opatrzone flagą UE, która jest tak niemiecka jak polską była RzON.

        Kulturę Turcji olewają, straszą tylko islamem, sami turcy chcą całej zdegenerowanej europy u siebie (no chyba że mieszkańcy zapyziałych wsi). EU ich nie chce bo Turcji co roku przybywa JEDEN MILION obywateli, i idzie w górę, za 20 lat będą mieć więcej obywateli niż Niemcy i to z ich głosem by UE się musiała liczyć. Nawet z jej dzisiejszymi 60 mln obywateli musiała by się liczyć z FR+DE, i ich kultura by się rozmywała, ale mając największą siłę głosu mogłaby sama tworzyć kulturę ełropejską, choćby dobierając sobie parę państw które chciały by coś ugrać za poparcie Turcji.

        Jakby nam przybywał 1mln ludzi co roku przed 2004 to też UE by się nas bała jak ognia… A tak to ma ok 40 mln kraj taniej siły roboczej i bazę konsumencką, której społeczeństwo można modelować jak glinę. Już sami nawołujemy o objęcie władzy przez germańców…

        W interesie Polaków w Polsce jest wyjście z UE, bo nasza kultura nie wytrzyma silniejszej europejskiej/niemieckiej, podobnie jak Litwa rozmywała się w unii z nami. W interesie europejczyków w Polsce jest aby Polska pozostała w unii, dążyła do federacjii i rozwijała “kulturę” europejską…

        Dla całego świata stolicą europy jest Berlin i tam trzeba chodzić z interesami…

  3. combat56
    combat56 :

    ja kupuje w Biedronce jak Tusk da 300 zł podwyżki to przerzucę się na Lidla a nike to albo z Grecji albo z USA.czym jest europejska kultura wiadomo rzymskie prawo,grecka filozofia i żydowska moralność(tego ostatniego w europie coraz mniej).No niewiem czy francja,anglia albo włochy to tło każdy z tych narodów ma swoją silna kulturę Polska tez ma i pozbądźmy się kompleksów.A Polska zawsze istniała między Rosja a Niemcami z którymś z tych dwóch państw trzeba się do gadać.Niemcy to trochę inny naród niż przed II wojną imperialistycznego myślenie może nie zniknęło całkiem ale to nie jest III rzesza.Jeśli chodzi o zdegenerowanie to chyba Niemcy( a bawarczycy w szczególności) są najmniej temu poddani. Holenderscy emeryci bojąc się że swoi lekarze zrobią im na prośbę rodziny eutanazje jeżdżą właśnie do Niemiec tam bo IIwojnie światowej takie zachowanie u lekarzy jest nie do pomyślenia rozliczenie w Rfn może nie było pełne i jak bysmy sobie życzyli ale jakieś efekty przyniosło Co bardzo ważne Niemcy przez ostanie 50 lat tez poczuli co ta znaczy rosyjski but i może nie obchodzi ich Ukraina ale Polska mimo kontaktów gospodarczych z Rosją już tak.A że dbają o swoje interesy gospodarcze to nie jest powód do wstydu a jak już do dla ans że nie dbamy o swoje.
    Polska kultura spokojnie wytrzyma a w naszym interesie leży utrzymanie UE choć nie w takiej jak teraz.Mam tu namyśli armie niewybieralnych urzędników,rozbuchany socjal, i duszenie inicjatywy przepisami i podatkami.

    • jumanyga
      jumanyga :

      Szkoda że nie możemy sprawdzić jak będzie wyglądać europa za 200 lat, bo chętnie bym się założył że będą w tym regionie ludzie szprechać lub mówić po angielsku 🙂 Kultura silniejsza wypiera słabszą, ja rozumiem litewski polonofobiczny strach co do Polski, wymierali… jak tu się to określa “nieśliśmy pokojowo cywilizację”. Narody wytrzymywały jakoś opresję, ale nie dadzą rady “ofiarowanemu” dobrobytowi. Ja chciałbym znać osobiście choć jedną osobę zainteresowaną polską kulturą i jej utrzymaniem. Tu w Pd Wielkopolsce każdy tylko czeka na przyłączenie jako land i przejście na minimalną płacę niemiecką – choć to ostatnie na pewno nie będzie miało miejsca ale **ołocie się tego nie wytłumaczy…

      USA to dobry przykład, zbitek europejskich narodów i jak się ma ich kultura? Jest tam 40+mln Niemców, 40+ Irlandczyków, 10mln Polaków. I jak się ma tam ich kultura? 600tys Polaków mówi po Polsku… Nie twierdzę że w UE nie będzie Polaków, ale to będą “polacy” czy nazwa w statystykach.

      Może pan podać kiedy się ostatnio spotkał z kulturą polską? Bo ja jej jakoś nie widzę… Choć można podciągnąć pod kulturę słowotwórczość, a ostatnio modne się pojawiło tu (może w całej Polsce) określanie głupich ludzi “tempa dzida” 🙂

      Pozdrawiam.

      PS. racja nike to amerykańska firma.

      • combat56
        combat56 :

        no jakoś Litwini istnieją
        i co ma tu Ameryka do rzeczy jeśli 600tys Polaków mówi po Polsku to mamy silna kulturę bo tam się mówi po Angielsku.Z tym językiem to nie jest do końca tak że naród który traci język przestaje istnieć.Żydzi przestali mówić bo Hebrajsku po niewoli babilo9ńskiej, hebrajski był martwym językiem liturgicznym gadali po aramejsku,arabsku w jidysz.W Irlandii po Irlandzku mówi 2% mieszkańców bardziej chodzi o coś co nas odróżnia w tych dwóch przypadkach była to religia.
        Ja osobiście jestem mało konstruktywny i tylko atakuje i krytykuje(może to takie zboczenie zawodowe) ale na tej stronie są osoby które umieszczają artykuły i informacje o polskiej kulturze i dbają o jej utrzymanie.
        W świecie realnym nie jest powiedziane że musi pan w bramie Praskiej kamienicy usłyszeć wiersze Herberta raczej dawaj tępa dzido telefon
        ale jakby pan dobrze poszukał poszedł do teatru itp miejsc do może by się Pan natknął na kulturę nic nie jest dane na talerzu

        • jumanyga
          jumanyga :

          No Litwini istnieją pewnie dlatego że RzON upadła. Ich rozkwit w każdej warstwie społecznej przypadł na XIX wiek (nam też) i to było pod okupacją rosyjską i rusyfikacją. Pewnie dlatego wolą ruskich od nas, pod nami zanikali a pod ruskimi jeszcze się “rozrośli”.

          Te 600 tys to większość pewnie Polacy urodzeni w PL i emigrujący…

          USA ma tu do rzeczy to że USE będzie wyglądać podobnie, założone przez “europejczyków”. Żeby utrzymać tak różnorodne regiony musi być dyktatura, nikt się na nią nie zgodzi więc dlatego wszystko jest poddawane pod demokratyczną regulację. Stąd te wspomniane przez pana przepisy i regulacje, a będzie ich więcej. USA założone przez europejskie narody wytworzyła nową kulturą, swoją aby podkreślić swoje istnienie. USE też tworzy nową kulturę, europejską. Niech się pan wsłucha w przemówienia, teraz każdy jest był i będzie europejczykiem. Sobieski wielki europejczyk, Havel wielki europejczyk, ostatnio zmarły dziennikarz w Brukseli wielki europejczyk, solidarnośc walczyła o wolność europy, Wałęsa jak kipnie będzie wielkim europejczykiem… Gdzie tu miejsce dla plemiennie zacofanych niemców, polaków, anglików itp? Już z Sejmu poloczki są wypierane, 18% jawnych europejczyków, 39% polskich patriotów przedkładających interes europejski nad Polski oczywiście dla naszego dobra, 29% patriotów którzy są patriotami tylko dlatego aby się wyróżnić od partii rządzącej.

          Niech Pan powie czemu gwara lwowska jest na wymarciu, choć te osoby z kresów wykazują się wielkim przywiązaniem do Polski? Bo się to rozmywa w polskiej europejskości, czy dzieci tych osób mówią po lwowsku? Chyba promil, reszcie to zwisa, nawet siara. Siara mówić “ta joj” we Wrocławiu, i siara będzie mówić “dzień dobry” w USE. Ba nawet śląska gwara zamiera…

          Możemy tak bez końca więc kończmy “topik”.

          Pozdrawiam.