Rozmowa z Przemysławem Wiplerem, prezesem Fundacji Republikańskiej i ekspertem ds. bezpieczeństwa energetycznego.

Czy Lotos zostanie sprywatyzowany?

W tej chwili wszystko zależy od tego, kto wygra wybory. W działaniach obecnego rządu i kolacji PO-PSL widać determinację, by drugą pod względem wielkości polską firmę w branży paliwowej oddać w ręce zewnętrznych inwestorów branżowych. Na 16 listopada Ministerstwo Skarbu Państwa wyznaczyło termin składania ofert wiążących. Chociaż jeszcze nie wiemy kto dokładnie przejmie Grupę Lotos, możemy stwierdzić, że pośrednio albo bezpośrednio będzie to któraś z rosyjskich firm energetycznych. Są gotowe zapłacić za Lotos najwięcej, bo tylko Rosjanie mogą skorzystać z budowy monopolu. Prywatyzacja Lotosu będzie przełomem w procesie ekspansji rosyjskich firm na polskim rynku, co jest naturalnym zwieńczeniem rosyjskich wysiłków na rzecz kontroli rynku paliwowego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Sławomir Nowak złożył przed kilkoma dniami deklarację, że rząd zrobi wszystko, by zachować niezależność Lotosu.

Mówił to pod ostrym ostrzałem Anny Fotygi, która w tej sprawie ma jasne i słuszne stanowisko. Opowieści o wysiłkach rządu na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego RP w sektorze paliwowym są zupełnie niepoważne. Ministerstwo Skarbu Państwa postanowiło sprzedać wszystkie 53% udziałów w Grupie, więc nie sposób sobie wyobrazić jak niby miałaby ta troska o niezależność wyglądać. Szczególnie w sytuacji, w której właśnie za rządów Platformy Obywatelskiej zmieniono regulacje dotyczące tzw. złotej akcji i ograniczono inne niż właścicielskie mechanizmy oddziaływania państwa na strategiczne podmioty gospodarcze.

Rząd postępuje w sprawie prywatyzacji Lotosu nie tylko wbrew założeniom wciąż oficjalnie obowiązujących dokumentów uchwalonych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, jak „Polityka rządu RP dla przemysłu naftowego”z 6 lutego 2007 której jestem głównym autorem, ale również wbrew własnej strategii polityki energetycznej. „Polityka energetyczna Polski do 2030”, dokument przyjęty w listopadzie 2009 roku przez rząd PO-PSL mówi jednoznacznie, że jednym z celów szczegółowych realizacji bezpieczeństwa energetycznego jest utrzymanie udziałów Skarbu Państwa w kluczowych spółkach sektora. W tym kontekście niepoważne były również uwagi Sławomira Nowaka na temat społecznej inicjatywy „Polski Lotos”i postulatu zwiększenia udziałów Skarbu Państwa w Lotosie, pod którym podpisało się 150 tysięcy Polaków. Paradoksalnie to społeczny komitet działa na rzecz realizacji obowiązującej strategii RP w sektorze paliwowym, podczas gdy rząd prowadzi działania z nią niezgodne. Na podstawie wspomnianego dokumentu z 2007 roku obowiązuje koncepcja działań Rządu wobec Grupy Lotos zakładająca, że Skarb Państwa „co najmniej pozostanie większościowym akcjonariuszem Spółki”.Rząd zamiast realizować obietnice wyborcze, zobowiązania podjęte w expose Donalda Tuska i wolę obywateli decyduje się w imię jednorazowego zysku dla łatania dziury budżetowej oddać Lotos w ręce Rosjan.

Skąd przekonanie, że to właśnie Rosjanie kupią Lotos?

Obserwując energetyczną ekspansję Federacji Rosyjskiej zarówno w Europie Zachodniej, jak i przede wszystkim w Europie Środkowo-Wschodniej, możemy być przekonani, że właśnie wejście na polski rynek paliwowym będzie ostatnim etapem procesu umacniania gospodarczo-politycznej dominacji Rosji w regionie. Bez względu na to, czy Rosjanie próbują przejmować krajowe rafinerie bezpośrednio, czy we współpracy z pośrednikami – jak to miało miejsce chociażby na Węgrzech – ich celem jest po prostu doprowadzenie do zmonopolizowania kierunku dostaw ropy do tych krajów, w tym Polski.

Jak więc polskie bezpieczeństwo energetyczne wyglądałoby po transakcji?

Możemy sobie wyobrazić następującą sekwencję zdarzeń. W pierwszej kolejności nowy, rosyjski Lotos rozpocznie, korzystając oczywiście z zaniżonych cen zakupu surowca z kierunku wschodniego, wojnę cenową z PKN Orlen. Ten proces może trwać dość długo, ale przy determinacji strony rosyjskiej, której możemy być pewni, przyniesie oczekiwany przez nią skutek. Przez jakiś czas Polacy będą z tego stanu rzeczy zadowoleni, bo najzwyczajniej paliwo będzie tańsze i konkurencja chcąc utrzymać rynek również będzie musiała zaniżać ceny. W rezultacie jednak PKN straci rentowność, co będzie miało doprowadzić do wrogiego przejęcia przez któryś z rosyjskich koncernów rozproszonych udziałów w koncernie. Wówczas polski rynek paliw zostanie zmonopolizowany przez dostawców surowca z jednego kierunku, co w oczywisty sposób doprowadzi do podniesienia cen. Za rosyjski gaz już dziś płacimy niemal dwukrotnie więcej, niż państwa zdywersyfikowane, np.: Wielka Brytania. Proces zadziała identycznie w sytuacji, kiedy kontrolując największe polskie rafinerie i możliwość importu paliwa przez Naftoport (co będzie konsekwencją prywatyzacji Grupy Lotos) właśnie Rosjanie będą dyktowali ceny na rynku paliw. Nie zdziwię się, jeśli po przejęciach zobaczymy na stacjach cenę 8 złotych za litr benzyny.

W tej sytuacji należy chyba zwrócić uwagę, że Orlen działa nie tylko na polskim rynku?

To właśnie powód dla którego przejęcie Lotosu ma wymiar nie tylko ekonomiczny, ale i polityczny i należy patrzeć na tę prywatyzację w dłuższej, geostrategicznej perspektywie. Znając historię sabotowania działalności rafinerii w Możejkach, pamiętając przejęcia i próby przejęć rynków paliw w takich państwach jak Węgry, Serbia czy Słowacja nie można mieć wątpliwości, że nie chodzi tylko o rosyjski monopol paliwowy w Polsce, ale konsekwentne budowanie niezachwianej pozycji w całym regionie. Przejęcie największego koncernu paliwowego w Europie Środkowej bez wątpienia pomoże w realizacji rosyjskiej dominacji gospodarczej w tej części kontynentu. Za tym zaś iść ma dominacja polityczna.

Prawo i Sprawiedliwość będzie w stanie zablokować prywatyzację zgodnie ze swoimi zapowiedziami?

Im wcześniej będziemy w stanie zablokować proces sprzedaży Lotosu, tym lepiej dla Polski. Po niedzielnych wyborach Polacy będą mogli spać spokojnie, jeśli to Prawo i Sprawiedliwość uzyska legitymację Polaków do stworzenia rządu. Oczywiście sytuacja po wyborach może być skomplikowana i wiele zależy tutaj od prezydenta Komorowskiego, który – co będzie jego oczywistym konstytucyjnym obowiązkiem – powinien powierzyć misję tworzenia rządu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Szybkie stworzenie rządu dbającego o polskie bezpieczeństwo energetyczne to w tej chwili konieczność. Jeżeli po wygranych przez PiS wyborach prezydent będzie opóźniał proces stworzenia takiego rządu, będzie trzeba zadać pytanie o jego intencje także w kontekście listopadowego terminu składania wiążących ofert w procesie prywatyzacyjnym.

Oczywiście o polską własność w koncernach energetycznych będzie trzeba walczyć nawet w wypadku, jeżeli po wyborach przetrwa obecna koalicja i pozwoli na finalizację sprzedaży Lotosu. Premierowi Viktorowi Orbanowi udało się doprowadzić do odkupienia przez Węgry udziałów w koncernie paliwowym MOL od Rosjan. Blokowanie wrogiego przejęcia przez Surgutnieftegaz akcji MOL od austriackiego OMV trwało jednak od 2009 r., a ostateczne odkupienie ich od Rosjan kolejne miesiące pracy rządu Orbana. MOL w tej sytuacji był narażony na straty związane z niejasną strukturą właścicielską, za co musieli zapłacić Węgrzy. Od wyniku wyborów zależy, czy w Polsce uda się uniknąć analogicznej sytuacji.

Rozmawiał: Jacek Zalewski (“Kresy.pl”)

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jumanyga
    jumanyga :

    Najśmieszniejsze jest ta nienawistna postawa wobec wszystkich polskich firm będących w posiadaniu państwa… Ta ideologia by państwo trzymało się z dala od gospodarki itp. (jakoś nie mogą przestać ingerować w rynek poprzez bank centralny…). Niemal wszystkie duże firmy które poszły na prywatyzację po upadku komunizmu zostały stworzone przez państwo w IIRP (Zelmer, Tymbark, Stocznia Gdynia, Orbis, itp itp), a politycy jakby koniecznie chcieli po zmianie systemy zwrócić te firmy “społeczeństwu”. Jeśli firma przynosi zyski lub są przesłanki że firma wychodzi na prosta to po co sprzedawać ją.

    Jeśli prywatne lepiej działa niż państwowe to może sprywatyzujemy Sejm? Już Węgra mieliśmy jako “sternika” państwa, jak się skończy kadencja pana Orbana to powinniśmy go zaprosić do udziału w następnych wyborach. Tu też trzeba posprzątać…

    A z resztą, germańce robią nam już cukier, mogą budować nam statki, to czemu ruskie nie mieli by nam paliwo dostarczać? Niech żyje wolny rynek…