Rozmowa z politologiem Włodzimierzem Marciniakiem

Czy społeczeństwo rosyjskie pod wpływem takiego dramatycznego wydarzenia, jak katastrofa polskiego samolotu, zaczęło się istotnie zmieniać?

Ono zaczęło inaczej reagować na różne tragiczne wydarzenia niż to było do tej pory. Za przełom można uznać zamachy w moskiewskim metrze pod koniec marca. Pojawiły się wówczas zdecydowanie stawiane pytania w rodzaju: Dlaczego tak się stało? Zarzucano władzom, że nie dbają o bezpieczeństwo zwykłych ludzi. Tego wcześniej nie było. Natomiast jeśli chodzi o katastrofę w Smoleńsku, to chyba mamy po raz pierwszy do czynienia z tak masową reakcją okazywania sympatii i współczucia rodakom ofiar. To jest przeżywane bardzo głęboko, jako też ważne wydarzenie w historii Rosji. Powstały już nawet na ten temat wiersze młodego poety Lwa Oborina, zresztą wiersze bardzo dobre.

Tak więc reakcja Rosjan ma charakter całkowicie oddolny i spontaniczny?

Nie całkiem. Jest tu też element odgórnej manipulacji. Skoro prezydent i premier dali wyraźny sygnał, jak się należy zachowywać, to trzeba iść za ich przykładem. Większość społeczeństwa więc poszła.

I przyjmuje za dobrą monetę wszelkie komunikaty władz dotyczące śledztw w sprawie ostatnich katastrof…

W Rosji dość popularną formą komunikacji jest internet, zwłaszcza blogosfera. Tak się dzieje z uwagi na silne ograniczenia cenzuralne w prasie, telewizji, radiu. Po katastrofie w Smoleńsku rzucało się w oczy silne zaniepokojenie tym, że coś takiego wydarzyło się w Rosji, w takim czasie i w takim miejscu, w kontekście wizyty w Katyniu, że to się fatalnie przełoży na stosunki polsko-rosyjskie. Do tej pory władze rosyjskie nie dążyły do pełnego wyjaśnienia katastrof, począwszy od zatonięcia okrętu “Kursk” w roku 2000, a skończywszy na zamachach na pociąg “Newski Ekspress” pod koniec ubiegłego roku. Pojawia się więc obawa, że i teraz tak będzie. Zaniepokojenie na blogach wyrażają osoby, którym zależy na modernizacji Rosji, i które zarazem sympatyzują z Polską. Poza tym w rosyjskim internecie jest mnóstwo spekulacji, które można określić mianem teorii spiskowych. Wydaje się nawet, że to się zaczęło pojawiać wcześniej niż w polskich mediach. Generalnie Rosjanie okazali się bardzo nieufni wobec swoich władz.

Czy dostrzegają jakieś negatywne konsekwencje smoleńskiej katastrofy dla ich kraju?

Ona bije w wizerunek Rosji. W domyśle przyjmuje się założenie, że rosyjska prokuratura i rosyjskie służby specjalne nie wyjaśnią dobrze przyczyn katastrofy. Poza tym od samego początku popełniono mnóstwo błędów w zakresie polityki informacyjnej – nachalnie prezentowano wersje, które miały wskazywać winę polskich pilotów. To wszystko może ściągnąć podejrzenia na państwo rosyjskie. A wtedy mogłyby wypłynąć na wierzch rzeczy, o których Rosjanie bardzo dobrze wiedzą, a zagranica nie: że państwo rosyjskie jest niesprawne, że w lotnictwie panuje bałagan, że prowincjonalne lotniska rosyjskie to obraz nędzy i rozpaczy. A władze nie mogą już nie reagować i muszą się z takimi opiniami liczyć. Stąd chociażby te wypowiedzi Miedwiediewa o Katyniu. Jest jeszcze jedna rzecz, która nadaje inny wymiar smoleńskiej katastrofie. Wszystkie dotychczasowe katastrofy miały wewnętrzny rosyjski charakter. W Smoleńsku natomiast zginęli ważni politycy i wysocy rangą oficerowie wojska innego państwa.

Czy sytuacja w jakiej znalazł się Kreml to szansa dla będącej poza parlamentem opozycji liberalnej?

Trudno w tej chwili snuć przypuszczenia dotyczące ewentualnych politycznych skutków tego, co się stało. Z pewnością mamy wzrost nastrojów opozycyjnych w społeczeństwie. Ale nie wiadomo, czy sama opozycja będzie w stanie to wykorzystać, szczególnie że społeczeństwo daje sobą łatwo manipulować poprzez takie ruchy jak projekcja “Katynia” na jednym z dwóch największych kanałów telewizyjnych. Władza neutralizuje opozycję przejmując częściowo jej hasła. Tu nie bez znaczenia jest także stanowisko władz polskich. Takie inicjatywy jak listy apelujące o pojednanie bardzo pomagają rosyjskim władzom w manipulowaniu społeczeństwem.

W pewnych środowiskach opiniotwórczych w Polsce oburzenie wywołał film Jana Pospieszalskiego i Ewy Stankiewicz “Solidarni 2010”. Autorom zarzucano m.in. propagowanie teorii spiskowych i szczucie Polaków przeciwko Rosji. Tymczasem sami Rosjanie takie teorie wysuwają.

Jeśli popełniono błędy w polityce informacyjnej, to pojawianie się teorii spiskowych jest oczywiste. Zaskakujące jest coś, co występuje i w Polsce, i w Rosji, a mianowicie rozdźwięk między przekazem oficjalnym a tym, co się pisze w internecie. Film “Solidarni 2010” został skrytykowany za to, że ujawnił, co ludzie myślą. Ale czy media nie mają prezentować tego właśnie, co ludzie myślą? Spychanie zadawania trudnych i ważnych pytań do niszy forów internetowych jest nieracjonalne. Każda niejasność w oficjalnym przekazie tylko więc podsyca snucie podejrzliwych hipotez.

Rozmawiał: Filip Memches

Włodzimierz Marciniak – politolog, sowietolog, rosjoznawca, profesor Wyższej Szkoły Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu, od roku 2008 zasiada w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply