Z prof. Władimirem Jakuszewem z Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Ropy i Gazu im. Iwana Gubkina rozmawia Piotr Falkowski z “Naszego Dziennika”.

W listopadzie odbyła się w Moskwie duża konferencja naukowa na temat nietradycyjnych źródeł energii. Jakie były jej główne wnioski?

– Wiem, że mój referat o możliwości eksploatacji gazu łupkowego i innych nietradycyjnych źródłach gazu wywołał zainteresowanie mediów i nawet pewną krytykę.

Trudno się dziwić, przedstawiciele Rosji zawsze bardzo krytykują gaz łupkowy, bo to poważna konkurencja dla Gazpromu.

– Ale proszę pamiętać, że to była konferencja czysto naukowa. Nikt tam nie mówił o planach biznesowych czy tym bardziej politycznych. Nie widziałem żadnych przedstawicieli władz czy przemysłu. Byli tam głównie ludzie zajmujący się naukowo geologią zasobów energetycznych, perspektywami wydobycia, prognozami eksploatacji różnych rodzajów nietradycyjnych źródeł energii. Jeśli można mówić o jakichś wnioskach, to tylko takich, że w Rosji są nietradycyjne źródła energii i trzeba je badać. Wszystkie referaty zostały opublikowane.

A jakie to źródła?

– Praktycznie wszystkie znane nauce rodzaje nietradycyjnych źródeł energii występują w Rosji: słoneczna, wodna, biomasa, nietradycyjna ropa i gaz. Jest i gaz łupkowy, ale w jakiej ilości, na razie nie jest jasne. Ocenia się, że od 9 do 200 bilionów metrów sześciennych. Zatem już po tych liczbach łatwo się zorientować, że nie mamy dokładnych ocen ilościowych. To wszystko przypuszczenia wysnute na podstawie faktów ogólnogeologicznych. Wynikają z analogii: wiemy, gdzie mamy tego rodzaju skały, w których jest gaz łupkowy, i możemy oszacować ich zasoby przez porównanie z tego typu skałami w USA, z których wydobywa się gaz.

Były badania terenowe, odwierty?

– Niektóre nietradycyjne źródła ropy i gazu są już dawno eksploatowane ze złóż sąsiadujących ze złożami tradycyjnymi, na przykład z gęstych zasobów niskiej przepuszczalności. To zwyczajne połączenie eksploatacji różnych zasobów z jednego złoża. Natomiast jeśli chodzi o pokłady całkowicie nietradycyjne, to wydobycie doświadczalno-przemysłowe ropy łupkowej odbywa się ze złoża Bażenowa na zachodniej Syberii. Nie ma to jednak obecnie znaczenia z punktu widzenia eksploatacji przemysłowej w wielkiej skali. Nie było na razie poszukiwań pod kątem gazu łupkowego, ponieważ jest dużo gazu tradycyjnego. I na razie nikt nie planuje ani poszukiwań, ani wydobycia. Ale w odległych rejonach kraju, w których daleko jest do gazociągów, może mieć miejsce lokalna eksploatacja gazu nietradycyjnego, na przykład w Kuźnieckim Zagłębiu Węglowym (Kuzbasie). W kilku miejscach Rosji rzeczywiście są odsłonięte skały łupkowe i one były używane już wcześniej jako opał. Jednak nie wydobywano z nich gazu jako takiego poza niewielką produkcją gazu syntetycznego podczas przetwarzania chemicznego tych skał na zasadzie produktu ubocznego.

Czy Rosja dysponuje technologią potrzebną do wydobycia gazu łupkowego, gdyby się jednak na to zdecydowano?

– Przede wszystkim perspektywa eksploatacji gazu łupkowego jest bardzo odległa (w odróżnieniu od ropy łupkowej). Wiadomo, że są znane technologie amerykańskie. Amerykańskie koncerny są bardzo aktywne na rosyjskim rynku energii, wiele z nich zawarło strategiczne sojusze z dużymi firmami rosyjskimi, na przykład Rosnieft ma taką umowę z firmą Exxon. Dzięki temu dostęp do amerykańskich technologii nie powinien być problemem.

Proszę powiedzieć coś więcej o ropie łupkowej – to temat mało znany w Europie.

– To także przede wszystkim amerykańska technologia. Ocenia się, że wydobycie ropy naftowej ze skał łupkowych pozwoli USA na uniezależnienie się od importu ropy naftowej w ciągu 7-10 lat. Technologia jest podobna do wydobycia gazu z łupków, po prostu w niektórych skałach łupkowych jest nie gaz, a ropa naftowa. W Ameryce są ogromne ilości tego surowca. Jedyny problem jest taki, że na powierzchnię udaje się wydobyć na razie zaledwie 5-7 proc. ropy, która znajduje się w skale. Stąd intensywnie pracuje się nad nowymi technologiami, ale można przypuszczać, że będzie konieczna znacznie większa ingerencja w warstwę skalną (rozgrzewanie i kruszenie), co oznacza trudne do przewidzenia konsekwencje. Poza USA złoża ropy łupkowej są też prawdopodobnie w Kanadzie, może również gdzieś trochę w Europie. W Rosji, jak już mówiłem, zainteresowanie naukowców i przemysłu skupia się na złożu Bażenowa.

Jak podchodzi się w Rosji do ekologicznych konsekwencji technologii związanych z łupkami?

– W naszym przypadku skały łupkowe w złożu Bażenowa są wyjątkowo głęboko położone, więc nie przewiduje się, żeby ich eksploatacja powodowała zagrożenie zanieczyszczeniami na powierzchni. Tak też jest z łupkami w Polsce, które są na głębokości 2,5-6 kilometrów. W USA są łupki znacznie płytsze, czasem wręcz wychodzą na powierzchnię. A kruszenie hydrauliczne w takich warunkach, gdy skała jest na głębokości do kilometra, wiąże się z ryzykiem zatrucia środowiska. W Ameryce są oczywiście także złoża głębsze, np. ogromne złoże Barnett (ono jest większe od całej Polski), gdzie trujące substancje nie dochodzą do warstwy, z której pobiera się wodę do picia, tylko wracają w głębinę. Mają tam też bezpieczniejsze technologie szczelinowania bezwodnego, z użyciem propanu, jeszcze bardziej efektywne niż z użyciem wody. Wtedy jednak powstaje niebezpieczeństwo wybuchu, pożarów itd.

Kiedy skończą się zasoby gazu trakcyjnego w Rosji?

– Nigdy!

To jednak bardziej patriotyczne niż naukowe podejście.

– Na pewno nie za naszego życia. Znane zasoby są największe na świecie, udokumentowano prawie 50 bln metrów sześc. gazu i stale odkrywane są nowe, a rocznie wydobywa się ok. 700 miliardów. A więc wystarczy go na jakieś 60-70 lat. O gazie nietradycyjnym możemy rozmawiać, ale wszelkie dające się dziś wyobrazić technologie jego wydobycia są droższe niż tradycyjne. To jasne, że najpierw eksploatuje się gaz łatwo dostępny i tani, a dopiero gdy go zabraknie, będzie trzeba myśleć o alternatywie. Teraz trudno cokolwiek powiedzieć o tym, jakie będą wtedy technologie i sytuacja ekonomiczna. Opłacalność każdego wydobycia surowca zależy od jego ceny na światowych rynkach. Tak się składa, że w Rosji łupki są najczęściej tam, gdzie i gaz tradycyjny, więc nie można wykluczyć, że po wyczerpaniu jakiegoś złoża okaże się ekonomicznie uzasadnione wydobycie także znajdującego się tam gazu łupkowego, żeby jak najdłużej wykorzystywać infrastrukturę (m.in. rurociągi).

Rosja jednak myśli o poszerzaniu swoich zasobów m.in. o złoża na międzynarodowych wodach Oceanu Arktycznego.

– Chodzi panu zapewne o perspektywy wydobycia gazu z szelfu polarnego. To zależy od koniunktury światowego rynku, przede wszystkim europejskiego. Jeśli powstanie zapotrzebowanie na nowe duże dostawy gazu, to na porządku dziennym znajdzie się także Ocean Arktyczny. Wszystko zależy od tego, jaka cena będzie do przyjęcia dla odbiorców. Może się okazać, że wtedy jednak bardziej opłacalne będzie inne źródło, na przykład właśnie gaz łupkowy. Istotną konkurencją są dla tradycyjnego gazu tzw. hydraty gazowe, które często występują na szelfach wielu mórz, głównie zimnych. Już teraz wydobywają je Japończycy. Są w Rosji, a w Europie m.in. na Morzu Czarnym.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Piotr Falkowski

źródło: “Nasz Dziennik”

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. o
    o :

    No tak, mysla strategicznie na wiele dziesiatkow, a nawet setek lat w przyszlosc. Licza nasz gaz, to co pod Antarktyda i co na morzu Czarnym… To tez cos wyjasnia w sprawie Ukrainy. Taki dodatkowy plus z odciecia Ukrainy od morza i zajecia tego obszaru. Tak na dobra sprawe, to nie wiem jaka jest, czy byla trudnosc w przeniesieniu “bazy czarnomorskiej” z Krymu np. w okolice Soczi, bo przeciez Rosja miala wczesniej dostep do Morza Czarnego. Ale moze nie jest to dobre z punktu widzenia np. kontroli gazu pod powierzchnia Morza Czarnego.